Recenzja filmu

Człowiek słoń (1980)
David Lynch
Anthony Hopkins
John Hurt

Nie jestem zwierzęciem! Jestem człowiekiem!

W pierwszej scenie filmu Davida Lyncha, "Człowiek słoń", ciężarna kobieta zostaje poturbowana przez dzikiego słonia. Początkowo zdaje się, że to zdarzenie nie ma związku z filmem. Dopiero w
W pierwszej scenie filmu Davida Lyncha, "Człowiek słoń", ciężarna kobieta zostaje poturbowana przez dzikiego słonia. Początkowo zdaje się, że to zdarzenie nie ma związku z filmem. Dopiero w następnych scenach widz dowiaduje się, że poturbowana kobieta była matką Johna Merricka, człowieka-słonia, głównego bohatera filmu. 

Człowiek-słoń jest przetrzymywany w nieludzkich warunkach i pokazywany publiczności jako "wybryk natury". Jego opiekun (jeżeli tak można nazwać osobę, która trzyma go zamkniętego w klatce i traktuje gorzej niż zwierzę), Bates, czerpie korzyści finansowe z nieszczęścia Johna. Tak wygląda życie nieszczęśnika przed poznaniem Fredericka Trevesa (znakomita kreacja Anthony'ego Hopkinsa), lekarza, którego dociekliwość medyczna walczy z wrodzoną dobrocią i empatią dla innych.  
Przez pierwsze kilkanaście minut filmu nie widać twarzy głównego bohatera; można za to obserwować reakcje innych osób oglądających go. Ludzie są przerażeni, zaszokowani bądź zniesmaczeni, jeden tylko doktor Treves roni łzę nad losem człowieka-słonia.

Reżyser, nie pokazując twarzy Johna Merricka, potęguje ciekawość widza i utrzymuje go w przekonaniu, że jest to postać przerażająca, potworna, niewyobrażalnie odrażająca i szkaradna. W rezultacie obserwator wyobraża sobie przeróżne, najdziwniejsze postaci, zanim wreszcie zobaczy twarz głównego bohatera i zda sobie sprawę, iż tak naprawdę jego postać nie budzi w nim aż takiego wstrętu jak u większości osób występujących w filmie.

Doktor Treves zabiera, czy raczej kupuje człowieka słonia od Batesa i przewozi go do szpitala, by tam zbadać go jako ciekawy przypadek medyczny. Początkowo uważa swojego pacjenta za idiotę, jednak z czasem przekonuję się, że jest on nie tylko inteligentnym, wrażliwym człowiekiem, ale posiada także duszę artysty.  
John Merrick przez całe swoje życie musiał zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Był obiektem szyderstw, ludzie poniżali go i traktowali jak zwierzę, jednak dzięki osobom, które dostrzegły w nim istotę ludzką, człowiek słoń w dniu swojej śmierci był szczęśliwy.

Oglądając wzruszający dramat "Człowiek słoń" aż trudno uwierzyć, że reżyser dzieła jest także twórcą surrealistycznego obrazu "Głowa do wycierania". "Człowiek słoń" nie przypomina też późniejszych filmów Lyncha – "Blue Velvet", "Miasteczko Twin Peaks", "Zagubiona Autostrada" czy "Mulholland Drive". 

"Człowiek słoń" jest filmem czarno-białym i to nie dlatego, że jest on tak stary; David Lynch specjalnie nie nakręcił go w kolorze. Być może reżyserowi chodziło jedynie o podkreślenie wizualnej strony filmu, jednak rezultat o wiele bardziej wpływa na jego odbiór. Monochromatyczna paleta barw intensyfikuje melancholijną i sentymentalną atmosferę, jednocześnie dodając obrazowi powagi i oddając nastrój panujący w XIX-wiecznej Anglii.

W postać głównego bohatera wcielił się John Hurt. W filmie miał on najtrudniejsze zadanie, gdyż musiał wypaść wiarygodnie pomimo charakteryzacji przesłaniającej większą część jego twarzy. Aktor pokazał człowieka doświadczonego przez los, zdeformowanego chorobą, który u większości osób budzi jedynie wstręt i odrazę, jednak w głębi duszy jest taki sam jak inni. Posiada wrażliwą duszę artysty, zna się na teatrze, architekturze, malarstwie i Biblii. John Hurt stworzył wybitną kreację, która została wyróżniona przez Amerykańską Akademię Filmową nominacją do Oscara.

Na uwagę zasługuje również postać doktora Fredericka Trevesa, w którego wcielił się Anthony Hopkins. Aktor po raz kolejny udowodnił, że w swoim zawodzie nie ma sobie równych. Doktor Treves w wykonaniu Hopkinsa z jednej strony traktuje swojego pacjenta jak obiekt badań, jednak z drugiej  podchodzi do niego bardzo emocjonalnie. 

Istotnym elementem filmu jest również muzyka Johna Morrisa. Chociaż nie jest ona najważniejsza, a w wielu scenach po prostu nie zwraca się na nią uwagi, to podkreśla znaczenie konkretnych wydarzeń i oddaje emocje danej chwili.

Wielkim atutem filmu jest brak zbyt długich, nużących scen; czasami wręcz chciałoby się, żeby dzieło Davida Lyncha trwało dłużej. Dzięki doskonałej grze aktorskiej, pięknej muzyce i ciekawym ujęciom ponad dwugodzinny seans mija bardzo szybko.
     
Film "Człowiek słoń" pomimo wielu zalet ma też wady. W obrazie Lyncha wyraźnie widać, kto jest zły, a kto dobry, nie ma tu postaci dwuznacznych. Być może, gdyby znalazł się  tym filmie choć jeden bohater, który nie opowiadałby się wyraźnie za jedną ze stron, odbiór dzieła byłby inny, a opowiadana historia stałaby się jeszcze bardziej dramatyczna.

David Lynch nakręcił piękny, przejmujący film o braku akceptacji, okrucieństwie ludzi i pragnieniu szczęścia. Jego dzieło silnie oddziałuje na emocje widza i skłania do refleksji nad naszym własnym postępowaniem. Czy my też czasami nie traktujemy innych tak jak traktowano człowieka słonia? Czy nie oceniamy ludzi tylko i wyłącznie po ich wyglądzie? David Lynch poruszył bardzo ważny temat braku tolerancji, pokazał także, że nawet pozornie błahe rzeczy mogą sprawiać radość.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Może wydawać się to dziwne, ale do realizacji tego filmu doprowadził Mel Brooks. On też, zachwycony... czytaj więcej
David Lynch to nietuzinkowy twórca filmowy. Przed nakręceniem "Człowieka słonia" cieszył się już uznaniem... czytaj więcej
W wiktoriańskiej Anglii w roku 1862 przyszedł na świat Joseph Merrick. Nic jeszcze nie zapowiadało... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones