Recenzja filmu

Pitbull. Niebezpieczne kobiety (2016)
Patryk Vega
Sebastian Fabijański
Joanna Kulig

Niebezpieczny Vega

Niestety, pomieszanie z poplątaniem, charakterystyczne dla "Nowych porządków", wraca w sequelu ze wzmożoną siłą. Póki pan Vega trzyma się czysto sensacyjnego tonu, film ogląda się z
Pierwszy "Pitbull" był na tyle dobrym filmem, że szybko zaskarbił sobie sympatię rzeszy polskich widzów. Mocna historia z barwnymi postaciami brawurowo odegranymi przez cenionych aktorów ukazywała mroczne strony działalności policji. Sequel, który nawiązywał do poprzednika głównie duchowo, poszedł w zupełnie innym kierunku niż pierwowzór. Poważny ton opowieści raz po raz niweczony był przez pseudo-śmieszne, komediowe, i nierzadko absurdalne, wstawki, które wytrącały widza ze śledzenia poczynań gliniarzy. Narracyjny chaos również dawał się mocno we znaki, fabuła z kolei plątała się w wątkach jak piskorz w sieciach. Jedno trzeba jednak panu Vedze przyznać – pod względem technicznym "Pitbull. Nowe porządki" to wysoka półka. Między innymi dlatego właśnie gdy nadarzyła się okazja w postaci darmowego seansu "trójki", nie omieszkałem dać polskiemu reżyserowi kolejnej szansy. Cóż, ku mojemu rozczarowaniu praca kamery ponownie okazała się być największym atutem filmu...




Małgorzata "Drabina" Bojke (Alicja Bachleda Curuś) jest życiową partnerką miejscowego mafioza, Remka "Cukra" (Sebastian Fabijański). Kobieta trafia do więzienia z nowo narodzonym dzieckiem. Remek postanawia wyciągnąć ją zza krat za wszelką cenę. "Cukier" decyduje się na współpracę z biznesmenem (Artur Żmijewski) pracującym dla mafii paliwowej. Gangster nie ma jednak zamiaru pokornie wykonywać rozkazów... W międzyczasie po srogim zawodzie miłosnym do służb mundurowych wstępuje "Zuza" (Joanna Kulig). Kobieta szybko przekona się, iż praca w policji to nie przelewki i spacerek w parku... Los także nie okaże się łaskawy dla "Majamiego" (Piotr Stramowski), który po jednej z akcji znajdzie się na celowniku gangu motocyklowego. W miarę rozwoju wypadków okaże się dlaczego płeć żeńska jest nierzadko silniejsza od męskiej...




Z ręką na sercu przyznaję, iż dawno nie ryknąłem tak gromkim śmiechem jak w przypadku seansu z nowym "Pitbullem". Gorzej, że ów wybuch radości spowodowany był piętrzącym się absurdem i kulminacją w postaci irracjonalnego zachowania jednego z bohaterów. Niestety, pomieszanie z poplątaniem, charakterystyczne dla "dwójki", wraca w sequelu ze wzmożoną siłą. Póki pan Vega trzyma się czysto sensacyjnego tonu, film ogląda się z przyjemnością. Aczkolwiek sytuacja robi się dramatyczna, i to w złym tego słowa znaczeniu, gdy poważny klimat wymieszany zostaje z zabawnymi scenkami. Pozwólcie, że wpierw skupię się na największej zalecie obrazu, tj. reżyserii.




Nie da się ukryć, że pan Vega robi doskonały użytek z budżetu i dostępnego sprzętu. Świetne ujęcia z powoli sunącego po niebie drona, prezentujące panoramę miasta w całej rozciągłości, to zabieg rodem z Hollywood. Bardziej "przyziemna" akcja również nakręcona została z fantazją i pomysłem. Najlepszym przykładem jest tu wjazd "Majamiego" wraz z ekipą do posiadłości jednego z gangsterów. Długa i dynamiczna sekwencja pozbawiona cięć, w której dziarski gliniarz po kolei kładzie do snu napastników, to maestria w najczystszej postaci. Jeśli chodzi o reżyserię, pan Vega błyszczy niczym najjaśniejsza z gwiazd na niebie.




Ku mojej rozpaczy, Patryk Vega jest najbardziej niebezpieczny, gdy dostanie za zadanie napisanie scenariusza. Twórca poszedł utartym i bezpiecznym szlakiem, tj. trzymał się kurczowo formuły z "Nowych porządków". W skrypcie jest trochę sensacji, odrobina dramatu i całe morze nieudolnie rozpisanych komediowych wtrętów. Pal licho dialogi, w których sztuczne rzucanie mięsem bardziej bawi niż szokuje. Tzw. humor sytuacyjny to gwóźdź do trumny produkcji o ogromnym potencjale. Przez swoje pozbawione logiki zachowanie, bohaterowie "Niebezpiecznych kobiet" wyglądają niczym postacie żywcem wyjęte ze skeczów "Monty Pythona". Cały realizm misternie budowany przez świetnie nakręcone sceny sensacyjne pada na przysłowiowy pysk, gdy protagoniści zalewają ekran dziwacznymi tekstami i absurdalnymi dialogami. Prawdziwym przebojem był moment, w którym ni stąd ni zowąd jeden z aresztowanych bez chwili namysłu... wyskoczył przez okno. To tak, jakby w kultowych "Psach" "Franz" Maurer po pełnokrwistym monologu wyciągnął nagle kieckę, ubrał baletki i począł tańczyć "Jezioro łabędzie", po czym wrócił do normalnego zachowania. Dosyć rażąca dychotomiczność...




Dobrze dobrana obsada produkcji robi co może, żeby sztywne teksty wypadały w miarę wiarygodnie. Piotr Stramowski z genialnym "imidżem" a la drwal to przykład stereotypowego twardziela znanego z amerykańskiego kina akcji lat 80. i 90. Maja Ostaszewska, dzięki charyzmie i umiejętnościom aktorskim, nieco maskuje tragiczne linie dialogowe przypominające potok słów wypowiadany przez dojrzewającą nastolatkę. Sebastian Fabijański miał najtrudniejszą rolę o odegrania (gangsta-filozof ze skłonnością do gadów), ale udało mu się jakość odnaleźć w przerysowanej do granic możliwości postaci. Cieszy również obecność niezawodnego Andrzeja Grabowskiego, który kradnie każdą scenę kolegom i koleżankom po fachu. Obsadę dobrze uzupełnia: miła dla oka Joanna Kulig w roli kobiety wdrażającej się w meandry "brudnego" zawodu oraz nasza "międzynarodowa" gwiazda, popularna "ABC". Pod względem aktorstwa nie można się za bardzo do niczego przyczepić. Wszak z pustego w próżne to i Salomon nie naleje...




Paradoksalnie film oglądało mi się z rosnącym zaciekawieniem. Z każdą kolejną surrealistyczną sceną nie mogłem się doczekać w jaki jeszcze sposób pan Vega dołoży kolejne cegiełki do kinowego "teatru absurdu". Sprowadzenie rodziców do sypialni (to trzeba zobaczyć na własne oczy), wątki niczym z brazylijskiej telenoweli, spontaniczny skok przez okno czy sympatyczna, choć niezmiernie karykaturalna postać Marcina Opałki sprawiają wrażenie, jakby scenarzysta wpisywał do skryptu cokolwiek mu przyszło na myśl; bez zważania na pozostałe elementy fabularne.




Żeby taki film jak "Pitbull. Niebezpieczne kobiety" się udał, należałoby wrócić do korzeni serii, czyli do rewelacyjnej odsłony z 2005... albo zatrudnić scenarzystę z większym wyczuciem jeśli chodzi o humor. Zapewne w poważnym policyjnym dramacie sensacyjnym pan Vega odnalazłby się jak ryba w krystalicznie czystej wodzie. Przecież dobra praca kamery, sensowny wątek mafii paliwowej i świetna postać "Majamiego" świadczą o kompetencjach reżysera. Niestety, Patryk Vega to nie drugi Smarzowski. Twórca "Drogówki" bezproblemowo miesza ciężkie kino z czarnym, cynicznym humorem, autor "Pitbulla" zaś oferuje element humorystyczny na poziomie kabaretowym. Trudno się dziwić, że podjęto decyzję o pójściu torem wydeptanym przez "Nowe porządki". Rekordowa publiczność w kinach dobitnie udowadnia, iż była to trafna decyzja, przynajmniej pod względem finansowym. Jakość końcowa dzieła to jednak zupełnie inna bajka...

Ogółem: 5=/10

W telegraficznym skrócie: "Niebezpieczne kobiety" powielają schematy z "Nowych porządków"; świetne sceny akcji, zaskakująco sprawna praca kamery i parę niezłych wątków giną w natłoku nieśmiesznych żartów i absurdalnych rozwiązań; aktorzy robili co mogli, by wyjść z tego kuriozum z twarzą; scenariusz "na winie" - efekt wrzucenia do kinematograficznego blendera wszystkiego, co się pod rękę nawinie; mimo wszystko seansu nie żałuję – ubaw po pachy gwarantowany.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Patryk Vega w przypadku swoich "Pitbullów" sięga po historie i postacie znane z prawdziwych kronik... czytaj więcej
"Pitbull. Niebezpieczne kobiety" to kolejna odsłona gangsterskiego cyklu Patryka Vegi. Film zbierał... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones