Ja pie***le ALE BĘDZIE AKCJA!! 6 odcinek MIAŻDZY! a te pi**y tu na for4um płaczą, jak mało akcji, że przynudzają, że cycki....najlepiej to niech wszystko pokażą w pierwszym odcinku!
Za nic nie uwierzę w tą intymną sytuację, te postacie zbyt wyewoluowały, żeby się tak po prostu do siebie zbliżyć.
Zresztą czemu oni Jona wysyłają za Mur :') Mogli wykorzystać pomysł z książki, gdzie Jon wsadził po prostu dwóch umarlaków do lodowych cel i czekał aż ożyją. Nie łatwiej?
A niby czemu by nie? Targaryenowie mieli zawsze ciągoty do swoich krewnych, Deanerys jest królową, nie zadowoli się byle kim, a taki Król Północy to jednak ktoś. Poza tym było widać, że zaimponowało jej to, co usłyszała o Jonie. Oboje są młodzi i utracili ukochane osoby, byłoby miło, gdyby zaznali trochę prywatnego szczęścia, chociaż wiadomo, ze jedno i tak zginie koniec końców (pewnie ratując drugie). W końcu to Pieśń Ognia i Lodu.
Obym się nie rozczarowała :D Ja tam jeszcze trochę wierzę w dedeków i to, że nie zaorają postaci do reszty, bo serio, plan na ostatni odcinek - intymne zbliżenie Jona z Dany to razi melodramatem.
czytałam te spoilery... wytłumaczyłby mi ktoś, co to znaczy, że Jon jest w rzeczywistości Aegonem? Podmienionym dzieckiem? Wszyscy myśleli, że Aegon został zamordowany, ale ponoć go uratowano, jak w takim razie wytłumaczyć rodowód Jona Snowa? Jon powrócił jako nie Jon? Prawdziwy Jon umarł, a powrócił jego wuj/kuzyn/whatever, Targaryenowie mają tak zagmatwane koneksje, że nie chce mi się w to zagłębiać. Tzn. ja rozumiem, że w przepowiedni miał się odrodzić na nowo, ale co to konkretnie oznacza?
No właśnie to imię wzbudza kontrowersje wśród osób, które czytały przeciek. To by znaczyło, że Rhaegar nazwał trzecie dziecko po swoim zamordowanym synu, co jest trochę...dziwne?
To imię ktoś wyczytał z ruchu warg aktorki grającej Lyannę i takie imię byłoby najlepsze, ale według przecieku nazywa się niestety Aegon:/
Czemu nie Jon? Rhaegar mógł nazwać syna po swoim najlepszym przyjacielu. I wtedy nie nosiłby jakiegoś wstrętnego imienia Targaryenów.
Jeśli już musi mieć imię po Smokach niech będzie Aegon. Tylko Aegon i Daeron mi się względnie podobają.
I miałby dwóch synów Aegonów? :D Mi tam się ogólnie bardzo podobają targaryeńskie imiona, ale nie aż tak, żeby je w rodzeństwie dublować.
No takie, co jest inne od tego, co należy już do brata ;) No i wypadałoby jednak, gdyby pasowało do Targaryena.
Wiem, śmieję się. Tak powiedział Rhaegar do Elii. Ja nie wierzę, że Jon odrzuci Starków, przyjmie imię Smoków i ich nazwisko. Nic go z Rhaegarem prócz więzów krwi nie łączyło, Ned go wychował, Benjen zabrał na Mur, w Winterfell miał braci i siostry. Nie porzuci tego dla krwi, a jeśli odrzuci to mnie rozczaruje.
Ano faktycznie zapytał :D Nie wyobrażam sobie, że Jon mógłby nosić inne rodowe nazwisko niż Stark. Ale krew smoka może mu się mimo wszystko przydać w walce z Nocnym Królem, jak i żeby Daenerys traktowała go jak równego partnera.
Jak dla mnie Jon może połączy herby. Żeby ktoś wymyślił wilkora ze smokiem, szary i czerwony. Król jak by nie patrzył. Ciekawe co zrobi Danka jak się okaże, że nie ma jednak prawa do tronu, a Jon jestem przekonana, że oleje żelazny tron. Jak te nasz dedeki to rozwiążą.
Nawet w tym odcinku Jon wyraźnie powiedział, że jest człowiekiem z północy, królem północy, bez względu na to co się stanie, nim pozostanie.
Dlaczego Melisandre nie wspomniała, że Jon został przywrócony do życia???
Scena z Varysem dopiero teraz lol taka rozmowa już dawno była potrzebna. Chociażby na statku, kiedy mieli dużo czasu, żeby sobie to wyjaśnić, ale zamiast tego stali majestatycznie całą podróż.
Reakcja Sansy najlepsza - jest na nie w sprawie wyjazdu Jona, dopóki się nie dowiaduje, że przejmie władzę.
Z minusów jeszcze wątek Sama- naciągny, ale najsłabsze sceny to Missandei i Robak, Jon i Littlefinger, Arya i wilki, Ellaria i Yara. Dornijki do końca trzymały niski poziom, na szczęście to już koniec dla nich.
Cersei mówiąca o horrorach za Szalonego króla - przecież każdy wie, że spaliła sept, namiestnika, parę królewską, itd. lol
Na plus Tyrion, Daenerys, Jon, lord Tarly, o dziwo Euron.
"Dlaczego Melisandre nie wspomniała, że Jon został przywrócony do życia???"
No też mnie to zdziwiło. Zmartwychwstanie nie jest powszechnym zjawiskiem- mogła o tym powiedzieć i tym samym jeszcze bardziej zaintrygować Dany postacią Jona. No ale dodała coś że Snow im może więcej opowiedzieć.
"Reakcja Sansy najlepsza - jest na nie w sprawie wyjazdu Jona, dopóki się nie dowiaduje, że przejmie władzę."
Już się boję bo nie wiem co ona zrobi z tą władzą. Odda Petyrowi? Obwoła się królową poółnocy?
To się aż samo nasuwa, kiedy Varys zapytał "A co niby takiego specjalnego w tym Jonie?", a Melisandre zaczyna mówić o tym, że pomógł dzikim lol
Nie wiem, ale od początku widać było, że bardzo chciała rządzić, i Jon jej w tym przeszkadzał.
W każdym razie jej reakcja mnie rozśmieszyła, to było mniej więcej tak:
-Jon nie jedź, to może być pułapka, wyślij kogoś, nie możesz nas zostawić
-TY będziesz rządzić, gdy mnie nie będzie
-... Zapakować ci kanapki na drogę?
O matko tak samo widziałam tę scenę: Co jest niby specjalnego w tym Jonie? odpowiedź w stylu "hoduje miniaturowe puszyste alpaki, z których wełny dzierga kobierce z Reksiem". Wszyscy w komnacie: aaaawww, co za złoty chłopak, nada się do naszej paczki, weźmy go zaprośmy!
Widok Sansy, której w sekundzie mięknie rura jak ją Jon namaścił na swojego p.o. wywołała we mnie mdłości, choć był przekomiczny.
No własnie, czemu Mel nie zaczęła swojej gadki o Azorze Ahai, wybrańcu, księciu, którego obiecano. Może nie chciała urazić Dany? Zwłaszcza kiedy Missandei powiedziała, że w tym języku nie ma określonej płci, a Dany już się ucieszyła, że jest księżniczką, która ocali ludzkość. To trochę tak wyglądało jakby nie chciała urazić jej ego xD
no przecież tak było :P Ludzie, jak wy nie zdołaliście tego zczaić, oglądając tę scenę... Dany jest dumna i łasa na komplementy... poza tym Melisandre wie o niej więcej, bo jest kapłanką, a i wieści o samej szybko się po Westeros rozeszły... gdyby Dany zyskała pewność, że Jon jest wybrańcem mogłaby kazać go zabić, zanim by go poznała, a tak mają szansę się do siebie zbliżyć... Wiem, że ludzie tutaj nie lubią wątku ich ewentualnego związku, ale to jedyny sens całej tej opowieści, skoro to Pieśń Ognia i Lodu, to jako jedyni mają szansę zjednoczyć Królestwo, pokonać obcych i spłodzić potomków. Choć to ostatnie nie jest do końca takie oczywiste. Sporo osób twierdzi, że tylko Jon powrócił z krainy umarłych, ale moim zdaniem Daenerys zrobiła dokładnie to samo w 1. sezonie. Umarła wtedy na stosie przy ciele Khala Drogo, ale odrodziła się jako Matka Smoków. Jeśli z kimkolwiek miałoby jej się udać, to tylko z Jonem.
Dlaczego miałaby zabić wybrańca? Wiem, że Dany jest łasa na komplementy, bo się ucieszyła, że jest księżniczką, którą obiecano i Melisandre nie chciała jej rozczarować, ale skoro istnieje jakiś wybraniec w którego wierzą ludzie to zabicie go przysporzyłoby jej wielu wrogów.
Oczywiście, że Melissandre zaczęła jak wytrawny dyplomata, uśmiechy, uniżenie, odpowiednie słowa w odpowiednim języku, ani mru mru o swoich kolosalnych pomyłkach, opuszczeniu poprzedniego Księcia w godzinie próby, spaleniu dziecka w imię wiary, jak uznała, że Jon jest osom, bo nie wziął jej cyca do gęby też nie wspomniała, tylko że on taki fajny na tym wolontariacie jest :D
Porównaj sobie ją w scenach ze Stannisem i z Danką. Toż to totalna dwulicowa, zakłamana sucz.
A co do faktu rywalizacji Danki z Jonem o miano Wybrańca: jeżeli Danka zabiłaby Jona "z zazdrości", to przegra z Innymi. Podobno nie chce być królową popiołów, wiec chyba tym bardziej nie chce zostać królową atomowej zimy? :)
Bo jakby powiedziała prawdę o Jonie i jego wskrzeszenie to Danaerys by go szybko ukatrupiła jako groźnego rywala. Czego tu nie rozumieć?
Rywala do czego? Do tytułu wybrańca? Ja wiem, że ona jest szalona, ale już bez przesady.
Do tronu. Sława Jona Snowa jest wielka. I on nie wykazuje się egoizmem jak Daenerys. Tak naprawdę to on jest jedyną osobą ze świecznika której zależy na ludziach. A zmartwychwstanie nie zdarza się często, (w sumie rodzenie smoków i chodzenie w ogniu też).
Największym minusem postać Eurona dostał co najmniej kilka pchnięć nożem lub włócznią które widać po reakcji aktora przebiły zbroje w tym jedno pod pachę, które musiałoby zakończyć się szybkim wykrwawieniem a on nie dość że chodzie to jeszcze dopada siostrę Theona. Kpina....... Tak samo jak rządzące Dorn Żmije
Ten serial to dno pod względem logiki, w tym odcinku nie tylko to było absurdalne.
Ale brakowało takich badassów, którzy nie byliby małymi dziewczynkami krzyczącymi, że będą walczyć i takich jak Tarly, który trochę przypomina Tywina i starego Boltona.
Wezmę badassa z pocałowaniem ręki. Ale wiesz, takiego, który się za bardzo nie STARA być badassem. Tak bardzo bardzo STARA :)
Tarly jak powiew przeszłości i tych wszystkich dziarskich Tywinów, Yorenów, Godzilli Mormont, Qhorinów, Benjenów..
Ramsay też był zawsze przerysowany w serialu. Euron do tej pory mnie nie przekonywał, ani jego przemowa, ani posłuszeństwo wobec Cersei. Jedynie w tym odcinku miał swoje 5 minut.
Ramsay dzięki aktorowi ani przez chwilę nie robił wrażenia przesadyzmu. Ten koleś z CB który zamieszkał w chacie Craster - Karl? O, on był również doskonały jako sadysto-świr. Aktor grający Eurona - przekonujący jako jowialny policjant o dobrym sercu w GITS, tu się zwyczajnie nie sprawdza.
Nic na to nie poradzę :)
Karl - spokojny, opanowany, szykowny, ani włosek nie odstaje :D Pustawa twarzyczka robi bardziej przerażające wrażenie niż poskrzywiany klaun.
Jaki poziom serialu taki szpieg, badass, i co tam jeszcze :)
Ale zawsze to jakiś kontrast do reszty postaci, z których część ma kamienne twarze, a pozostali miny smutnego psa :P
Ale Ramsay też potrafił zirytować jak rozwalał wszystkich z gołą klatą :D Do Joffreya nie mam zarzutów. Euron na razie wygrał 1 odcinek, może moja sympatia bierze się też stąd, że pokonał najbardziej irytujące postacie :)
Ramsay też był w pewnym momencie karykaturą siebie, tfurcy też przedobrzali w jego wątku. Ale sam aktor się wybronił :)
Euron był szlachtowany jak wieprzek i nic. Chyba że był na dopalaczach.
W każdym bądź razie lepiej, żeby Mandarynki pomaziały swoje nożyki czymś jadowitym :(
Tej co trzyma wnętrzności w środku? :> To wszystko tłumaczy, dzięki! uratowałaś Fabułologikę, zapomniałam na śmierć o tym specyfiku, którego nie zażył Tywin :D
Tywin musiał zażyć oś innego sądząc po zapachu, jaki wypełnił powietrze, kiedy umarł.
Inaczej odebrałam reakcję Sansy. To był moment w którym ona zrozumiała, że Jon jej ufa i docenia, wiedziała, że podjął decyzję i pojedzie tak czy siak, Jon z kolei bez słów jedynie kiwając głową i patrząc na nią poprosił, żeby się nie sprzeciwiała więcej jego decyzji. Tyle.
Gdyby tak strasznie chciała tej władzy, nie nalegałaby tak bardzo, żeby został.chyba ślepy widzi, że jej na nim zależy.
Też tak to odebrałem - Sanse 'zatkao kakao', że Jon jej na tyle ufa, że powierza jej sprawowanie rządów podczas jego nieobecności (a dochodzi jeszcze ta myśl, że może przecież nie wrócić).
Odnośnie powrotu, czy ktoś coś wie, czy on w tym sezonie jeszcze wpadnie do Winterfell? Nie wiem, zrobić pranie wsiąść świeże rzeczy, przebrać się za dzikusa.
Już w trzecim odcinku dojdzie do spotkania z Dany więc z pewnością jeszcze wróci w tym sezonie aby coś uprać w domu i nie sprawiać problemów w gościnie.