...to było złe. Tak bardzo złe. Nie dlatego, że propaganda, nie dlatego, że zmanipulowane fakty. Owszem, propaganda, owszem manipulacja, ale to da się przeżyć. Problem jest taki, że film o- jednak jakby nie patrzeć jednej z większych tragedii polskich w ostatnich latach-jest nudny. Cholernie nudny.
Po obejrzeniu animacji logo Kino Świat oraz pozostałych dziwnych, kompletnie nie znanych studiów filmowych widzimy… jakiś ludzi na płycie smoleńskiego lotniska. Czekają oni na przylot Tupolewa, lecz w między czasie zauważają rosyjski samolot, który zatacza kółka nad lotniskiem. Słychać komunikat, że ,,ładunek został zrzucony!!!” i Rosjanie odlatują. Po chwili przez gęstą mgłę słychać dwa wybuchy (to ważne!), a … nasi ludzie pytają… innych ludzi (złych, no bo to przecież Rosjanie) co się stało. Ci obojętnie wzruszają ramionami, na co Polacy niemalże wybuchają płaczem i chcą się rzucić na pomoc bo ,,tam są ludzie!”. Zbliżenie na mgłę, muzyka Lorenca, która na początku brzmiała całkiem przyjemnie, lecz w miarę powtarzania tych samych dźwięków w kółko stała się irytująca robi się głośniejsza, pojawia się olbrzymi napis SMOLEŃSK na środku ekranu, słychać dźwięki nagrane chwilę po katastrofie. Bolesna kakofonia w połączeniu z muzyką, zaczyna się film.
No… właściwie to nie. Przez pierwsze pół godziny widzimy może z dwie minuty filmu. Reszta to rzeczywiste nagrania- z miejsca katastrofy, pierwsze wiadomości, tłumy pod pałacem prezydenckim, pogrzeb pary prezydenckiej. Oszczędność materiału. Czy jakoś tak. Potem scen nagranych do filmu jest nieco więcej, ale wciąż za mało. Żeby było bardziej dramatycznie i pasowało pod fabułę, dograne są dodatkowe dźwięki. Tak jak dzwoniące telefony na miejscu katastrofy czy też modlitwa ,,Zdrowaś Mario” (odmawiana dramatycznym szeptem, który z początku brzmi jak język węży z Pottera), pomimo wyraźnego zbliżenia na nieruchome usta tłumu. Lub też mój osobisty faworyt- pieśń komunistyczna podczas sceny zbierania szczątek wraku.
Główna bohaterka to Nina. Nina to jedyna nazwana bohaterka filmu. Co można powiedzieć o Ninie? Nina jest dziennikarką. Nina pracuje w telewizji TVM SAT (czaicie- TVN i Polsat), która jest złą telewizją, bo jej szef robi krzywe miny i na newsa o Katyniu nieznając kontekstu tylko słysząc o ciałach w błocie reaguje krzykiem o sekcie smoleńskiej. W ogóle kiepska telewizja z tego TVM SATu- puszczają do telewizji wiadomość o znalezieniu nagrania bez obejrzenie tego nagrania (Nina potem przeżywa, jak to została oszukana wywołując face palmy ), no i zatrudniają jakiegoś gościa, któremu muszą tłumaczyć od podstaw co się dzieje w Polsce, i to w języku angielskim. Co oczywiście nie przeszkadza mu co jakiś czas przerzucić się na całkiem zgrabną polszczyznę. Czemu nie.
Nina jest beznadziejnie zagrana. Nim nawraca się na jedyną słuszną drogę na jej twarzy cały czas widnieje jeden, ten sam złośliwy uśmieszek. Uśmieszek poszerza się podczas zadawania niewygodnych pytań rodzinom ofiar (które w sumie najpierw są oburzone, ale potem nie widzą przeszkód w zapraszaniu Niny na herbatkę i ciasteczka) oraz kręcenia strajków przeciwko pochówku pary prezydenckiej na Wawelu. Nina zadaje pytania, młodzi, głupi, niedoświadczeni życiem i nie będący grupą docelową Radia Maryja ludzie odpowiadają na pytania ze złością, a widz zastanawia się dlaczego ktoś wziął do tej sceny jako statystów Azjatów.
Pod wpływem matki- starszej kobiety z krzyżykiem na szyi, która obraża się na córkę, gdy ta wykonuje swoją pracę (to jest zamiast wejść do środka pałacu prezydenckiego aby tam oddać hołd przy trumnach kręci reportaż) Nina zmienia swój grymas. Jej twarz jest teraz poważna, doświadczona, pełna powagi i refleksji. Niestety, pomimo zmiany wyrazu twarzy aktorka wciąż wypowiada kwestie tym samym monotonnym tonem, który zawsze brzmi identycznie.
Nina w końcu nawraca się i postanawia DOJŚĆ DO PRAWDY…. Chyba. Trudno powiedzieć. Przez całe dwie godziny czekałam na jakieś rozwinięcie akcji, dramatyczny zwrot, albo cholera- ciekawą scenę. No nie doczekałam się niestety. Dostałam za to przemówienie Kaczyńskiego w Gruzji (całkowicie po polsku- na pewno wszyscy go zrozumieli, patrząc na realne nagrania tłumu z podłożonymi krzykami POLSKA, POLSKA, POLSKA), 5 sekundową scenę seksu pomiędzy Niną a jej chłopakiem (o którym wiemy tylko tyle, że jest kamerzystą- nawet nie poznajemy jego imienia) oraz wycieczkę Niny do Chicago, gdzie rozmawia z ojcem o soczkach w foliowych torebkach. Z kimś tam niby się spotyka, z kimś tam rozmawia, ktoś tam nawet ,,popełnia samobójstwo” (nie jest to samobójstwo, bo za każdym razem widzimy złowrogiego pana w płaszczu wsiadającego do czarnego auta i oddalającego się z miejsca zbrodni)- ale nic z tego nie wynika. Nie wiemy kim byli ci ludzie, nie znamy ich imion, nie wiemy skąd posiadali WSTRZĄSAJACE INFORMACJE O SMOLEŃSKU ZA KTÓRE MUSIELI ZGINĄĆ™, więc kompletnie nas to nie rusza.
Montaż. Dobry Boże, montaż. Płakałam jak oglądałam. Gwałtowne cięcia i urwania muzyki, sceny które prowadzą donikąd. Tak jak wspomniana scena seksu- która pojawia się pomiędzy startem samolotu linii lotniczych LOT, a rozmową pilotów Tupolewa z kontrolerem ruchu w Smoleńsku. Lub już wspomniana dyskusja o soczkach w foliowych torebkach- dramatyczne ujęcia Chicago z dramatyczną muzyką, JEBS, dyskusja o soczkach trwająca góra 10 sekund, JEBS wracamy do Chicago? What the?
Jest też jakaś wdowa po generale (nie padają żadne nazwiska), która za 6 biało-czerwonych kwiatków płaci 4 dychy i wciąż obraża się na naszą bohaterkę za niewygodne pytania, po czym znowu ją zaprasza. Do tego rozmowy pilotów z wieżą, para prezydencka oglądająca Tuska i Putina na molo w Sopocie (+komentarz ,,ciekawe po jakiemu rozmawiają??? Pewnie po niemiecku), tłum pod pałacem prezydenckim, wybuch na pokładzie (oczywiście, że był wybuch- i to wbrew pozorom całkiem nieźle jak na efekty specjalne zrobiony), kolejne samobójstwo- wszystko pomieszane, przeraźliwie pocięte, nudne jak flaki z olejem, bez żadnego ładu i składu. Gdyby nie ciekawość czy plotki o ostatniej scenie są prawdziwe, to dawno wyszłabym z kina i poszła się napić mocnego alkoholu.
I tak- plotki są prawdziwe. Ostatnia scena to wizja Niny ofiar katastrofy spotykającej się z żołnierzami z Katynia. Oficerowie salutują prezydentowi, reszta się przytula, rozmawia i śmieje. Jest cudownie i wesoło. Aż trochę zbyt wesoło. Może to był ostatni dzień zdjęć, stąd ta radość na twarzach aktorów.
I oto i on, cały Smoleńsk. Jeden wielki, chaotyczny zlepek bezsensownych scen z fatalnym montażem, fatalną muzyką, fatalną grą aktorską i fatalnie nagiętymi faktami, by pasowały do prawdziwej wersji™ -bez żadnego morału, przekazu czy lekcji. Po prostu- fatalnie nudny film.
Pytanie- no i co z tego? To jest film fabularny, a nie dokumentalny i zgodnosc/niezgodnosc z wydarzeniami historycznymi nie jest zadna wartoscia. Poza tym autorka nie oceniala samych wydarzen, ale tego, jak one zostaly przedstawione: montaz, prowadzenie akcji, aktorstwo itp.
na faktach jest oparty i konkretne wydarzenia można bez trudu znaleźć na Youtube.
Np. na początku jest pokazany dwukrotny przelot Iła bo na prawdę Ił dwa razy podchodził.
Dziwny komunikat o zrzucie jest nagrany, wiec się pojawia w filmie itp. Co zrzucali? Przewodniczący Lasek nie był łaskaw ustalić.
Nie było palenia rzeczy ofiar: smolensk-2010.pl/2012-07-12-msz-spalil-rzeczy-t-merty-z-sympatii-do-wdowy.html
To fakt
Jakich faktach człowieku? Na symulacjach Biniendy, który nie potrafił nawet dodać poprawnego kąta natarcia skrzydła czy sił oddziaływających na skrzydła? Zajmij się bierkami.
Były przesłuchania? Były
Były spawane trumny? Były
Był Szeląg? Był
Nie było sekcji? Nie było.
Był esemes? Był
etc. etc.
Przesłuchania czego? Spawane trumny to wymóg przepisów, proponuję się dokształcić. Szeląg? Sekcje były, a że nie wszystko się zgadzało? Pośpiech, wystarczy przypomnieć sobie kto zaraz krzyczał że zwłoki muzą wrócić do Polski bo przecież trzeba pogrzeby robić. SMS... Ten co go widział Petelicki, faktycznie jest to prawda, jak to, że ziemia jest płaska.
Rozumiem, że symulacja Biniendy była prawidłowa, Rońda nie blefował, a obserwowanie skrzydeł robi z pasażera eksperta w dziedzinie badań katastrof.
Niestosowne pytanie :-) Macierewicz, kiedy dowiedział się o katastrofie, doznał takiego głodu z przerażenia, że musiał polecieć coś przekąsić. A potem pełny był i senny, a w pociągu zdrzemnąć się można było. I tak jakoś nie dotarł, aby własnym; trzeźwym okiem wszystko ogarnąć.
Macierewicz spoko gość. Armie naszą stawia na nogi, nie to co te barany z PO, 70% czołgów zostawili bez amunicji i tyle samo procent wojska to byli oficerowie albo urzędnicy. Taka regularna armia za ich czasów co można było wystawić to z 50 tysięcy. Śmiech na sali.
Macierewicz to ogarnia dośc dobrze.
Dlatego wydał już cały budżet reprezentacyjny oraz wstrzymał większość przetargów na nową broń dla wojska?
1. No i co z tego że wydał? 3 miesiące wcześniej wydał. No straszne po prostu. To sa jakieś drobne pieniądze przeznaczane na narady, konferencje, spotkania. Macierewicz to gość, który haruje 24 godziny na dobę. Gość organizuje wszystko, załatwia i mamy się czepiać, ze wydaje jakieś dosłownie groszowe sprawy na 3 miesiące przed zakończeniem roku?
2. Skoro były niekorzystne to dobrze, że wstrzymał. To chyba logiczne?
Pieniądze poszły na Obronę Terytorialną, co jest doskonałą reakcją na zagrożenia realne. Obrona jest relatywnie tania. Weźmy takie śmiglowce. Jeśli dojdze do wojny z Rosją, to niezależnie czy my będziemy mieli 50 czy 100 najdroższych śmiglowców świata, Rosjanie strąca je w 2 dni - bo posiadają trzecią na świecie najlepszą armie lotniczą i systemy ziemia-powietrze. Z obroną terytorialną, mobilnymi jednostkami, rozproszonymi już im tak łatwo nie pójdzie. Będą się z nimi męczyć i pieprz***ć 10 razy gorzej niż na Ukrainie. A straty jakie poniosą będa 1000 razy większe niż są w stanie zadać jakiekolwiek helikoptery (co nie oznacza, że nie należy ich nie mieć - ale mieć będziemy).
Jak dla mnie Macierewicz doskonale reaguje na zagrożenia realne. A ty sie martwisz, że wykorzystał budżet reprezentacyjny. No śmiech.
Ad.1 Nie zaczyna się zdania od no, to po pierwsze. Po drugie, blisko 180 mln to drobne? Po trzecie, jaki jest całościowy efekt tego szastania kasą? Po czwarte, czy to nie PiS krzyczał, że PO bawi się za publiczną kasę?
Ad. 2 Dowody na to, że przetargi były niekorzystne? Bo poza słowami twoimi czy Antka nie mamy, żadnych dokumentów mówiących co innego, a chyba sprawnie działające ministerstwo jest w stanie sporządzić dokumenty wykazujące te niekorzystne warunki... Czy może przeceniam możliwości tych geniuszy?
Obrona Terytorialna to kpina i kolejny zakup wyborców gdzie bandzie przygłupów będzie się płacić za głosy a nie za to, że maja bronić kraju.
Poproszę jeszcze jakiś faktyczny dokument potwierdzający, że faktycznie straty Ruskich podczas ewentualnego ataku na Polskę będą 1000 razy większe.
Będziemy mieli helikoptery bez offsetu, bez uzbrojenia i w cenie Caracali, które podobno były za drogie. Co więcej nie będziemy mieli nawet możliwości transportowych takich jakie gwarantowały te helikoptery, faktycznie sukces.
Śmiechem są tacy eksperci jak ty, którzy informację czerpią od pacjentów szpitala psychiatrycznego pokroju Macierewicza.
Dowody na to, że nie jesteś idiotą? To są twoje argumenty.
Dowodem jest to, że karakale dla Polski kosztowały dwa razy więcej pieniędzy niż karakale dla Kuwejtu (bodajże), a tekże że to (to juz na logiczne myślenie) że PO podpisalo tą umowę na 2 miesiące przed wyborami (takich decyzji się nie podejmuje przed wyborami), a także, że to, że po utracie kontraktu dziwnym trafem Mistrale powędrowawszy Rosji.
Nie chce mi się gadać z kims zafiksowanym w propagandzie lewackiej. Polecam mniej Tomasza Lisa i jego "wiadmości" bo najwyraźniej stąd czerpiesz informację.
Test na inteligencję, wynik IQ 128, czyli tyle ile ty w życiu nie osiągniesz.
Caracle dla Kuwejtu nie kosztowały dwa razy drożej, co więcej Kuwejt nie kupował specjalistycznych wersji tego helikoptera tak jak my.
Trzy kraje zdementowały twoje bzdury, które wypisujesz o tych Mistralach, nawet pacjent Macierewicz ucieka od tematu a ty dalej brniesz w te bzdury. Zapewne wychwyciłeś to na "niezależnych" stronach internetowych pokroju wpolityce, niezależna itd. Wyjdź może na dwór, przyda ci się.
Oglądanie Lisa? Musiałbym być otumniony jak ty przez pisowskie "wolne media".
Standardowo dla pisowca, żadnego argumentu, poza tym co wepchnęli mu do pustego łba.
"Pieniądze poszły na Obronę Terytorialną, co jest doskonałą reakcją na zagrożenia realne. [...] Z obroną terytorialną, mobilnymi jednostkami, rozproszonymi już im tak łatwo nie pójdzie. Będą się z nimi męczyć i pieprz***ć 10 razy gorzej niż na Ukrainie."
Bardzo wątpię, abyś miał jakiekolwiek przygotowanie wojskowe. Wątpię, abyś nawet znał historię europejskich konfliktów zbrojnych. Polska leży na głównym kierunku strategicznym europejskiego teatru działań wojennych. Przy jedynie dwóch dużych rzekach, lesistości poniżej 30% i znikomym udziale terenów górskich, nie da się bronić całości terytorium kraju. Gdzie niby miałyby operować te "mobilne jednostki" w epoce wszechobecnych elektronicznych środków zwiadu, broni inteligentnej i założonego przez Ciebie niepodzielnego panowania Rosjan w powietrzu. Jedyną szansą jest ukrycie się w w miastach za plecami ludności cywilnej, która będzie ponosić wielkie straty w wyniku działań wojennych lub wręcz odwetowych. Czyli wariant iracki, ale bez ograniczeń wynikających z reakcji wyborców na przekaz CNN, bo żadnego przekazu nie będzie.
Pomysły na wykrwawianie wroga siłami pospolitego ruszenia są żywcem z Albanii czasów komunistycznych i jej dziesiątek tysięcy jednoosobowych bunkrów z karabinami maszynowymi. Członkowie obrony terytorialnej w wydaniu A.M. nigdy nie osiągną kwalifikacji regularnych wojsk, zwłaszcza, że kryterium przyjęcia nie musi być sprawność fizyczna. To nie "wartości ideowe" budują siłę bojową, ale wyszkolenie i wyposażenie. Nawet liczebność nie jest najważniejsza, jak pokazują doświadczenia z wojen prowadzonych przez USA.
Nie jesteśmy Szwecją, nie dość że leżącą na uboczu, to jeszcze na sporej części terytorium trudną do opanowania z powodu gór, lasów i szkierów. Ani też Szwajcarią, która może całą ludność cywilną ukryć w schronach przeciwlotniczych jako jedyny kraj na świecie. Gdzie stoki nad drogami są zaminowane dla szybkiego ich zatarasowania lawinami kamiennymi, a w nawierzchni autostrad są gniazda do osadzenia zapór przeciwczołgowych. A mimo to kraju posiadającego silną konwencjonalna armię obok setek tysięcy rezerwistów trzymających karabiny w domu. Polska nie posiada większości wymienionych środków odstraszania potencjalnego agresora, bo nie ma na to nie tylko środków, ale też leży w parszywym, łatwo dostępnym miejscu.
Nie ma co. Najlepiej to komuś napisać "ty to sie nie znasz, ty nie wiesz, a ja wiem, bo ja jestem taki i owaki i ja wiem, a ty jesteś taki i owaki więc ty nie wiesz". Daruj sobie takie dziecinne teksty.
1. Obrona terytorialna będzie skupiona na terenach wschodnich. Masa chłopaków z Białegostoku i okolic zasiliła bądź zasili te jednostki.
2. Obrona terytorialna nie ma na celu obrony całego kraju, ale spowolnienia marszu wojsk rosyjskich na 2-3 dni, do czasu wejścia jednostek NATO i wojska regularnego, w przypadku ataku bezpośredniego
3. Obrona terytorialna ma na celu likwidowanie zielonych ludzików, w przypadku takiego ataku (bardziej prawdopodobny). I w przypadku takiego ataku jest to wyrównanie szans całkiem realne, bo Rosjanie wykorzystuja tylko jakiś swój procent swojej siły, a przede wszystkim nie używają za bardzo lotnictwa.
4. "To nie "wartości ideowe" budują siłę bojową, ale wyszkolenie i wyposażenie"
I zapewne dlatego Polska podczas II WŚ przetrwała ogromną ilość czasu po ataku Niemiec, a potem poprawce ZSRR, to zapewne dlatego Amerykanie nie poradzili sobie w Wietnamie, to zapewne Afganistan, Pustynna Burza i setki innych przykładów. To zapewne również ta przewaga technologiczna (która po stronie III Rzeszy była wręcz ogromna) pozwoliła Niemcom wygrać II WŚ w Europie.
5 I wreszcie. Twój post jest napisany tak, jakby Polska miała powstrzymać w walce siły rosyjskie. Jeśli Rosja nas by zaatakowała, ani najnowsze helikoptery, ani obrony terytorialne, ani Macierewicze i Siemoniaki nie będą w stanie tego wygrać. Polska nie jest w stanie powstrzymać sił, które dysponują 10-krotnie większym potencjałem lotniczym, byc może już samolotami piątej generacji PAK FA, Mistralami, lotniskowcami, ogromną przewagą czołgową i liczebną. Jeśli Rosjanie będą chcieli zająć Warszawę na serio - zrobią to w 5 dni (zakładamy walkę bez atomówek)
Fachowcu od siedmiu boleści. Obrona terytorialna i jej zalety (możliwość nieustannego kłucia przeciwnika, mobilność i większa bądź mniejsza niewykrywalność) to czynnik odstraszający. Tak, by Rosjanie wiedzieli, że rozpoczęcie działań nie będzie dla nich opłacalne, bo straty będa za duże, a walka będzie się ciągneła.
Te helikoptery, które kupimy, to zostaną strącone w pierwszych dwóch dniach działań (jeśli będą one na szerszą skalę). Obrony terytorialnej nie da się tak szybko wyplenić.
"Obrona terytorialna będzie skupiona na terenach wschodnich. "
Nawet nie znasz założeń tworzenia Obrony Terytorialnej. Ma być kompania w każdym powiecie. I zgodnie z nazwą tam używana, wiele wskazuje że dla innych celów niż czynna walka. Z drugiej strony zdecyduj się, czy mówisz o konflikcie pełzającym, z przenikaniem na nasze terytorium grup dywersyjnych, czy otwartej wojnie z użyciem lotnictwa, które miało "w dwa dni zestrzelić śmigłowce".
NATO nie obiecuje obrony terytorium swojego sygnatariusza, ale jego odzyskanie. W krótkim czasie może włączą się siły lotnicze. Z wojsk lądowych może przerzuca kilka batalionów z lekkim uzbrojeniem. Na resztę przyjdzie czekać wiele tygodni, o ile w międzyczasie dyplomacja czegoś nie wskóra. Dyslokacja ciężkiego sprzętu w niemal otwartym terenie, jakim jest nasz kraj, to w sytuacji braku panowania w powietrzu samobójstwo. Podsumowując, w razie nagłego ataku jesteśmy skazani na siebie.
"Fachowiec od siedmiu boleści", "dziecinne teksty", kto tak gada w dyskusji? Sam sobie dajesz świadectwo. Odbyłem roczną czynna służbę wojskową w SPR, a w rezerwie dowodziłem plutonem ciężkich maszyn inżynieryjnych. Wciąż jestem rezerwistą, z powodu restrukturyzacji armii aktualnie bez przydziału. Czy masz choć takie kwalifikacje wojskowe?
"Z drugiej strony zdecyduj się, czy mówisz o konflikcie pełzającym, z przenikaniem na nasze terytorium grup dywersyjnych, czy otwartej wojnie z użyciem lotnictwa,"
Rozumiem, że Ty wiesz, jakie działania podejmą Rosjanie jeśli postanowią nas zaatakować.
Fachowiec od siedmiu boleści napisałem, bo tak się zachowujesz. Sorry, ale chwalenie się sobą mi nie imponuje. Wiedza ma wynikać z treści postu a nie przyznania sie, ze kimś tam byłes.
"Fachowcu od siedmiu boleści. Obrona terytorialna i jej zalety (możliwość nieustannego kłucia przeciwnika, mobilność i większa bądź mniejsza niewykrywalność) to czynnik odstraszający. Tak, by Rosjanie wiedzieli, że rozpoczęcie działań nie będzie dla nich opłacalne, bo straty będa za duże, a walka będzie się ciągneła."
Od kiedy to Ruskie liczą się z jakimkolwiek stratami? Historia mówi co innego. Poza tym potencjał ludnościowy ich kraju sugeruje, że są w stanie rzucić na nas tyle ludzi, że ci nas zadepczą a ty pierdzielisz o jakimś spowolnieniu i obawie przed stratami.
Głąbie - prowadzenie wojny to straty finansowe pośrednie i bezpośrednie.
To nie jest 1939 rok - czasu, gdzie ogólnoświatowy rynek zbytu, światowa gospodarka i globalizacja nie istniały, albo raczkowały, a ludzi można zagłodzić.
Głąbów szukaj w swoim otoczeniu, sugerując się tym co tutaj wypisujesz widać, że jest ich tam wielu, a jak mówi przysłowie z kim przystajesz takim się stajesz.
To nie ja zaprzeczam sobie własnymi słowami. Ruscy mają surowce, których sprzedażą nadrobią swoje straty więc dla nich to nie istotne.
Mówi się "zaprzeczać własnym słowom". Zaprzeczanie własnymi słowami to coś normalnego, ciężko bowiem zaprzeczać czyimiś słowami.
Geniuszu.
Geniuszu ja dobrze wiem co chciałem napisać. Sam popełniłeś błąd pisząc "mówi się" co jest tutaj niepoprawne bo prowadzimy dyskusję pisaną.
N\Jak tam Mistrale? Dowiedziałeś się z Antkiem czegoś nowego?
Hej, ty rzeczywiście jesteś głąbem. I co z tego, że piszemy? To, że piszemy ma implikować z tym, że mówi się jak się mówi?
Daleko mi do ciebie, jesteś prawdziwym guru wśród głąbów tego padołu, coś dziwnie zamknąłeś gębę na temat jakichkolwiek dowodów. Kolejny gołosłowny wielbiciel Macierewicza. Szukaj Mistrali lepiej.
Nie. Jest za to scena, jak Macierewicz Antoni z troską pochyla się nad ofiarami na miejscu tragedii.
Podoba mi się fakt, że ludzie oceniający ten film pozytywnie mają w profilu same filmowe gówna :D Wymowne.
Smoleńsk - 10
Pokłosie i Ida - 1
No wszystko jasne :D
Nie wierzę, że niektórzy ludzie nie duszą się w ciasnocie własnego umysłu O.o
Dobre :D Ale myślę, że jednak się duszą. W końcu jednym z objawów niedoboru tlenu jest bredzenie czego na tym forum jest pod dostatkiem :) Może to jednak objaw choroby płuc a nie głowy?