Recenzja wyd. DVD filmu

Flash Gordon (1980)
Mike Hodges
Sam J. Jones
Melody Anderson

King of the impossible

Przyznam się, że kiedy w jednym ze sklepów internetowych wypatrzyłem wydanie DVD "Flasha Gordona" w cenie niecałych 20 złotych prawie, że oszalałem z radości. Oto jedna z najbardziej zakręconych,
Przyznam się, że kiedy w jednym ze sklepów internetowych wypatrzyłem wydanie DVD "Flasha Gordona" w cenie niecałych 20 złotych prawie, że oszalałem z radości. Oto jedna z najbardziej zakręconych, naiwnych i niedorzecznych produkcji sci-fi w historii kina mogła się wreszcie pojawić na mojej półce. Flash Gordon narodził się w styczniu 1934 roku jako bohater komiksowy zdolny konkurować z powołanym do życia sześć lat wcześniej Buckiem Rogersem. Zaledwie dwa lata po premierze pierwszego zeszytu powstał serial z Busterem Crabbem w roli tytułowej. Film cieszył się tak dużą popularnością, że w kolejnych latach powstały "Flash Gordon's Trip to Mars" i "Flash Gordon Conquers the Universe". O popularności bohatera niech świadczy fakt, że w 1979 roku powstała pornograficzna wersja jego przygód zatytułowana "Flesh Gordon", która w latach 80. doczekała się nawet kilku kontynuacji. O realizacji wielkobudżetowej ekranizacji "Flasha Gordona" marzył swego czasu George Lucas. Jednak Dinowi De Laurentiisowi który posiadał prawa do tytułu, nie spodobał się jego pomysł na film i odprawił młodego reżysera z kwitkiem. Wtedy Lucas nakręcił swoje słynne "Gwiezdne Wojny", które w dużej mierze inspirowane są właśnie serią "Flash Gordon". Dino De Laurentiis chciał uczynić z "Flasha Gordona" widowisko. Nie zależało mu jednak, tak jak Lucasowi, na produkcji realistycznej. Chciał zrobić film, który byłby jednocześnie zabawą konwencją i z widzem. Początkowo producent starał się zainteresować projektem samego Federico Felliniego. Niestety, bez rezultatu. Później zatrudnił Nicolasa Roega, z którym jednak się pokłócił i ostatecznie funkcję reżysera objął Mike Hodges. Jeszcze więcej kłopotów sprawiło mu znalezienie odpowiedniego odtwórcy roli tytułowej. Po wielu próbach zatrudnił wreszcie Sama J. Jonesa, którego teściowa producenta wypatrzyła w telewizyjnej "Randce w ciemno". Do ról drugoplanowych Laurentiis zaangażował prawdziwe gwiazdy. W filmie wystąpili Max von Sydow, Topol, Timothy Dalton, Brian Blessed oraz niezwykle ponętna Ornella Muti. Muzykę skomponowała natomiast brytyjska grupa Queen, której tytułowa piosenka uważana jest dziś za jedną z najlepszych w ich repertuarze. W rezultacie powstał film wyjątkowy. Wystawna, kolorowa, niekiedy wręcz psychodeliczna "space opera", w której większy nacisk położono na kostiumy i scenografię, niż efekty specjalne. Jak się łatwo domyślić widzom mającym w pamięci "Gwiezdne Wojny" i ich kontynuacje ekranizacja "Flasha Gordona" nie przypadła do gustu. Budżet filmu wyniósł 35 milionów dolarów, a wpływy ze sprzedanych biletów na terenie USA nie osiągnęły nawet tej sumy. Z czasem jednak opinie na temat obrazu zaczęły się zmieniać. Dziś "Flash Gordon" przez wielu uważany jest za produkcję kultową, sztandarowy przykład kina "campowego" oraz hołd złożony starym komiksom i serialom sci-fi. Kiedy Ziemię zaczynają nękać potężne kataklizmy a księżyc opuszcza swoją orbitę szalony naukowiec Hans Zarkov dochodzi do wniosku, że nasza planeta pada ofiarą ataków ze strony nieprzyjaźnie nastawionych kosmitów. Wspólnie z futbolistą Flashem Gordonem i agentką biura turystycznego Dale Arden wyrusza, na pokładzie skonstruowanej własnoręcznie rakiety, do galaktyki Mango z zamiarem powstrzymania ataków i ocalenia naszego świata. Na miejscu okazuje się, że cały tamtejszy wszechświat rządzony jest przez okrutnego imperatora Minga, który podbił wszystkie sąsiadujące światy i utrzymuje je obecnie w nieustannym konflikcie między sobą. Ziemianie postanawiają namówić je do rewolucji... We "Flashu Gordonie" znalazły się wszystkie elementy charakterystyczne dla kina przygodowego. Są tu miłość i zdrada, powietrzne pojedynki, walka na arenie oraz pokaźna dawka specyficznego humoru. Główny bohater będzie się musiał zmierzyć nie tylko ze złowrogim Mingiem, ale również oprzeć się czarowi jego pięknej córki - księżniczki Aury, przekonać przywódców dwóch zwaśnionych światów do tego, żeby wspólnie stawili czoła imperatorowi oraz nie dopuścić do ślubu znienawidzonego władcy z Dale Arden. Cała historia opowiedziana została jednak w tak naiwny sposób, że "Flasha Gordona" zwyczajnie nie można brać poważnie. "Flash, kocham cię, ale mamy tylko 14 godzin, żeby ocalić Ziemię" - to zdanie praktycznie oddaje fabułę filmu, zżymał się po premierze jeden z amerykańskich krytyków. Największą siłą "Flasha Gordona" pozostają scenografia i wspaniałe kostiumy zaprojektowane przez Danilo Donatiego - jednego ze współpracowników Federico Felliniego. Co prawda uszyty przez niego kostium Minga ważył ponad 30 kilo i Max von Sydow mógł ustać w nim zaledwie przez kilka minut, ale końcowy efekt jest oszałamiający. Zarówno w scenografii, jak i w kostiumach Donati oparł się na żywych, niekiedy wręcz jaskrawych kolorach niebieskich i czerwonych, które zostały sfilmowane przez Gilberta Taylora w taki sposób, że film nabiera w niektórych momentach psychodelicznego wręcz charakteru. Również od strony aktorskiej "Flash Gordon" prezentuje się godnie. Sam J. Jones w roli tytułowej nie ustępuje na planie takim sławom jak Dalton, Sydow, czy Blessed. Jednak największą gwiazdą jest Ornella Muti, która stworzyła jedną z najbardziej ponętnych i emanujących seksem kreacji jakie widziałem. Wydanie DVD filmu trudno nazwać "wypasionym". Oprócz kilku zwiastunów oraz tekstowych informacji na temat reżysera oraz aktorów na płycie nie znajdziemy żadnych dodatków. Osobiście zachęcam was do obejrzenia "Flasha Gordona". Mam świadomość, że nie jest to film dla wszystkich, ale za niecałe 20 PLN naprawdę warto zapoznać się z tą cudaczną, ale nie pozbawioną uroku i oryginalności produkcją.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones