Recenzja filmu

Wygraj randkę (2004)
Robert Luketic
Marek Robaczewski
Topher Grace
Josh Duhamel

Mało atrakcyjna wygrana

Komedia romantyczna to gatunek, który za swą wtórność jest przez jednych krytykowany, a przez innych wychwalany. Przyjmując te kategorie "Wygraj randkę" jest więc najbardziej dwuznacznym filmem
Komedia romantyczna to gatunek, który za swą wtórność jest przez jednych krytykowany, a przez innych wychwalany. Przyjmując te kategorie "Wygraj randkę" jest więc najbardziej dwuznacznym filmem w dziejach kina. Historia jest prosta jak przysłowiowy drut. Piękna Rosalee pracuje w niedużym markecie wraz z grupą wiernych przyjaciół. W wolnych chwilach wybiera się do kina i wzdycha do filmowego amanta - Tada Hamiltona. Pewnego dnia dziewczyna jednak otrzymuje nagrodę od losu - wygrywa randkę z ulubionym aktorem. Prawdziwa miłość jednak mieszka znacznie bliżej niż w Hollywood. Sam rozwój fabuły da się przewidzieć bez najmniejszego problemu. Nawet humor sytuacyjny jest tu na tyle wtórny i banalny, że każdy będzie w stanie przewidzieć, co za chwilę się wydarzy. "Wygraj randkę" idealnie więc wpasowuje się w konwencję, nie stara się jej w żaden sposób zmieniać. To komedia romantyczna "pełną gębą" i wszelkimi konsekwencjami jakie się z tym wiążą. Czy to źle? Zapewne nie dla wszystkich. Filmowy duet Kate Bosworth - Topher Grace nie spisuje się najlepiej. Postać odtwarzana przez Bosworth jest spontaniczna, ale i nieco przesłodzona. Czasem wydaje się, że największe nawet katorgi przyjmie z uśmiechem na twarzy. Topher Grace z kolei chyba za bardzo wczuł się w rolę. Jako zgorzkniały i ironiczny Pete sprawdza się doskonale. W konsekwencji więc głównego bohatera trudno jest polubić a już z całą pewnością niewiarygodną kwestią pozostaje fakt, że piękna i wrażliwa dziewczyna może się w nim zakochać. Brak więc tu jakiejkolwiek filmowej chemii co w tym gatunku jest rzeczą najwyższej rangi. Twórcy "Wygraj randkę" to znani wyrobnicy, którzy na rzemiośle znają się jak mało kto (na długiej liście kasowych przebojów znajduje się między innymi "Legalna blondynka"). Mamy więc i miłą dla ucha ścieżkę dźwiękową (z maksymalnie wyeksploatowanymi ostatnio piosenkami słynnej za granicą Liz Phair), prześliczne scenerie, przystojnych aktorów i ponętne aktorki. Do tego jeszcze garść scen, które na siłę starają się uczynić z Josha Duhamela symbol seksu i obowiązkowo wstrząsające i płomienne przemówienia w finale. Przepis znany i choć może nie najlepszy to w praktyce sprawdzony. Nie ma więc wątpliwości, że produkcja ta znajdzie rzesze fanów (a raczej młodych fanek). Trudno tu bowiem przyczepić się do czegoś innego niż... braku zalet.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones