Jak wiele gier może pochwalić się odrodzeniem? Z reguły gry przywracane są do życia za pomocą remake’ów albo remasterów. W przypadku „Hyperdimension Neptunia: Re;birth 1” „odrodzenie” w tytule
Jak wiele gier może pochwalić się odrodzeniem? Z reguły gry przywracane są do życia za pomocą remake’ów albo remasterów. W przypadku „Hyperdimension Neptunia: Re;birth 1” „odrodzenie” w tytule nie jest jedynie chwytem marketingowym.
Idea Factory International, Inc
„Re;birth 1” zatacza pełne koło; to jednocześnie powrót do korzeni serii i nowa jakość. Nawet w fabule poczyniono pewne zmiany. Co prawda kluczowe wydarzenia są z grubsza podobne, ale wiele partii scenariusza napisano od nowa.
Świat Game Industri targany jest przez konsolowe wojny. Podczas gry przyjdzie nam odwiedzić takie światy, jak Lastation czy Lowee. To pierwsze to dość oczywiste odniesienie do PlayStation 3. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałaby konsola Sony w postaci mangowej dziewuszki, wystarczy spojrzeć na Noire, władczynię Lastation... Brzmi to nieco idiotycznie, ale nie w skomplikowanej i poważnej historii leży siła „Hyperdimension Neptunia”. To raczej typ gry, w której ustawicznie burzona jest czwarta ściana, a poszczególne wydarzenia to często zlepek dowcipów osadzonych w historii konsol.
Idea Factory International, Inc
Satyra nie kończy się na samych konsolowych potyczkach. Gros postaci w grze to dziewczęta, i ich kwestia jest w grze dosyć problematyczna. Z jednej strony da się wyczuć ironię w pomyśle, by nieustannie świeciły majtkami albo rozmawiały o biustach. Z drugiej – brakuje kontrapunktu, zwrotu, które jasno pokazywałby, w czym tkwi dowcip i że twórcy odwołują się do stereotypów toczących branżę gier od lat. Nie jest to też gra dla uczulonych na gagi o treści lekko erotycznej czy lesbijskie podteksty.
Idea Factory International, Inc
Gdy tylko rozpoczniemy grę w „Re;birth 1”, pojawi się uczucie deja vu. I nie, nie chodzi o oryginalne „Hyperdimension Neptunia”. Od tego „Re;birth 1” znacznie się różni. Inaczej wygląda łażenie po podziemiach, zmieniony został świat gry, dodano też sporo nowych narzędzi, w tym edytowanie i dostosowanie lochów do naszych potrzeb. Większość gry niebezpiecznie przypomina... „Hyperdimension Neptunia Victory”.
Dla jednych będzie to festiwal recyklingu pomysłów zupełnie innych niż w oryginale. Dla innych z kolei powiew świeżości, bo tak na dobrą sprawę mamy pierwszą „Neptunię” opowiedzianą za pomocą nieco innych środków. Kto na przykład był zwolennikiem otwartych podziemi w nowszych odsłonach „Neptunii”, ten od razu odnajdzie się w świecie „Re;birth 1”.
Idea Factory International, Inc
System walki też jest bliższy „Victory” niż pierwszej „Neptunii”. Podczas bitew możemy poruszać się w ograniczonym zakresie po arenie oraz używać stosownych ciosów. Bardzo szybko, bo jeszcze podczas pierwszego rozdziału, zostaniemy zasypani kolejnymi podsystemami walki. Na początku taka ilość funkcji może onieśmielać, ale z czasem większość z nich staje się jasna. Wśród opcji znajdziemy składanie własnych kombinacji ciosów czy odpowiednie dobieranie bohaterów, by wykorzystać ich specjalne umiejętności. Do tego dochodzi jeszcze HDD (Hard Drive Divinity), czyli tryb, w którym główna bohaterka zadaje ogromne obrażenia.
Idea Factory International, Inc
Najważniejszą funkcją „Re;birth 1” jest jednak tzw. Remake, czyli zmiana cech danych podziemi. Jak to działa? Podczas naszych podróży zbieramy różne przedmioty. Z tych możemy czasem skonstruować jakiś plan, który pozwoli zmodyfikować lochy. Otwiera to możliwości nie tylko zdobycia nowych przedmiotów, lecz także łatwiejszej (czy trudniejszej!) gry. „Re;birth 1” jest niestety festiwalem tzw. grindu, czyli metodycznej walki z tymi samymi wrogami, by podnieść statystyki postaci.
Idea Factory International, Inc
Opcja Remake jest ciekawą mutacją dość nużącego zwykle powtarzania tych samych walk. Jeśli gra zacznie być zbyt trudna, możemy zmniejszyć nieco siłę wrogów. Gdy potrzebujemy wyzwania, wystarczy, że zmienimy cechę podziemi, by walczyć z wyjątkowo silnymi potworami. Remake to nie tylko zabawka dla zapaleńców, ale czasem wręcz rzecz niezbędna do popchnięcia historii w grze. Dzieje się tak głównie ze względu na potwornie wymagające walki z bossami. O ile zwykłe potworki z reguły nie stanowią wielkiego wyzwania, o tyle bossowie to już poważna sprawa. Czasem trzeba sporo grindować, by pokonać takiego niemilucha.
Idea Factory International, Inc
Najważniejszą zaletą „Hyperdimension Neptunia: Re;birth 1” jest to, że gra została wydana na PlayStation Vita. Za każdym razem, kiedy jakiś japoński erpeg pojawia się na przenośnej konsoli Sony, wydaje się, jakby był stworzony właśnie na tę platformę. Nie wyobrażam sobie już powrotu do „Neptunii” na dużym ekranie. Podstawową zaletą grania na Vicie jest możliwość wygaszenia gry w dowolnym momencie. W przypadku „Re;birth 1” to szczególnie ważne, bo tempo gry jest mocno nierównomierne. Czasem bywa, że pomiędzy jednym a drugim lochem mamy bite pół godziny gadania. Można je oczywiście pominąć, ale traci się wtedy sporo zabawy. Z drugiej strony nie ma lepszego miejsca na monotonny grind niż jazda autobusem w godzinach szczytu. Prawdopodobnie „Re;birth 1” byłaby znacznie bardziej nużąca, gdyby trzeba było grać w nią na stacjonarnej konsoli.
Idea Factory International, Inc
Magia przenośnej konsoli rozciąga się także na aspekt wizualny. Dość proste 3D wygląda znacznie lepiej na małym ekraniku niż na wielkim telewizorze. W „Re;birth 1” nie uświadczymy przecież fajerwerków rodem z „The Last of Us” czy ostatniego „InFamous”. Reszta gry to z reguły statyczne cut-scenki i rozmowy, w których wciąż oglądamy kuriozalne z punktu widzenia anatomii bohaterki.
Seria „Hyperdimension Neptunia” to produkt dość niszowy. „Re;birth 1”, mimo że jest przeróbką dawniejszych odsłon, idealnie nadaje się dla nowych graczy. Historia – z grubsza – dotyczy początków serii, natomiast mechanika opiera się na bardziej płynnej i dynamicznej walce rodem z „Hyperdimension Neptunia Victory”. Trzeba tylko nabrać odporności na kretyńskie dowcipy, pseudoerotyczne wstawki i przegięte, piskliwe głosy bohaterek. Nagroda jest całkiem spora – bardzo dobry i dość głęboki system walki, przy którym spędzimy dobre kilkadziesiąt godzin, oraz fenomenalna opcja Remake.