As przestworzy

Dla gatunku gier niezależnych nastały smutne czasy. Choć w założeniu miały stanowić ucieczkę z ustalanych przez marketing ram mainstreamu, są obecnie w większości odtwórczymi, bliźniaczo
"Owlboy" - recenzja
Dla gatunku gier niezależnych nastały smutne czasy. Choć w założeniu miały stanowić ucieczkę z ustalanych przez marketing ram mainstreamu, są obecnie w większości odtwórczymi, bliźniaczo podobnymi do siebie produkcjami. Na szczęście, wciąż – raz na jakiś czas – można wśród nich znaleźć prawdziwe skarby. Taką perełką jest właśnie "Owlboy" – owoc blisko dziesięciu lat pracy niewielkiego studia D-Pad.


 

Gra opowiada historię Otusa – młodego ucznia sowiej szkoły, któremu wiatr nieustannie wieje w oczy. Nie dość bowiem, że nasz bohater jest niemową, to jeszcze najbliżsi towarzysze bez przerwy kwestionują jego odpowiedzialność i umiejętności. Co jeszcze gorsze, niedługo po rozpoczęciu zabawy na sowią osadę zostaje przypuszczony atak, a Otus zostaje przez współbraci niesłusznie oskarżony o pomoc wrogiej frakcji piratów. Przed bohaterem stoi więc długa i wyboista droga ku oczyszczeniu swojego imienia.

"Owlboy" jest fabularyzowaną platformówką 2D, odwołującą się do klasyków epoki Super Nintendo. I chociaż nawiązania do "Metroida" czy "Zeldy" są widoczne jak na dłoni, grze nie brak własnych pomysłów i rozwiązań. Wiąże się z nimi chociażby natura naszego bohatera. Dla Otusa wszelkiej maści przepaści nie są zagrożeniem – jest przecież sową. Problemem są dopiero napotkani przeciwnicy, których pokonanie bardzo często wymaga określonej taktyki (nawet wśród tych słabszych). Bo choć na pierwszy rzut oka wachlarz ruchów wydaje się wąski, gra szybko odkrywa przed nami mechanikę broni palnej. Jest ona bezpośrednio połączona z obecnością sprzymierzeńców Otusa. Przykładowo – frunąc z pierwszym z nich, fajtłapą Geddym, zyskujemy dostęp do klasycznego karabinu. Wraz z rozrastaniem się naszej drużyny, otrzymujemy kolejne elementy uzbrojenia, które z kolei zapewniają dostęp do wcześniej nieotwartych rejonów na poziomach. 

 

Nie da się ukryć, że najmocniejszą stroną omawianej produkcji jest oprawa audiowizualna. Można nie lubić piksel artu jako wyrazu lenistwa twórców, nie da się jednak zignorować wizualnej maestrii, z jaką wykonana została grafika "Owlboya". Wielopoziomowe tła ociekają detalami, animacje wyreżyserowane są z polotem, a całość wieńczy bezbłędne operowanie kolorami. Gra na całej długości zachowuje też spójność, co jest sporym osiągnięciem, zważywszy na fakt, iż tworzono ją w wąskim gronie przez niemal dekadę. Oprawa audio dorównuje kroku wyśmienitej grafice, ubierając najbardziej spektakularne lokacje w odpowiednie emocje. W jej przypadku twórcy zdecydowali się jednak na odejście od 32-bitowej konwencji na rzecz bardziej rozbudowanych instrumentów i kompozycji. 

 

Sporym atutem produkcji studia D-Pad jest fabuła. Choć w teorii jest to typowa opowieść o schemacie "od zera do bohatera", autorzy zręcznie wplatają w nią zaskakujące zwroty akcji. Wraz z postępami w grze pozornie czarno-biały konflikt sowiej cywilizacji z nacją piratów stopniowo nabiera odcieni szarości. Wisienką na torcie są tu zgrabne dialogi oraz postacie, które nakreślono niezwykle wyraziście.

"Owlboy" nie jest, niestety, produkcją bez skazy. O ile zwykle jestem zagorzałym przeciwnikiem przeliczania długości gier na ich wartość, o tyle w tym przypadku niecałe 10 godzin sowiej przygody po prostu pozostawia niedosyt. Dziwi też nieprzemyślana mechanika poruszania, która zachęca do ciągłego używania szarży, a w niektórych momentach bogactwo elementów oprawy potrafi negatywnie wpływać na czytelność. Powoduje to irytujące przestoje, podczas których szukamy przejścia znajdującego się często pod naszym nosem. Na szczęście takich miejsc jest względnie mało i nie zmieniają udanego ogólnego obrazu rozgrywki. 

 

Moim zdaniem w "Owlboya" zagrać po prostu warto. W grze widać odbicie dziesięciu lat pracy, dzięki którym tytuł nie jest typowym dla indie żerowaniem na nostalgii. Produkcja studia D-Pad nie jest długa, ale ma własną wizję świata ze zgrabnie rozpisaną mitologią, dobrze nakreślonymi postaciami i spójną, dopracowaną warstwą artystyczną. Przede wszystkim jednak "Owlboy" ma duszę – a tego właśnie w grach szukam.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones