Recenzja wyd. DVD filmu

Blask (1996)
Scott Hicks
Geoffrey Rush
Noah Taylor

By zagrać Rachmaninowa

Anthony Hopkins zdobył Oscara za rolę w "Milczeniu owiec", choć na ekranie spędził łącznie nie więcej niż dwadzieścia minut; Tom Hanks doskonale wcielił się w postać opóźnionego w rozwoju
Anthony Hopkins zdobył Oscara za rolę w "Milczeniu owiec", choć na ekranie spędził łącznie nie więcej niż dwadzieścia minut; Tom Hanks doskonale wcielił się w postać opóźnionego w rozwoju człowieka w filmie "Forrest Gump"; Al Pacino już za pierwszą scenę w "Zapachu kobiety" mógł spokojnie otrzymać Nagrodę Akademii; Sean Penn w "Rzece tajemnic" czy Kevin Spacey w "American Beauty" nie grali - oni byli bohaterami, w których się wcielali. Geoffrey Rush ze swoją rolą w "Blasku" pasuje jak ulał do tego znamienitego grona - spędza na ekranie mniej niż połowę filmu, świetnie wciela się w postać chorego człowieka i już od pierwszej sceny olśniewa i przekonuje, dając jasno do zrozumienia, że film będzie należał do niego. A jednak "Blask" to nie tylko znakomite aktorstwo głównego bohatera (jak również pozostałych postaci), to przepiękna opowieść o zagubionym człowieku z talentem danym od samego Boga, który potrafił wyrażać siebie jedynie przez sztukę.

Film opowiada historię Davida Helfgotta, australijskiego emigranta pochodzenia polsko-żydowskiego, który od wczesnych lat młodości przejawiał - obok wyraźnej choroby - niebywałe zdolności muzyczne. Jego pierwszym nauczycielem gry na fortepianie był ojciec, z którym trudna relacja odcisnęła trwałe piętno w psychice młodego chłopca. Po kilku latach przed Davidem, który zdążył w międzyczasie wygrać kilka konkursów pianistycznych, pojawia się możliwość wyjazdu na stypendium do Stanów Zjednoczonych. Zaborczy ojciec nie pozwala na wyjazd. Z następnej okazji zagranicznych studiów David postanawia jednak nie rezygnować.

Pierwszoplanową w filmie Scotta Hicksa jest zależność między ojcem i synem. Peter Helfgott (Armin Mueller-Stahl) to człowiek porywczy i nieustępliwy. Nie dyskutuje się z nim, jest uparty i pedantyczny. Kocha sztukę, ale jest też samolubny i egoistyczny - pragnie talentu syna jedynie dla siebie, uniemożliwiając mu rozwijanie się, zdaje się nie widzieć tego, jak bardzo krzywdzi syna. W pewien sposób znęca się psychicznie nad Davidem, wie i rozumie, że jest chory i wykorzystuje to. Często popada ze skrajności w skrajność. David jest zdominowany przez ojca, nie ma - bo nie może mieć - własnego zdania. W końcu jednak buntuje się i wyjeżdża. Wpływ ojca jest jednak ogromny i przejawia się w każdym zachowaniu Davida - podskórnie wyczuwa się, że młody Helfgott zastanawia się, jak ojciec oceniłby wykonanie tego czy innego utworu, co powiedziałby na takie czy inne zachowanie. Hicks bardzo przekonująco przedstawił trudną i momentami brutalną relację między ojcem i synem. W wymownych scenach prezentuje z najwyższą delikatnością ich kruchą więź. Peter nie potrafi okazać swojej miłości, David natomiast boi się tego. Obaj są jednak dla siebie niezwykle ważni.

"Blask" jest swoistym hołdem złożonym muzyce. David odnajduje siebie dopiero pośród artystów, z nimi znajduje wspólny język, którym jest właśnie sztuka. Prawdziwą radość z życia daje mu małżeństwo z Gillian (Lynn Redgrave), która dba nie tylko o jego potrzeby, ale także ogromny talent. Niesamowite zdolności Davida, jego ekspresja, gra "całym sobą" i reakcja na porażkę - tak różna od tej prezentowanej przez ojca - czynią z niego prawdziwego artystę, wirtuoza. "Bój" z koncertem Rachmaninowa, będącym synonimem perfekcji, do której dąży się przez większość życia, i jednocześnie chorą ambicją egocentryka, jest kwintesencją obrazu Hicksa.

Geoffrey Rush, jak już wspomniałem, daje w "Blasku" pierwszorzędny popis aktorski, który po prostu trzeba zobaczyć. Świetną kreację nastoletniego, permanentnie zatrwożonego Davida stworzył także Noah Taylor, który jest równorzędnym partnerem doskonałego Armina Muellera-Stahla. Całości niezwykle udanego obrazu dopełniają świetne zdjęcia Geoffreya Simpsona (wrażenie robią przede wszystkim pasjonujące ujęcia grającego Davida) i przepiękna muzyka Davida Hirschfeldera, która chwilami niepokoi i zatrważa, chwilami podnosi na duchu, i przede wszystkim cudownie komponuje się z dziełami Chopina, Liszta czy Schumanna.

"Blask" posiada błędy. Można zarzucić mu zbyt duże skróty myślowe, operowanie schematami, nielogiczne przeskoki akcji. Wad jest jednak niewiele, Hicks ani przez moment nie wpada w sztampę. Uruchamia za to w widzu całą paletę emocji - "Blask" wzrusza, śmieszy, porusza, zachwyca. To znakomity film, godny rekomendacji.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W 1996 roku, nieznany reżyser afrykańskiego pochodzenia, Scott Hicks, nakręcił skromny film "Blask". Nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones