Co łączy
Michela Gondry'ego,
Spike'a Jonze,
Davida Finchera i
Ridleya Scotta? Wszyscy między dużymi fabularnymi projektami romansowali z reklamą.
Stanley Kubrick powiedział nawet, że niektóre z najlepszych przykładów sztuki filmowej pojawiają się w reklamach telewizyjnych. Film kocha reklamę, a reklama kocha film. W 7. edycji konkursu Papaya Young Directors młodzi filmowcy swoimi pracami pokazali, jakie kino kochają i jak wpływa ono na ich reżyserskie poczynania.
Papaya Young Directors to inicjatywa, która łączy młodych twórców z markami i muzyką, dając im możliwość stworzenia własnej, autorskiej historii bez klienta czy wytwórni, mówiącej filmowcom, że tak nie wypada. Od 7 lat konkurs wprowadza nowe talenty do branży, popularyzuje głos młodych i co roku przedstawia ich prace. W tym roku do konkursu spłynęło ponad 1500 scenariuszy, wybrano najlepsze i zrealizowano 22 filmy. Wśród nich takie, które ewidentnie wskazują na filmowe inspiracje, o których śmiało mówią ich autorzy.
Wychowany na Spielbergu
"
Indiana Jones", "
Skarb Narodów", "
Mumia", "
Lara Croft. Tomb Raider" – każdy z tych filmów opowiada o magicznym miejscu czy artefakcie gwarantującym spełnienie marzeń temu, który je odnajdzie. Mateusz Leszek – autor scenariusza i reżyser filmu konkursowego "Źródło życzeń" dla marki DPD wykorzystał w pisaniu najbliższe mu inspiracje. -
Wychowałem się na Kinie Nowej Przygody. Pamiętam, gdy jako dziecko oglądałem z tatą na kasetach VHS filmy Stevena Spielberga i George'a Lucasa. Pomyślałem, że to dobry trop w pracy nad kreacją głównego bohatera do mojej historii. – opowiada reżyser. Podobnie jak kino, któremu hołduje, film który stworzył, jest rozrywką w najlepszym wydaniu. Zaskakuje puentą i zabawnie podchodzi do tematu znanego nam wszystkim.
Kino klasy B i mockument
Reklama z dziadkiem uczącym się angielskiego, która szturmem podbiła Internet kilka lat temu, wciąż stanowiła dla uczestników konkursu referencję emocjonalnego storytellingu. Spośród wielu scenariuszy o codziennych wzlotach i upadkach, pojawił się jeden szczególny. O miłości do kina i postaci... Jaszczurohumanoida. Szymon Skowroński — początkujący filmowiec z Bydgoszczy, miłośnik kiczu, horroru, suspensu, kina japońskiego oraz południowokoreańskiego zrealizował film jaki sam chciałby zobaczyć. Pomysł zakładał opowiedzenie (w formie mockumentu) o grupie filmowców-amatorów, którzy realizują horror "Jaszczurohumanoid". Jak to w przypadku realizacji tego typu bywa, wszystko idzie dobrze, do czasu. Sama produkcja została zakończona sukcesem, mimo trudności, jakie stały przed właściwą ekipą tworzącą konkursowy film. –
Nakręciliśmy film ze zmutowaną, dwumetrową, humanoidalną jaszczurką rodem z filmów klasy B. Wydaje mi się, że takich rzeczy nie robi się u nas na co dzień. W hollywoodzkich produkcjach z lat 80. robiono to masowo, a my musieliśmy wykonać wszystko od zera, korzystając z porad, tutoriali i własnego instynktu. Do momentu przymierzenia kostiumu przez aktora nie byłem pewien, czy to zadziała. – komentował po zdjęciach Szymon.
Z finalnego obrazka co kadr wyłaniają się kolejne filmowe smaczki. –
Nasz film to hołd dla kina klasy B, horrorów, filmowego trashu i amatorskiej produkcji filmowej. By wymienić tylko najważniejsze: wczesne firmy Petera Jacksona ("Zły smak", "Zapomniane srebro"), dzieła Ishiro Hondy (w tym najważniejsze, czyli "Godzilla"), filmy Jacka Arnolda (nieco zapomniany prekursor science fiction: autor "Tarantuli", "Potwora z czarnej laguny" i wielu innych obrazów, które inspirowały twórców scifi), horrorowe "produkcyjniaki", oraz, rzecz jasna, kino najgorszego reżysera świata: Eda Wooda... Jest tego naprawdę mnóstwo. Z kolei forma filmu – mockument – to efekt mojej fascynacji serialem "The Office". – dodaje reżyser.
Zombie w natarciu
W debiutującej w tym roku w Papaya Young Directors kategorii wertykalnej Instagram Stories, nie było miejsca na zachowawczość i pohamowanie twórczych szaleństw.. Duet kreatywny Izabela Aleksandrowicz i Kiyong Maeng do tematu reklamowego podeszli wyjątkowo śmiało. Odwrócili brief do góry nogami i opowiedzieli historię o tym, jak może skończyć się noc w sklepie ze sprzętem sportowym, kiedy panuje apokalipsa zombie. –
Zależało nam, by stworzyć uczucie obcowania z blockbusterem, kinowym hitem, który dopiero na końcu okazuje się reklamą. Wiedzieliśmy, że musimy wykorzystać wyraźne ramy gatunkowe, coś, co pozwoli widzom w pierwszych sekundach zidentyfikować, z czym mają do czynienia. – opowiada Kiyong. Efekt? Oceńcie sami!
Wszystkie filmy i teledyski stworzone w 7. edycji Papaya Young Directors dostępne
tutaj.
Tekst: Kasia Siewko / mat. Papaya Young Directors
Informacja sponsorowana