no więc. każdy wie o co chodzi. zamieszczamy opwiadania o wspólnej, jakże malowniczej przyszłości/przeszłości B&B . ;)
tylko mi się nie wymigujcie brakiem czasu! każdy ma obowiązki, naukę itp.
Chodzi mi o to, że jesli czytasz, o ile czytasz, to wypada skomentować.
Zakręcona nie denerwuj ludzi i pisz szybko dalej twoje opka są super :) rozumiemy się jeszcze dziś chciałabym zobaczyć ciąg dalszy :) pozdro :D
jak już napisałam to był koniec i ciągu dalszego nie będzie.
a z nowym opkiem to się zastanowię. Zależy od forum i forumowiczów. Jak będziecie się udzielać, komentować to bede pisać.
Czekaj, czekaj zakrencona. Chcesz mi powiedzieć, że nie będzie kontynuacji tego z tym Troyem czy jak mu tam? Teraz się ewidentnie obrażam!
Posłuchaj uwąnie niektórzy nie piszą bo kompa nie mają:( zepsuty:( tylko w pracy od czasu do czasu jak szef nie widzi. Co nei oznacza, że Ty masz kończyć!!!! Ani mi się waż!!!
O matko. Czy ja muszę napisać że kończę, albo coś żebyście zaczeli się udzielać! Ooo... Tak sie wieczorem zastanawialam... chyba napisze jednak ciąg dalszy ;P
IV.
-Co mu chciałaś powiedzieć?
-Że jesteś kompletnym idiotą jeśli myślisz że za Ciebie wyjdę.
-Dlaczego nie ?
-Bo nie. Nie uznaję małżeństwa. Gdybyś mnie znał wiedziałbyś o tym.
-Znał? Tak jak on?
-Co?-powiedziała z wyrzutem.-Czemu mówisz o nim w taki sposób?
-Jaki? Jakbym wiedział że go kochasz?
-nie. Jakbyś był zazdrosny.
-Wiem. Przepraszam kochanie-przytulił ją.
Gdy weszła do instytutu zobaczyla wesołą gromadkę przyjaciół wokół Bootha. Po chwili każdy odszedł w swoją strone by zająć się pracą a ich zostawić samych.
-Hej Bones-przytulił ją mocno
-Hej. Mamy jakąś sprawe?-spytała.
-Jasne. Jedziemy-powiedział i ruszyli do samochodu.
Gdy tylko usiadła w Suvie przypomniały jej się tysiące kłótni i sprzeczek. Uśmiechnęła się mimowolnie.
-Jak pracowało się z moim zastępcą?-spytal
-Eeh. Jest dobrym agentem ale to nie byłeś ty-uśmiechneła się-Dwa lata bez kłótni, sprzeczek. Nudy.
-I moich uśmiechów-dodał prezentując jeden z nich.
-No. I oczu-zagalopowała się.-No ej. Tęskniłam-powiedziała z uśmiechem.
-Ja też. I to bardzo. NAwet nie wiesz jak bardzo.-powiedział cicho ruszając.
-Wiem.-szepnęła.
-Jak.. Troy?-spytał po chwili milczenia.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi.
-Bones, o ślub. Trochę dziwne że przez 2 lata zmieniłaś zdanie.
-Z czym? Ze ślubem? Nie zmieniłam. Nie jesteśmy nawet zaręczeni.
-Nie?-spytał z ulgą
-Nie. Powiedział to żeby Cie spłoszyć i zdenerwować. I mu się udało.
-No wiesz.. Przyjeżdżam do miasta po 2 latach nieobecności a ty.. bierzesz ślub.
-Nie biorę-powiedziała.-Nie rozumiem o co wam chodzi.
-Nam?
-Tak wam! Troy mówi o tobie jakby był zazdrosny, ty o nim zresztą też. Angela przez rok namawiała mnie żebym się z nikim nie wiązała i poczekała na Ciebie. Wogóle nie wiem po co. Nie chciala mi wyjaśnić.
-Nie domyśliłaś się?
-Nie. O co jej chodziło?
-Żebyś nie wiązała się z nikim i poczekała na mnie.
-To wiem. Ale po co?
-Bones. Żebyś związała się ze mną-skręcił w lewo.-Rozumiesz?
-Mhm. Te jej pomysły. Najchętniej wyswatałaby wszystkich.
-Nie wszystkich. Widzę że też ma jakieś ale do twojego związku z Troyem.
-Nie miała. Gdy go poznała bardzo go polubiła. Gdy zamieszkaliśmy razem...
-mieszkacie razem?-spoważniał
-Nie przerywaj mi. Gdy zamieszkaliśmy razem powiedziała ze nie jest odpowiednim facetem dla mnie. Gdy on chciał się zaręczyć, powiedziała żebym go odrzuciła.
-Myślała że to go wystraszy.
-Co?
-Gdy zamieszkaliscie razem wiedziała że to nie jest tylko seks. Gdy chciał się zaręczyć miała pewność że to coś poważnego.
-Przecież sama cały czas mi powtarzała żebym sobie kogoś znalazła i się zaangażowała.
-I znalazłaś Troya.
-Nie, Ange nas poznała.
-Naprawdę? To nieracjonalne... chyba że..-zamilkł.
-Booth-zaśmiała się.-Od kiedy używasz takich słów jak nieracjonalne?
-Hmm? Nie wiem. Zmieniłem się, taka misja zmienia człowieka .
-zauważyłam. Dla czego myślisz że to jednak racjonalne? Zawahałeś się.
-Nie zauważyłaś? Troy jest zupelnym przeciwienstwem prawdziwego faceta. Każdy mężczyzna gdy dostałby kosza zwiałby gdzie pieprz rośnie. on został. Założę się że je jak królik i chodzi do kosmetyczki.
-Skąd wiesz?-spytała podejrzliwie
-Chodzi? O matko. Miałem racje.
-Z czym?-spytała gdy dojechali na miejsce
-Ange chciała Ci pokazać że brakuje Ci prawdziwego mężczyzny-odparł z uśmiechem i wysiadł.-Mnie.
^^. Jednak dokońćzyłam. Myślę że będzie ciąg dalszy.
Zakrencona Twoja twórczość jest the best! Nic tylko wypada mi pogratulować wspaniałych pomysłów i niekończącej się weny;) Ja muszę wypić jakąś porządną kawę bo przy takiej pogodzie jak dziś mój mózg pracuje na tak zwolnionych obrotach ,że nie wiem jak będzie z kontynuacją mojego opka... Pozdrawiam;)
joo ;) daj spokój ;PP jakby było efektywnie to by ludziska komantowały. i by wstawiały swoje opka (apeluję!)
a nie uciekały na inne fora... ;(
Czy to jakaś aluzja?:) U mnie nikt prawie nie komentuje :) a stowrzyłam własne bo to nie działało:)
ojj zakrencona super czesc:)
a nie mowilam, ze bedzie cedek??
" -Ange chciała Ci pokazać że brakuje Ci prawdziwego mężczyzny-odparł z uśmiechem i wysiadł.-Mnie. " wow super:)
V.
-Zastanawiałam się nad tym co mi powiedziałeś rano-powiedziała późnym wieczorem
-I?
-Nie masz racji.-stwierdziła.-Nie brakowało mi ciebie. TZN brakowało ale przyjaciela i partnera. Nie w takim sensie jak myśli ANge.
-mylisz się. Brakowało Ci mnie właśnie w taki sposób.
-Nie-upierała się. Podszedł do niej i chwycił jej ręke.
-Widzisz?-powiedział.Pocałował ją w czoło-normalnie byś mnie odepchneła.
Położyła ręce na jego klatce piersiowej.
-Zrozumiałaś jak bardzo mnie cenisz, potrzbujesz. kochasz.
-Nie sądze...-przerwał jej składając pocałunek na jej ustach.
-Jeśli tego nie czujesz odepchnij mnie-powiedział całując ją mocniej.-każ mi przestać-obiął ją w talii. nie protestowała. Jego usta smakowały, brały i dawały jej to na co tak długo czekała. I nagle tak samo gwałtownie jak zaczął, przestał.
Spojrzał na nią brązowymi oczyma i czekał na jakąkolwiek relację.
Pocałowała go i zarzucila ręce na jego muskularne ramiona. Pociągnął ją na podłogę. Kochali sie po raz pierwszy na drewnianej podłodze wsłuchując się w bicie swoich serc. Księżyc rzucał delikatną poświatę na jego opalony tors. Zauważyła blizne w kształcie łezki na jego brzuchu. Delikatnie przesunęła po niej palcem i pocałowała ją lekko.
-Co to?
-To przez to nie wracałem tak długo. Postrzelili mnie.
-Cieszę sie ze nic ci nie jest.
-Kiedy wraca Troy?-spytał po chwili.
-Słucham?-spojrzała na zegarek-powinien tu być od godziny.-wciągnęła spodnie.
Ubrali się pośpiesznie. Pocałował ją na pożegnanie i wyszedł. podobała jej się ta adrenalina że ktoś może ich przyłapać. Wiedziała tylko jedno, musi zdecydować z kim chce być. Z troyem, Czy z Boothem.
Leżała w łóżku i zastanawiała się jak powiedzieć Troyowi że to koniec. Usłyszała jak wchodzi do mieszkania i stara się być cicho by jej nie obudzić. Przyniósł jej bukiet stokrotek na przeprosiny. Pocałował ją widząc że śpi i położył się obok. Przykrył ją kołdrą i zasnął.
Otworzyla oczy. Zdała sobie sprawę że naprawdę go kocha. Co gorsze, to samo czuła do swojego partnera. Nie wiedziała co zrobić.
Następnego dnia obudził ją Troy.
-Kochanie-obudził ją- Śniadanie.
-Dzięki kotku-pocałowała go. Zjedli a potem ona przygotowała się do pracy i wyszła.
Gdy tylko weszła do Instytutu przywitał ją agent.
-Hej Bones. -powiedział z uśmiechem
-Cześć. co tu robisz?
-Musimy jechać. I porozmawiać-dodał w samochodzie.
-No właśnie.
-Wyjdziesz za mnie? Pojedziemy do Vegas. Nie, do Paryża.
Uniosła brwi
-Chyba mówię jasno?
-Dobrze.
-Dlaczego? Zmieniłeś zdanie?
-To przesłuchanie czy zaręczyny?
-I to, i to. Dlaczego chcesz za mnie wyjść?
-Bo wiem że będziesz mnie nękał tym ślubem, załamałam sie. Było mi cię żal ponieważ się nastawiałeś. Poza tym kocham Cię i można powiedzieć, że już się do ciebie przyzwyczaiłam.
-Stój powtórz to jeszcze raz.
-Powiedziałam że się do ciebie przyzwyczaiłam.
Rozpromieniony ucałował ją w czubek nosa.
-Nie. to wcześniejsze.
-Że zrobiło mi się ciebie żal?
-Aha. Po tym
-Ach to: kocham Cię.
-Dokładnie. Możesz powtórzyć?
-Dobrze-wzięła głeboki wdech-Kocham Cię. Trudniej to powiedziec w ten sposób, wyjęte z kontekstu.
-Przyzwyczaisz się.
-Chyba masz rację.
-Chcesz się założyć?
The Finisz.
jak większość z nas :D może kiedyś mnie najdzie i będzie bez heppy endu :P ale nie dziś i nie jutro :D za jakiś czas :D hehe :D
bo kto powiedział że będzie heppy end w serialu?
"Im bardziej ludzie mogą być szczęśliwi, tym bardziej nieszczęsliwi się stają"
P.Coelho
:D Pozdrawiam. :*
:)) mi też. przed chwilą śmiałam się do lez a teraz co?
pHi. huśtawka nastrojów. :(
Zakrencona mam nadzieje ze ty bedziesz nadal pisac. czekam na nowe opko! a to poprzednie super! bones i slub-fajne
super ze sie podoba. Niestety nie wiem kiedy coś napiszę.
Nie będe miała niedługo internetu przez jakiś czas więc wiecie...;)
Pozdrawiam
Przeczytane!!
Zakrencona - Poprawiłaś się w pisaniu i to bardzo. Teraz można mieć do Ciebie pretensje najwyżej do pomysłów.
To ci powiem to co:
- Krzysiek do Julka - "Zapomnij. Już Cię nie kocham"
- Darek do Czarka - "Nie ćpaj tyle, albo zmień dilera, bo Cię oszukuje"
- Nauczyciel od fizyki do ucznia - "Nie można umierać bez mojej zgody!"
- Ferdek Kiepski do Paździocha - "A zasadził Ci ktoś kiedyś coś w coś jakiegoś kopa w dupę na coś??"
- Mój brat do Bruce'a Lee - You bastard! You killed Chuck Norris (w tym przypadku - Ange and Hodgins)
mam do ciebie drobne pretencje co do ostatnich opek. Ale to ja, a nie inni, więc za bardzo się tym nie przejmuj. No co?? Ja po prostu bardzo lubię Ange i Jack'a.
Pisz dalej i się nie przejmuj, że mało osób nie komentuję. Ja też miałąm kedyś ten sam problem - też wydawało mi się, ze tak naprawdę nikt nie chce czytac moich opek.
Masz dużo pomysłow, więc pisz! Twoje opka naprawdę mi sie podobają! Tylko ostatnie nie bardzo. Czekam na twoje kolejne opko i nie wiem jak krejzolki wytrzymają przez ten miesiąc bez ciebie.
No tak... Starszyzny już nie ma... Lachony Ridża zostały zastępione krejzolkami.
Piegża Zakrenconą
LG Zweifin
Aguś Malą
Kqadzinka Izalys
Ja Nionią...
Ech... Tylko M&R są niezastąpione
Jestem zaszczycona takim porównaniem, ale ludzie... GDZIE MI TAM DO WIELKIEJ LG ?! Ja jej do pięt nie dorastam swoimi ff! Ciesze się oczywiście, na takie podobieństwo :)
Czekam na cd :) Ostatnio nie miałam czasu na komentarze, ale jestem tutaj oczami :P
dziękuję za miłe słowa. Ale gdzie mi do piegży,... O matko :P
hmm... ale co ci sie nie podobało? sam pomysł czy smierć Ange i Hodginsa?
noo widzę dużo osób się udziela! Mmm...
Żadnych nowych opek, żadnych komów nic!
ale zeby nnie było że tylko gadam a sama nic nie robię, dziś dodam nowe opko. ;)
część pierwsza*
Od dwóch dni nie pojawił się w pracy. Przyjaciele dowiedzieli się że wziął urlop. Zadzwonił i oznajmił że jest chory, że nie wróci do końca tygodnia. Nic jednak nie wskazywało na chorobę, a Hodgins-zwolennik teorii spiskowych-uważał że go porwano.
Miał jednak nadzieje że po raz kolejny się myli.
-Co o tym sądzisz?-spytał Angeli w przerwie na lunch.
-O czym?-spytała
-Nie słuchałaś?-zasmucił się
-Słuchałam. Tylko nie wiem za bardzo o czym mówiłeś.
-Mówiłem o Boothie. To dziwne że nie zjawił się w pracy.
-Przecież jest chory.
-Mhm. Trudno mi w to uwierzyć. Co za niezwykły zbieg okoloczności-dodał po chwili-Co się dzieje z dr Brenan?
-Chcesz powiedzieć że oni...?-spytała zaskoczona-Nie to niemozliwe.-odparła
-Dlaczego? Przeciez wiesz jak ich do siebie ciągnie.
-Jechała do Ohio na wykład. Nie podam ci tematu bo nie zapamiętałam.
-I wykluczasz możliwość że kłamała?
-Tak. Wykład wiąże się z pracą, a jej nie zostawi dla nikogo. NAwet dla Bootha. Chyba-dodała niepewnie.
-A więc jednak dopuszczasz do siebie myśl że mogą teraz być razem?
-Było by super. ALe znasz Tempe.
-Założymy się?-spytał
-Jak chcesz to sprawdzić?-spytała-Nie odbierają telefonów
-Pojedziemy do Bootha.Przy okazji spytamy jak sie czuje.
-Ok.
Wieczorem udali się do domu agenta. Otworzył prawie od razu. Zdziwił się na widok Ange i Jacka. Spojrzeli na siebie niepewnie.
-Cześć-powiedziała Ange spoglądając na jego skromne ubranie. Był w samych bokserkach.
-Hej. Co tu robicie?
-PRzeszkadzamy? Chcieliśmy zapytać jak się czujesz.
-Ja?-odkaszlnął-Całkiem nieźle. Ange kątem oka zauważyła niepościelone łóżko i stanik na poduszce.
-Jesteś sam?-spytała
-To chyba nie twoje?-spytał jack-MAsz stringi do kompletu?
-Hodgins!-krzyknął.-To nie moje! Czy ja wyglądam na tranwestytę?
-Chyba nie. Ale nie znam wielu...
-Nie jestem sam-powiedział.
-A to my już pójdziemy-powiedział ale nie ruszał się z miejsca. ZObaczył jak z kuchni wychodzi piękna kobieta. Długie nogi, jedwabny szlafrok, ciemne włosy-dr Brennan?
-Co wy tu robicie?-spytała z uśmiechem podchodząc bliżej. Wtuliła się w agenta który lekko musnął ustami jej szyję.
Hodgins wzniósł oczy do nieba próbując odciągnąć uwagę od zmysłowego ciała szefowej.
Nie mógł wytrzymać i co chwila zerkał na przyjaciół. Ange speszona całą sytuacją chciała wracać, ale Booth zaprosił ich na kawe. Nie mogła im odmówić, chciała jak najwięcej wyciągnąć od przyjaciółki.
-My się tu zamartwiamy a wy co? Dzwoniłam. Mogłaś chociaż telefon włączyć na chwilkę-powiedziała smutno gdy się żegnały.
-Przepraszam. Nie było kiedy. Tyle się działo.-szepnęła-Opowiem ci jutro.
Wieczorem zastanawiała się co powiedzieć Ange, gdy się spotkają. Wszystko działo się tak szybko. Wróciła myślami do poniedziałku.
Miała jechać na wykład w Ohio i pojechała pożegnać się z Boothem. Długo rozmawiali i gdy oznajmiła że musi jechać przytulił ją. Nie mocno-jakby nie mieli się już zobaczyć, tylko tak, że wiedziała-gdy wróci on będzie na nią czekał. W tym uściku było tyle czułości -pomyślała. Nie miała ochoty się od niego oderwać. Przytuliła go mocniej, wdychając zapach jego perfum. Przeszył ją delikatny dreszcz. Stali tak kilka minut ale żadne z nich nie miało ochoty odejść. Wiedziała ze gdy tylko zamknie drzwi za sobą, będzie żałowała tego że wyszła. Nie chciała tego robić.
Odsunęła się od niego i już wiedział. Wiedział że odejdzie, zniknie z jego życia na kilka dni. Wiedział że każdej nocy będzie zasypiał myśląc o tym co robi, jak minął jej dzień.
Stała nieruchomo naprzeciwko niego. W końcu zrobiła pierwszy krok. Wspięła się lekko na palce i musnęła jego wargi. Nie zastanawiając się długo oddał pocałunek i wziął ją w ramiona.
A co było potem? Zastanawiała się. Przez dwa dni nie wychodzili z łóżka. Jakby chcieli zrekompensować sobie te trzy lata bezczynności. Za długo czekali by teraz marnować czas.
*-więcej nie będzie.
^^. Mam nadzieję że się spodobało :) Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka dziewczęta. (chociaż większość z was to pewnie już tego święta nie uznaje ) ale i tak wszystkiego naj!
Pozdrawiam,
Ja też dołączam sie do życzeń.
Ach... Wczoraj była imprezka na boisku... Ach, teńczyło się...
Zakrencona - nie odkręcaj się tylko xD Opowiadanie mi się spodobało. Jak nie Piegża jak tak xD A śpiewasz umiesz?? xD
Zwelfin, jak nie LG jak tak.
Piszcie dalej, muszę coś czytać - ja swoich nie piszę, pomysły są ale beznadziejne.
Pozdrowionka ;*
:) dzięki za miłe słowa. ja chyba poprzestane na takich jednoczęściowych :P bo zawsze przy zakończeniu tracę wene :)
Bea jesli ja zastapilam Ciebie a ty masz beznadziejnie pomysly to co ja mam (powiedziec)? jestem marna no wlasnie nie wiem...kopia?
joo :P dajcie spokój ;D ale miło że się podoba :P może niedługo coś będzie.. :P