Wszystko wskazuje na to, że eksmałżonkowie i całkiem niedawni rywale połączą siły.
Kathryn Bigelow wystąpiła kiedyś w teledysku, który nakręcił
James Cameron, a w ostatniej edycji Oscarów jej
"The Hurt Locker" odebrał
"Avatarowi" wszystkie najważniejsze Oscary.
Wśród krytyków zwycięstwo
"Hurt Lockera" nad najbardziej kasowym filmem w historii wywołało konsternację. Niektórzy uważali, że to triumf sztuki nad infantylna superprodukcją wyciskającą kasę z Amerykanów pragnących zobaczyć "tańczącego ze smerfami" w 3D. Inni - że
"Avatar" za sprawą archetypicznej historii i innowacyjnych efektów specjalnych przejdzie na trwałe do historii kinematografii, czego o sprawnie zrealizowanej historii saperów w Iraku powiedzieć nie można.
Kiedy emocję i zgiełk Oscarowej gali już umilkły, okazało się, że
Bigelow i
Cameron postanowili połączyć siły we wspólnym projekcie.
Myślę, że nikt tak jak Kathryn nie rozumie, na czym polega prawdziwie męskie, naładowane testosteronem kino - mówi
James Cameron.
James jest osobą obdarzoną olbrzymią, wręcz kobiecą wrażliwością, nic więc dziwnego, że jego epickie historie porywają za serca miliony - rewanżuje się
Bigelow.
Planowany na 2013 rok film ma opowiadać historię wielokrotnie karanego wyrzutka, który zmienia się i odkrywa na nowo życie za sprawą opieki nad ślepą dziewczynką. Kiedy okazuje się, że dziewczynka, jest kluczem do pewnej tajemnicy, bohater będzie musiał stoczyć walkę z siłami zła. Akcja filmu będzie dziać się w Ameryce po wojnie atomowej. Wcześniej twórcy zastanawiali się, czy nie umieścić jej w kosmosie, ale Cameron po
"Avatarze" zażyczył sobie zmiany scenerii.
Mi osobiście jest wszystko jedno, gdzie będzie się toczyć akcja, byle się faceci zabijali. A trupów w naszym wspólnym filmie nie zabraknie - śmieje się
Bigelow.
Widowisko będzie kosztować około 200 milionów dolarów, z czego większość pochłoną efekty specjalne i scenografia. Prace nad scenariuszem mają zakończyć się jeszcze w tym roku.