Recenzja filmu

Irlandczyk (2019)
Martin Scorsese
Robert De Niro
Al Pacino

Spowiedź gangstera

Efekty zaimplementowane w filmie pozostawiają wiele do życzenia, lecz historia jest na tyle wciągająca, że w dalszym ciągu możemy mówić o wielkim filmowym wydarzeniu ocierającym się gdzieniegdzie
Pierwsze zapowiedzi "Irlandczyka"pojawiły się już przed wieloma laty. Film oparty na książce Charlesa Brandta pt. "Słyszałem, że malujesz domy" był wielokrotnie odkładany w czasie. Spory problem stanowiło zgranie odpowiedniego terminu, podczas którego na planie będą mogli pojawić się jednocześnieMartin Scorsese,Robert de Niro,Al PacinoiJoe Pesci. Większość z nich była pochłonięta pracą nad innymi projektami, a ten ostatni już od dawna znajdował się na aktorskiej emeryturze i ani myślał wracać na plan. Problemem była także ostateczna forma, w jakiej film się pojawi. Aktorzy byli coraz starsi, a mieli zagrać młodsze postacie na przestrzeni kilku dekad. Po licznych konsultacjach zdecydowano się w końcu na eksperymentalną komputerową technologię odmładzania. Z tą decyzją nadszedł kolejny problem. Film o takim rozmachu obejmujący swoim zasięgiem wiele lat na pewno będzie niemało kosztował. Z pomocą przyszedł Netflix. Twórca oraz aktorzy znaleźli w końcu wspólny termin. Nawet Joe Pesci po licznych namowach ze strony Martina Scorsese i Roberta de Niro dał w końcu za wygraną i przyjął rolę w filmie. Nic już nie stało na przeszkodzie, by na planie filmowym wybrzmiał pierwszy klaps, a szumnie zapowiadany powrót Scorsese do korzeni stał się faktem. Kamera. Akcja!

Film opowiada historię weterana wojennego Franka Sheerana. Po odbyciu służby wojskowej podejmuję pracę kierowcy ciężarówki dla jednej z lokalnych rzeźni. Los sprawia, że wkrótce na jego drodze pojawia się Russell Bufalino,jeden z członków wpływowej rodziny przestępczej. Frank zaczyna wykonywać dla niego drobne zlecenia. Darzony coraz większą sympatią i zaufaniem pnie się coraz wyżej w hierarchii, by wkrótce stać się płatnym zabójcą na usługach mafii. Jego dalsza droga krzyżuje się z legendarnym przywódcą związków zawodowych Jimmym Hoffą. Tak w skrócie prezentuje się fabuła filmu.

"Irlandczyk" pod wieloma względami przypomina wcześniejsze dzieła Scorsese spod szyldu kina gangsterskiego. Frank Sheeran podobnie jak Henry Hill z "Chłopców z ferajny" i Sam Rothstein z "Kasyna" jest głównym bohaterem i jednocześnie narratorem opowieści, w której przedstawia wybrane momenty ze swojego życia. Przez pewien czas ta opowieść jest utrzymana w podobnym tonie jak we wspomnianych filmach. Sceny następują po sobie z prędkością wystrzałów z karabinu maszynowego, który zdaje się mieć nieograniczony zapas amunicji. Na ekranie co chwilę pojawiają się nowe postaci i wątki. Czas w świecie przedstawionym upływa równie szybko. Jednak widz ani przez chwilę nie gubi się w tym organizacyjnym chaosie i z zainteresowaniem śledzi kolejne sceny. Ten dynamizm jest swoistą wizytówką stylu Scorsese i czymś, co przysporzyło mu wielu fanów. Pomimo sporej długości jego tytuły ani przez moment nie nużyły i sprawiały wrażenie znacznie krótszych.

Jednak po pewnym czasie film wyraźnie zwalnia i przestaje być powtórką z wcześniejszych dzieł Amerykanina włoskiego pochodzenia. Kino gangsterskie ustępuje miejsca dramatowi, w którym główne role odgrywają takie wartości jak przyjaźń i lojalność. Tłem dla tej problematyki są ważne wydarzenia historyczne z kryzysem kubańskim i zabójstwem Kennedy’ego na czele.

Natomiast końcowa część filmu prowadzi do rozważań nad przemijalnością życia oraz próbą naprawienia błędów przeszłości. W swojej wymowie upodabnia to tytuł do arcydzieła kina gangsterskiego w reżyserii Sergio Leone pt. "Dawno temu w Ameryce". W tej dalszej części filmu organizacja przestępcza zdaje się być na drugim planie, ale ciągle silnie nakreślona jest jej rola i zależność wielu wysoko postawionych osób od jej mocy decyzyjnej. Czarne postacie stoją z boku, przyglądając się rywalizacji na scenie politycznej, a nad każdym wielkim mafijnym bossem dominuje jeszcze większy. Film stara się w ten sposób pokazać, jak daleko sięgają wpływy organizacji przestępczych.

Pomimo poważnej tematyki w filmie znalazło się miejsce na odrobinę humoru. Wiele dialogów brzmi tak jakby zostało żywcem wyjętych z kolejnego filmu Tarantino. Wszystko to sprawia, że "Irlandczyk" jest jeszcze bardziej przyswajalny, a największa w tym zasługa znakomitego scenarzysty Stevena Zailliana, mającego na swoim koncie wiele pamiętnych skryptów. Pod kątem aktorstwa "Irlandczyk" to absolutna czołówka. Główne role należą do jednych z najwybitniejszych aktorów wszech czasów z wieloma nagrodami i nominacjami na swoim koncie.

Robert de Niro w roli Franka Sheerana przypomina nam o swoich najlepszych kreacjach. Niestety w XXI wieku nie dał swoim fanom dużo powodów do radości i grał w wielu przeciętnych i słabych produkcjach. Za sprawą "Irlandczyka" i wcześniejszego "Jokera" ponownie wraca na sam szczyt.

Joe Pesci jeszcze raz zaszczycił świat kina swoim powrotem do aktorstwa. Tym razem gra postać zupełnie odmienną niż te we wcześniejszych filmach gangsterskich Scorsese. Jego wybuchowy temperament i sadystyczne skłonności do przemocy zostają zastąpione przez opanowanie i spokój. Russell Buffalino jest bossem, który za wszelką cenę pragnie uniknąć rozlewu krwi, i godzi się na przemoc w absolutnej ostateczności. Jego persona budzi powszechny respekt. Wprowadza Franka w świat mafii i wykorzystuje swój immunitet, by chronić podległe mu osoby. Inna, ale równie wspaniała rola.

Ala Pacino zostawiłem na sam koniec. Co ciekawe jest to pierwszy raz, gdy występuje u Martina Scorsese. Jego rola jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem całej opowieści. Hoffa w wykonaniu Pacino to człowiek sukcesu, wierny wyznawanym zasadom i niegodzący się na żadne półśrodki. Prócz znakomitej mimiki i mowy ciała Pacino do swojej interpretacji dodaje jeszcze charyzmatyczny głos i pomimo prawie 80 lat na karku operuje nim równie dobrze jak na planach "Człowieka z blizną"czy "Ojca chrzestnego III". Debiut u Scorsese w wielkim stylu.

Nie sposób nie wspomnieć o drugim planie, a ten jest wyjątkowo mocno obsadzony. Zobaczymy na nim wiele znanych twarzy ze znakomitego serialu HBO pt. "Zakazane imperium" – Scorsese był jednym z jego producentów wykonawczych i wyreżyserował pilotowy odcinek. Ponownie świetnie odnajdują się w tych klimatach i stanowią znakomite uzupełnienie dla aktorów pierwszoplanowych.

Jest jeszcze Harvey Keitel, czyli aktor, który zna Scorsese praktycznie od początku jego przygody w Hollywood. Gra małą, ale zapadającą w pamięć rolę bossa filadelfijskiej mafii.Innymi mocnymi atutami filmu są scenografia i kostiumy, które podkreślone poprzez fantastycznie dobraną muzykę, znakomicie oddają klimat tamtych czasów.

Na sam koniec wypada napisać o samej technologii odmładzania, która pochłonęła mnóstwo czasu i kosztów. Niestety jest ona tylko poprawnie zrealizowana. Są sceny, w których wygląda całkiem dobrze, ale są też takie, gdy sztuczność mocno kłuje w oczy. Jednak największą bolączką jest to, że pomimo zastąpienia pomarszczonych twarzy młodszymi nie udało się zamaskować starczych ruchów, co w połączeniu przedkłada się na kilka karykaturalnych scen. Na szczęście im dłużej trwa film, tym bardziej można się do tych efektów przyzwyczaić.

Podsumowując, film Martina Scorsese to udany powrót do formuły kina gangsterskiego. Formuły, która za sprawą "Irlandczyka" przechodzi diametralne zmiany nadające nowy wydźwięk całości. Film jest również udanym powrotem aktorów na czele z Robertem de Niro i Joe Pescim. Al Pacino doczekał się w końcu swojej roli u Martina Scorsese i śmiało można powiedzieć, że od razu skradł pierwszy plan innym aktorom. Efekty zaimplementowane w filmie pozostawiają wiele do życzenia, lecz historia jest na tyle wciągająca, że w dalszym ciągu możemy mówić o wielkim filmowym wydarzeniu ocierającym się gdzieniegdzie o granicę wybitności.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Martin Scorsese przygotował dla nas kolejne swe wielkie dzieło - trzy i pół godzinną epopeję gangsterską.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones