Recenzja wyd. DVD filmu

Plan ucieczki (2013)
Mikael Håfström
Sylvester Stallone
Arnold Schwarzenegger

Prison Break - skazani na śmierć

Dwóch największych twardzieli kina akcji, jakich matka Ziemia nosiła; dwie największe (niemalże dosłownie) ikony męskości lat 80.; w końcu, bohaterowie zamierzchłych czasów VHS-ów... Powyższy
Dwóch największych twardzieli kina akcji, jakich matka Ziemia nosiła; dwie największe (niemalże dosłownie) ikony męskości lat 80.; w końcu, bohaterowie zamierzchłych czasów VHS-ów... Powyższy opis najlepiej pasuje do dwóch panów, z których jeden zasłynął ogromnymi gabarytami sylwetki oraz rolami Terminatora/Conana, drugi zaś wprawiał w osłupienie niesamowitą rzeźbą niczym z greckiego posągu, prezentując imponującą posturę w serii filmów o Rockym/Rambo. Jakim cudem wspomniani aktorzy nie wystąpili nigdy w duecie na dużym ekranie, Bóg jeden raczy wiedzieć... Pomimo pewnych przymiarek w postaci zatrudnienia Arniego i Slya jako przeciwników w udanym "Bez twarzy" Johna Woo czy plotkach o produkcji "Brutal Deluxe", również z hollywoodzkimi tytanami, temat rozpływał się niczym tekst pisany palcem po piasku obmywanym falami. W końcu jednak ktoś w Ameryce poszedł po rozum do głowy, decydując się zestawić dwóch mięśniaków w jednej produkcji (dwóch części "Niezniszczalnych" nie liczę). Sam fakt obecności Schwarzeneggera i Stallone'a, stojących ramię w ramię na planie filmu sensacyjnego, pewnikiem rozpalił do czerwoności męską część widowni (bez skojarzeń...). Zapał kinomanów skutecznie ostudził jednak dystrybutor, nie wprowadzając "Planu ucieczki" do polskich kin (na pohybel!). Czy słusznie?

Ray Breslin (Sylvester Stallone) para się nietypowym zajęciem - zawodowo czmycha z więzień, uwydatniając jednocześnie słabości kolejnych zakładów penitencjarnych. Logika podpowiada zatem, iż placówka z której Breslin nie ucieknie, zyska (nie)sławę potrzebną do przyciągnięcia potencjalnych inwestorów. Gdy Ray i jego ekipa otrzymują intratną propozycję sprawdzenia nowoczesnego więzienia naszpikowanego elektroniką, zaprawiony w bojach twardziel postanawia stawić czoła wyzwaniu, z pewnością mając na uwadze podwójną stawkę za wykonanie zadania. Niestety, okazać się ma, iż zleceniodawcy nie grają czysto, w wyniku czego Breslin podstępem znajdzie się w sytuacji, nomen omen, bez wyjścia. Naczelnik więzienia (Jim Caviezel) zrobi wszystko, by zatrzymać Raya w czterech ścianach. Na szczęście dla tego ostatniego, niejaki Emil Rottmayer (Arnold Schwarzenegger) jest równie skory do ucieczki co Breslin. Nieoczekiwany sojusz z pewnością skończy się źle... dla każdego, kto stanie dwójce twardzieli na drodze.

Nie będę was trzymał dłużej w niepewności - "Plan ucieczki" zakończył się umiarkowanym sukcesem. Pierwsze spotkanie dwójki niezniszczalnych aktorów mogło co prawda wypaść lepiej, aczkolwiek jak na pierwszy (i oby nie ostatni) raz nie jest źle. Do miana kompletnego fiasko, na które wskazywałyby marne wyniki w Box Office, filmowi na szczęście daleko. Niemniej pomimo dobrego pomysły przewodniego, "Plan ucieczki" ma sporo zgrzytów i niedociągnięć, które skutecznie obniżają przyjemność z obcowania z opisywaną produkcją.

Zacznijmy jednak od pozytywów. Idea osadzenia głównych bohaterów w (nie)typowym mamrze to motyw, który rzadko kiedy nie wypala. Oczywiście pociąga to za sobą szereg wyświechtanych zabiegów tak charakterystycznych dla filmów "więziennych" (walki między osadzonymi, konflikt z naczelnikiem, zawiązywanie sojuszy...), jednak klimat kombinowania i przygotowywania ucieczki jest bezcenny. W dodatku film ze Sly'em i Arniem rozpoczyna się od efektownego wprowadzenia, ukazującego Breslina w akcji. Pierwsza sekwencja przybliża tajniki działania Raya, który jest w stanie wykorzystać każde najdrobniejsze niedopatrzenie na swoją korzyść (ot, choćby pomysłowy sposób użycia zwykłej folii do złamania kodu). Przy okazji opisywania kolejnych szczegółów planu, widz raczony jest komputerowym przekrojem więzienia niczym z deski kreślarskiej, co samo w sobie stanowi miły dodatek.

Równie ciekawie rozwija się sytuacja podczas głównego punktu programu, tj. ucieczki z placówki prowadzonej przez Hobbesa. Breslin szybko wchodzi w komitywę z Rottmayerem, zyskując cennego sojusznika w nierównej walce z naczelnikiem. O ile doświadczony Ray robi w tej nietypowej spółce za umysł, tak Emil odgrywa raczej rolę "mięśnia grupy". Gdy bowiem Breslin obmyśla kolejne patenty, wykorzystując wszelkie przedmioty dostępne w "puszce" (kawałek stali, okulary...), Rottmayer zazwyczaj odwraca uwagę strażników. Jak zatem widać, duet dwóch więźniów uzupełnia się idealnie...



No właśnie, a propos duetu. Spotkanie legend kina akcji gwarantowało wystąpienie ekranowej chemii niemalże z automatu. Wszak któż sprawdziłby się lepiej w konwencji filmu "buddy movie" niźli dwójka aktorów będących niegdyś uosobieniem testosteronowej męskości? Niestety, o ile Sly i Arnie w osobnych scenach wypadają naprawdę dobrze, tak prowadząc ze sobą dialogi nie zachwycają, lekko rzecz ujmując. Winą za takowy stan rzeczy obarczyć można scenarzystę, który najwyraźniej niezbyt przyłożył się do dialogów. Na niemalże każde zagadnienie Rottmayera Breslin odpowiada półgębkiem, jakby od niechcenia. Za grosz w tym werwy bądź ikry, zapomnijcie o żywiołowych wymianach zdań niczym z "Zabójczej broni" czy "Tango i Cash", nie ta liga. Na osłodę widz uraczony zostaje jednak paroma świetnymi i autoironicznymi scenami ze Schwarzeneggerem rysującym mapę do "najciemniejszego miejsca na ziemi" czy nawijającym po niemiecku z manierą szaleńca (lingwistyczne nawiązanie do austriackich korzeni aktora). To jednak kropla w morzu potrzeb, która nie zaciera wrażenia zmarnowanego potencjału TAKIEGO duetu.

Kolejną bolączką "Planu ucieczki" jest scenariusz pełen naciąganych motywów. Pal licho postać Breslina o wszechstronnej wiedzy z niemal każdej dziedziny, pal licho projekt nowoczesnego więzienia (po co tam stołówka? Nie można było więźniom dostarczać pokarmu do izolatek?), jednak pewnych wyjaśnień zwyczajnie nie jestem w stanie przełknąć, pomimo konwencji filmu. Motyw w stylu Raya ochoczo obwieszczającego iż każdy z wartowników robi tyle i tyle kroków ZAWSZE, niezależnie od sytuacji, po prostu rozwala. Czyżby pod maskami skrywały się zaprogramowane roboty z wgraną jedną dyrektywą? Na szczęście tego typu głupoty równoważone są nieco przez lepsze i bardziej naukowe uzasadnienie innych pomysłów Breslina, których kreatywność zaskakuje (np. pasta do zębów + metal + wysoka temperatura). Na osłodę zaś zostaje lekki fabularny twist pod koniec filmu, wyjaśniający ideę stojącą za zadaniem zleconym głównemu bohaterowi.



Nie wypominając wieku, panowie Stallone i Schwarzenegger wciąż robią to, co i robili dobrych parę dekad temu na ekranach kin. Jest w "Planie ucieczki" pojedynek na pięści między Breslinem i Rottmayerem (Schwarzenegger po raz kolejny rzuca przeciwnikiem o podłogę, niczym w niedawnym "Likwidatorze"), jest wymiana ognia i prucie z karabinu a la "Commando", są również one-linery, chociaż te ostatnie wypadają wyjątkowo blado (ponownie kłania się słabowity skrypt). Co więcej, Sly to klasa sama dla siebie (mięśniami zawstydziłby niejednego młodzika), zaś Arnie z bródką wygląda fachowo. Taka forma w takim wieku to marzenie każdego faceta.



Zdecydowanie cieszą również inne znane nazwiska w obsadzie, choćby w mniejszych epizodach. Poza głównymi herosami dawnych lat, znalazło się również miejsce dla Caviezela (Chrystus z "Pasji"), brytyjskiego twardziela Vinniego Jonesa czy... gwiazdy "Parku Jurajskiego" (niespodzianka!). Nawet popularny czarnoskóry raper 50 Cent, wciśnięty jakiś czas temu do innego znanego duetu w kiepskich "Zawodowcach", znalazł dla siebie rólkę. Co więcej, Curtis James Jackson, bo tak się jegomość nazywa, wypada całkiem nieźle jako spec od komputerów w okularkach. Widać, iż naprawdę próbuje grać (sprawdźcie jego rzeczywistą manierę mówienia z wywiadów), pomimo skromnego występu. Ogółem miłe zaskoczenie.



Po przeczytaniu wieści o produkcji "Planu ucieczki", kurczowo ściskałem oba kciuki moich kosmatych rąk, będąc całym sercem za wspomnianym przedsięwzięciem. Niestety, efekt końcowy nie dorósł do wygórowanych oczekiwań, jednak o blamażu nie może być mowy. O ile powierzenie reżyserii twórcy o swojsko brzmiącym (jak dla kogo) nazwisku Mikael Håfström nie było złym pomysłem (wszak jego wcześniejszy "Wykolejony" z Clivem Owenem to kawał dobrego kina), tak zaufanie początkującemu scenarzyście okazało się strzałem w stopę. Niejaki Miles Chapman, pomimo chłopięcego zapału i świadomości wagi projektu (patrz: wywiady w dodatkach) dał przysłowiowego ciała. Jak już wspomniałem, leżą dialogi, duszące w zarodku potencjał towarzyszący pierwszemu na przestrzeni blisko 40 (!) lat spotkaniu dwóch sław w pierwszoplanowych rolach. Niewykorzystanie takiej szansy powinno być surowo karane... i jest. Kiepskim wynikiem kasowym produkcji.

Pomimo wspomnianych wad, wymyślne pomysły specjalisty od wszelakich zabezpieczeń przemycone w "Planie ucieczki" wsparte znanym i lubianym klimatem "wiania z paki" oraz obecnością ikon z czasów dzieciństwa nie pozwalają przejść obojętnie obok wspomnianej produkcji żadnemu szanującemu się miłośnikowi starego kina akcji. Widok Arniego i Slya walczących ramię w/kontra ramię sprawia, iż serce rośnie, a czerstwe dialogi puszcza się mimo uszu. Ze względu na siłę sentymentu stawiam zatem naciąganą do granic możliwości "siódemkę", z nadzieją na kolejną produkcję ze wspomnianymi aktorami wcześniej niż za kolejnych 40 lat. Jest nieźle.



Ogółem: 7=/10

W telegraficznym skrócie: Nareszcie, po dekadach zastoju, udało się wcisnąć do jednego "akcyjniaka" Schwarzeneggera i Stallone'a w pierwszoplanowych rolach! Efekt jest tylko niezły, za co winę ponosi scenarzysta grzebiący potencjał tkwiący w dialogach, w wyniku czego między Arniem i Sly'em nie iskrzy; paradoksalnie panowie najlepiej wypadają solo; pomysł ucieczki z nowoczesnego więzienia godny pochwały, niestety, ilość wyświechtanych i naciąganych motywów przyprawia o ból głowy nawet fanów gatunku. Wniosek: do tego spotkania winno dojść jakieś 20 lat wcześniej. Jednak jak się nie ma co się lubi...
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja zawiera spoilery! Po udanym powrocie na srebrny ekran Arnold Schwarzenegger i będący na... czytaj więcej
Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone to niekwestionowane ikony kina akcji lat osiemdziesiątych i... czytaj więcej