Filmy jak antybiotyk

Sporządzony przez Smidmajera portret artysty jest barwny, ale zbytnio wygładzony. Jedynie w scenie, gdy Forman przygotowuje przedstawienie w madryckiej operze, na wierzch wychodzą jego mniej
Trzeba mocno trzymać się swojego marzenia – powiada w filmie "Co cię nie zabije" Milos Forman. Czeski reżyser wie, o czym mówi. Po nakręceniu w Stanach Zjednoczonych "Odlotu" prawie rok spędził zamknięty w hotelu, zastanawiając się, co dalej ma robić. Hollywood go nie rozumiało, a  ojczyzna wyklęła. Będąc na skraju załamania nerwowego, bez grosza przy duszy, odebrał pewnego dnia telefon od Michaela Douglasa. Popularny aktor zaproponował mu zrealizowanie "Lotu nad kukułczym gniazdem". Ciąg dalszy wszyscy znają dobrze: worek Oscarów (w tym dla najlepszego filmu), szybujące w górę gaże oraz kolejne znaczące tytuły w reżyserskim CV.

W dokumencie Milosa Smidmajera twórca "Amadeusza" prezentuje się jako człowiek spełniony. Z młodszą o kilkadziesiąt lat żoną ma dwójkę uroczych bliźniaków, mieszka w rezydencji i planuje realizację kolejnego projektu z plejadą gwiazd w obsadzie. Czasem tylko ponarzeka, że jego dzieci nie znają słowa po czesku, w związku z czym musi z nimi rozmawiać w języku angielskim.

Smidmajer towarzyszy Formanowi m.in. podczas rodzinnego spotkania przy stole oraz w trakcie pogaduszek ze starymi przyjaciółmi z branży. Dinozaury kina wspominają złe recenzje swoich filmów, rzucając przy okazji parę niewybrednych epitetów pod adresem ich autorów. Nie wszystkie dzieła Formana spotkały się z jednakowym uznaniem. Najbardziej szkoda mu chyba "Valmonta", który trafił na ekrany zaledwie parę miesięcy po premierze "Niebezpiecznych związków", opartych na tej samej powieści Choderlosa de Laclosa. W mrocznym dramacie Stephena Frearsa wicehrabia Valmont był cynicznym uwodzicielem, u Formana – dużym dzieckiem traktującym miłosne podchody jako zabawę. Wizja Czecha trafiła do piachu z powodu fatalnych ocen krytyków oraz słabych wyników box-office'u. Reżyser patrzy na swoje porażki ze zbawiennym dystansem. Przeżył wystarczająco dużo i oberwał po głowie zbyt wiele razy, by teraz  niepotrzebnie się denerwować.

Sporządzony przez Smidmajera portret artysty jest barwny, ale zbytnio wygładzony. Jedynie w scenie, gdy Forman przygotowuje przedstawienie w madryckiej operze, na wierzch wychodzą jego mniej sympatyczne cechy osobowości:  skłonność do irytacji oraz wyżywania się na podwładnych.     Twórca, którego jednym z głównych tematów filmów była wolność, na planie żąda absolutnego posłuszeństwa. Znajomi Formana twierdzą jednak, że można mu wybaczyć dyktatorskie zapędy. F. Murray Abraham, nagrodzony Oscarem za rolę Salierego w Formanowskiej biografii Mozarta, stwierdza: Widzicie ten wygodny i przytulny apartament, w którym sobie teraz rozmawiamy? Pytacie, jak mogłem sobie na niego pozwolić? To "Amadeusz".
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones