Filmowym wydarzeniem odbywającego się w Kazimierzu festiwalu Dwa Brzegi, okazał się przedostatni film
Giuseppe Tornatore pt.
"Nieznajoma". Ci, którym nie udało się go zobaczyć na otwarciu imprezy, powinni wybrać się w najbliższa w sobotę, o 9:00 do Dużego Namiotu.
"Nieznajoma" zdobyła az pięć nagród David di Donatello, najważniejszych włoskich wyróżnień filmowych. Obraz nagrodzono w kategoriach: Najlepszy Film, Reżyser (
Giuseppe Tornatore), Aktorka (Ksenia Rapporort), Zdjęcia (
Fabio Zamarion) oraz myzyka (
Ennio Morricone)
Dla Filmwebu recenzuje go nasza wysłanniczka Ola Salwa:
Mocny i wstrząsający, ale czy innego filmu spodziewaliśmy się po
Giuseppe Tornatore?
Włoski reżyser serwuje tu szokującą fabułę, która przypomina przeredagowaną przez Super Ekspres treść policyjnego raportu. Jednak u reżysera
"Cinema Paradiso" nie znajdziemy taniej sensacyjności i banalnych morałów, a poruszającą ludzką historię.
"Nieznajoma" to wciągający dreszczowiec z elementami dramatu, lub dramat przesiąknięty thrillerem.
Włochy, Ukrainka Irena wynajmuje puste mieszkanie naprzeciwko eleganckiej kamienicy, w której zatrudnia się jako sprzątaczka. Podstępem i sprytem udaje jej się dostać pracę służącej u bogatych jubilerów Adacherów. Tu gotuje, pierze i opiekuje się córeczką państwa, Teą. Pozornie jest to historia, jakich wiele. Jednak od pierwszych scen w Irenie jest coś niepokojącego. Wkrótce reżyser ujawnia w krótkich, poszarpanych retrospekcjach pełną przemocy i bólu przeszłość kobiety, która przyjechała do Włoch pracować w najstarszym zawodzie świata.
Na ekranie toczą się dwie historie: teraźniejsza i ta z przeszłości. Ta druga rzutuje na tą pierwszą, bo dawne wydarzenia i emocje - strach przed prześladowcami i potrzeba odzyskania czegoś, co być może jest ukryte w mieszkaniu Adacherów - motywują Irenę do działania. Dla tej kobiety każdy dzień jest walką, a każde drobne zdarzenie, dotyk czy rutynowa rewizja w supermarkecie, przypominają jej o przeżytym koszmarze. Jednak Irena nie pozostaje bierna wobec dręczących ją wspomnień. Do jej obowiązków należy między innymi opieka nad małą Teą Adacher, która cierpi na rzadkie zaburzenie neurologiczne.
Dziewczynka ciągle się przewraca i nie umie sama wstać, przez co jest ciągle posiniaczona i popychana przez inne dzieci. Irena chce jej pomóc, krępuje więc małą, pcha na poduszki lub na twardą podłogę i każe jej samodzielnie wstawać. Tea płacze, protestuje, ale w końcu uczy się. Trening jest też rodzajem terapii dla Ireny, która swojej przeszłości nie może zmienić, ale może nauczyć bezbronną dziewczynkę, jak ma się podnosić, gdy upadnie i że musi oddać tym, którzy ją zranili. Rosnąca sprawność Tei wzmacnia Irenę. Gdy przeszłość w postaci alfonsa Muffa upomni się o nią, Ukrainka nie będzie już bezbronna.
W wymiarze symbolicznym
"Nieznajoma" to film o kobiecie jak i związanych z kobiecością męskich lękach. Panie są tu twarde, podejmują decyzje, potrafią zadać ból i walczyć o to, co im się należy. Postaci mężczyzn - alfonsa i kochanka Ireny - symbolizują zaś potrzeby Ukrainki. Muffo to ciemna strona Ireny, pełna gwałtu i przemocy, która walczy o swoje. Kobieta próbuje zniszczyć tę część siebie, dźgając mężczyznę nożem. Jednak Muffo wraca, początkowo czai się w ciemnych zaułkach, potem pojawia się w parku, a na koniec zmusza kobietę do szantażowania Adacherów.
Z kolei piękny włoski robotnik symbolizuje tu tęsknotę za miłością i harmonią, a także tradycyjną rolę kobiety. Kochanek, pogrzebany na wysypisku śmieci, musi poddać się sile Muffo i zniknąć. Irena, w której te dwie siły się zmagają, jako emigrantka jest w społeczeństwie włoskim obca, wkradając się w łaski rodziny, jednoczesnie niszczy ją, choć nie robi tego świadomie. Jej postać z kolei symbolizuje męski lęk przed zemstą kobiet za lata poddaństwa i upokorzeń.
Film
Tornatore niepokoi jeszcze w innym wymiarze, stawiając pytania o to, jak dobrze znamy ludzi, z którymi stykamy się na codzień. Irena już od pierwszych scen wzbudza niepokój, bo pod jej pozornym opanowaniem kryje się coś dziwnego, osobliwego, a nawet zagrażającego. Jednak Adacherowie wpuszczają ją do domu, dając dostęp do swojej intymności i tajemnic. Niepokój zakrada się tu również za pośrednictwem intensywnej, drażniącej nieraz swą intensywnością muzyki
Ennio Morricone. Efekt zagrożenia potęgują ciemnawe, zabarwione na niebiesko zdjęcia
Fabio Zamariona, który pozamykał w starannie skomponowanych kadrach kręte schody, odbijające się w lustrach twarze, schnące kwiaty, symbolizujące tu wnętrze bohaterki.
Reżyser dokładnie zaplanował i przemyślał każde ujęcie, każdą scenę, każdy zwrot akcji. A jednak jego film wstrząsa swoją gwałtownością i nieobliczalnością, przypomina trochę jazdę kolejką górską. Ale czy nie takich właśnie - mocnych, ale bezpiecznych emocji - szukamy w kinie?