Lou Ferrigno korzysta ze sławy, którą niespodziewanie odzyskał wraz z popularnością filmów Marvela. Aktor, który grał Hulka w aktorskim serialu 40 lat temu, teraz chętniej jest zapraszany przez dziennikarzy do rozmowy. Tematem jest oczywiście nowy kinowy Hulk.
Ferrigno cały czas upiera się, że Marvel przygotuje nowego
"Hulka", w którego wcieli się
Mark Ruffalo. Teraz twierdzi, że samodzielne widowisko o Hulku trafi do kin po
"Avengers: Age of Ultron".
Czy
Ferrigno wie coś, czego my nie wiemy? Jego wypowiedź z wywiadu udzielonego lokalnej rozgłośni z Minnesoty sugeruje, że
"Hulk" mógłby trafić do kin jeszcze w ramach trzeciej fazy. Ale to oznacza, że albo studio przeniesie jeden z innych oczekiwanych filmów na fazę czwartą (
"Thora 3" lub
"Doctora Strange'a") albo też, że faza trzecia zostanie poszerzona o dodatkowy tytuł.
Hulk jest postacią, która jak dotąd sprawiła Marvelowi najwięcej problemów. W przeciągu dekady w kinie widzieliśmy go w trzech różnych wcieleniach. W 2003 roku zagrał go
Eric Bana (w filmie powstałym dla Universal Pictures przy współpracy Marvel Enterprise i nie jest zaliczanym do MCU). Pięć lat później zagrał go
Edward Norton w drugim filmie pierwszej fazy MCU
"Incredible Hulk". Cztery lata później Hulk powrócił jako postać drugiego planu w
"Avengers", gdzie zagrał go Mark Ruffalo. I to właśnie ten Hulk niespodziewanie podbił serca widzów. Wtedy też rozgorzały spekulacje, że Marvel może spróbować po raz trzeci z filmem samodzielnym. Te spekulacje skomentował
Kevin Feige, szef Marvela, który stwierdził, że Hulka nie zobaczymy w samodzielnym filmie co najmniej do czasu
"Avengers 2".
W tamtym czasie spekulowano, że na koniec
"Avengers 2" Hulk może zostać wysłany w kosmos, ponieważ stanie się zbyt niebezpieczny, by trzymać go na Ziemi. Miał to być wstęp do filmu
"Planet Hulk". Jednak od tamtej pory o projekcie jest cicho.
Ferrigno w wywiadzie nie udzielił żadnych dodatkowych informacji, więc nie wiemy, w jakim kierunku miałaby podążyć fabuła nowego
"Hulka".