Howard Phillips Lovecraft to bez wątpienia czołowa postać literatury grozy. Charakterystyczny klimat jego dzieł wpłynął na filmowe horrory, bowiem powstawały zarówno ekranizacje jego prozy, jak i produkcje duchowo na niej wzorowane. "W paszczy szaleństwa" jest w tej drugiej kategorii, nie jest to obraz bezpośrednio bazowany na jakimś dziele pisarza, lecz klimat Lovecrafta wylewa się z ekranu. Film Carpentera jest równie doskonałym studium szaleństwa co rzeczy tworzone przez wspomnianego literata.
"W paszczy szaleństwa" zaczyna się od trzęsienia ziemi, jakim jest zamknięcie Johna Trenta (Sam Neill) w szpitalu psychiatrycznym, gdzie można obserwować go w stanie zupełnego szaleństwa. Następnie zaczyna się retrospekcja, w której ten opowiada co doprowadziło go do tego stanu. Okazuje się, że był detektywem i dostał zlecenie, polegające na odnalezieniu Suttera Cane'a (Jürgen Prochnow), niezwykle poczytnego pisarza. Śledztwo zabrało go do tajemniczego miasteczka w Nowej Anglii, gdzie z każdą chwilą zaczynało być coraz dziwniej.
Carpenter zrobił film o wchodzeniu coraz głębiej w tytułową "paszczę". Wędrówkę do jej wnętrza przebywa główny bohater i jest to podróż fascynująca przez gęsty klimat oraz zdolność do silnego wprowadzania w konsternacje. Wiele rzeczy pozostaje niejasnych i można tylko spekulować co było prawdą, a co imaginacją szalonego umysłu. Nie da się przecedzić tego co powstało w głowie Johna od tego, co faktycznie się wydarzyło w Hobb's End.
Tropy obecne w filmie często się rozmywają. Do pewnego momentu zdarzenia przedstawione w filmie zdają się efektem tajemniczych mocy, które sprawiają, że powieść Suttera Cane'a kreuje rzeczywistość. Jednakże od momentu, w którym John opuszcza Hobb's End ta wersja staje się wątpliwa i można myśleć, iż te wszystkie zdarzenia były efektem utraty zmysłów. Potem znów sytuacja się zmienia, bo pod koniec ponownie można mieć wątpliwości co do tego, czy prezentowane zdarzenia są czymś realnym, czy też nie. Wszystko jest niejasne i dzięki temu jest to tak wspaniałe ukazanie szaleństwa, w którym widz może czuć zagubienie.
To, jaką mgłą Carpenter otacza granicę między rzeczywistością, szaleństwem a literaturą Cane'a, umiejscawia ten film w najwyższej jakościowo randze kina grozy. W temacie twórczości pisarza z filmu ciekawy jest motyw doprowadzania do szaleństwa przez przeczytanie jego książki. Dostrzec można w tym hołd złożony Lovecraftowi i niezwykłej sile jaką miały opowiadania.
W filmie tym jest także świetnych scen, nad którymi warto się pochylić ze względu na to jak mocno potrafią oddziaływać swoją atmosferą. Pierwszą z nich jest ta, w której zaprezentowana zostaje cela Johna. Jej ściany, jak i on sam są całe pokryte w narysowanych przez niego krzyżach, co ma pokazywać jego szaleństwo. Inne fenomenalne sekwencje to próba ucieczki z Hobb's End, w której Trent ciągle cofa się do tego samego miejsca (przez istnienie w rzeczywistości wykreowanej przez Cane'a, w której wszystko przebiega tak, jak w jego książce) i sceny z końca filmu, prezentujące świat pogrążony w zagładzie.
Omawiany horror to owoc fascynacji filmowego mistrza grozy (Carpentera) literackim mistrzem grozy (Lovecraftem). Temu pierwszemu udało się wyciągnąć z twórczości ostatniego wiele genialnych rzeczy, które posłużyły za szkielet własnej historii o wchodzeniu w najmroczniejsze sfery umysłu. "W paszczy szaleństwa" to dzieło o gęstym klimacie, które konsternuje i budzi zachwyt, tym jak uderzające jest schodzenie w głąb tytułowej "paszczy".