Dylemat przesadny

"Dylemat społeczny" w tonie olbrzymiego odkrycia i wielkiej demaskacji mówi nam o zagrożeniach płynących z social mediów. Momentami wyraźnie przesadza w stawianych tezach ale inne spostrzeżenia
"Dylemat społeczny" w tonie olbrzymiego odkrycia i wielkiej demaskacji mówi nam o zagrożeniach płynących z social mediów. Momentami wyraźnie przesadza w stawianych tezach ale inne spostrzeżenia są bardzo trafne, a sposób ich pokazania pomysłowy.
 
 
Cały film to kilka przeplatających się płaszczyzn. Pierwsza to charakterystyczne dla dokumentu, gadające głowy, okraszone dynamicznymi wykresami i grafikami. Kolejna jest fabularyzowaną historią standardowej rodziny i wpływu social mediów na jej życie. Trzecia to pokazanie w bardzo ciekawy i plastyczny sposób zasad działania mechanizmu np. Facebooka.
 

Algorytmy Netflixa sugerują nam filmy i seriale na podstawie zebranych o nas danych. Jednocześnie ten sam Netflix produkuje "Dylemat społeczny", który... ostrzega przed tego typu algorytmami w mediach społecznościowych. Mało tego, niektóre z występujących w nim osób otwarcie postulują likwidację całych internetowych serwisów.
 
To tylko jeden z paradoksów tego dokumentu. Jego największą słabością jest jednoznaczny przekaz mający na celu udowodnienie założonej wcześniej tezy. Poznamy tu zdanie wyłączenie byłych pracowników technologicznych korporacji oraz naukowców i aktywistów. Wszyscy mają krytyczne podejście do praktyk głównie Facebooka, polegających na profilowaniu użytkowników i wykorzystywaniu zebranych o nich danych do celów biznesowych. Pod względem poruszanych problemów "Dylemat społeczny" można uznać za uzupełnienie "Great Hack".
 
 
Twórcy aby udowodnić swoje założenia bardzo dobrze (z jednym wyjątkiem) dobrali rozmówców. Młodzi, inteligentni ludzie z doświadczeniem w pracy w wielkich firmach budzą zaufanie. Szczególnie wyróżnia się tu szczególnie eksponowany Tristan Harris. Człowiek, który zarówno swoim wyglądem jak i sposobem wypowiedzi brzmi wyjątkowo przekonywująco. Wyjątkiem jest natomiast profesor Shoshana Zuboff, która wpada w ślepy radykalizm i wzywa do... zamknięcia social mediów. Jej porównania ich rynku do sprzedaży organów czy niewolników brzmią jak apele szaleńca, a nie naukowca z Harvardu.
 
Samo przesłanie filmu i alarmistyczny ton jest przesadzony. Dylemat społeczny zwraca m.in. uwagę na tworzenie się baniek informacyjnych w social mediach. Algorytmy Facebooka profilują nas i w pierwszej kolejności proponują treści społeczne, gospodarcze czy polityczne które utwierdzą nas w dotychczasowych przekonaniach zamiast pokazać racje innych stron. Tymczasem, czy korzystając z mediów tradycyjnych zjawisko to nie jest jeszcze bardziej wyolbrzymione? Gdy czytamy jedną gazetę, oglądamy ulubiony kanał telewizyjny czy czerpiemy informacje z wybranych stron internetowych, to nie umacniamy się w prezentowanych tam poglądach? Social media znacznie skracają nam dystans do poznania zdania innych osób i pozwalają na wzajemną interakcję i wymianę myśli znacznie szerszą, niż rubryka z listami od czytelników w papierowej gazecie. Szkoda, że w Dylemacie społecznym nie usłyszymy argumentów w tym stylu, za to jesteśmy bombardowani hasłami w stylu: "Ludzie stracili kontrolę nad tymi systemami". Nadużyciem jest też obarczanie social mediów za niepokoje społeczne czy wydarzenia polityczne jak np. wybór Bolsonaro na stanowisko prezydenta Brazylii. To zdecydowane uproszczenie bardzo złożonych procesów politycznych.
 
Film robi też pewne rzeczy bardzo dobrze. Genialne są fabularyzowane sceny z życia przeciętnej amerykańskiej rodziny. Doskonale pokazano mechanizmy wpływu social mediów na funkcjonowanie młodzieży. Jest to swoisty instruktaż, z którym każdy rodzic nastolatka powinien się zapoznać. Celnie zestawiono wzrost popularności mediów społecznościowych wśród młodych osób z coraz większymi problemami psychologicznymi tej grupy.
 
 
Znakomite są fragmenty pokazujące "centrum dowodzenia" algorytmem. Gdzie ten sam aktor w trzech postaciach za pulpitem symbolizuje zasady działania skryptów, które decydują o tym jakie treści zaproponuje nam np. Facebook. Bardzo to przypomina mechanizm emocji z "W głowie się nie mieści". Co ciekawe wcielający się w tę rolę Vincent Kartheiser sam w mediach społecznościowych praktycznie nie jest obecny.
 
 
"Dylemat społeczny" to film nierówny. Z jednej strony wyolbrzymia i uogólnia opisywane zjawiska. Z drugiej trafnie diagnozuje problemy i mówi w epilogu (już podczas napisów) prosto ale trafnie, co możemy zrobić, żeby sobie z nimi poradzić.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones