PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 177 tys. ocen
7,8 10 1 177217
6,6 33 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Odcinek świetny, dużo akcji, black man dies again, szkoda go. Czyli współpraca z mieszkańcami Alexandrii dobiega końca. Nareszcie odcinek, po którym nie możemy się doczekać następnego, tego mi od dawna w TWD brakowało.

Valdoraptor23

tak to w życiu bywa :)

Gasza1910

"A co do zasady, że zostawiamy tych, których zaatakują dla ratowania własnej dupy, to i ona obowiązuje w każdej armii świata."

czy czasem w armii usańskiej nie jest tak, że wracają się z narażeniem życia nawet po martwych kolegów? :) Czytał kiedyś o tym, jak w Afganistanie tak kilka załóg helikopterów zginęło i było podane wytłumaczenie, że dla nich to jest super ważne i nie oglądaja się na logikę w takich sytuacjach. Ale mogę się mylić, powtarzam za przeczytanym artykułem.
Podobnie jest również w usańskiej straży pożarnej, która podobno również ma wysoki odsetek zgonów strażaków w porównaniu z innymi służbami na świecie.

emo_waitress

Widzisz to są sprawy niejasne. Wytyczne mówią, że w razie zdecydowanego zagrożenia życia innych oraz dużego ryzyka zwiększenia strat w ludziach trzeba kompana zostawić. Tyle tylko, że to ryzyko określają sami kompanii, więc różnie z tym bywa. Jeden określi tak, drugi inaczej.
Generalnie jest tak, że jak Cię zaatakują to ja mam sam podjąć decyzję, czy mam szansę Cię uratować, czy nie. Jeśli nie to adieu. :)

Usańska armia z TV, a ta live to dwie różne sprawki. Wiem, bo często miałem do czynienia z saldatami z JuEsEj

Gasza1910

Pisałam o autentycznym wydarzeniu z ostatniej wojny w Afganistanie.

emo_waitress

Ale ja wierzę, że coś takiego mogło mieć miejsce... Widzisz to wszystko nie jest takie proste jak potem jest opisywane. Chciałbym się dowiedzieć co było dalej z dowódcą jednostki, która ratowała...

Valdoraptor23

A jednak nie kupuję tego :)
Nie wyobrażam sobie, żeby obok siebie żyli ludzie tak całkowicie żyjący w dwóch różnych światach. Nie wyobrażam sobie, żeby sąsiad, któremu ktoś z rodziny zginął w paszczy zombi nie miała żadnego wpływu na ludzi żyjących płot w płot. Jak mówiłam, to jest mała osada i nie ma po prostu szans, żeby ich życia się wzajemnie nie przenikały. Co z tymi 4 osobami, które zginęły w ubiegłym tygodniu? Czy to był random nr 1, random nr 1 itd? Czy nie mieli swoich imion i miejsca w społeczności? Czy ich śmierć przeszła bez absolutnie żadnego echa?

Nie kupuję tego również z tego prostego powodu, że oni nie ukrywają się przed uciążliwymi domokrążcami, tylko przed krwiożerczymi monstrami, które kiedyś były ludźmi. Wszystkim wokoło odbija z tego lub innego powodu, mniej lub więcej, jednej Aleksandrii nie? Czy szczytem reakcji na zombi jest obdzieranie ze skóry? :D
Nieprawdopodobne.

Kolejna rzecz - ludzie się boją, szczególnie jak są w grupie, bo się nawzajem napędzają. Boją obcych, nieznanego, niebezpieczeństw, czarnej wołgi, cokolwiek tylko wywołuje strach. Znam przypadek człowieka a z naszej kochanej Bolandii, który w metrze w Londynie spanikował, bo jakiś Arab zaczął się koło niego głośno modlić :D Czy ktokolwiek wcześniej zwracał uwagę na gości w turbanach w samolotach? Teraz wszyscy się gapią, widziałam :D Więc nie wierzę, że mieszkańcy Aleksandrii wyobrażają sobie, że ich Tamto nie dotyczy, skoro tydzień temu 4 osoby zostało pociamkane :) Takie zachowanie jest nienaturalne. Biedny człowieczek z Polski jest przerażony, choć znał Arabów wcześniej tylko z tv, a jednak dostał stracha, a Aleksandria siedzi miedza w miedzę z zombi, które jej sukcesywnie podjada i ma na nie wyj*ebane? Eeeee :D

Może bym to jeszcze zrozumiała, gdyby przedstawiono to w inny sposób, nie tak nachalnie rozróżniając Ricków od Aleksandrii. I gdyby autentycznie nikt z tej osady nie wychodził na zewnątrz. Wtedy faktycznie można by sobie żyć oszukując samego siebie, że się nie słyszy odgłosów, że Tam nie istnieje, wyprzeć to ze świadomości. Ale brakujących ludzi, śmierci chyba nie można ignorować?
Tak samo bardzo mnie dziwi, że oni się Rickami, tym co przeszli, gdzie byli, co widzieli, zupełnie nie interesują. To już w badziewnym filmiku WWZ ludzie się pytali Brada od Pittów więcej, niż Aleksandria Rycha. Czy nic ich zupełnie nie interesuje, tylko ulubiona potrawa naszych milusińskich? A Atlanta, Georgia, Waszyngton? Ogólnie... świat? :)

emo_waitress

Ale czemu, w promocji jest i dostaniesz do tego puszkę tuńczyka w ananasie. Okazja!

A czy my w dzisiejszych czasach zawsze wiemy wszystko o sąsiadach? Ja sam mieszkam w niedużym miasteczku i wcale nie odczuwam poczucia takiej wspólnoty i świadomości wszystkiego co się dzieje w okolicy. Co do pożarcia sąsiada - jeśli dla niektórych zombie i cała apokalipsa to coś nierealnego i "odległego" (o tym szerzej poniżej), to jak mają w pełni rozumieć traumę kogoś, komu zombie pożarły członka rodziny? To tak jakby przyszedł do Ciebie sąsiadka z płaczem, że jej męża zadeptały różowe nosorożce z kokardkami w ciapki.

Oczywiście oglądając osadę mamy poczucie odrealnienia, bo jak już wspominałem, bardzo niewiele o niej wiemy, rzadko widzimy jakieś interakcje mieszkańców bez udziału Ricków, ale w pewnym sensie wolę mniej wiedzieć o Aleksandrii, a obserwować naszych ulubieńców, niż gdyby nagle zaczęli pokazywać 10-minutowe sekwencje jak Lucecita robi pranie rozmawiając z Marią Luizą o proporcji śmietany w sosie pieczeniowym, a w tle gdzieś tam mignął Rick na patrolu.

Teraz tak: Aleksandryjczycy podlegają autorytetowi Deanny i najwyraźniej ufają jej decyzjom. Co jest zrozumiałe, bo dotąd najwyraźniej nie było problemów typu "Puk, puk! Kto tam? A horda! :3" a Deanna jako polityk dobrze czytający ludzi potrafiła sobie poradzić z dowodzeniem małą, ale stabilną społecznością, wyznaczać zadania i odpowiednio wykorzystywać zasoby. Zwróć uwagę, o czym świadczy fakt, że taka idealna samowystarczalna osada zaczęła wysyłać Aarona i Erica, by poszukać "świeżej krwi". Moim zdaniem to już desperacja i ostateczność. Gdyby Deanna nie wiedziała, że ludzie mogą stanowić zagrożenie, nie kazałaby zwiadowcom obserwować potencjalnych kandydatów przed zaproszeniem. Założyłaby, że każdy w takim raju na pewno będzie wdzięczny i chętny do pomocy i współdziałania celem utrzymania namiastki cywilizacji. Jeśli zaś chodzi o mieszkańców, to z pewnością byli po części nieświadomi tego, co się naprawdę dzieje. Przedstawię Ci to na prostym przykładzie:

Wyobraź sobie taką sytuację. Na wypad po zapasy wychodzą cztery osoby: Aiden, Nick, Random A i Random B. Podczas przeszukiwania pomieszczeń Random A zostaje zaskoczony przez trupa i łamie sobie nogę. Zgodnie z "systemem" zostaje pozostawiony na pożarcie. W czasie ucieczki Random B skręca w niewłaściwą uliczkę i również zostaje okrążony i pożarty. Nick i Aiden wracają do osady i relacjonują całą sprawę Deannie (przyjmijmy, że szczerze). Co w tej sytuacji robi Deanna?
A. Zwołuje spotkanie mieszkańców, na którym mówi: "Słuchajcie, mamy problem, zombie stanowią coraz większe zagrożenie i jest ich mnóstwo w rejonie, gdzie udajemy się po zapasy, właśnie przez nieudolność mojego syna straszną śmiercią zginęli Random A i B, zostali pożarci żywcem i rozszarpani na kawałki, krew i jelita latały po całej okolicy. Nie wiem już co robić. Są jacyś chętni na kolejny wypad?'
B. Zaprasza do siebie rodziny Randoma A i B i z bólem opowiada im o poświęceniu, jakie tamci wykazali podczas wypadu, ale mieli pecha, bo niefortunnie zawalił się fragment budynku i zostali przygnieceni. Zwłok nie udało się wydostać, bo rejon był równie niestabilny. Tylko dzięki nim reszta grupy była w stanie dostarczyć niezbędne zapasy do osady.

Widzisz, skąd założenie, że Deanna jest szczera w stosunku do mieszkańców i wiedzą oni, co naprawdę im zagraża? Członek ekipy budowlanej idzie sobie ot tak do lasu się załatwić. Ludzie rozmawiają sobie o polowaniu i proszą o nogę dzika, tak jakby największym zagrożeniem podczas wyjścia na zewnątrz był jakiś wilk czy inny żbik. Tak, możesz mówić, że to głupie, że ludzie POWINNI wiedzieć, znać zagrożenie itp. itd. ale pamiętaj, że przywódcą nie jest komandos, tylko POLITYK.

Jeśli zaś chodzi o brak rozmów i opowieści o doświadczeniach Ricków, nie ma na to lepszego wyjaśnienia, niż po prostu "TyWyDy - Endżoj it or liw it! (trademark by Pieseu)" :D Ricki lubią filozofować, ale już przekazywanie konkretnych treści nie należy do ich ulubionych czynności, ponadto najwyraźniej Aleksandryjczycy też nie zachęcają do wyznań.

Podsumowując, moim zdaniem sytuacja Aleksandrii jest wypadkową dotychczasowej samowystarczalności, ludzkiej głupoty, świadomego niedoinformowania i odrobiny szczęścia.

Valdoraptor23

Ależ ja pisałam w swoim poście wyżej, że to nie jest współczesny świat i moja wiocha, w której nie znam połowy mieszkańców :) Nie możemy przykładać współczesnej miary do sytuacji Aleksandrii, ty nie znasz swoich sąsiadów, ale wiesz... nie MUSISZ ich znać, bo nie są ci potrzebni do niczego i nie są kluczowi dla komfortu - czy jak to w przypadku jakiejkolwiek apokalipsy, lub wojny - nie są kluczowi dla życia twojego i twojej rodziny :)
Gdybyś jednak często wyjeżdżał, lub miał dzieci, to pewnie zapoznałbyś się z sąsiadami, żeby mieli baczenie na twoje mieszkanie podczas nieobecności, lub przypilnowali ci bachorexy po szkole, zanim wrócisz z pracy :) Nie ma lepszego systemu zabezpieczającego mienie, niż czujna sąsiadka, co to zauważy, jak się wracasz tropem węża w środku nocy, ale też zauważy podejrzaną aktywność koło twojego auta :D
Wszystko zależy od okoliczności - apokalipsa sugeruje, że powinieneś raczej znać swojego sąsiada, choćby po to, żeby wiedzieć, czy pomoże, czy przynajmniej nie zaszkodzi.

"Co do pożarcia sąsiada - jeśli dla niektórych zombie i cała apokalipsa to coś nierealnego i "odległego" (o tym szerzej poniżej), to jak mają w pełni rozumieć traumę kogoś, komu zombie pożarły członka rodziny? To tak jakby przyszedł do Ciebie sąsiadka z płaczem, że jej męża zadeptały różowe nosorożce z kokardkami w ciapki."
raz rozmawiałam na przystanku z dalszą sąsiadką o samobójstwie innego naszego sąsiada. Ona płakała, ja się powstrzymałam, ale miałam "spieprzony" cały dzień. Sorry Ginozaurku, ale tym bardziej nie rozumiem tego, że stojąc z boku, nie znając nawet tego gościa, który nie żyje, nie przejmuję się tą tragedią i losem jego rodziny. Ludzie potrafią się wczuć w losy obcych sobie ludzi, a co dopiero kogoś kogo się zna - choćby i z widzenia. Tym bardziej nie rozumiem jak można żyć w MAŁEJ społeczności, w której co jakiś czas ludność ginie w liczbie mnogiej, której główne zagrożenie - nawet niewidoczne zza wysokiego płotu - nie jest obecne cały czas gdzieś z tyłu głowy. Tak jak pisałam wcześniej - co innego, gdyby nikt nie wychodził na zewnątrz i osada żyłaby w całkowitym oderwaniu od świata, jak jakaś sekta. Gdyby mieli zerowy kontakt ze światem zza muru - wtedy owszem, byłoby to dla mnie zrozumiałe. Ale nie w sytuacji, kiedy zagrożenie wpływa na ich życie i jest obecne, nawet jeżeli nie dosłownie śmierdzi pod oknem :)

Wcale nie oczekuję, żeby Aleksandria była kolejnym świrolandem, dość tego było, wręcz życzyłabym sobie, żeby wreszcie Ricki potkły się o kogoś jak na te czasy normalnego, a przynajmniej na ich poziomie moralnym (chybaśmy już kiedyś o tym dyskutowali). Myślę, że po prostu wiarygodniej by wyglądała osada, która ma część mieszkańców, którzy zachowują się jakby rozpaczliwie chcieli zagłuszyć Tamto próbą życia jak Dawniej, gdzie te ich kółka teatralne i ciastkowanie to po prostu forma zachowania tej dawnej normalności, kontaktu z przeszłością. A druga część mieszkańców, ta wychodząca, żeby była przerażona, ale też nie do końca ogarniająca grozę walkersów, bo szczęśliwym trafem nie miała jeszcze takich przygód, jak atak hordy, czy też życie "na widoku" otoczeni sznurkiem z puszkami, bo od początku żyli w Alexandrii. Wg mnie ich system zostawiania towarzyszy na pastwę losu jest wielce ciekawy i to jest moim zdaniem najbardziej interesujący kontrast miedzy nimi a Rickami. I TO się właśnie dobrze wpisuje w różną od Ricków ścieżkę rozwoju społeczności.

Podsumowując:
- ok dla różnic miedzy Alexandrią i Rickami. Obie grupy przeżyły i widziały różne rzeczy - logiczna wydaje się różna postawa, różne zachowania i stosunek do apo
- nie ok dla topornego zestawiania Shire z Mordorem. Szczególnie, że jak widać na załączonym obrazku hobbity chodzą na wycieczki w okolice Orodruiny i przepychają się z orkami :D

emo_waitress

Zapomniałam dopisać: śmieszy mnie po prostu pokazywanie Alexandrii z jej stereotypowym hedmasterem of harward juniwersiti czyli mężem Dijany z jego fochem, bo ktoś ingerował w jego plany (czytaj te zgniłe coś), ta miła, przemiła, ale też prawdopodobnie z tabliczką w głowie "do wynajęcia" pańcia gadająca tylko gotowaniu (i pewnie o dzieciach, mężach i tapecie w jelonki, o jakiej marzy od dawna) i te przezabawne wieczorki zapoznawcze, które służą.... czemu?
Bo przecież skoro wszyscy mają tak bardzo wyj*bane na wszystkich, na to, co się dzieje z tymi, którzy wychodzą Out There, to po co się zapoznają? :D Po co obciążają swoje mózgi niepotrzebnymi informacjami, jak czyjeś imiona, czy ulubione jedzenie. Po co poznać imię Noaha, skoro łatwo przyszło, łatwo poszło, idziemy dalej :)

Tak z ciekawości - tak się zastanawiam, czy ta pańcia od ulubionego jedzenia znała się z tą kobitą od koparki. I czy gdyby kobita od koparki zginęła właśnie pożarta przez te zgniłe cosie, to czy pańcia dalej by siedziała w kuchni i z uśmiechem na ustach i wiatrem hulającym między uszami dalej rozprawiałaby o jedzeniu :D Bo fabuła TWD wskazuje, że chyba tak by się właśnie stało :D

emo_waitress

No więc tak, nie znasz się na kinie, ogólnie to jest serial i to jest fikcja, a jak Ci się nie podoba to nie oglądaj, nie doszukuj się sensu i logiki w filmie o zombie ;P

Na poważnie, ja to tak widzę jak opisałem, nie każdy musi okazywać zainteresowanie, nie każdy musi być samarytaninem i pracusiem, patrzeć w przyszłość, dbać o ogół a nie tylko własną wygodę. Jasne, że są i takie i takie przypadki, ale tak jak mówię - widać, że ludzie wierzą w amelinium i niczym więcej się nie przejmują. A to że ktoś musi wychodzić, Randoma A zadeptały nosorożce czy "zginął w wypadku" (podtrzymuję kurczowo swoją wersję niedoinformowania) - to cóż, życie.

przypomnę Ci, kto kopał rowy w więzieniu, kto wypatrywał czołgów, kto prowadził terapie lub pocieszał rodziny ofiar? Ano nikt. TWD logic :)

Osada jest przedstawiona w strzępkach, jak wiele rzeczy dotąd w TWD, więc ocenimy jak w niej posiedzimy z sezon albo dwa.

Valdoraptor23

No więc tak
http://cdn.meme.am/instances/500x/54793051.jpg
:D

A tak na serio, to pewnie wszystko sprowadza się do wykonania. Ot co :) W sumie czemu się jeszcze dziwuję, toż to nasze koffane TeWuDe!

emo_waitress

No i jeszcze ważna sprawa, tak - widzisz, że nie można w pełni odnieść Aleksandrii do naszej rzeczywistości w kwestii jednoczenia się przeciw zagrożeniu, ale jednocześnie oczekujesz ludzkich odruchów po ludziach, którzy żyją według systemu "słabszy ginie, silniejszy żyje dzięki niemu". Jak można zbudować zdrową i polegającą na sobie społeczność opierając się na takich zasadach? "No cześć Frank, dzięki że popilnowałeś mi dziecka, ale jakby cie goniły zombie to wiesz, nie znamy sie..." ??? :D Co to za mała osada gdzie mąż tłucze żonę (jakby nie było niezłą laskę) i nikt się nie zainteresuje, nikt może nawet nie wie?
Dla mnie oni wszyscy żyją za murem. I to nie tylko amelininowym, a mentalnym. Stwarzają pozory normalności, bo inaczej się nie da. Nie chcą siedzieć i patrzeć w ścianę, bo w końcu przyjdzie najgorsze. Moim zdaniem nie da się w pełni powrócić do normalności mając świadomość, że te stwory gdzieś tam są, a twój krewny może nocą dostać zawału i cie zjeść. Deanna nie sieje paniki, by nie pogarszać sytuacji i nie niszczyć tej delikatnej bańki, którą udało się stworzyć. Ricki nie są tam po to, by ich zmieniać i straszyć makabrycznymi opowieściami, tylko w jej zamyśle mają po prostu służyć jako siła robocza i pewnego rodzaju "polowe dowództwo". Konsultanci, o. Błędem było myślenie, że Ricki będą tolerować taki system i niektóre zachowania.
Najzabawniejsze, że dopisaliśmy tu drugie jak nie trzecie tyle głębi do postaci, które za odcinek dwa zginą, bo jakiś zombie z bombą z II wojny wejdzie przez dziurę w murze i ktoś do niego strzeli celując w ziemi, po rykoszecie od jabłonki i wieży zegarowej. Zdziwiłabyś się? :D Ja nie.

Valdoraptor23

W sumie masz sporo racji, nie patrzyłam na to z tej strony. Hm. Ciekawa interpretacja: nie interesuję się kimś innym bo dzięki temu łatwiej jest zostawić tego kogoś na pożarcie tym zgniłym. No ciekawe ciekawe :) Dobrzeście to wymyślili obywatelu dinozaurze :)

Tylko że (ha! musiało być jakieś ale), mi głównie chodzi o tych pozostałych, tych co nie wychodzą, wiesz, te żony ze Stepford i hedmastera z fochem. Mi głównie chodzi o tę atmosferę sekciarsko-domko na prerii, bo ci, którzy wychodzą to osobna sprawa.
Chociaż w sumie - skoro ci którzy wychodzą mają takie podejście, to ci, którzy nie wychodzą tym bardziej mają w nosie apokalipsę tych śmierdziuszków.

Może temu Aaron i Eric są autsajderami osady? Nie dlatego, że reszta paczy na nich tak, jak pół tego forum, ale dlatego, że jako jedyni z Aleksandrii do tej pory pokazali, że są gotowi do poświęceń dla drugiego człowieka? :D

emo_waitress

A dziękuję :)
Nie zdziwiłbym się gdyby oprócz tej propagandy minimalizowania zagrożenia Deanny na "runnerów" byli wybierani ludzie samotni, bez partnerów i rodzin, tacy którzy nie mieliby komu opowiadać zbytnio o tym co widzieli. Zapewne nie było zbyt wielu chętnych, skoro syn szefowej musiał "dać przykład". A może właśnie był tam po to, żeby Deanna pierwsza mogła dowiadywać się o ewentualnych problemach i przedstawiać je mieszkańcom wedle własnego uznania.
Tak to widzę, niektórzy mają gdzieś apokalipsę, o czym już pisałem gdzieś tam powyżej, są kucharkami, matkami, fryzjerkami i ich bliscy nigdzie nie wychodzą. Martwią się meni i maszynką do makaronu, nie zaprzątają sobie łebków rozrywaniem i bakteriami gnilnymi w ślinie.

Valdoraptor23

W sumie może właśnie tak być.

emo_waitress

A z tymi Aaronami to trafne spostrzeżenie ;)

Valdoraptor23

Coś musi być na rzeczy, skoro ten majster był tak roztrzęsiony mówiąc do menedżmentu o Abrahamie ratującym koparkową kobitę, jakby mu się co najmniej Matka boska objawiła.
Stąd mnie tak rozśmieszyła reakcja Łódy Alena, jak go to sprytnie euzebia nazwała :) To było takie: ojeżu, azali tyś mój wybrany majster, a tamten to może być nawet prorokiem Abrahamem i Mojżeszem nawet, ale jam na niego nie głosował, on nie jest moim proteże! Bo cóż za nim przemawia? Że zabił te śmierdzące nic nie znaczące coś? Że uratował kogoś? A czy ktoś go o to prosił? Bo ja nie! Tedy niech spie... niech się oddali :D

pegaz_filmweb

Oj tam oj tam, trzeba czymś zapełnić czas do nowego sezonu Penny Dreadful :)
Również bardzo chętnie oddałabym 3 odcinki o Alexandrii za 1 odcinek o Terminusie. Może być całkowicie bez Ricków :)

lukaszbin04

Najlepszy odcinek w tym sezonie jak dla mnie ;P

ocenił(a) serial na 4
lukaszbin04

Krótko;

Ksiundz mnie nie zaskoczył. Ani trochę. I to wcale nie dlatego że ogarnęłam kumix.
Odcinek o ostatnich chwilach wygładzonego , łagodnego jak baranek Ricka. I dobrze bo tak średnio mu z tym do twarzy. Carol w ogóle zasługuje na własny serial. To ona złem tem gorejącym w tym świetle o którym rzekał ksiundz. Ewidentnie to ona. Powiadam. I zajefajnie- coraz bardziej lubię Karollę, za to niecackanie się. Obok Ricka stelaż TWD.
Śmierć Noah. Co za pech. Ryży w swoim żywiole- o tak:) Rychły zwiastun końca sielanosy w Alexandrii. I dobrze bo co za sielsko to za nudno nawet jak na tą produkcję.
Ogólniaście oglądało się dobrze-przewijając do szybszych momentów. Koreańczyk nie wzrusza już mię od dawien dawna, więc kończył by waść już no...
Na gwiazdkę odcinka oprócz Ryka i Car zasłużył Judżyn. I o misiowy boże Tara nie może umrzeć.
Reasumując poziomowo ciut lepiej niż ostatnimi czasy. Ale może sprzyja temu aura "normalnego" "miasteczka" a nie połaci lasu.

ocenił(a) serial na 8
Walking_TedCommingtoBad

Dla mnie najlepszy epizod po przerwie zimowej bo:
1) Mało Ricka i Coralgola - można mnie linczować, ale tej dwójki serio nie trawie. Rick z grymasem wymuszonego badassa, który z p*pki z turbo kręgosłupem moralnym w 2 pierwszych sezonach przemienia się w jaskiniowca, który przypomniał sobie, że sprzęt między nogami jest nie tylko do szczania.... Whats wrong with you?
2) Wypad do magazynu - brakowało mi tego...
3) Abraham - akcja super, aczkolwiek czy tylko ja zauważyłem, że tuż przed jatką Abraham się jakoś dziwnie poczuł? Czy to nie aby draśnięcie podczas furii Sashy?
4) Klecha - zabijcie mnie obelgami, ale zgadzam się z nim, i jego zachowanie traktuję jako chęć odkupienia win. Dlaczego? Każda utopia w TWD upada i każda po ingerencji Ricka (specjalnie pisze o nim a nie o grupie). Jest to pierdzielony hipokryta, który pod pretekstem troski o grupę i dzieci, karmi swoje władcze ego. Sam na siłę wprosił się do Herszela, a nikogo nie chciał przyjąć do siebie....jak dla mnie nie z obawy przed strata bliskich, tylko przed strata władzy, którą pokochał. Opór przed gubernatorem był tez tym spowodowany a już na maxa się w tym utwierdziłem po rozmowie z Carol i Deryleu na ganku pierwszy dzień po wejściu do Aleksandrii. I fani Ryśka mogą i na mnie wylewać rzygi, zdania nie zmienię. Więcej przez niego ludzi ginie niż się ratuje.

Van_Zax

Może i jestem fanem Ryśka, ale podoba mi się Twoje spojrzenie na tę postać. Jest odmienne i ciekawe,

Co do Abrahama, gdyby był draśnięty to raczej już gryzłby piach. Sądzę, że to po prostu trudność z przebywaniem w nowej grupie ludzi, zaangażowania się w nową "misję", a może jakieś wspomnienie, o którym nic nie wiemy (absurdalny przykład: Tobin mówi, że idzie się załatwić do lasu, może ktoś z dawnej grupy Abrahama tak zginął? :D)

Mnie natomiast rozwalił moment, gdy jeden z członków ekipy budowlanej unosi broń w kierunku koparki i walczącego Abrahama stwierdzając, że tamten jeszcze żyje. Przez chwilę myślałem, że będzie chciał go zabić.

ocenił(a) serial na 8
Valdoraptor23

Rozsądek też każe mi tak myśleć, aczkolwiek przypominam sobie Boba, który dość długo maskował ugryzienie. Muszę przyjrzeć się tej scenie jeszcze raz.

Van_Zax

Bob został ugryziony jednego dnia, wrócił do kościoła, wieczorem płakał w lesie i został schwytany, zmarł następnego dnia, gdy kanibale odnieśli go z powrotem. To daje ok. 1, góra 1,5 dnia przeżycia od ugryzienia.
Abraham został draśnięty w odcinku dziesiątym, potem bohaterowie spędzili noc w stodole, następnego dnia spotkali Aarona, spędzili kolejną noc w magazynie, dotarli do Aleksandrii, spędzili następną noc wszyscy razem w domu. Przyjęcie to jeszcze jedna noc. Tak więc mamy przynajmniej 4 noce, nie ma bata, żeby z zakażeniem krwi tyle przeżył, nieważne czy od ugryzienia czy pokrytego krwią noża ;)

ocenił(a) serial na 8
Valdoraptor23

W sumie racja. Jestem na świeżo po tej scenie i chyba ta zmiana była spowodowana przeczuciem. Z kierunku Łokerów najpierw przyleciały ptaki, widząc je chyba naszła go myśl "cisza przed burzą".

Van_Zax

Właśnie, też uznałem, że zwrócił uwagę na ptaki i się przygotowywał po części do tego, że coś pójdzie nie tak.

Valdoraptor23

Uff... dobrze, że nie zombie-ptacy

Uff...

Gasza1910

Hehe:

http://www.filmweb.pl/film/Poultrygeist%3A+Noc+kurcz%C4%99cich+truche%C5%82-2006 -229938

Valdoraptor23

O Panie
Z takimi ptacami zombiami to by nawet Ryk, Karl i Kapelusz nie dali rady

ocenił(a) serial na 6
Valdoraptor23

Ja pierdzielę, gdzie Ty to znalazłeś? Hahahaha

gosia84_2

Podczas wyprawy na krańce internetów. Jeszcze nie oglądałem ale zamierzam :D

ocenił(a) serial na 6
Valdoraptor23

To czekam na Twoją recenzję :)

Van_Zax

hahah jestescie smieszni, wychodzi na to ze wy byscie ruchali sie po krzakach po takiej apokalipsie non stop ,smiechu warte, sralibyscie w majty ze strachu ot co...po drugie i najwazniejsze ,zadna z pan w grupie nie jest warta wyciagniecia sprzetu, a mi na pewno by nie stanał :)

Van_Zax

"Rick z grymasem wymuszonego badassa, który z p*pki z turbo kręgosłupem moralnym w 2 pierwszych sezonach przemienia się w jaskiniowca, który przypomniał sobie, że sprzęt między nogami jest nie tylko do szczania.... Whats wrong with you?"
Czyli mam rozumieć, że ewolucja bohaterów jest zła, tak?

ocenił(a) serial na 8
Evangarden

Nie zła, po prostu ja tej przemiany w Ricku nie kupuję. Co jak co, ale tak na prawdę on miał najwięcej szczęścia z całej ekipy, dlatego najmniej wiarygodna jest dla mnie jego przemiana i aż tak drastyczne złamanie kręgosłupa moralnego.
- jedyny odnalazł żonę i dziecko
- gdy myślał, że po Judith - tadam, żyje.
- wszystkie błędy uchodzą na sucho
- żona ginie właściwie wtedy kiedy już wiedział, że się puściła.
Carol to chociaż miała traumatyczne życie przed apokalipsą, ale on? Przecież to co chłop na początku pokazywał tylko świadczy o tym jak miekką fają był, i sorry nie kupuje argumentacji "a co gdyby Cię chcieli zjeść Kanibale..." nie jego jednego w tym serialu chcieli. Serio, nikogo nie krytykuję, po prostu ja widzę, to tak, że chłop cierpi na syndrom Gubernatora, który przed apokalipsą był nikim specjalnym, ot gliniarz ... a w trakcie apokalipsy zorientował się jak ma duży wpływ na grupę, pokochał władzę, kozaczy i unika wręcz ludzi, którzy mogą swoją charyzmą zabrać mu grupę.

Van_Zax

Po traumie, jaką przeżył Rick po śmierci Lori, widać właśnie, jakim "szczęściem" była dla niego strata żony.

Poza tym, gdzie zostało powiedziane, że przemianie moralnej ulegają tylko te osoby, które zostały najdotkliwiej pokarane przez los, zwłaszcza w rzeczywistości, w której dobitnie widać, że największym potworem jest człowiek i trzeba być silnym, żeby przetrwać? Przecież o tym jest ten serial...

A ta "miękka faja", która na starcie stawiła czoła grupowemu terroryście, była po prostu praworządnym policjantem z kręgosłupem moralnym. Ta sama miękka faja ze 2 razy zdążyła powiedzieć w serialu, że już policjantem nie jest i że jej dawna profesja nie ma znaczenia.

"pokochał władzę"
Niezbyt wiele wiesz o tej postaci, jeśli wysuwasz takie wnioski.

ocenił(a) serial na 8
Evangarden

Po prostu taka jest moja telewizyjna interpretacja tej postaci.
"Po traumie, jaką przeżył Rick po śmierci Lori, widać właśnie, jakim "szczęściem" była dla niego strata żony." - ok, racja, taka, że pół sezonu błąkał się dookoła więzienia i mało nie udupił grupy, no prawdziwy lider.
Co do przemiany moralnej - ja się zgadzam, że można zobojętnieć, wyzbyć się problemu zabicia zombie czy osoby, ale człowiek, który w więzieniu stworzył zalążek mini społeczeństwa, ładuje bez powodu w zasadzie bezbronnego otoczonego gościa w szopie (Aron), podwala się do czyjejś kobiety, właściwie po 2 dniach spędzonych w Aleksandrii.
"stawiła czoła grupowemu terroryście" - bo jako jedyna miała broń?
I nie mów, że nie jest hipokrytą i dupkiem. Człowiek, któremu ratuje się dupę bo już dziecko zaczyna karmić orzechami, przechodzi przez bramę "raju" i mówi liderce miasta, że nie powinni nikogo więcej wpuszczać bo to niebezpieczne.... a potem ze swoimi ludźmi gada o ewentualnym przejęciu wioski siłą.
"Niewiele wiem" - wiem tyle co i ty po obejrzeniu serialu i przeczytaniu komiksu. Po prostu mam inną interpretację tej postaci.
I żeby nie było, ja przeważnie lubię postacie, które mają jaja i są dupkami. Nie podoba mi się jednak, to że z Ricka zrobili dupka, który ma się za super dowódcę, lidera, mentora i ostatnie światełko nadziei, a taki na prawdę nie jest. Brakuje mi konsekwencji. Nie mniej nie zabraniam nikomu go uwielbiać i szanuje wszystkie zdania i opinię - Dlatego do Valdoraptor - szacunek i dzięki :)

Van_Zax

Ja po prostu wychodzę z założenia, że interpretacja danego zagadnienia czy postaci może podlegać porównywaniu z różnych punktów widzenia, ale nie da się jej narzucić, bo wynika z osobistych doświadczeń, spostrzeżeń i pojmowania różnych kwestii.

ocenił(a) serial na 8
Valdoraptor23

Masz u mnie piwo :)

ocenił(a) serial na 8
Walking_TedCommingtoBad

5) Na minus Carol - aż się sam dziwie że to pisze, ale jeszcze tydzień temu kupowałem jej dwie twarze w Aleksandrii, ale tekst - "Będziesz musiał go zabić" .... W T F? Jest " policjantem" i chyba ma pilnować tam zasad a nie je łamać? Jeśli maja tworzyć jakieś zalążki odnowy cywilizacji to jest to totalnie nie halo.
6) podobała mi się też ta nie rozwaga mieszkańców Aleksandrii. To jest takie prawdziwe. Nawet bez apokalipsy robimy głupie błędy, a grupka z Aleksandrii tylko pokazuje jak słabi jesteśmy. Brakowało mi tego, ze ludzie ginęli wcześniej przypadkowo. Doszło już do sytuacji gdzie Rick z Coralem i spółka wchodzili do budynków jak jednostka GROM i choć praktyka czyni mistrza, to jednak nie da się być na pełnej koncentracji 24h (ale może się czepiam). Can't wait next episode.

ocenił(a) serial na 8
lukaszbin04

Dobry odcinek. W końcu świetnie zagospodarowano czasem, by ukazać pomijane postacie z poprzednich epizodach. Trochę ubolewam nad faktem, że teraz zabraknie pytań na forum "Gdzie księdzu???" i memów jednego użytkownika filmwebu z "Akuku!" :/. Coś czuję, że Meg G. jest tylko od cmokania Glenn-Hoo na odchodne. Liczyłem, że dziewczyna wbije po schodach podczas rozmowy Pani Underwood z "nergalowskim" niszczycielem biblii i powie "Panie księdzu, a może Pan powie jak Pan zablokował wejście do świątyni zbawienia?". Meg G. umie tylko robić miny... Szkoda, kiedyś umiała ściągnąć bluzkę na rozkaz Gubcia :v, dammmm.

Świetnie się bawiłem w wątku Glenna, chociaż bohaterowie pewnie nie. W końcu powrót do strategicznego myślenia i czyszczenia lokacji z mózgiem jak za czasów 3 sezonu. Nawet zacząłem się przekonywać do synka Pani Underwood, który słuchał rozkazów naszego szoguna, ale ostatecznie spaprał sprawę. Potem mieliśmy "wszyscy nienawidzą Chrisa". Dobrze, że Glenn nie zabił randoma X, dzięki czemu twórcy konsekwentnie budują jego postać, nie robiąc z niego badassa. Jeszcze Ryszard, by się wkurzył i podszedł do biednego Glenn-Hoo na planie przywalając mu w ryj mówiąc "To moja działka!", by następnie charakterystycznie dla siebie położyć dłonie na swych biodrach. Scenarzyści szybko, by podbiegli do Ryszarda uspokajając go i podkreślając "Spokojnie, już zmieniamy scenariusz. Andriuuu wyluzuj, proszę Cię stary no..." #taGbyło.

Abraham jest tak rewelacyjną postacią, że brak mi słów. Swoją drogą czuję jego romans z Panią Kopareczką (nie z maszyną, żeby nie było).
[spoiler komiks]
W końcu Seniorita-Konczita się od niego odwróciła po jakimś skoku w bok, także to jest wysoce prawdopodobne. Pytanie czy wtedy Judżin wykorzysta okazję?
[/spoiler komiks]
Co do finału, to świetnie pasuje mi duo Ryszard-Carol. Sprawiają wrażenie dwójki psychopatów. Wszystko wskazuje na to, że koniec sezonu zakończy się przejęciem władzy przez Ryszardów, a sam osobiście wolałbym atak Wilkorów i komiksową akcję z KORALEM. A może atak Wilkorów>przejęcie władzy Ryszardów>KORAL?

ZjedzCiastko

Kolejna świetna i śmieszna recenzja :)

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

;____; Emo... Twe słowa tyle dla mnie znaczą, dziękuję :').

ZjedzCiastko

Olala, byle nie za dużo znaczyły, bo jako forumowe bogię jeszcze rozwinę z tobą bliską relację, jaką rozwinęłam niniejszym z Gabryjelem :3

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Kurczę, kurczę.

ZjedzCiastko

W sekrecie ci powiem, że wolę jednak kogoś, kto ma ciastko w imieniu, niż kogoś, kto pozwala, żeby truskawki skisły w durszlaku. Ale psst, cicho sza. Przy Gabryjelu udajemy, że jesteśmy doskonałymi nieznajomymi :)

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Rick poklepuje Cię po ramieniu i odchodzi, a ty naznaczona brzemieniem jego zdystansowania i badasowości ocierasz się polikiem o nie.

ZjedzCiastko

"Rick poklepuje Cię po ramieniu i odchodzi, a potem nie myje już swojej ręki do końca życia"
*fixed


ZjedzCiastko

Sądzę, że upychając wszystkie te przed-Neganowe hity w tym sezonie zmarnowaliby trochę ich potencjał. Czasem lubię sobie poczekać i podomyślać się w przypadku niektórych kwestii (pamiętacie jeszcze wątki takie jak karmienie trupów szczurami w więzieniu?). Ostatnio prawie wszystko, co zaczyna być ciekawe, natychmiast jest ucinane lub wyjaśniane, brakuje mi takich dłuższych wątków pobocznych.

lukaszbin04

Jaki fajny odcinek :D

Darlene na motorze to jest to! Daryl bez motora nie był kompletny. Aż sama poczułam ten wiatr mierzwiący mu włosy :D

Gdy Noah wpadł na śniadanko do pana architekta, początkowo myślałam, że zaraz się tam odprawi jakaś sesja terapeutyczna - serial zabrnął ostatnio na takie "głębiny" psychologiczno-filozoficzne, że nie byłoby to takie dziwne. A prośba Noaha była całkiem sensowna, może nawet w efekcie zbudowałby mury z podporami, uwaga, w środku.

Nie za bardzo rozumiem schizy Abrahama, te niby-napady lęku czy coś... Gdy się tak zagapił na swoje odbicie w lustrze myślałam, że może wreszcie rozważa pozbycie się tych paskudnych wąsów. A akcja podczas jumania materiałów z budowy świetna, Abi w swoim żywiole. Wreszcie chłop odżył. I nawet fajną broń sobie znalazł, co to było, jakiś morgenstern? :D bardzo praktyczne w walce z zombie.

Największym minusem odcinka był wybuch w supermarkecie - wybuch z najniższym budżetem jaki zdarzyło mi się kiedykolwiek oglądać xD Wybuch w zasadzie składający się huku i cięcia. Uwaga, twórcy TWD: stworzyliście nowy rodzaj wybuchów filmowych.

Urzekła mnie na swój sposób chemia między Carol a Ciasteczkowym Potworem. Widać, że dzieciak lgnie do Carol - podejrzewam że imponuje mu jej szorstkość, surowość i fakt, że jako jedyna z dorosłych nie ściemnia.

Po akcji na budowie i w supermarkecie chyba już wiadomo, jak Alexandryjczycy zdołali przetrwać tak długo. Zawsze, gdy pojawiały się kłopoty wszyscy, którzy mogli, mówiąc delikatnie brali nogi za pas, a mówiąc wprost spie*dalali w podskokach. Muszę przyznać, że już od dawna nic mną nie ruszyło w tym serialu jak przygody Tary, Glenna, Noaha, Judżina i dwóch harcerzy. Aiden i Nickz pewnością musieli ukończył Wydział Głupoty na jakiejś prestiżowej amerykańskiej uczelni, a Nick dodatkowo zrobił specjalizację z Tchórzostwa Stosowanego - przy tej parze nawet Eugeniusz wydaje się być kozakiem, tym bardziej, że w tym odcinku pocisnął. Brawa dla Gienia.

Śmierć Aidena była straszna, twórcom udało się dobrze ją wyważyć, nie powiem, podziałała na mnie, mimo niechęci do postaci. Uważam tylko, że za wcześnie zginął bo wprowadzał życiodajny ferment - każdy serial potrzebuje swojego dupka, że w TWD brak etatowego, a ci na umowę o dzieło zmieniają się jak w kalejdoskopie, Aiden był obiecujący. Tak więc kolejne błędne posunięcie fabularne.

Scena w drzwiach - świetna lokalizacja, punkty dla twórców za inwencję. Śmierć - straszna, ale co poradzić ilość Afroamerykanów w serialu musi się zgadzać. Mimo, że był w sumie nudną postacią, to jednak szkoda. Cała sytuacja była jeszcze gorsza przez to, że musiał ją oglądać Glenn, który notabene z odcinka na odcinek powraca do bycia dawnym Glennem. Wielkie plusy dla aktora za świetną grę, jak i dla samej postaci za charakter.

W ogóle mam wrażenie, że w ostatnich bodajże trzech odcinkach, postaci zyskały więcej kolorytu niż przez ostatnie 1,5 sezonu. Rick, Glenn, Carol, Abraham, nawet Judżin... wreszcie mam wrażenie, że patrzę na ludzi z krwi i kości a nie jakieś papierowe wycinanki.

Akcja z Gabrielem, była dziwna i wkurzyła mnie. Nosz, kurde, emo waitress ma rację, co i rusz się komuś zbiera na problemy psychiczne :/ Mam nadzieję, że pani kongresman nie jest na tyle głupia by uwierzyć w bredzenie księdza.