"Gra o tron" z roku na rok podbija stawkę, jeśli chodzi o rozmach scen bitewnych. W pierwszym sezonie Tyrion dostał w głowę i na tym kończyły się bitewne atrakcje, ale już w drugim czekał nas atak Stannisa na Królewską Przystań, a potem była jeszcze bitwa na murze (sezon 4.) i starcie z hordami lodowych zombie (sezon 5). W tym roku ma być jeszcze bardziej spektakularnie.
Producent i scenarzysta
Bryan Cogman zapowiedział, że w sezonie szóstym czeka nas największa sekwencja akcji z dotychczasowych.
Zawsze chcieliśmy dojść - fabularnie, budżetowo i logistycznie - do punktu, w którym będziemy mogli zainscenizować właściwą bitwę, z dwoma armiami stającymi naprzeciw siebie, wyjaśnił
Cogman.
Producent nie zdradził oczywiście, o jaką bitwę chodzi. Nie wiemy, więc kto będzie walczył z kim, gdzie i kiedy.
Cogman zapowiedział jednak, że starcie będzie pokazane tak, jak zazwyczaj widzimy to w filmach. Spodziewajcie się więc setek żołnierzy po jednej stronie, kolejnej armii na przeciwko, i starcia, które będzie widowiskowe, ale zarazem dramaturgicznie gęste. Twórca obiecuje "właściwą bitwę".
Za kamerą "bitewnego" odcinka stanął
Miguel Sapochnik, który wyreżyserował również
"Hardhome", czyli epizod z pamiętnym starciem z lodowymi zombie. Reżyser spędził miesiąc na zdjęciach przygotowawczych.
Miguel spisał się świetnie przy "Hardhome", postanowiliśmy więc ściągnąć go ponownie - tym razem z końmi, powiedział
David Benioff, jeden z showrunnerów serialu.
Konie są bardzo trudne we współpracy. Na pewno w kwestii liczb - liczby statystów, kaskaderów, dni zdjęciowych - to największa [scena bitewna], jaką nakręciliśmy. Szósty sezon
"Gry o tron" zadebiutuje 24 kwietnia na antenie HBO.