W 2014 roku informowaliśmy, że należące do Sony studio Screen Gems zrealizuje film
"The Last of Us", czyli kinową adaptację gry
pod tym samym tytułem. Niedługo potem pojawiły się doniesienia o tym, że główną rolę może zagrać znana z serialu
"Gra o tron" Maisie Williams. Niestety potem wokół projektu zrobiło się cicho.
Wszystko wskazuje na to, że film na razie nie ma najmniejszych szans na realizację. Tak przynajmniej można wnioskować ze słów
Sama Raimiego, który jest producentem obrazu. Choć w wywiadzie dla portalu IGN starał się pozostać dyplomatycznym, to jednak nie udało mu się ukryć tego, że
"The Last of Us" utknęło w martwym punkcie, ponieważ Sony i
Neil Druckmann (współtwórca gry i scenarzysta wersji kinowej) nie mogą dojść ze sobą do porozumienia.
Zazwyczaj ja i Ghost House Pictures staramy się kupować prawa, organizować projekt i cały pakiet sprzedawać dużej wytwórni tak, by utrzymać nad nim kontrolę twórczą - powiedział Raimi. -
Niestety Neil poszedł z "The Last of Us" bezpośrednio do Sony, z którym mam dobre relacje, ale Sony ma swoją wizję filmu i mam wrażenie, że różni się ona od wizji Neila. Ponieważ moja firma nie ma praw do adaptacji gry, nie bardzo mogę mu pomóc, choć jestem jednym z producentów. Zostałem zatrudniony jako producent trochę przez przypadek i nie mogę zdobyć praw dla niego, więc nie mam żadnego wpływu na to, czy Sony i Neil dojdą do porozumienia. Gdyby tak się stało, to będzie on mógł liczyć na moją pomoc. Dopytany przez dziennikarza IGN,
Raimi potwierdził, że projekt po prostu leży i Sony nie chce posunąć prac nad nim do przodu.
Akcja gry rozgrywa się Ameryce zdziesiątkowanej przez epidemię śmiercionośnego grzyba. Para głównych bohaterów - doświadczony przez życie Joel oraz nastoletnia Ellie - muszą odbyć wspólną podróż daleko poza granice strefy kwarantanny i nawiązać kontakt z grupą rewolucjonistów zwanych Świetlikami.