Recenzja filmu

Krótkie spięcie 2 (1988)
Kenneth Johnson
Michael McKean
Jack Weston

"Jestem taki jak wy, tyle że przyjezdny"

Mówi się że sequele są zazwyczaj gorsze od oryginału i z pewnością jest to twierdzenie trafne. Zwłaszcza dlatego że występuje w nim słowo "zazwyczaj" sugerujące że jednak nie zawsze tak jest.
Mówi się że sequele są zazwyczaj gorsze od oryginału i z pewnością jest to twierdzenie trafne. Zwłaszcza dlatego że występuje w nim słowo "zazwyczaj" sugerujące że jednak nie zawsze tak jest. Istnieje przynajmniej kilka przykładów sequeli, które są przez wielu uznawane za lepsze od części pierwszej, a przez wielu innych za przynajmniej równe. Film o którym mowa zalicza się do kategorii bardzo udanych kontynuacji przebijających swój pierwowzór. "Krótkie spięcie 2" to komedia z elementami sc-fi w reżyserii Kennetha Johnsona. Głównym bohaterem jest zbudowany do celów wojskowych robot nazywany Numer 5. W części pierwszej na skutek incydentu z piorunem zyskał on własną świadomość oraz wolność. Tym razem, przybrawszy bardziej swojskie miano Johnny 5, nasz bohater przybywa do miasta by pomóc przyjacielowi (Fisher Stevens) w kłopotach. Wkrótce nasz robot dowiaduje się o tym, że miejsce w którym się znalazł to pełne wszelkiego rodzaju danych wielkie miasto. A miasto dowiaduje się o nim. Poświęcić by tu należało parę słów naszemu mechanicznemu bohaterowi. Johnny jest po prostu uroczy, co chwilę rzuca świetnymi tekstami i pomimo ograniczonej mimiki potrafi przekazać wszelkie emocje od smutku po wściekłość. Oczywiście nie ma mowy o żadnych komputerowych efektach specjalnych, to jeszcze nie te czasy i całe szczęście. Nie wyobrażam sobie żeby Johnny mógł być bardziej prawdziwy, niż jest w tym filmie. Główny bohater z miejsca wzbudza sympatię widza i to niezależnie od wieku. Zaryzykowałbym stwierdzenie że jest to film dla każdego, niezależnie od tego czy mamy lat dziesięć czy trzydzieści przygody robota w wielkim mieście ogląda się z przyjemnością. Ale nie samym Johnnym człowiek żyje więc przyjrzyjmy się pozostałym bohaterom. Ben to wynalazca, kiedyś pracował nad projektami robotów, teraz konstruuje zabawki (małe modele Johnny'ego) w międzyczasie starając się o amerykańskie obywatelstwo i przychylność niejakiej Sandy Banatoni (Cynthia Gibb), z którą łączą go póki co głównie interesy, a niestety przeszkadza mu chorobliwa nieśmiałość. Jest kolejnym bohaterem obok Johnny'ego mówiącym w specyficzny i zabawny zarazem sposób. Jego wspólnik z przypadku Fred (Michael McKean) to typowy cwaniaczek węszący wszędzie okazję do zysku, ale nadchodzące wydarzenia wiele zmienią w jego nastawieniu do życia. No i jest jeszcze Oskar (Jack Weston), który stara się pozyskać przyjaźń Johnny'ego, by go wykorzystać do swych niecnych celów. Mimo że brak tu jakichś szczególnie znanych nazwisk (a warto wiedzieć że w części pierwszej wystąpił Steve Guttenberg) to aktorstwu nie można nic zarzucić. Film pokazuje nie tylko przygody robota. Mamy tu do czynienia z innym przesłaniem (przynajmniej tak to odebrałem). Chodzi tu o to, jak ciężko być innym. Nasz bohater wyrusza na eskapadę po mieście, podziwia widoki, chłonie wiedzę, wydaje się być zadowolony. Niestety co chwilę ktoś mu przypomina o tym że jest inny, obcy. Mimo że jest istotą żyjącą to nikt nie wierzy w jego zapewnienia. Johnny stara się zakamuflować, upodobnić się do otaczających go ludzi, oczywiście z marnym skutkiem. Ludzie odpędzają go, wyśmiewają, wykorzystują jego naiwność. Zostaje przepędzony z kościoła i w końcu trafia na komisariat. Moment w którym przypięty kajdankami, pogrążony w smutku Johnny czyta dwie książki: "Pinokia" i "Frankensteina" - jakże adekwatne do jego sytuacji - jest z jedną z kilku takich bardziej poruszających scen w filmie. Nie tylko jednak motyw wyobcowania jest tu wyraźny, istotna jest też przyjaźń (Johnny i Ben), oraz pokazanie tego że człowiek może się zmienić na lepsze (Fred, który w krytycznej sytuacji pomaga Johnny'emu). Można by więc powiedzieć że poza walorami rozrywkowymi film ma również pewne walory wychowawcze.  "Krótkie spięcie 2" to moim zdaniem film bardzo dobry. Potrafi ubawić do łez, ale i sprawić że losy mechanicznego bohatera autentycznie nas wzruszą. Twórcom udało się stworzyć postać, która mimo że zbudowana z metalowych części wzbudza w widzach uczucia takie jak gdyby była najprawdziwszym człowiekiem z krwi i kości. Johnny jest bardziej ludzki niż wielu ludzi, potrafi przekazywać swoje emocje w niezwykle wyrazisty sposób. Obejrzyjcie film i poznajcie go, szczerze polecam. Nie zaznacie przy nim ani chwili nudy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones