Recenzja serialu

Making a Murderer (2015)
Moira Demos
Laura Ricciardi

Netflix o tworzeniu mordercy

Po premierze miniserialu dokumentalnego "Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta" mało kto spodziewał się, że w tym roku przyjdzie nam obejrzeć coś równie genialnego. Jednak tym razem to
Po premierze miniserialu dokumentalnego "Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta" mało kto spodziewał się, że w tym roku przyjdzie nam obejrzeć coś równie genialnego. Jednak tym razem to Netflix zaskoczył, serwując dziesięcioodcinkowy dokument "Making a Murderer", który dosłownie poraża jakością i treścią.
Wyobraź sobie, że miałeś okrutnego pecha. Policja fabrykowała dowody świadczące o tym, że napadłeś i brutalnie zgwałciłeś bezbronną kobietę. Gdy pojawiały się przesłanki, że za tą zbrodnią stał ktoś inny, nikt nie ruszył palcem. Ważniejsze były ciepłe posady i wizja spokojnej emerytury. Dzięki badaniom DNA zostajesz uniewinniony po osiemnastu latach. Starasz się o 36 milionowe odszkodowanie od władz, które zrobiły z ciebie kozła ofiarnego. Jednak dopiero wtedy rozpoczyna się prawdziwy koszmar...

Wbrew pozorom to nie opis filmu Davida Finchera, tylko życie Stevena Avery'ego. Życie, które oglądamy pod mikroskopem przez dziesięć godzin - w najbardziej mrożących krew w żyłach momentach. Twórcy w tym czasie przebyli trzydziestoletnią podróż, podczas której widz niejednokrotnie zostaje postawiony w niewygodnej sytuacji. Zadając sobie pytanie - Co by było, gdybym to był ja? Wplątany w machinę niesprawiedliwości, zgnojony do cna. I jak marnymi są ludzie u władzy, którzy dla własnych korzyści, nie przebierają w środkach, by doprowadzać do takich sytuacji.

Chociaż już w tytule - nijako na wyrost - przypięto łatkę niewinności Averyemu to mimo wszystko nie jest broniony bezrefleksyjnie, a jedynie zaprezentowano jeden z prawdopodobnych scenariuszy wydarzeń. To dobitnie pokazuje, jak ciężkim obowiązkiem jest zasiadanie w ławie przysięgłych. Jak skomplikowane są takie sprawy. A samo prawo nie zawsze jest po to, by nas bronić i ustawiać w pozycji domniemania niewinności.

Fani dobrych kryminałów poczują się tutaj jak ryby w wodzie. Jest nadużywanie stanowiska, niesprawiedliwość społeczna, są zmowy, układy, materiały z rozpraw sądowych, taśmy z przesłuchań, badania kryminologiczne, nagrania z prywatnych rozmów, czy wreszcie krwiożercze media i oczywiście, ludzkie dramaty. Pierwsza połowa serialu to niemal twist za twistem, rodem z fabularnego "Sposobu na morderstwo". Jeśli przypadł wam do gustu wspomniany "Przeklęty…", czy chociażby "Cienka, niebieska linia" albo trylogia "Raj utracony" wraz z "West of Memphis" to będziecie w domu.

Ogląda się to z zapartym tchem - nie ma miejsca na nudę. Serializowana forma dokumentu sprawdziła się świetnie. Co więcej, daje nadzieję na więcej tego typu produkcji. Już na początku 2016 roku będziemy mieli premierę "Dark Net" od Showtime. Poza tym, jak się zwykło mawiać, najlepsze historie pisze życie. Gdy ono dochodzi głosu to siłą rzeczy historia robi się mocniejsza. 
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones