The Hollywood Reporter opublikowało artykuł, w którym ocenia stan komiksowego uniwersum wytwórni 20th Century Fox. I zdaniem portalu trwający od końca lat 90. cykl
"X-Men" wykazuje już wyraźne oznaki zmęczenia materiału.
Co to może oznaczać w praktyce? Proste: koniec
"X-Men" w obecnej formie i twardy reboot cyklu. Portal wskazuje kilka powodów, dla których jest to prawdopodobna droga dla wytwórni. Pierwszym są słabnąca pozycja
"X-Men" w box offisie.
"Apocalypse" zarobiło na świecie o 200 milionów dolarów mniej niż
"Przeszłość, która nadejdzie". Ma też o ćwierć miliarda dolarów mniej na koncie od
"Deadpoola", którego produkcja kosztowała znacznie mniej.
Drugim jest brak kontraktów z gwiazdami nowej trylogii:
Jennifer Lawrence,
Michaelem Fassbenderem,
Jamesem McAvoyem i
Nicholasem Houltem. Wszyscy oni mieli bowiem umowy zawarte na trzy filmy. Nowe kontrakty z nimi z całą pewnością nie byłyby tanie i Foxowi może najzwyczajniej w świecie nie opłacać się zatrudniać ich ponownie.
Trzecim jest pożegnanie się z rolą Wolverine'a
Hugh Jackmana. Po raz ostatni zobaczymy go jako ikonicznego Rosomaka w marcu w widowisku
"Logan" . Ponieważ jest to ulubiony bohater serii rozpoczętej filmem
"X-Men", studio może mieć uzasadnione obawy, że bez niego fani nie będą zainteresowani oglądaniem przygód obecnych mutantów.
Według The Hollywood Reporter zmiana warty już się w 20th Century Fox rozpoczęła.
Bryan Singer nie będzie bowiem reżyserem kolejnego widowiska
"X-Men", do którego scenariusz właśnie przygotowuje
Simon Kinberg. Tekst na razie pisany jest z myślą o
Lawrence,
Fassbenderze i
McAvoyu. Ale to także może ulec zmianie.
Według portalu wielką nadzieją studia jest
"The New Mutants" Josha Boone'a. Film może stać się początkiem nowej serii o mutantach, która zajmie miejsce słabnącego obecnego cyklu.
W planach pozostaje też
"Gambit", którego realizacja jednak odwleka się w czasie. Fox liczy jednak, że projekt wróci na właściwe tory w przyszłym roku, kiedy uda się znaleźć nowego reżysera.