Recenzja filmu

Prosta historia o miłości (2010)
Arkadiusz Jakubik
Magdalena Popławska
Rafał Maćkowiak

Pociąg do miłości

Największym atutem jego filmu jest poetyckość i uczuciowość, które dają efekt przyjemnej dla duszy harmonii.
"Prosta historia o miłości" prosta bynajmniej nie jest. Film Arkadiusza Jakubika rozgrywa się na kilku płaszczyznach, na których rzeczywistość miesza się z fikcją, aktorzy z wymyślonymi postaciami, miłość z udawaniem, pociąg na szynach z pociągiem fizycznym.

Historia zaczyna się od rozmowy dwojga osób w przedziale kolejowym. Nie widać ich twarzy, nie wiadomo, kim są, ale wiadomo, że łączy ich zażyła relacja z przeszłości. Planują napisanie scenariusza o sobie samych, o tym kiedy i w jakich okolicznościach się poznali. Po chwili, wszystko, o czym mówią, zaczyna dziać się na ekranie. Najpierw w ubogiej studyjnej scenerii, później w prawdziwym pociągu z ekipą filmową, z aktorami, którzy nie wiadomo, kiedy grają, a kiedy wychodzą ze swojej roli. Kto kogo kocha, kto z kim się kocha, a kto komu zazdrości i chciałby dać w twarz – te kwestie nie są do końca jasne.

Co najbardziej zaskakujące, "Prosta historia o miłości" odkrywa nieznane dotąd oblicze Jakubika. Któż by przypuszczał, że aktor o charakterystycznym emploi nieokrzesanego grubianina (patrz filmy Wojciecha Smarzowskiego) wykaże się taką wrażliwością i subtelną formą wyrazu. Największym atutem jego filmu jest poetyckość i uczuciowość, które dają efekt przyjemnej dla duszy harmonii. Nawet niewprawiony widz zauważy w nim jednak kilka fałszywych nut, które de facto sprowadzają się do zgrzytów w kreacji stworzonej przez Magdalenę Popławską. Aktorka jest momentami tak nieznośnie pretensjonalna, że aż trudno uwierzyć, by dwóch głównych bohaterów straciło dla jej postaci głowę. Całość ratuje za to reszta ekipy aktorskiej z Rafałem Maćkowiakiem na czele. Także Bartłomiej Topa w roli apodyktycznego reżysera i Jacek Lenartowicz jako wiecznie zawiany specjalista od światła sprowadzają film na właściwe tory. Ich gra w dużym stopniu jest spontaniczna, przez co naturalna i wiarygodna.

"Prostą historię o miłości" stawiam w jednym rzędzie z "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha jako przykład na to, że bolesna szara rzeczywistość wcale nie musi być domeną polskiej kinematografii, a nasi rodowici reżyserzy nie muszą się silić na rozrachunek z przeszłością, by publiczność ich ceniła i szanowała. Film Jakubika jest miłym prezentem dla widzów, którzy szukają  w naszym kinie nowości i świeżości.
1 10
Moja ocena:
5
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones