Wróblewski w Cannes rozczarowany "Pragnieniem"

KinoOko /
https://www.filmweb.pl/news/Wr%C3%B3blewski+w+Cannes+rozczarowany+%22Pragnieniem%22-51482
 We współpracy z tygodnikiem Polityka prezentujemy wam relacje krytyka filmowego Janusza Wróblewskiego z festiwalu filmowego odbywającego się w Cannes. Więcej relacji znajdziecie na prowadzonym przez niego blogu pod adresem wroblewski.blog.polityka.pl.

Wraz z "Pragnieniem" Cannes uległo światowej modzie na krwawe opowieści, ale znacznie więcej uwagi przyciąga "Akwarium" – subtelny dramat o zderzeniu z dorosłością.

Nawet szacowni selekcjonerzy canneńskiego konkursu ulegli w końcu światowemu trendowi. Włączając do konkursu "Thirst" (Pragnienie) - stary projekt Koreańczyka Park Chan-Wooka - sporo jednak zaryzykowali. Osobiście nie przepadam za krwawą zabawą z osinowym kołkiem w tle. Choć "Zmierzch" Catherine Hardwicke na podstawie superbestselleru Stephenie Meyer podobał mi się bardzo. Nie tylko dlatego, że to nieźle pomyślana, nowoczesna wersja "Romeo i Julii".

Chan-Wook, wielbiciel transgresyjnej filozofii, rozczytany we francuskich egzystencjalistach poprzeczkę ustawił nawet wyżej. Skończyło się na szczytnych intencjach. Materiał literacki zaczerpnięty z Zoli (fabuła luźno nawiązuje do "Teresy Raquin") trąci strasznym, komiksowym kiczem. Godna pochwały determinacja, z jaką reżyser próbuje za pomocą wampirycznej metafory rozmawiać o granicach ludzkiego poświęcenia, wystawia go - niestety – na śmieszność.

Bohaterem filmu jest głęboko wierzący katolicki ksiądz, gotowy w każdej chwili złożyć ofiarę z własnego życia. Jedna z takich prób podjęta w Afryce kończy się tragicznie. W wyniku nieudanego eksperymentu stworzenia szczepionki przeciwko szalejącemu wirusowi E.V jego organizm zostaje zainfekowany. Na ciele księdza wyskakują tajemnicze bąble, które znikają po spożyciu ludzkiej krwi. Ciężko doświadczony mężczyzna nie zamierza jednak rezygnować z religijnych posług, bo dopóki powstrzymuje się od zabijania, nie ma jeszcze powodu do zmartwień. Z czasem nie tylko przykra konieczność popijania kradzionej ze szpitala krwi mu doskwiera. Większe wyrzuty sumienia zaczyna mieć z powodu romansu z piękną kobietą, dawną koleżanką ze szkoły, upokorzoną i zaniedbywaną przez zniewieściałego, chorowitego męża. Na tym właśnie wątku – zmysłowej pokusy silniejszej od kapłańskiego powołania, łamiącej wyznawane zasady moralne – koncentruje się uwaga  reżysera, wyraźnie zainteresowanego nakręceniem dowcipnego moralitetu o tym, jak pogoń za przyjemnością przeistacza się w drogę ku samozatraceniu.

Po Chan-Wooku, specjalizującym się w opowieściach o ambiwalencjach tkwiących w człowieku, można się było tego spodziewać. Jego perwersyjna trylogia "Pan Zemsta", "Oldboy", "Pani Zemsta" antyczno-starotestamentowe skojarzenia osadzała w konwencji gore. Dlaczego w "Thirst" to nie wychodzi? Koreańczyka zwiodła chyba pewność siebie. Przestał się kontrolować, popuścił wodze fantazji, w rezultacie nakręcił ni to bajkę, ni to komiks na poziomie "Hulka" (warto w tym miejscu nadmienić, że "Thirst" to pierwsza w historii koprodukcja amerykańsko-koreańska).

Znacznie lepiej, by nie powiedzieć znakomicie, wypadła na tym tle Angielka Andrea Arnold, 48-letnia autorka dramatu psychologicznego o dojrzewaniu "Fish Tank" (Akwarium).

Jest to dopiero jej drugi film, po świetnie przyjętym i nagrodzonym 3 lata temu w Cannes debiucie "Red Road" (ukazywał w konwencji thrillera próbę zemsty na sprawcy wypadku samochodowego, w wyniku którego zginęła rodzina bohaterki).

"Fish Tank" opowiada o 15-latce, przeżywającej romans z chłopakiem swojej matki. Jest to jej pierwsze, brutalne zetknięcie z dorosłym życiem. Film ma w sobie coś z drapieżnej ostrości widzenia świata i jego problemów, właściwej dla Lindsaya Andersona ("Szczęśliwy człowiek", "Jeżeli…"), a także innych brytyjskich gniewnych. Z drugiej strony jest w tym obrazie delikatność w obrazowaniu uczuć, jakieś nieuchwytne piękno niepozostawiające obojętnym na zło; jest subtelność, poezja, których nie powstydziłby się Mike Leigh ani Kieślowski. Dawno nie widziałem tak wyważonego, chwytającego za serce filmu mówiącego o utracie złudzeń, nieuchronności klęski w zderzeniu z bezwzględną, potwornie cyniczną rzeczywistością.