PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78084
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Mam nadzieję, że będzie to stare dobre zakończenie, które kiedyś było tak oblegane i można było przeczytać wspaniałe opka, pozdrawiam i czekamy na nowe:)
Która z Was????

ocenił(a) serial na 10
mara625

Ja jestem teraz w 1 LO i nasza nowa wych. zwolnila nas z 4 lekcji bo chciala jeszcze pogadac,pomimo ze poprzednie 3 lekcje mielismy z nią bo byly to godziny zapoznawcze... :D
A p. od Biologi zrobila nam juz 1 sprawdzian...diagnozujący xD
Nie jest źle,nowa klasa zabawna i wgl :)

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

no... ja jestem w drugiej technikum.. i dzisiaj byłam już pytana. ; ) cała klasa była. ; p

Inesita84

wow to współczuje odpytywania i tego sprawdzianu... U mnie na szczęście w gimnazjum dopiero mieliśmy lekcje organizacyjne... :) heh... troszkę dużo pisaliśmy ale tylko na historii... he he... mam nadzieję, że jutro się nic nie wydarzy złego... heh... Ale mam pierwszy polski a nie lubię tego przedmiotu jak samej kolesiuwy i nie wiem jak ja wytrzymam... Ale jakoś muszę...
Ale tak ogólnie jest spoko... Klasa śmieszna jak zawsze... he he... Ale to super... Pewnie, że jak najbardziej pozytywnie ;) heh...
Żancia jak tam poszedł sprawdzian... ??
Martyna a jak Twoje odpytywanie ??
Pozdrawiam i życzę powodzenia jutro ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

noo.. nijak. ; p nie piszę. ; ))

zakrencona_

aha... rozumiem... już o nic nie pytam, znam to... :P:P he he...heh... :):):):) ale nie martw się to dopiero początek.. ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Nie było źle,jedyny problem to malo czasu,bo dala nam 20 min. przed dzwonkiem ;D I byly 2 strony kartki A4...
Być moze juz niedlugo dodam 1 czesc mojego opowiadanka...ale nic nie obiecuje :D

ocenił(a) serial na 8
zaneta1994

A ja mam pytanie: Chcecie żebym wrzucila swoe drabble?

ocenił(a) serial na 8
mara625

Ja jestem w 2 gim i też były same organizacyjne. Martyna, a jak się nazywa Twój pan z historii? Ja miałam tylko zadanie z angola.

ocenił(a) serial na 8
emilaKwa

Sorry pomyliło mi się , pytałam Marysi. Ja po dzisiejszej szkole nie myśle. W niej tez nie myślałam.

emilaKwa

Aha... to nieźle... Ja to bym chyba padła... Heh... To czekam na Twoje opowiadanko ;)

Emila chętnie poczytam... Możesz wrzucić... :) Heh a ja w 3 gim ;) :P Eeee... mnie historii uczy kobieta... :P he he a nie facior... :P
Oj tak ja tez dzisiaj nie myślałam w szkole he he... bo się nie dało... ale ogólnie jest spoko ;) heh...
Dziewczyny nie musicie się pytać :P Wrzucajcie co macie ;) Z przyjemnością poczytam ;)
Pozdrawiam ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

ja takze chetnie poczytam :)

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

ja też. ; p

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Ołkey ;p Tak jak obiecalam, nie wiem czy nadaje sie na wstawienie tutaj ale to wy ocenicie :) Piszcie czy mam kontynuować...


Było czwartkowe popołudnie. Doktor antropologii Temperance Brennan, jak zwykle stała na platformie i badało nowo przywiezione szczątki.Zastanawiała sie nad przyczyną śmierci denata. Tak się zatraciła w badaniach, że nie usłyszała dźwięku akceptującego wejście na platformę. Seeley Booth,facet w którym się zakochała dumnie kroczył w jej strone.
Tak...zakochała. Podczas pobytu na Maluku zrozumiała, co czuje do swojego partnera. Choć wiedziała to wcześniej, ale upewniła się w swoich uczuciach do Niego. Spotkali się po 7 miesiącach, mieli tyle sobie do powiedzenia. Postanowiła udać się do Royal Dinner i opowiedzieć, co się zdarzyło, gdy byli na dwóch osobnych krańcach świata. Opowiadali o wszystkim, co robili, jak mijał czas, ale nie wspomnieli nic o sobie nawzajem.
Postanowili przemilczeć fakt, jak długo rozmyślali o sobie przez ten czas. Niby było jak dawniej, ale coś się zmieniło. Niestety żadne z nich, nie wiedziało co...
Z zamyśleń wyrwał ją głos partnera
-Hej Bones, idziemy na lunch ?
-Myślałam, że pójdziesz z Hannah-powiedziała z nutką żalu.
-Ma jakieś spotkanie w Białym Domu, to jak...idziemy ?
-Emm...tak, wezme tylko płaszcz
-Okey czekam przy samochodzie.
5 min później, siedzieli w samochodzie i jechali przed siebie. Żadne nie odzywało się, była absolutna cisza. Wcześniej by im to nie przeszkadzało, ale teraz jest to ciut niezręczne.
Rozmowe postanowiła zacząć Temp..
-Więęęc...jak ci sie układa z Hannah ?
-CO?... A...eee...dobrze,zamieszkalismy razem.-odpowiedzial troche speszony pytaniem partnerki
-Ooo...amm...tak szybko ? Czyli to coś powaznego ? -spytała, choc poprzednia odpowiedz i tak juz ją dosadnie zdołowała.
-Sam nie wiem, na razie jest okey, byc moze coś z tego wyniknie...dlaczego o nią pytasz?
-Tak jakoś...
-Nigdy nie pytasz tak po prostu, musi byc powod...Bones, o co chodzi ?
-O nic, widocznie nie zbyt dobrze mnie znasz. Twoje przypuszczenia są mylne. Chcialam przerwać cisze, ale najwidoczniej nie powinnam sie w ogole do ciebie odzywac, skoro i to ci nie pasuje.
-Co ? Po prostu, nie chce przy tobie o niej rozmawiac. A ty zawsze musisz wyskoczyc z jakimiś tematami. Nie mozesz spytać po prostu...nie wiem....Co u ciebie? JAk ci minął weekend ?!
-Po co mam pytać o twoj weekend, skoro wiem ze spedziles go z Hannah...pewnie caly czas przebywaliscie w sypialni.
-I znow wrocilismy do tematu Hannah, wiesz co !? Ty zawsze potrafisz zepsuć człowiekowi dzień...
-Ach tak ?! Dobrze, widze ze ci moje towarzystwo nie odpowiada...ciekawe dlaczego !? Ach tak , no przeciez zapomnialam, teraz liczy sie tylko dla ciebie Hannah tak ?! Pzyjaciolka poszla w odstawke !?
-Tego nie powiedzialem...-nie dokonczyl bo mu przerwala
-Serio ?! To dlaczego oddalamy sie od siebie ?! Nie spedzamy ze soba w ogole czasu poza pracą. To jest przyjaźń ? Nawet nie moge ci nic powiedziec na osobnosci, bo zawsze Ona jest obok...i ty to nazywasz przyjaźnią!!!?!?!?!?!?
Wiesz co !!!!??? Życze ci szczescia z Hannah. Ożenisz sie z nia, bedziesz mial dom z ogrodkiem, gromadke dzieci...tak jak planowales...Ale zanim sie zorientujesz, mnie juz nie bedzie obok. Masz racje to twoje prywatne sprawy, nie powinny mnie obchodzic...-zapanowala chwila ciszy, zadne z nich sie nie odezwalo, gdy dojechali juz na pod knajpke rzuciła tylko...
-Nie mam ochoty jeść. Widzimy sie jutro agencie Booth...
Nie wiedzial co zrobić, nie chcial jej stracić... Ale miała racje, oddalali sie od siebie. Stracił swoją najlepszą przyjaciolke...

Czy ją zatrzyma ? Czy odbuduje swoją przyjaźń i zaufanie z Bones? A moze pogodzi sie ze stratą przyjaciółki ? Co bedzie z jego związkiem z Hannah ?
Tego dowiecie sie w kolejnych częściach...


I jak ?!?! Mam kontynuować? Czy moze dać sobie spokoj ?
Czekam na opinie :)

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

nawet nie zadawaj takich pytań! oczywiście że masz kontynuować :)
osobiście jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy :)

wasza cicha wielbicielka :)

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

AAAAAAAAAAA!!! jak zaraz nie dodasz cedeczka to padne. ; p no weeeeź. ;p Pisz dalej. ; > proooszę. P.s. bardzo mi się podoba.

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Ołkey...skoro tak chcecie to...lecim dalej,nie wiem kiedy bedzie 3 czesc...byc moze jutro lecz nie obiecuje,nie wiem czy starczy mi w ten weekend czasu...

Nic nie zrobił...Po prostu patrzył jak odchodzi...Stracił ją, ale czy na zawsze ?
-Nie, wszystko z nia wyjasnie, przeciez ona nie umie sie dlugo na mnie gniewać...-mowil sam do siebie.
Wysiadł z SUVa i wszedł do knajpki, usiadł przy barze i zamyslil sie...
-Zly dzień- spytał Sid
-Co?! A..yyy tak jakby.
-To co zawsze ?
-Tak dzieki-odpowiedzial, Sid ruszyl uszykowac danie dla agenta.
Po szybkim lunchu, postanowił zadzwonic do Cullena i poprosic o reszte dnia wolnego. Gdy dostał zgode ruszył do siebie do mieszkania...Chciał wszystko przemyslec.
Wszedł leniwie i od razu ruszył do kuchni. Wyjął z lodówki swoje ulubione piwo po czym ruszył na kanape. Gdy juz sie rozsiadł, wziął pilota i zaczął przeskakiwać z jednego kanału na drugi. Myslał o swych uczuciach. Czy nadal cos czuje do Bren? A moze to juz mineło? I co z Hannah? Przyjechala tak nagle do DC, wprowadzila sie do ciebie i praktycznie w ogole nie odstepuje cie na krok. Czyżby była zazdrosna o Bren ? Te pytania ciagle mu krazyly w glowie.
Zawsze gdy zaczynał o niej mowić, ona zmieniała temat. A raczej kończyła...Potem zaczynała go całować i lądowali u niego w sypialni. I tak było zawsze. Wiecej czasu przebywał z nią w łóżku niz na rozmowie o czym kolwiek. Gdy probowal poruszyc temat jej pracy, tez go zbywala.
Nim sie zorientowal byla juz 10 wieczorem. "Az tyle tu siedzialem ? " pomyślał...tak mu minęła polowa dnia...na rozmyslaniach o swoim zyciu.
Wstał i postanowił ze sie przespi. Ale najpierw poszedl do łazienki wziąc szybki prysznic. Po 7 minutach wyszedł i postanowil udać sie w objecia Morfeusza. "Hannah bedzie jutro wieczorem...moze to i lepiej ? Bede mial czas odsapnąc". Z tymi myslami zasnął.

Brennan była natomiast zrozpaczona. Łzy leciały jej po policzkach. Własnie skonczyla przyjaźń z Boothem. 6 letnia przyjaźń poszła w odstawke, przez jakąś blond piękność która musiała zjawić sie w Afganistanie, wtedy gdy on tam był. " Moze w koncu o nim zapomne" , mówiła szlochając w domu na łózku. Zadzwonila do Cam ,ze nie pojawi sie jutro w pracy i od razu udala sie do swojego mieszkania.
"Akurat wtedy kiedy zdałam sobie sprawe ze czuje do Niego coś wiecej niz przyjaźń...wszystko sie skonczyło" "Wiedzialam ze tak to sie skonczy, nie zasluguje na miłość, zawsze gdy sie w kims zakocham, wszystko znika. Zostaje sama...powinnam sie przyzwyczaić" -te myśli kłębiły sie jej w glowie. Była zmeczona płaczem aż w koncu zasnela.

Rano jak zawsze, wstali i udali sie do pracy. Każde do siebie. Ona do Jeffersonian, on do FBI. Ona badala szczatki z ostatniej sprawy, ktorej nie moga rozwiazać, a on zajął sie papierkową robotą. Tak minął im dzień. Nawet nie pofatygowali sie by pojsc cos zjeść, z obawy przed spotkaniem tej drugiej osoby. Jednak los chcial chyba inaczej bo traf chcial ze Booth musiał udać sie po jakieś wazne papiery z poprzedniej sprawy, potrzebowal ich do uzupelnienia zaleglych raportow. Pojechal do Instytutu, na wejściu ujrzał ją idącą w strone gabinetu, ruszyl za nią...
Wszedł po cichu i powiedział...
-Cześć, wpadlem po wyniki badań Claire Tocket.- ona poszperała chwile w szafce i podala mu potrzebne kartki.
-Prosze o to one, coś jeszcze ?- spytała by go zbyć. Nie chciala na niego patrzec i cierpiec. Pomimo ze to ona zakonczyla ich więź.
-Nie, dzieki. Narazie
-Pa- odpowiedziala zdawkowo, w tym momencie usłyszała sygnał..dostała wiadomość e-mail.
"ciekawe od kogo ? ". Otworzyla plik i ujrzala nadawce...
-Max...-szepnela

Moze jutro cos dodam, jak znajde czas :) Musicie być cierpliwi :p

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

ooooh. ;p no to my czekamy z nadzieją na 3 część. ;p

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

zakrencona...czekam na ff od ciebie :D
Mam nadzieje ze niedlugo cos sie pojawi :D Albo przeslesz na gg ;p

Inesita84

Wow Żancia (nie obrażasz się jak tam do Ciebie mówię ?) genialne opowiadanie i popieram Wszystkich.. :) Pisz dalej, bo bardzo dobrze Ci to wychodzi i już nie mogę się doczekać kolejnej części :) A więc czekam na więcej ;)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

; ) no zobaczcie. kilka opek na zakończeniu i wróciła moja wena. : ) zaczęłam cos pisać, na razie myślę że to bedzie tylko onepart.. ; )

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Niewazne czy onepart czy ff, wazne ze wena przybyła !! :D Oczywiscie nie obraze sie jak wstawisz cos dluzszego ;p
Mara, jasne ze sie nie obraze :) Wiekszosc znajomych tak do mnie mówi, wiec smialo mozesz tak pisać :) :*
Sprobuje dzisiaj dodac kolejną część, choc nie wiem czy starczy czasu,ale cos wymysle :D
Tylko zaczelam wstawiać części i juz wpadł mi pomysl na ciag dalszy, ktorego nie moglam wymyslic xD

zaneta1994

Tak Zakręcona ważne, że wena powróciła... ;) Czekam na ten onepart od Ciebie, ale oczywiście również za coś dłuższego też się nie obrażę podobnie jak Żancia ;)
Żancia to super to będę się tak do Ciebie zwracać ;) O widzisz... Dobrze, że wstawiłaś te części ;) same plusy... ;) Już się nie mogę doczekać cedeka ;) A więc powodzenia w pisaniu ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

; ) tak powróciła.. myślę że dzisiaj dodam ; P tylko to nie bedzie chyba onepart, bo piszę ,, piszę i końca nie widać jak an razie. ;p wiec chyba bedą 2 części. ;p

zakrencona_

No to dobrze... ;P Będzie więcej do czytania, a oto chodzi ;) :)

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

-Max...-szepnęła i zaczęła czytać e-mail...
"Droga Tempe, jeśli czytasz ten list to znaczy ze minęły trzy dni od wyjazdu.
Przepraszam Cię, obiecałem ze nie będę pakował się w kłopoty. Brakowało mi funduszy, a nie chce się utrzymywać na wasza koszt...Miałem załatwić pewną sprawę, mianowicie odebrać z rąk mordercy 5-letnią dziewczynka. Ma na imię Amy, jej rodzice to moi bliscy znajomi, poprosili mnie o pomoc, mieli mi w zamian zapłacić. Została porwana, ustawiłem w komputerze, ze po 3 dniach od mojego zniknięcia wyśle się ten list do Ciebie automatycznie. Jak widzisz do tej pory nie wróciłem. Nie chce byś się narażała, ale proszę Cię o pomoc. Odnajdźcie mnie...Ty i Booth. To dobry człowiek i wiem ze nie narazi Cię na niebezpieczeństwo. Zostało mało czasu...pośpiesz się. Miałem odbić Amy która została uwięziona na Priston Street 12. Jest to na obrzeżach miasta. Czekam...

Max

Gdy to przeczytał, jedna samotna łza spłynęła jej po policzku.
-Znowu...-szeptała-a przecież obiecał !!...Tym razem Booth mi nie pomoże, będę musiała działać na własną dłoń- nawet nie zauważyła, że znów przekręciła pewien idiom.
Wzięła płaszcz i nikomu nic nie mówiąc, wymknęła się z Instytutu i od razu ruszyła do swojego domu. Miała tam broń, którą kiedyś kupiła do obrony, Booth nic o niej nie wiedział, bo pewnie znów zaczął by swój wywód, że zezulce nie powinny nosić broni pod żadnym pozorem. Gdy już była pod domem, szybko udała się na górę i wzięła broń. Czym prędzej wsiadła za kierownice i udała się w miejsce, które wskazał jej Maks.

W tym samym momencie, Booth nadal męczył się z papierkową robotą. Miał jej powyżej uszu, chętnie by komuś zlecił wypełnienie tego, ale nie mógł. Teraz żałował, że nie wykorzystał szansy, gdy Hacker proponował mu asystenta. No cóż...teraz musi ubolewać.
Tak zleciało mu kilka godzin, aż nie zadzwonił jego telefon...

Zaparkowała samochód w miejscu, gdzie nie będzie go widać. Powoli skradła się do domu...a raczej rudery. Była bardzo stara, ze ścian sypał się tynk. Dom był koloru szarego. Po cichu podeszła do drzwi i przystawiła ucho do nich. Nie słyszała żadnego dźwieku, wiec chwyciła za klamke i powolutku otworzyła drzwi. Skrzypnęły, jednak nikt na jej szczęście tego nie słyszał...tak myślała. W środku wcale nie było lepiej. Wszystko stare i zakurzone. Zdecydowała, że uda się w kierunku piwnicy, w końcu znała morderców i wiedziała, że zazwyczaj tam ukrywają ofiary, by potem je z zimną krwią zabić.
Rozglądała się po pomieszczeniu gdy nagle....
-A ty czego tu szukasz laleczko? -szepnął napastnik i chwycił Brennan w tali, by mu nie uciekła. Próbowała się wyszarpnąć z jego rąk, jednak on był silniejszy, nie dała rady. Wziął ją do piwnicy. Tak jak przypuszczała to tam ich ukrywał.
Na dole związał ją i położył na ziemii.
-Niedługo do was wpadne by dokończyć to...co zacząłem. I wyszedł...

Angela szukała po całym instytucie swojej przyjaciółki, ale bez skutecznie. Próbowała się do niej dodzwonić ale także bez skutku. Słyszała tylko "abonent jest w tym momencie nieosiągalny". Postanowiła zadzwonic do Bootha. Pomimo iż wiedziała ze są skłóceni, to jednak miała nadzieje, że on wie gdzie znajduje się Bren.
Wybrała numer...

-Ange ? Czy coś się stało?- spytał lekko zdziwiony agent.
-Wiesz może gdzie jest Tempe ?
-Nie, niby czemu mam to wiedzieć, nie musi mi się zwierzać ze wszystkiego, jest przecież dorosła i...-nie dokończył gdyż artystka mu przerwała.
-Zniknęła...
-Co !?!?!?!
-Nie ma jej, po prostu znikła, a przecież znasz ją na tyle dobrze, że wiesz, iż bez uprzedzenia nigdy nie wychodzi. Musiało się coś stać.-powiedziala-Boje się o nią Booth...Nawet nie odbiera telefonu.
-Będę za 5 min.
Agent wybiegł z gabinetu i z piskiem opon wyjechał z parkingu siedziby FBI.
Tak jak mówił, był na miejscu po kilku minutach. Od razu skierował się w strone Angeli.
-Booth, dobrze ze jesteś. Jack pojechał do mieszkania Brenn, ale tam też jej nie ma.
Mówiła szybko, na jednym wydechu Ang.
-Spokojnie, znajdziemy ją. Kiedy zniknęła? -spytał
-Nie wiem ale myśle że gdzieś z kilka godzin temu.-odpowiedziała tym razem Cam.
-Okey, yy....sprawdze w gabinecie, może zostawiła jakąś wiadomość, jak nie to poszperam w komputerze, moze tam znajde odpowiedź.
Tak jak przypuszczał...znalazł list od Maksa. Mógł sie domyslić ze nic mu nie powie, gdyż byli bardzo skłóceni. Z prędkością wiatru udał się do samochodu i pojechał pod tem sam adres, pod które jeszcze niedawno jechała jego partnerka.
Na miejscu zauważył jej samochód.
-To tu-szepnął i udał się do domu....


Wieczorem bd kolejna czesc ;p Wena mnie dzis napadła :D

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

dlaczego tak mało? ? : P chcemy więcej! chcemy więcej!! : P super.! : P

Inesita84

Popieram... Chcemy więcej... :) No to poczekamy do wieczora :)
Żancia świetny pomysł... Super... :):):):)

ocenił(a) serial na 10
mara625

no więc.. chcieliście to macie:

Coś się stało?- spytał gdy usiadła zamyślona naprzeciwko niego.
Pokręciła głową , wysiliła się na słaby uśmiech. Kelnerka zbliżyła się do ich stolika i podała im kawę. Booth nadal wpatrując się w swoją partnerkę napił się. Miała wrażenie że straciła najlepszego przyjaciela, chociaż wiedziała że tak nie jest. Ze wszystkich sił starała się pokazać że Hannah jej nie przeszkadza. Mimo to gdy spotykali się we trójkę, czuła się zepchnięta na dalszy plan. Przywykła do tego że ją i Bootha łączyła wspaniała przyjaźń, że zawsze byli razem, że to ona była dla niego najważniejsza. Wiedziała że popełniła błąd nie dając im szansy. Wystarczyło że zobaczyła łzy w jego oczach tamtego wieczora i pękło jej serce. Ale nie mogła cofnąć swoich słów, nawet jeśli raniły ich oboje. Każdego dnia, gdy dzieliły ich tysiące kilometrów nieustannie krążyła myślami wokół niego. Gdy wreszcie zobaczyli się po siedmiomiesięcznej rozłące, wierzyła że nic tak naprawdę się nie zmieni. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, zręcznie omijając temat dotyczący tego co tak naprawdę ich łączy. Gdy już była gotowa wyznać mu co czuje, zjawiła się Hannah. Brennan wiedziała że nie powinna z tym zwlekać tak długo, to jej wina. Poczuła się zdradzona i oszukana. Najgorsze było to że nie mogła o tym z nikim porozmawiać. Zwykle o takich rozterkach rozmawiała z Boothem lub Angelą. Wiedziała że Angela wysłuchałaby jej nawet w środku nocy, jednak nie zwróciła się do niej. Spojrzała na partnera, który właśnie sięgał po frytkę. Uśmiechnął się do niej czarująco, poczuła że miękną jej kolana. Wytarła usta serwetką i spojrzała na Bootha. Dopił kawę i ruszyli do wyjścia. W samochodzie nadal nie odezwała się do niego ani słowem. Zapadła cisza, jednak żadne z nich nie czuło się niezręcznie.
-Na pewno nic ci nie jest?- spytał zatrzymując się na czerwonym świetle.
-Wszystko w porządku.-odpowiedziała szybko odwracając wzrok.
-Przecież widzę, Bones. Przecież wiesz że możesz ze mną porozmawiać.-odparł. Położył rękę na jej dłoni, ale cofnęła się. Wiedziała że lada chwila samochód ruszy, nie mogła się wahać. Odpięła pas, otworzyła drzwi.-Przejdę się.
-Bones..-zaczął ale zamknęła drzwi. Usłyszał klakson samochodu stojącego za nim. Ruszył, patrząc na odchodzącą Brennan. Weszła na chodnik, po czym skręciła w boczną alejkę. Ruszył za nią, zatrzymał się. Nawet nie spojrzała w jego kierunku gdy zaparkował samochód.
-Bones!- krzyknął. Wysiadł z SUV’a i podbiegł do niej.
-Zostaw mnie.-powiedziała cicho lecz zdecydowanie. Lekka mżawka przeradzała się w coraz większą ulewę.
-Porozmawiaj ze mną. –powiedział chwytając ją za rękę. Odwróciła głowę, spojrzała na przechodzących obok ludzi. –Wróć do samochodu, proszę.-powiedział.
-To tylko kilka przecznic, potrzebuję spaceru.
-Jest wieczór, nie zostawię cię tu samej.-powiedział. Był agentem FBI, wiedział że nawet w takiej okolicy zdarzają się nieprzyjemne incydenty.- Odwiozę cię do domu.
-Nie.-powiedziała przecząco kręcąc głową. Odwróciła się do niego plecami, zaczęła powoli iść. Patrzył jak odchodzi, wiedział że całą noc będzie się zastanawiał czy bezpiecznie dotarła do domu. Szła pewnym krokiem, nie oglądając się za siebie. Ruszył za nią, złapał ją za rękę. Spojrzała na niego zaskoczona, nie odezwali się do siebie ani słowem. Spacerowali chodnikiem, wsłuchując się w błogi szum deszczu. Brennan nie zwracała uwagi na kroczącego obok niej partnera. Była już przemoknięta, ale ani deszcz ani chłód nie był w stanie jej zatrzymać. Chciała być sama, z dala od Bootha. Nie chciała patrzeć mu w oczy. Wiedziała że jest szczęśliwy, był zakochany. Czuła że musi poradzić sobie z tym uczuciem, zdusić je w zarodku nim całkowicie nią zawładnie. Jak miała to zrobić, skoro był tak blisko? Trzymał ją za rękę, czuła ciepło jego dłoni. Nie potrafiła zebrać myśli.
-Nie przeszkadza ci ten deszcz? -spytał cicho.
-Nie.-powiedziała. –Posiedzę tu chwilę i wezmę taksówkę.-dodała nie patrząc na niego. Biła się z myślami. Z jednej strony chciała żeby został z nią, z drugiej żeby odszedł. Chciała by zostawił ją samą, chciała przemyśleć to wszystko i jakoś się z tym uporać. Ale on usiadł obok niej na ławce, objął ją ramieniem. Przymknęła oczy i westchnęła cicho.- Jedź już.
-Zostanę tu z tobą, a potem odwiozę cie do domu.
-Mam tego dosyć.-powiedziała szybko.
-O czym ty mówisz?
-Mam dosyć udawania że między nami wszystko jest OK. Booth, wszystko się zmieniło.-powiedziała.
-Chodzi ci o Hannah?- spytał.
-Nie.-odparła szybko wyswobadzając się z jego objęć.- Czemu miałoby o nią chodzić? Czy wszystko musi kręcić się wokół niej? Rozumiem że jesteście parą, ale dlaczego to musi oznaczać że my już się nie przyjaźnimy?
-Więc o co ci chodzi? Przeszkadza ci to że jesteśmy razem?
-Nie chodzi i Hannah. Po prostu muszę coś przemyśleć. Podjęłam ważną decyzję, nie byłam pewna czy robię dobrze. Rozmowa w niczym mi nie pomoże, Booth. –powiedziała podnosząc się z ławki. Ruszyła w stronę swojego mieszkania. Booth siedział zdezorientowany po czym poszedł w przeciwnym kierunku nie odwracając się za siebie.


c.d.n już nie długo. : ) może nawet jeszcze dzisiaj. ;p

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Lecim dalej, teraz sie wyjaśni, czy Bones przezyje czy nie...


Zobaczyła swojego ojca i zrozpaczoną dziewczynke. Na szczęście jeszcze żyli, ale teraz ważniejsze jest się stąd wydostać.
Po kilku minutach sprawca znów zjawił się w piwnicy. Podszedł do Temperance i szepnął do jej ucha.
-Najpierw pozbędę się ciebie.-Szarpnął ją pod ściane, gdzie wisiały haki i sznurem, którym były związane jej nadgarstki, powiesił na hakach, by nie mogła uciec. Miała łzy w oczach. "To koniec." myślała szlochając.
Już celował w jej czoło, gdy nagle wszystko dzialo się szybko i zanim sprawca strzelił, on sam oberwał od agenta który stał w jedej chwili za nim. Szybko pobiegł i uwolnił Bren. Ona nic nie powiedziała, jedynie w zaskakująco szybkim momencie znałazła się w jego ramionach, płacząc i szeptając naokrągło "dziękuje". Trwali tak chwile w uścisku, gdy w koncu stwierdzili ze trzeba sie stąd jak najszybciej wydostać. Odwiązali Maxa i małą Amy i ruszyli do samochodu agenta. W samochodzie Max postanowił coś powiedzieć, gdyż inni byli w szoku i nie mieli siły na jakiekolwiek słowa. Tym bardziej ona....
-Dziekuje Booth, wiedzialem ze nas znajdziesz, a w szczegolnosci moją córke. Dobry z ciebie facet.

Booth odwiózł Maxa do Russa wraz z dziewczynką. Niestety nie dowiedział się o co chodizło bo oprawca nie zył. Teraz skierował sie w kierunku domu swojej partnerki. Napisał innym zdawkowego sms-a ze juz po wszystkim, ze ją odnalazł.
Gdy dojechali, wysiadł i skierował sie by otworzyć drzwi partnerce. Była roztrzęsiona, nic dziwnego kilka sekund i byłaby juz martwa.
Objął ją ramieniem i skierował się do jej mieszkania. Gdy juz tam dotarli skierował swoją partnerke do kanapy i poprosił by usiadła. Poszedł do kuchni i zrobił jej ciepłej herbaty, gdyż zmarzła na kość (xD) w piwnicy. Gdy wrócił z kubkiem gorącej cieczy, ujrzał swoją Bones, skuloną na kanapie i płaczącą. Łzy leciały jej strumieniami.
Była przerażona tym ze gdyby nie Booth to zapewne by juz nie zyla.
Trzęsła się z zimna. Agent usiadł i usadowił ją na swoich kolanach i mocno przytulił. Automatycznie sie w niego wtuliła.
-Już dobrze, Bones. Nic ci nie grozi, wszystko bedzie dobrze, Tempe- szeptał jej łagodnym tonem do ucha. Powoli sie uspokajała. Wtedy wziął kubek i podał jej, by sie zagrzała. Wzieła od niego kubek i upiła troche ciepłej herbaty. Faktycznie przez ciało przeszła fala ciepła. Gdy już wypiła całą, agent zaprowadził ją do łóżka. Wyjął dla niej piżame i prosił by sie przebrała,gdyż w ubraniu bedzie jej niewygodnie. Zrobiła o co ją prosił. Potem weszła pod kołdrę i agent opatulił nią całe ciało partnerki, by nie zmarzła tej nocy.
-Śpij, prześpie sie na kanapie. Będę cię pilnował.
-Nie -szepneła- zostań tu, nie odchodz.
-Okey, zostane przy tobie. Spróbuj zasnąć.
-Mozesz sie polozyc obok, bedzie ci niewygodnie na fotelu-szepnela
Agent sciągnął buty, skarpetki i spodnie. Był w koszuli i bokserkach. Chwile leżał obserwując plecy partnerki, gdy poczuł ze znow drzy pod wpływem zimna. Zblizył się i mocno przytulił do jej pleców.
-Tak bedzie ci cieplej, spij-szepnal tylko i zasneli oboje wtuleni w siebie. Agent nie przejmował sie ze Hannah nie zastanie go w domu, teraz liczyla sie dla niego tylko Temperance...


Teraz króciutko bo juz mnie palce bolą od pisania na klawiaturze :D

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

jako że tam akcji za dużo nie było, dodaję drugą część:

Odchodząc zdała sobie sprawę że źle postąpiła nic mu nie mówiąc. Powinien wiedzieć o tym co postanowiła. Odwróciła się za siebie i zobaczyła jak idzie przed siebie powolnym krokiem. Deszcz przestał padać, ona co chwilę mijała znajome budynki. W końcu weszła po schodach na górę kamienicy, otworzyła drzwi mieszkania. Skierowała się do łazienki, wzięła gorący prysznic i ubrała się ciepło. Ostatnie czego potrzebowała to przeziębienie. Napiła się gorącej kawy, usiadła na kanapie rozmyślając.
Następnego dnia jak zwykle zjawiła się w Instytucie szybciej niż inni. Zajęła się zalegającą na jej biurku dokumentacją, nawet nie zauważyła pukania do drzwi gabinetu. Spojrzała na partnera, rzuciła mu zdawkowe przywitanie. Oznajmił jej że mają nowego podejrzanego i muszą jechać. Całą drogę milczeli. Gdy Booth porozmawiał z potencjalnym mordercą, okazało się że ma silne alibi. Booth kazał to sprawdzić w FBI i ruszyli w drogę powrotną. Tym razem Booth postanowił przerwać ciszę .
-Ustaliliście narzędzie zbrodni?- spytał.
-Pracujemy nad tym.-powiedziała.
-Długo wam to zajmie?
-Skąd mam wiedzieć Booth? To nauka, a nie spekulacje. Niczego nie możemy przyśpieszyć. –dodała.
-Miejmy nadzieję że ta sprawa się wreszcie skończy. –powiedział. Reagował jak każdy. Widok martwego dziecka przyprawiał go o skurcz w żołądku, sprawiał że miał ochotę zabić mordercę. W milczeniu pokiwała głową.
-Dlaczego się nie odzywasz?
-Zastanawiam się nad czymś.-odparła w myślach. Wiedziała że zakończą sprawę w ciągu dwóch, trzech dni.
-Chciałbym ponownie przejrzeć akta pewnej sprawy.-zaczął Booth nie odrywając wzroku od drogi.-Mam nadzieję że mi w tym pomożesz.
-Myślę że Hodgins, Cam , Angela i Clark okażą się bardzo pomocni.
-Twój zespół? To ty odgrywasz w nim największą rolę. Dlaczego mówisz tak jakby rozwiązywanie spraw było tylko ich zasługą? Nie powinnaś pomniejszać swojej roli.
-Znam swoją rolę. Wiem że jestem najlepsza w tym co robię. Po prostu obawiam się że nie będę mogła ci pomóc w rozwiązaniu tej sprawy sprzed kilku lat.
-Dlaczego?
-Wyjeżdżam.-powiedziała cicho po krótkim zastanowieniu.
-Oo.. Urlop?
-Nie. Praca.-dodała patrząc mu w oczy.
-Ah, no tak.-powiedział zatrzymując się na czerwonym świetle. –Gdzie jedziesz?
-Do Kanady.
-Kiedy wracasz? -spytał z uśmiechem.
-Booth. Przecież powiedziałam ci że jadę do pracy.-wyjaśniła spokojnie.
-No tak, ale ja pytałem..-zaczął i spojrzał na partnerkę.-Rozumiem że nie wiesz dokładnie ile to potrwa. Ale mniej więcej, tydzień, dwa… miesiąc?
-Booth.- powiedziała gdy spojrzał jej w oczy.- Jadę tam na stałe.
-Co to znaczy na stałe?- spytał zaskoczony.
-Zielone. –powiedziała a Booth spojrzał na nią jeszcze bardziej zdziwiony. –Jedź.-dodała. Ruszył i spojrzał na nią. Wciąż nie wiedział co się dzieje.
-Jak to na stałe? –spytał znowu.
-Dostałam propozycję pracy w Montrealu, byłabym nierozsądna gdybym jej nie rozważyła.
-Zgodziłaś się?- spytał.
-Rano złożyłam Cam pisemną rezygnację.
-Nie próbowała cię zatrzymać?- zdziwił się. Zatrzymał samochód przed Instytutem.
-Nie było jej w pracy. Pewnie dopiero teraz ze mną porozmawia.-dodała. Weszli do środka, Brennan zobaczyła że Cam stoi na platformie i nerwowo przestępuje z nogi na nogę. Podeszła do stołu laboratoryjnego i spytała Clarka co z narzędziem zbrodni. Pokręcił głową na znak, że potrzebuje więcej czasu.
-Dostałam dzisiaj bardzo niepokojący list.-powiedziała patrząc wymownie na panią antropolog.
-Masz na myśli moją rezygnację?- spytała zakładając fartuch. Wszyscy spojrzeli na nią z zaskoczeniem więc dodała.-Nie wiem co w tym niepokojącego.
-Sweety, co jest grane? Dlaczego chcesz odejść?
-Dostałam propozycję lepszej pracy. To wszystko.
-Lepsza pensja? Dostaniesz podwyżkę. Możemy zaoferować ci...-powiedziała Cam.
-Nie chodzi o pieniądze. Po prostu człowiek musi ewoluować, rozwijać się. Nie mogę stać w miejscu.
-Ale..-zaczął Hodgins.
-Podjęłam już decyzję. Angela, przecież będę was odwiedzać. –dodała z uśmiechem.
-Odwiedzać? Gdzie będziesz pracować?- spytała zaskoczona. Sądziła że nowe miejsce pracy jest w innym mieście, ewentualnie stanie. Nie brała pod uwagę wyjazdu poza granice państwa.
-W Montrealu. Przepraszam. Wiem że nie powinnaś się denerwować.
-Nie szkodzi Tempe. Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, nie stracimy kontaktu.-uśmiechnęła się.
-Kiedy wyjeżdżasz? –spytał milczący dotąd Booth.
-Za trzy dni. Clark możesz pokazać mi zbliżenie tej kości?
-Dobrze, dr Brennan. –odparł.
-Zadzwoń jeśli coś ustalicie.-powiedział Booth i odwrócił się na pięcie. Ruszył szybkim krokiem w kierunku wyjścia. Patrzyła jak znika z pola widzenie i odwróciła się do kości. Wiedziała że jest zaskoczony, ale musiała zrobić to co dla niej najlepsze. A wyjazd do Montrealu wydawał jej się najlepszą opcją.


c.d.n

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Niech Booth ją zatrzyma !!! Ona nie moze wyjechać. Musi być happy end !

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Żancia.. : P XDD muszę ci powiedziec.. że dobrze zrobiłaś nie uśmiercając Bones.; p Bardzo mi się podoba.. ; > chcę więcej! ; p

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

zobaczy się. ; >

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Moze jutro cos dodam,pomimo ze mam nauke postaram sie wyskrobac troszke czasu ;d

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

Chce cedeka zakrencona !! <nadpobudliwość czekając na cedek>

zaneta1994

Żancia ślicznie... Booth został z Bones... :) :) i jak zawsze ją uratował... :) Jakle to piękne... :P Super :) Czekam na cd :)

Zakręcona bardzo ciekawie się zaczyna... Oj Bones wyjeżdża... Ciekawa jestem jak to dalej rozwiniesz... :) Czekam na cd :) super :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

haha ; p no to ja wracam do pisania. ; p dzięki za miłe komentarze ; ))

zakrencona_

oj tak wracaj wracaj... ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Moze to dziwnie zabrzmi, ale przysnil mi sie ciąg dalszy :D I oto on ;p


Obudził się pierwszy i zobaczył, że Bones jeszcze śpi. Wstał po cichu, by nie zbudzić partnerki i poszedł do łazienki wziąć prysznic i ubrać się. Gdy wyszedł, nadal spała. Skierował się więc do kuchni w celu uszykowania śniadania dla nich obojga. Niestety…mógł się tego spodziewać…”Jak zwykle pustki w lodówce, cóż…trzeba będzie zrobić małe zakupy.” Z tą myślą ruszył do sklepu który był przecznice stąd. Gdy wrócił, wziął się za przygotowania. Postawił na jajecznice i grzanki. Gdy skończył wyciskanie soku z pomarańczy, po cichu otworzył drzwi od sypialni i ujrzał budzącą się pomału Brenn. Podszedł bliżej u usiadł na krawędzi łóżka.
-Hej, jak się czujesz
-Cześć…dobrze- odpowiedziała niemrawo
-Na pewno ?-wolał się upewnić
-Tak, na pewno…dziękuje, że zostałeś
-Nie mógłbym cię opuścić w takiej sytuacji.
-Hannah się wścieknie, że nie wróciłeś- powiedziała nie patrząc partnerowi w oczy.
-To już nie moja sprawa, dla mnie ważniejsza wczoraj byłaś ty…nie ona.-odpowiedział, łapiąc ją za podbródek, by spojrzała mu w oczy-a teraz chodź jeść-dodał i ruszył w kierunku kuchni-no chodź…-pospieszył ją nieco.

Po skończonym śniadaniu Brenn postanowiła iść pod szybki prysznic i ruszyć do pracy.
-Powinieneś już iść – rzuciła chłodno i zniknęła za drzwiami łazienki. Agent stał oniemiały. Myślał, że wszystko już sobie wyjaśnili, a ona teraz wyskakuje z takim tekstem. I to jeszcze ozięble. Niechętnie poszedł w kierunku drzwi wyjściowych i ruszył do siebie, do Hanny.

Ona zdjęła z siebie piżamę i weszła pod gorący strumień wody. Tego było jej trzeba. Cieszyła się, że Booth pomimo kłótni ją uratował, ale musiała to przemyśleć. Przemyśleć czy uda jej się zostać nadal przyjaciółką Bootha. Niezbyt dobrze czuje się gdy widzi Hannah i Jego, obściskujących się na oczach wszystkich.
Po szybkiej kąpieli, ubrała się i wezwała taksówke by udać się do Jeffersonian.
W pracy jako pierwsza dorwała ją Angela.
-Sweety !! Jak dobrze, ze nic ci nie jest. Martwiliśmy się o ciebie.-powiedziała przytulając przyjaciółke.
-Heej, nic mi nie jest Ang, możesz mnie puścić bo mnie udusisz-odpowiedziala uśmiechając się.
-Przepraszam-odpowiedziala ze skrucha artystka.
-Nie szkodzi, bierzmy się za prace.
-Okey, ale dzisiaj wyciągamy cie na drinka. Jest piątek trzeba sie czasem zabawic Sweety.
-Dziekuje ale nie mam ochoty. Pewnie będę zmeczona…Może innym razem Ang- powiedziała ruszając w strone platformy,zakładając jednoczesnie fartuch.
-Ale Brenn…-stęknęła do przyjaciółki
-Przykro mi Ang, naprawde chce odpocząć poza tym…musze odsapnąć po tym wszystkim
-Dlatego się upijemy…to racjonalne wyjście sweety-odpowiedziala z szerokim uśmiechem Ang.
-Może innym razem
-Okey…ale zapamiętam to sobie, nie mysl ze ominie cie drink ze mną .
-Jasne, a teraz bierzmy się za kosci, cos nowego o ofierze ?
-Nie, Jack nadal bada cząsteczki a Wendall ustala narzedzie zbrodni. Nadal pracuje nad rekonstrukcją, nie jest łatwo, czaszka jest w złym stanie, to troche potrwa
-Okey, pomoge Wendallowi. Na razie- po czym pani antropolog udała się w strone platformy.

W tym samym czasie w mieszkaniu Bootha trwała zażarta kłótnia.
-Znowu Ona !! Dlaczego tylko ona cie obchodzi. A ja ?? Może byś też pomyślał o mnie, a nie lecisz do niej jak Pies do kości(:D)!!! Dla ciebie Ona jest ważniejsza od własnej dziewczyny ?!?!-Wrzeszczała na całe mieszkanie Hannah.
-Była na pograniczu śmierci !! Kilka sekund spóźnienia i by nie żyła !!!-tłumaczył ze wściekłością Booth.
-To już nie moja sprawa !! Sama się naraziła a ty oczywiście musisz zawsze do niej pędzić jak się coś stanie. I na dodatek, zamiast czekać na mnie w domu to ty nocujesz u Niej !! Może jeszcze powiesz że z Nią sypiasz, co !!!???! To wychodzi poza granice Seeley…Wiedziałam ze jak tylko wyjade to do niej pobiegniesz. I jak ja mam ci ufać co ?!?!
-A ja ?? Jak ja mam Tobie ufać skoro wyjeżdżasz i nawet nie masz czasu zadzwonic !?!? Może się tez obściskujesz na boku z kimś innym !?! Nie pomyślałaś o tym ? A to moja przyjaciółka i była w szoku, potrzebowala wsparcia, ale ty oczywiście tego nie rozumiesz !!!-wykrzyczał, aż sąsiedzi wyszli z mieszkan i probowali się dowiedziec co to za wrzaski.
-wiesz co? Mam dość…ide do pracy zobaczymy sie poźniej.-powiedzial już spokojniej, zabierając kluczyki od samochodu,które leżały na szafce obok.
-Tak ! Leć do niej, wyżal się, że pokłóciłeś się ze mna !! Może odwdzięczy ci się w sypialni !!!-wykrzyczała, a agent tylko trzasnął drzwiami i z piskiem opon wyjechał sprzed mieszkania i ruszył do siedziby FBI…


mysle ze cedek bedzie wieczorem ;p o ile sie wyrobie ;D

zaneta1994

Wow Żancia bardzo mi się podobało.. ;) Bardzo "Bones" heh... Super.. :) He he najbardziej podobała mi się kłótnia Bootha i Hannah... he he... Ciekawe co dalej... Czekam na cd :)
Wow... No to być może masz prorocze sny ;) :P

ocenił(a) serial na 10
mara625

bardzo fajna część! ; )) czekam na następną.. i rodzi si,ę moje pytanie: Dlaczego nie pisałaś wcześniej? : PP

ocenił(a) serial na 10
mara625

Obiecany cedek ;p Moze jeszcze napisze kolejny :D zależy od chęci i czy moje palce to wytrzymają :D


Nie mógł się skupić na pracy, myślał tylko o tym by zapomnieć o tej kłótni i wrócić do domu jakby nigdy nic. Myślał ze przejdzie Hannah, w końcu nie mógł zostawić Bones samą, po tym ci przeszła. Zawsze był przy niej w trudnych chwilach i teraz także się to nie zmieni, bez względu na to czy Hannie się to podoba czy nie…
Po kilku godzinach postanowił pójść na lunch, w końcu wybiła już 13.

-Sweety ! idziemy na lunch ?-krzyknęła ze swojego gabinetu artystka, po czym udała się w kierunku przyjaciółki.
-Tak, możemy iść- odpowiedziała i przyjaciółki ruszyły w stronę swojej ulubionej knajpki Royal Dinner.
Zamówiły swoje ulubione dania. Temp sałatkę grecką i wodę mineralną a Angela sałatkę nr 18 i koktajl owocowy.
Gdy czekały na zamówione potrawy ujrzały agenta, wchodzącego do knajpki i siadającego przy barze. Nie miał radosnej miny, co zauważyły obie panie.
-Hej Booth ! –krzyknęła Angela na powitanie
-Cześć Ange, cześć Temp.
-Hej -szepnęła partnerka
-Może się do nas przysiądziesz ?-zaproponowała brązowowłosa artystka.
-Nie dzięki, nie mam ochoty na rozmowy itp. Chce tylko szybko zjeść i wracać do pracy, poza tym musze w spokoju przemyśleć kilka spraw.
-Ahaa -zdołała wydusić artystka, a do Brenn powiedziała- ciekawe co się stało
-nie wiem –odpowiedziała Temp
-idź do niego, zapytaj, tobie na pewno powie
-wątpię, poza tym, chciał być sam, słyszałaś go , a tak w ogole to nie układa się pomiędzy nami. Wole się nie mieszać do jego spraw - odpowiedziała po czym wzięła się za jedzenie.
Agent szybko zjadł i ze smutną miną wyszedł z knajpki. Nawet nie wysilił się by zamówić szarlotkę, co było jego dziennym rytuałem Brennan co chwile na niego zerkała i wiedziała ze cos jest nie tak. Chciała się spytać co się stało, ale nie chciała. Poza tym rano go oschle spławiła i wyglądałoby to dziwnie. Zjadła z przyjaciółką swoje potrawy i ponownie udały się do Jeffersonian. Dzień zleciał szybko. Wszyscy przyjaciele udali się do baru, na drinki, by się zabawić. Angela dzwoniła nawet do Bootha, ale i on ją zbył głupią gadką o zmęczeniu całym dniem pracy.
Brennan, gdy wybiła 9 wieczorem, postanowiła udać się do mieszkania. Wzięła relaksującą kąpiel i usiadła na kanapie z laptopem z zamiarem dokończenia rozdziału. Wydawca ją ponaglał, a ona miała coraz mniej czasu na pisanie z powodu coraz to większej ilości morderstw do rozwiązania.
W tym samym czasie Booth postanowił wrócić do siebie. Miał być 3 godziny temu w domu, ale nie miał ochoty wracać po ciężkim poranku, gdzie ostro pokłócił się z Hannah. Wszedł po cichu do mieszkania i usłyszał czyjeś głosy. Dochodziły z sypialni.
-Co jest grane?- szepnął zdziwiony, otwierając drzwi. Ujrzał Hannah w ramionach innego, w łóżku. Nie miał ochoty na to patrzeć. Miał tego kompletnie dość. Hannah go zobaczyła i zaczęła krzyczeć coś w stylu „Booth wracaj, to nie tak, ja…” . Dalej już nie słuchał, wybiegł z mieszkania czym prędzej, brzydząc się nią. „Teraz to już koniec. Mam dość kłamstw i Hanny. Gardzę nią” mówił ozięble. Przechadzał się alejkami wzdłuż ulic. Nie wiedział co teraz, nie chciał tam, wracać. Nie teraz, nie po tym co zobaczył. Wpadł mu do głowy pomysł. „Ciekawe czy mi chociaż otworzy” szepnął, po czym ruszył w znanym mu kierunku…

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

Ożesz ty! Czemu przerwałaś w takiej chwili? : :P no wiesz ty co.. ; > Ale świetne. tylko wkradł się mały błąd.
> Chciała się spytać co się stało, ale nie chciała.
CO? : P Ale poza tym świetnie. ; >

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

Nie wiedziałam czy nadaje sie do pisania. Na początku kiepsko mi to wychodziło :D

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

Sorki miało być: Chciała sie spytac co sie stało, ale sie nie odwazyła

Zamyslilam sie i pewnie tak mi sie wpisało :D

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

: )) Pozdrawiam wszystkich czytających. Oto część trzecia.. może ostatnia, może nie... : )

Booth przeczuwał że musiała długo nad tym myśleć, takich decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień. Wiedział że dla niej kariera i praca była na pierwszym miejscu. Wszedł do siedziby FBI, jedyne na co czekał to przerwa na lunch. Sprawdzał alibi podejrzanego, starał się doszukać jakiegoś punktu zaczepienia. Odwołał obiad z Hannah, poprosił partnerkę o spotkanie. Usiedli w Royal Dinner, zamówili jedzenie. Miała na sobie ciemną, granatową sukienkę która idealnie kontrastowała z kolorem jej oczu. Nie mógł oderwać od niej wzroku, świadomy faktu jaki wpływ wywiera na niego ta kobieta.
-O czym chcesz ze mną porozmawiać?- spytała od razu. Wiedziała że był umówiony ze swoją dziewczyną, co wcale jej nie przeszkadzało. Dzięki temu mogła jeść w swoim gabinecie i nikt nie namawiał jej na przerwanie pracy.
-Dlaczego sądzisz że chcę porozmawiać?
-Bo od kilku tygodni nie jadamy razem. Ty zwykle spotykasz się z Hannah, więc dziwię się skąd ta zmiana.
-Chciałem zapytać czy jesteś pewna że tego chcesz.
- Przemyślałam to Booth. –odparła wbijając widelec w sałatkę.
-Czy mogę zrobić coś żebyś została? –ponowił próbę.
-Nie.-rzuciła szybko. –To już postanowione.
-Czy mogę cię o coś zapytać?
-Oczywiście.
-Czy możesz mi obiecać że to nie jest w żaden sposób związane z tym co do ciebie czuję? Że nie uciekasz ode mnie?
-To po prostu lepsza posada.-powiedziała. –Wiesz że będę tęskniła za Instytutem, za naszą współpracą. Ale nic mnie nie przekona do tego żebym została.-dodała.
-Wiem.-powiedział z uśmiechem .-Ale zobaczymy się jeszcze prawda? –spytał a ona z uśmiechem pokiwała głową.
Nie wyobrażała sobie, że mieliby się już nigdy więcej nie spotkać. Że miałaby nigdy więcej nie spojrzeć w jego brązowe oczy, zachwycać się jego uśmiechem. Wiedziała że to ich ostatnia, wspólnie prowadzona sprawa. Że nigdy więcej nie będzie musiał dla niej ryzykować swojego życia, że nigdy więcej nie będzie jej ratował. Miała świadomość że w Montrealu nie ma żadnych przyjaciół, rodziny bliskich. Kiedyś kochała samotność, nie dopuszczała do siebie nikogo. Zmieniła to Angela i w większym stopniu Booth. Kochała go ale musiała odejść. Wiedziała że tak będzie lepiej dla wszystkich. On przestanie się przez nią narażać, będzie szczęśliwy u boku dziennikarki.

Żałował że nie mają dla siebie więcej czasu. Trzy dni minęło w zawrotnym tempie, nie zdążyli się obejrzeć a już był poniedziałek. Brennan pożegnała się z przyjaciółmi, spakowała swoje rzeczy. Booth koniecznie chciał ją odwieźć na lotnisko, nie potrafiła mu odmówić. Wsiedli razem do czarnego SUV’a i ruszyli w milczeniu. Brennan ze łzami w oczach spojrzała na przyjaciół kiwających jej na pożegnanie. Widziała ginący w oddali Instytut, jej ulubione miejsce. Wiązało się z nim wiele dobrych i złych wspomnień, miała tam bliskich przyjaciół, którzy byli dla niej jak rodzina. Droga na lotnisko upłynęła im w ciszy . Żadne słowa nie mogły oddać tego co czuli w tej chwili. Booth pomógł jej z bagażami, stanęli na zatłoczonej hali. Ludzie tłoczyli się przy sklepikach z pamiątkami, żegnali i witali podróżnych.
-Dlaczego to jest takie trudne? -spytała gdy złapał ją za rękę. –Przecież już się żegnaliśmy.
-Ale wtedy wiedzieliśmy że jeszcze się spotkamy.-powiedział. Oboje spojrzeli na zegarki, do końca odprawy zostało pół godziny.-Nie tak miała się skończyć nasza współpraca.
-A jak?- spytała z uśmiechem.
-Wcale.-odparł. Zobaczył łzy w jej oczach i bez wahania pochylił się nad nią i ją przytulił. Objęła go równie mocno, uśmiechnęła się gdy poczuła jego silne ramiona. To przy nim zawsze czuła się tak pewnie i bezpiecznie. Miała ochotę podrzeć bilet i wrócić do Instytutu, ale wiedziała że nie może tego zrobić. Musiała być silna i twarda. Odsunął się od niej i spojrzał jej w oczy.-Przepraszam.- powiedział widząc jej zdziwioną minę. –Po prostu ostatnim razem żałowałem że cię nie przytuliłem.-wyjaśnił ze słabym uśmiechem.
-Wiem. -przyznała. W jej oczach wyczytał że ona także tego żałowała. Brennan wspięła się na palce i lekko musnęła jego usta. Był zaskoczony, ale zareagował błyskawicznie. Oddał pocałunek, który z niewinnego muśnięcia ust przerodził się w bardziej zachłanny i namiętny. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. W ciągu sekundy zapomniał o istnieniu Hannah, liczyła się tylko Brennan. Kobieta którą kochał najmocniej na świecie. Odsunęła się od niego, świat nagle przestał wirować. Wszystko powoli wracało do normalności, chociaż czuł że nic już nie będzie dla niego normalne.
-Przepraszam. Nie powinnam nam tego utrudniać.-powiedziała patrząc mu w oczy. Na chwilę zatonęła w ich brązowej otchłani.
-Nic nie szkodzi.-powiedział z uśmiechem tuląc ją. Pocałował ją w czoło, uniosła głowę do góry i spojrzała na niego.
-Do zobaczenia.-powiedziała chwytając walizkę. Odwróciła się na pięcie i wolnym krokiem oddaliła. Booth zastanawiał się jak to się stało. Uparcie twierdziła że nic do niego nie czuje, ale pocałowała go. Wiedział że to komplikuje sprawy jeszcze bardziej, bo musiał pozwolić jej odejść. Nie mógł jej zatrzymać. Całe życie obwiniałby się że jest nieszczęśliwa. Jak to możliwe, że nie minęło pięć minut od ich rozstania a on już za nią tęsknił. Poczuł że ma łzy w oczach na samą myśl że jutro jej nie zobaczy. Że będzie ją widywał kilka razy do roku. Wyszedł z lotniska, skierował się na parking. Wsiadł do swojego samochodu i uderzył otwartą dłonią w kierownicą. Był zły na siebie że pozwolił jej odejść. Zły na nią, że zostawiła go samego. Wiedział że teraz już nic nie będzie takie jak dawniej.

ciąg dalszy? : P zależy od mojej weny i czasu. ; >

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

Jasne ze ma być cedek !! Bo jak nie to... <cenzor> :D
I to licze na jak najszybszy cedek ! :)

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

To ostatnia część ;p Jeśli wena nadal bedzie przesiadywac w mojej głowie, to możliwe ze jeszcze cos napisze :D

Wszedł do klatki schodowej i przekraczał kolejne stopnie. Tylko z nią mógł teraz porozmawiać. Fakt, Cam tez jest jego przyjaciółką ale Bones bardziej ufał. To z nią mógł porozmawiać o wszystkim. Poza tym Cam jest teraz z resztą zezulców na imprezie.
Stanął pod jej drzwiami i…zapukał. Miał nadzieje, że mu otworzy. Nic. Zapukał po raz kolejny i drzwi się otworzyły…

Siedziała i pisała. Tak się wciągnęła, że nie było jej w świecie realnym. Jakby przeżywała wszystko sama. Wcielała się w role Kathy. Jej bohaterowie w książce także mieli kryzys. Większość pomysłów bierze z realnego życia, z przygód Jej i Bootha. Z pisania wyrwał ją dzwonek do drzwi.
-Kto to może być o tej porze ?-zdziwiła się. Zwykle to w tych godzinach spodziewała się Bootha ale…chwila „To Booth” szepnęła i otworzyła drzwi.
-Hej-szepnął
-Cześć-odpowiedziała uchylając drzwi by mógł wejść do środka.-Stało się coś-spytała
-Tak…chciałem porozmawiać. I to z tobą bo jesteś moją przyjaciółką. Mam nadzieje, że mogę jeszcze tak cię nazywać.
-Tak…możesz. Siadaj, napijesz się czegoś ?
-Chętnie
-Zaraz wracam- odpowiedziała i po chwili wróciła z butelką wina i dwoma kieliszkami.-Nie spodziewałam się Ciebie. O co chodzi ?
-O Hannah…
-Oohh…-szepnęła- stało się coś ?
-Tak…pokłóciłem się z nią rano, o ciebie. Miała wyrzuty, że zostałem u ciebie na noc. Podejrzewała nas, że ze sobą sypiamy na boku.
-Co? To niedorzeczne.
-Ja to wiem i ty to wiesz, Bones. Myślałem, że to chwilowa reakcja spowodowana okolicznościami, ale jak wróciłem do mieszkania usłyszałem głosy….z sypialni. Uprawiała seks…z innym. Zdradziła mnie, po tym jak ją zapewniłem, że Ja jej nie zdradzę. I to jeszcze w moim własnym mieszkaniu.-opowiedział jej całą historię.
-Przykro mi, naprawdę.
-Dzięki…-odpowiedział po czym upił łyk z kieliszka.
-I co teraz zrobisz? –spytała po chwili agenta.
-Jak to co ?! Wyrzucę ją, gardzę nią teraz. Nie ma mowy, że jej wybaczę zdradę.
-Wiesz…skoro posądza mnie, że z tobą sypiam, to niech ma chociaż minimalne podstawy do tego.- powiedział i zbliżyła się do partnera. Popatrzyła w jego czekoladowe oczy, po czym musnęła jego usta swoimi. W mgnieniu oka, odwzajemnił go. Odchyliła wargi, zapraszając go jednocześnie i zachęcając do pogłębienia pocałunku. Oczywiście skorzystał, całowali się namiętnie i delikatnie, po chwili był on coraz bardziej zachłanny. Całowali się jakby zamiast świat miał się zawalić. Skierowali się w stronę sypialni, gubiąc po drodze garderobę. Całował każdy skrawek Jej ciała. Ona nie była mu dłużna. Gdy byli gotowi, złączyli się. Oboje osiągnęli szczyt, szepcząc jednocześnie słowa miłości „Kocham Cię” . Po udanym stosunku, Tempe wtuliła się w tors partnera i zadała mu pytanie, gdzie obawiała się jego odpowiedzi.
-Co będzie z nami ?-spoglądał mu głęboko w oczy, lecz nic w nich nie zobaczyła. Nie mogła go rozgryźć…
-Jak to co ? Ja kocham Ciebie, Ty kochasz Mnie. Mam zamiar być z tobą, do końca życia…jeśli ty tego chcesz.
-Oczywiście, że tak- odpowiedziała uśmiechnięta delikatnie go całując- ale teraz, mam ochote na więcej.-szepnęła i znów zajęli się sobą.

Ostatecznie żyli długo i szczęśliwie, Hannah wykopali z mieszkania, zamieszkali u Brenn, a 9 miesięcy później pojawił się owoc ich miłości. Niebieskooka Joy z uśmiechem odziedziczonym po tatusiu. Jednak najbardziej cieszył się Parker, który dostał swoje wymarzone rodzeństwo.

THE END

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

; ) oooh jak słodko! : P Czekam na nastepne opko. ; ))

zakrencona_

Witajcie... :) Wchodzę po ciężkiej "pracy" w szkole a tu tyle części ;) Super, bardzo się cieszę... hmmm... No to tak zacznę po kolei :P:P he he...
Żancia genialne opoko, a zakończenie... hmmm... piękne... :) I popieram Zakręconą... Super piszesz i szkoda, że dopiero teraz no i również czekam na nowe opoko ;)

Zakręcona jakie to smutne pożegnanie... A ten pocałunek musi Boothowi dać do myślenia, bo przecież to mądry facet w końcu ;) Heh... :) Super, ciekawe co dalej... ;) Czekam na cd :)

Pozdrawiam :)