Recenzja filmu

Bękarty wojny (2009)
Quentin Tarantino
Eli Roth
Brad Pitt
Mélanie Laurent

War Fiction

Wybitna znawczyni amerykańskiego kina Pauline Kael napisała kiedyś: Kiedy chce się robić filmy czyste, filmy szacowne – zabija się je. Bowiem źródłem sztuki w filmach, ich wielkością jest to, że
Wybitna znawczyni amerykańskiego kina Pauline Kael napisała kiedyś: Kiedy chce się robić filmy czyste, filmy szacowne – zabija się je. Bowiem źródłem sztuki w filmach, ich wielkością jest to, że nie są szacowne. Tę naukę wzorowo przyswoił sobie Quentin Tarantino, który już od 17 lat dzielnie manifestuje swe przywiązanie do kina autorskiego i tym samym jawi się jako najzręczniejszy uczeń Godarda i Truffauta.    "Bękarty wojny" w najmniejszym stopniu nie są czyste ani tym bardziej szacowne. Są brutalne, wulgarne, drapieżne i nieustannie lawirują na granicy dobrego smaku. Z drugiej jednak strony… stanowią przykład lirycznego, romantycznego, stylowego kina, wypełnionego tym samym wdziękiem, jaki znamy z "Casablanki", "Przeminęło z wiatrem" oraz, oczywiście, filmów Sergio Leone. Dodajmy do tego wyborne aktorstwo oraz kocią zręczność w budowaniu dialogów skrzących się od lingwistycznej zabawy (w wydaniu DVD nie powinno być lektora) i ujrzymy obraz mający duże szanse, by stać się żelaznym klasykiem współczesnego kina. Tarantino okiełznał swą słabość do postmodernistycznej szarady i pierwszy raz od "Jackie Brown" stworzył film, w którym nawiązania intertekstualne wdzięcznie służą opowiadanej historii, miast ją dominować. Co wcale nie oznacza, że jest ich mniej. Odnajdziemy tu cytaty z klasyki wojennej, komedii braci Marx, Carrie Briana De Palmy, "Kabaretu" Boba Fosse'a, a nawet znajdzie się miejsce na zaskakującą trawestację "Kopciuszka". Tyle że na pierwszym planie jest tutaj pragnienie opowiedzenia ciekawej fabuły,  nie zaś stworzenia kinowego odpowiednika teleturnieju "Jaka to melodia".       Film rozpoczyna się napisem Pewnego razu w okupowanej przez nazistów Francji, który równie dobrze mógłby brzmieć: Dawno, dawno temu w odległej galaktyce. Dla Tarantino historia jest tym samym, czym jawiła się dla Aleksandra Dumasa, mianowicie gwoździem, na którym wiesza się swe opowieści. Do tego towarzystwa dodajmy naszego rodzimego mitomana prozy historycznej – Henryka Sienkiewicza, i okaże się, że sposób, w jaki autor "Pulp Fiction" potraktował II wojnę światową to przecież nihil novi sub sole.  Że brutalnie? Przypomnijmy sobie Jeremiego Wiśniowieckiego, pozostawiającego po sobie pył i zgliszcza na kartach "Ogniem i mieczem". Że za dużo komedii jak na film wojenny? A co z czeskim "Nikt nic nie wie" lub rodzimym "Jak rozpętałem II wojnę światową"?    Że zbyt banalnie i bez szacunku dla ofiar holokaustu? Niestety, ten zarzut, choć najczęściej stawiany nowemu dziełu  Tarantino, jest najbardziej krzywdzącym i właśnie… banalnym. "Bękarty wojny" radykalnie odcinają się od tradycji gloryfikowania i mitologizowania obrazu wzorcowego nazisty. Nie ma w nich upajania się okrucieństwem hitlerowców, które było obecne nawet w "Liście Schindlera" Spielberga, a elita Trzeciej Rzeszy została tutaj przedstawiona z całkowicie uzasadnionym brakiem szacunku oraz bez jakiejkolwiek chęci zrozumienia motywów nazizmu. Tarantino nowym filmem staje na antypodach takich obrazów, jak "Upadek" bądź "Biała wstążka", i mówi do widza wprost: faszystowskiej ideologii nie należy próbować zrozumieć, tylko walić ją po łbie tak długo, aż wyzionie ducha. Przy czym twórca "Wściekłych psów" zdaje sobie sprawę, że nie gniewem, lecz śmiechem się zabija. I właśnie poprzez brak szacunku dla oprawców oraz bezwzględne ich ośmieszenie "Bękarty wojny" wyrażają szacunek dla ofiar nazistowskiego okrucieństwa, czego dowodem jest brutalna i jednocześnie piękna finałowa sekwencja w kinie. Tarantino przedstawił nam bajkową rzeczywistość, w której ten zły sprawiedliwie zostaje odarty z godności, a ofiara zawsze ma szansę na zachowanie człowieczeństwa i szacunku do siebie.   Szkoda, że to tylko film.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy do mediów przedostały się pierwsze informacje o planowanym najnowszym projekcie Quentina Tarantino,... czytaj więcej
Najnowszy film Quentina Tarantino "Bękarty wojny" już teraz, zaledwie kilka tygodni po premierze... czytaj więcej
Quentin Tarantino - to nazwisko przebrzmiewające głośnym echem przez branżę filmową, budzące tyle samo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones