Nie żyje Lee Tamahori – jeden z najwybitniejszych nowozelandzkich reżyserów, autor kultowego "Tylko instynkt" i hollywoodzkiego hitu "Śmierć nadejdzie jutro" z Pierce'em Brosnanem w roli Jamesa Bonda. Jak podał portal RNZ, twórca zmarł spokojnie w swoim domu, otoczony rodziną. Od pewnego czasu zmagał się z chorobą Parkinsona. Miał 75 lat. Urodzony w 1950 roku w Wellington, Tamahori rozpoczął karierę filmową pod koniec lat 70. Przełom przyniósł mu dramat "
Tylko instynkt" z 1994 roku – poruszająca historia o rodzinie Maorysów i skutkach kolonizacji Nowej Zelandii. Film z
Reną Owen,
Temuerą Morrisonem i
Cliffem Curtisem zdobył liczne nagrody, w tym Nowozelandzką Nagrodę Filmową za reżyserię, i otworzył
Tamahoriemu drzwi do Hollywood.
Światową sławę przyniósł mu "
Śmierć nadejdzie jutro", czyli jubileuszowy, 20. film o agencie 007. Produkcja z 2002 roku, w której
Pierce Brosnan po raz ostatni wcielił się w
Jamesa Bonda z
Halle Berry na ekranie, była jednym z największych kasowych sukcesów serii. Niezapomniana piosenka
Madonny i efektowne sceny akcji ugruntował pozycję Tamahoriego w Hollywood.
"Śmierć nadejdzie jutro" – zobacz zwiastun
Reżyser zasłynął również jako twórca filmów: "
W sieci pająka", "
Next" z
Nicolasem Cage'em oraz "
Lekcja przetrwania", gdzie grały takie gwiazdy, jak
Anthony Hopkins i
Alec Baldwin.
Po latach pracy w Hollywood
Lee Tamahori wyjechał z powrotem do Nowej Zelandii, by ponownie opowiadać historie zakorzenione w kulturze i duchowości Maorysów. Chciał wrócić do źródeł – do tematów tożsamości, przynależności i rodzinnych więzi, które zawsze stanowiły serce jego twórczości.
W oświadczeniu bliscy Tamahoriego napisali: "Jego dziedzictwo pozostaje żywe w rodzinie, wnukach, w każdym filmowcu, którego zainspirował, w każdej granicy, którą przekroczył, i w każdej historii, którą opowiedział z genialnym okiem i szczerym sercem". Podkreślili też, że artysta był charyzmatycznym liderem, nieposkromionym duchem twórczym i wielkim orędownikiem maoryskiej kultury – zarówno na ekranie, jak i poza nim.