Recenzja serialu

Samuraj Jack (2001)
Genndy Tartakovsky
Randy Myers
Phil LaMarr
Mako

Ostrze samuraja

Giennadij "Genndy" Tartakovsky znany jest miłośnikom animacji przede wszystkim jako autor rewelacyjnego "Laboratorium Dextera". Zachęcony olbrzymim sukcesem tej kreskówki Rosjanin postanowił
Giennadij "Genndy" Tartakovsky znany jest miłośnikom animacji przede wszystkim jako autor rewelacyjnego "Laboratorium Dextera". Zachęcony olbrzymim sukcesem tej kreskówki Rosjanin postanowił zrealizować kolejny bardzo autorski projekt - "Samuraja Jacka". Mimo znanego już nazwiska twórcy był to jednak projekt odważny, zważywszy że w dobie popularności "Chojraka" czy "Krowy i Kurczaka", postanowił stworzyć poważną bajkę adresowaną bardziej do dojrzalszego odbiorcy. Tym większy jest tym samym sukces "Samuraja" i to nie tylko wśród krytyków, ale także wśród widzów. Jeśli jednak przyjrzeć się dokładniej tej kreskówce, okazuje się, że jej sukces wcale nie powinien dziwić. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to posta opowieść o walce dobra ze złem, ale jeśli się przyjrzeć dokładniej, to widać wyraźnie, że Tartakovsky w ten, jakby nie patrzeć nienowy, temat potrafił tchnąć zupełnie nowego ducha. Przede wszystkim zaproponował rzadkie obecnie typy bohaterów. Postać tytułowa, Jack, jest rzadkim już w kinie ucieleśnieniem ideału samuraja, cierpliwym, małomównym i odważnym stoikiem dla którego najważniejszy jest honor (a fani filmów samurajskich zapewne zauważą, że fryzura i umiejętności szermiercze przypominają to, co często prezentował legendarny Toshiro Mifune). Jest to przy tym bohater budzący szacunek, ponieważ starannie unika jakiekolwiek patosu i pragnie tylko powrócić do swojego kraju. Jego wrogiem jest z kolej Aku, postać również wywodząca się z tradycji Kraju Wschodzącego Słońca: okrutny, przebiegły i podstępny demon pragnący władzy nad światem. A przy tym postać mocno umowna, równie dobrze może być uważany po prostu za potwora, jak i za personifikację całego złego losu, z którym musi zmierzyć się każdy, w tym Jack, zanim cokolwiek osiągnie. Jeśli jednak przesłanie bajki można ująć w krótką maksymę, że bez wysiłku nic się nie osiągnie, o tyle jej forma imponuje bogactwem i prawdziwie Tarantinowską "papką". Mamy tu odcinki nawiązujące konwencją do westernu, musicalu, science fiction, kina wojennego czy nawet gangsterskiego, nie wspominając już o nieraz bardzo subtelnych odwołaniach do konkretnych hitów kultury popularnej. Miłośnicy kina z pewnością zauważą odwołania do "Władcy Pierścieni", "Gwiezdnych Wojen" czy "Braveheart", a fanów literatury na pewno ucieszą nawiązania do takich pozycji jak "Alicja w krainie czarów", "Podróż na Zachód" czy "Szczurołap z Hamelin". I conajmniej równie interesująco jest to przedstawione. Jack w swojej odysei przemierza wiele krain, ale mimo iż są one nadzwyczaj różne, wszystkie przedstawione są podobnie, wszystkie wyglądają tak, jakby zapewne narysowało je dziecko. Góry to proste wybrzuszenia, rzeki to zwykłe niebieskie linie, a niebo to parę gwiazdek i księżyc. O dziwo, właśnie to jednak znakomicie współgra z przesłaniem bajki, gdyż forma jest tu jednak tylko dodatkiem do treści. Treść, do której, jak w najlepszym kinie azjatyckim, trzeba dojść samemu, bo z ekranu nie usłyszymy żadnych gotowych maksym. Zdarzają się nawet odcinki w których pada zaledwie parę zdań, a mimo to przykuwają uwagę od pierwszego do ostatniego napisu. A to, oprócz walorów merytorycznych i przyciągającego wzrok samego Jacka, jest również zasługą znakomicie prowadzonej fabuły. Także przy tym prostej bo zwykle skupionej na jednym, zasadniczym wątku, ale z napięciem budowanym z precyzją godną Hitchcocka. Warto również powiedzieć, że "Samuraj Jack" został znakomicie przygotowany od strony "aktorskiej". I choć mimo pewnych wysiłków udało mi się dotrzeć do zaledwie paru nazwisk z polskiej obsady, to sądzę, że oddają one poziom całej serii. Za postać tytułową odpowiadał znany z "Egzaminu z życia" Grzegorz Małecki i trzeba przyznać, że prezentuje poziom bynajmniej nie "telenowelowy", a Jack w jego wykonaniu mówi naprawdę miłym, a przy tym poważnym głosem. Postać złowieszczego Aku odtwarzał Zbigniew Konopka i mogę stwierdzić, że w niczym nie ustępuje on oryginalnemu wykonaniu Mako, i choć podobnie akcentuje sylaby, daleki jest od naśladownictwa, a jego kwestie zapadają w pamięć. Z kolej Tomasz Grochoczyński udzielił głosu najzabawniejszej postaci epizodycznej kreskówki, Szkotowi, i zrobił to naprawdę kapitalnie. Mało jest chyba obecnie w kreskówkach tak śmiesznych postaci, jak wielki Szkot mówiący charakterystycznym, piskliwym głosikiem. Także więc od tej strony "Samuraj Jack" jest jak najbardziej warty polecenia, stanowi jedną z najciekawszych pozycji animowanych ostatnich lat.
1 10
Moja ocena serialu:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones