Mam nadzieję, że będzie to stare dobre zakończenie, które kiedyś było tak oblegane i można było przeczytać wspaniałe opka, pozdrawiam i czekamy na nowe:)
Która z Was????
to chyba nie będzie opko, a jakiś onepartowiec. : ) bo na razie mam tylko 3 strony w wordzie... eeeh. nie mogę już nawet komentarza dodać, co chwila jakiś błąd wyskakuje. ; /
ohh.. to akurat wina filwebu : ) chyyba. no więc sądzę że jeszcze to dzisiaj dodam, chociaż nie jestem pewna. pytanie tylko czy ktoś chętny. : )
mnie filmweb chodzi nienagannie... Więc może to winna Twojego neta...
Ja jestem chętna... Inni pewnie się ze mną zgodzą ;) :)
heh.. no więc sprawdzę ostatni raz, czy czegoś by tu nie zmienić i dodam. ; )
``Prawdziwa miłość to nie popęd ciała, lecz poryw serca... ``
Lekko poruszyła się na łóżku i otworzyła oczy. Rozejrzała się po szpitalnym pokoju, w którym była tylko ona i jej partner. Widziała krzątające się pielęgniarki na korytarzu, lekarza w białym kitlu. Booth siedział na krześle przy jej łóżku, trzymał ją za rękę i wpatrywał się w jej twarz. Nie wiedziała skąd się wzięła w szpitalu, ani co jej jest. Spojrzała na swojego przyjaciela, który uśmiechnął się do niej. Zerknęła na zegar i zobaczyła że jest środek nocy.
-Jak się czujesz? -spytał Booth cicho.
-Wszystko mnie boli. –powiedziała.
-Pamiętasz co się stało?
-Wracałam z pracy, ktoś mnie napadł… przewróciłam się.-powiedziała. W głowie miała pustkę. Pamiętała że wyszła z Instytutu, powoli zapadał zmrok. Zdecydowała się na krótki spacer, potem chciała złapać taksówkę i pojechać do domu. Przechadzała się ulicami, wpatrywała w znikające za horyzontem słońce. W pewnym momencie poczuła szarpnięcie za włosy, ktoś wyrwał jej torebkę. Była tak zaskoczona, że nie zdążyła uchylić się przed ciosem w głowę. Padła na chodnik nieprzytomna, nie czując dalszych ciosów.
-Masz dwie rany kłute. Na udzie.-wyjaśnił.- Pełno siniaków i zadrapań.
-Bywało gorzej.-powiedziała siadając na łóżku.- Co tu robisz o takiej godzinie? -spytała.
-Pozwolili mi zostać.
-Nie o to pytam. Nic mi nie jest Booth, możesz jechać do domu. –dodała. Zobaczyła jego minę, przewróciła oczami. Wiedziała że tego nie zrobi, że zostanie przy niej.-Więc… jak się udała twoja dzisiejsza randka?
-Byliśmy w restauracji. Zamówiliśmy jedzenie, piliśmy wino, rozmawialiśmy. I wtedy zadzwonił do mnie telefon. Nie chciałem odbierać, ale pomyślałem że to może być coś ważnego. Dzwonili ze szpitala, więc przeprosiłem ją i przyjechałem tutaj.
-Przepraszam, że popsułam ci randkę.
-Nie szkodzi. Przecież wiesz że jesteś dla mnie ważniejsza, niż jakaś tam kolacja.
-Czy ona.. jak ona ma na imię?
-Susan.
-Umówicie się jeszcze?- spytała.
-Nie myślałem jeszcze o tym. Nie wiem , chyba nie jestem gotowy na poważny związek. Błędnie założyłem że Hannah zostawiła mnie bo nie była ze mną szczęśliwa.-powiedział. Od jego rozstania z dziennikarką minęło już kilka tygodni. -Ona po prostu wiedziała że nasz związek nie ma przyszłości i odeszła.
-Ty nie jesteś gotowy? Dlaczego?- spytała.
-Bo nie potrafię już sobie wyobrazić życia bez ciebie. Bez tego co do ciebie czuję, tego że jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię i nie potrafię o tym tak po prostu zapomnieć. –powiedział patrząc jej w oczy. Poczuła że przepełnia ją radość. Nie on pierwszy wyznawał jej miłość, ale po raz pierwszy czuła że to prawda. Że naprawdę jest dla kogoś ważna, że ktoś ją kocha. Poczuła że jakaś część jej, może niewielka a może całkiem spora, odwzajemnia to uczucie.
-Chcę żebyś był szczęśliwy. –stwierdziła patrząc na ich splecione dłonie. Pogłaskała palcem jego dłoń, uśmiechnęła się do niego.
-Jestem.-powiedział z uśmiechem na ustach. Po raz pierwszy od kilku tygodni nie wątpił w te słowa. -To co jest między nami daje mi szczęście. Ty mnie uszczęśliwiasz.-dodał. Booth uśmiechnął się do niej lekko i zdał sobie sprawę z tego jak bardzo chce ją pocałować. Wiedział że nie może sobie na to pozwolić, więc zamiast tego przycisnął wargi do jej czoła. Uśmiechnęła się do niego i znowu zatopiła w jego spojrzeniu.
-Jest późno. Powinnaś odpocząć.-powiedział odwzajemniając jej uśmiech.
-Nie zasnę z myślą że męczysz się na tym krześle.-powiedziała zerkając na drewniany mebel.- Rozważałeś możliwość powrotu do domu?- spytała.
-Jest trzecia, zasnąłbym za kierownicą.-dodał. Westchnęła i w myślach przyznała mu rację. Przesunęła się na skraj łóżka i spojrzała na partnera.
-Luksusów nie ma, ale lepsze to niż to krzesło.-powiedziała. -Jakoś się zmieścimy.
-Nie musisz tego robić, naprawdę to co mam mi wystarczy.-powiedział.
-A co z twoim kręgosłupem?- spytała. Teraz to on musiał przyznać jej rację.
Wstał z krzesła , zdjął zieloną kurtkę i przewiesił ją na oparciu. Położył się na boku tuż przy partnerce, spojrzeli na siebie z uśmiechem.
-Dobranoc.-powiedziała i przymknęła oczy. Gdy tylko to zrobiła, poczuła że nie zaśnie. Zrezygnowana zerknęła na partnera. Uśmiechnął się do niej jakby chciał jej oznajmić że jej pomysł nie należał do najlepszych. –Wygodnie ci?- spytała cicho.
-Nie bardzo.
-Tak sądziłam.
-Mam się wynieść na krzesło? Nie ma sprawy, chcę żebyś jutro była wypoczęta.-powiedział.
-Nie. Po prostu połóż się na plecach.-powiedziała. Zobaczyła jego zdziwioną minę, po chwili zrobił to o co go prosiła. Położyła się obok niego, objęła go w pasie.-Lepiej?
-Zdecydowanie.-przyznał. –Dobranoc.-szepnął ale żadne z nich nie zamknęło oczu. Czuł jej głowę na swoim ramieniu, rękę obejmującą go w pasie, delikatny zapach jej perfum. Czuł jej bliskość, a świadomość że nigdy nie będą razem zżerała go od środka. Spojrzał w jej turkusowe oczy, zobaczył jej uśmiech.
-Dlaczego nie śpisz?- spytał cicho.
-Nie mogę zasnąć. O czym myślisz? -spytała.
-Myślałem o tobie.-powiedział.
-Coś konkretnego? - spytała patrząc na niego. Booth wlepiał wzrok w sufit, starał się uporządkować myśli.
-Zastanawiałem się czy kiedykolwiek żałowałaś tego że nie dałaś nam szansy.-powiedział. Przez chwile milczała zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Na początku byłam przekonana że właśnie tak powinnam postąpić, że moja decyzja jest słuszna. Ale potem rozstaliśmy się na siedem miesięcy i dużo o tym myślałam. O tobie, o tym że nie byłam gotowa zaryzykować. O tym jakby to wszystko wyglądało gdybym dała nam szansę. Kto wie? Może rozstalibyśmy się po tygodniu, może nie.
-Może bylibyśmy teraz szczęśliwym małżeństwem, z małym dzieckiem i domem na przedmieściach.-powiedział zamyślony. Spojrzała na niego zaskoczona, więc dodał: -Mi też nie dawało to spokoju. Cały czas zastanawiałem się nad tym co by było gdyby. Jak wyglądałoby moje życie, gdybyśmy nigdy się nie spotkali. Jak układałaby się nasza relacja gdybym po wyjściu od Sweetsa tamtego wieczora nie zaczynał tamtej rozmowy.
-Też się nad tym zastanawiałam. Doszłam do wniosku że spotkanie ciebie było najlepszą rzeczą jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła.-powiedziała. Lekko obrócił głowę, spojrzał na jej uśmiech. Zauważył że są bardzo blisko siebie, ich twarze niemal się stykały. Spojrzeli sobie w oczy, Brennan kontynuowała.-Dzięki tobie uwierzyłam że tak silne uczucia istnieją, że to nie tylko reakcje chemiczne w naszym mózgu. Że ludzi może łączyć coś więcej niż pożądanie, seks. Że miłość istnieje.
-Czy odpowiesz mi na jedno pytanie?- spytał cicho. Spojrzała mu w oczy i w myślach zgadła jakiej kwestii będzie ono dotyczyło.
-Nie rób tego Booth. -poprosiła.
-Dlaczego?- spytał.
-Bo nie zniosę ponownego powrotu do normalności.-szepnęła. -Nie chcę niczego zmieniać, komplikować. Chcę żeby wszystko było takie jak dotychczas.
-Kochasz mnie?- spytał patrząc jej w oczy.
-Dlaczego to robisz?- spytała.
-Bo muszę wiedzieć. Przez ostatnie kilka miesięcy wmawiałem sobie że nie wierzysz w miłość, że kiedyś zdasz sobie sprawę z tego co do mnie czujesz. Ale ty w nią wierzysz, więc muszę wiedzieć czy coś do mnie czujesz.
-Booth..-szepnęła.
-To niczego nie zmieni. Obiecuję. Tak albo nie.-powiedział po chwili. Spojrzała mu w oczy, zobaczył łzy na jej policzkach, w myślach przygotowywał się na najgorsze. Zerknął na jej smutne spojrzenie, chciał powiedzieć że nie musi odpowiadać. Odsunęła się od niego odrobinę, otworzyła usta i powiedziała cicho:
-Tak. Kocham Cię.-powiedziała szybko. Zobaczyła jego zdziwioną minę, potem szeroki uśmiech.
-Naprawdę?
-Sam zawsze mi powtarzałeś, że fundamentem naszej przyjaźni jest szczerość. Nie widzę powodu, dla którego miałabym kłamać.
-Ja też cię kocham.-powiedział z uśmiechem.- Najmocniej na świecie.
-To nie możliwe aby dokonać pomiaru uczuć…- przerwała gdy spojrzał jej w oczy. Przysunął się do niej, musnął delikatnie jej czoło. Objęła go mocniej, uśmiechnęła się lekko.
c.d.n? Nieee wiem czy będę to kontynuować. ; > Pozdrawiam serdecznie. : ))
Wow pięknie... :) :) Takie realne... hmmm... :) A końcowa scenka po prostu wymiata.. :) Bardzo mi się podobało... :) Jak będziesz miała chęć do dokończenia to ja chętnie przeczytam ;)
Pozdrawiam :)
no myślałam o tym. spróbuję, moze coś tam napiszę. : ) widzieliście promo nowego sezonu? nie wiem, jak wytrzymam do września.. ; > Pozdrawiam.
Wróciłam ! I uzupełniłam swoje braki w czytaniu :)
Moge powiedzieć tylko jedno na ten temat : Świetnie !!!!!!!
Oczywiscie czekam na kontynuacje ! :D
kontynuacji nie będzie. ; ) napisałam trochę, ale mi się nie podobało i usunęłam. ; ) Dzięki za miłe słowa. ;*
jak na razie kończę z pisaniem. wrzesień coraz bliżej, trzeba będzie się uczyć, nie będę miała na to czasu. Z resztą widzę że to co piszę czytają dwie osoby, to nie jest już to samo zakończenie co kiedyś. może wrócę do tego jak zobaczę kilka odcinków szóstego sezonu, ale nie jestem pewna. Pozdrawiam. ; ))
Nie , nie kończ kto będzie dodawał fajne opowiadania ;]? Więcej ludzi po prostu je czyta i nie komętuje albo nie mają konta na filmwebie ;] Ja też tak robiłam... A co do września to masz racje mi po wakacja prawie wszystko wyleciało z głowy ;] Pozdrowienia.
Prosimy zakrencona !!!! Nie koncz z pisaniem !!!!!!!!!
Nie bd miala co robic w wolnych chwilach...jestes moja jedyna nadzieja !!!!
no nie wiem..ostatnio tak sobie pomyślałam że to chyba nie ma sensu, bo to się tak pewnie nikomu nie podoba, pewnie nikt tego nawet nie czyta. no wy oczywiście tak: ty i Mara... no i Sandra... to nie to samo co kiedyś że pisalo pełno osób.. zostałam sama i wogóle...
To ja życzę weny i jakoś abyśmy wytrzymały w szkole... :P he he a jak Zakręcona będziesz miała ochotę to coś dodasz ;)
Pozdrawiam ;)
no.. tylko właśnie obawiam się że jak bede miała ochotę napisania, to napiszę, ale tego nie zamieszczę.. nie wiem czy to chwilowe zwątpienie, blokada `twórcza` czy po prostu zły humor... zobaczymy ; ) No.. Jakoś damy radę w szkole. ; p
noo.. ja mam jeszcze 3 lata... ; p bo jestem w technikum. : ) Teraz idę do drugiej klasy. ; p
A ja za rok wychodzę i za cholerę nie wiem gdzie mam pójść... Czy do technikum czy do liceum... Najchętniej to bym sobie kibelka puściła.. :P:P he he
ja poszłam do technikum ekonomicznego. bo masz wybór : liceum albo zawodówka. matura albo zawód. a ja bede miała to i to, ; p <jak zdam> ; pp
Ja teraz ide do liceum...
Ale nadal mam nadzieje ze jesli cos napiszesz to sie podzielisz...mozesz to odebrac jaką osobistą prosbe :)
hehe ; p to możemy się tak umówić, że jak coś napiszę, to dam wam znać na forum.. i albo założę własnego bloga. albo wyślę na gg ; ))
no zobaczymy jak to będzie ; ) niech tu ktoś coś doda.! ja też bym sobie z chęcią poczytała. ; p
no właśnie to mnie najbardziej bolii.. ; cc
eeeh. a wy kiedy coś napiszecie na zakończeniu? : P każdy się stąd wynosi i zakłada odrębny temat ; p
Marysia..Marysia.. w sensie że kto? : P nie znam was z imion ; P a te nicki nie zawsze są tak wymowne jak twój Sandrakk. : P Czyżby chodziło o mara625? :DD
hee. ; ) nie no. mi to nie przeszkadza. ; > ale imię wyleci mi z pamięci, a nick nie ; P
Oj Sandra nic się nie stało.. :P:P he he... A tak mam na imię Marysia :P heh... Zakręcona zgadza się :) he he... "a jak Ciebie nazwali rodzice" ? :P
Martyna. ; > ale niektórzy mówią na mnie.. marysia ; > wiem że trudno w to uwierzyć. : > ale cóż. ;> `zbieżność imion zupełnie przypadkowa`