Relacja

Cannes: Zwyczajne bohaterstwo

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Cannes%3A+Zwyczajne+bohaterstwo-73730
Po kilku seansach reżyserskiego samouwielbienia tym bardziej doceniam Akiego Kaurismäkiego  czule ironicznego i z uwagą przyglądającego się niepozornemu człowiekowi.

Portowe bary, zapyziałe uliczki, skromne domki – w tej dekoracji francuskiego Hawru, jakby wyjętego z klasycznych filmowych przedstawień nadmorskich miast, toczy się akcja filmu. By dotrzeć stąd do Anglii, wystarczy przeprawić się przez kanał. Ale to nie miasto, jak wskazywałby tytuł, jest bohaterem nowego filmu Kaurismäki, tylko Marcel Marx – czyścibut w słusznym wieku, z trudem zarabiający na utrzymanie swoje i ukochanej żony. Na szczęście Marcel potrafi podejść do swoich problemów ze zdrowym dystansem, szczególnie wtedy, gdy starcza mu pieniędzy na lampkę wina. Okaże się, że to słuszna postawa, bo innym powodzi się nieporównanie gorzej: Idrisse, chłopak skądś z Afryki, dotarł do Hawru w kontenerze, lecz grozi mu deportacja. Gdy Marcel przypadkiem spotka zagubionego, stojącego po pas w wodzie dzieciaka, pomoże mu uciec przed policją emigracyjną, zapewni opiekę i odnajdzie rodzinę w Anglii.

Marcel pomaga kompletnie bezinteresownie, nie robiąc wokół siebie zamieszania, jakby ta pomoc była najoczywistszą rzeczą na świecie. Po prostu wykonuje kilka czynności, by niewinnego dziecka nie odesłano do jego kraju. Zaczyna od drobnych gestów, takich jak przyniesienie mu kanapki, a kończy na zorganizowaniu koncertu-zbiórki na przeprawę Idrisse'a do Anglii. – Planuję trendy koncert charytatywny – powtórzy za kimś, kto mu podrzucił ten pomysł. Co najważniejsze, wokół Marcela wydarzy się kilka małych cudów i wszyscy zaczną mu solidarnie pomagać. Nie będzie to jakiś spektakularny zryw, wymagający poświęceń, tylko wykonywane z niesamowitą naturalnością gesty, na przykład wręczenie Marcelowi bez słowa jednej bagietki więcej.

Podobnie jak w "Dziecku z rowerem" braci Dardenne, konkursowym filmie sprzed paru dni, także u Kaurismäkiego obcy człowiek daje pokrzywdzonemu przez los dziecku szansę na lepsze życie. Ale poza tym powierzchownym fabularnym podobieństwem "Hawr" jest tak inny od "Dziecka z rowerem", jak tylko można to sobie wyobrazić. Choć film porusza problem ludzi nielegalnych i niesie piękne przesłanie solidarności, to trudno byłoby go zaszufladkować jako typowe zaangażowane kino społeczne.  

 

Bo to przede wszystkim Kaurismäki, ze wszystkimi charakterystycznymi elementami swojego stylu. Daleki od realizmu, trochę prześmiewczy, chwilami groteskowy, a zaraz potem pokazujący coś ważnego, traktujący nas całkiem na poważnie. Cały obraz został ciekawie wystylizowany: od czasu do czasu ktoś mówią "Godardem", komisarz wygląda jak wyjęty z filmu noir z lat 50. itd. Sam Marcel jest świetnie skrojonym bohaterem: dowcipkuje, wydaje niczym się nie przejmować, ale w innych momentach okazuje głębokie przejęcie i empatię. André Wilms świetnie zniuansował rolę, niestety nie przypuszczam, żeby przy gwiazdorskiej konkurencji miał szansę zdobyć w Cannes nagrodę.
 
Można zarzucić "Hawrowi", że idealizuje i podsuwa złe rozwiązanie problemu emigrantów: nie dość, że Idrisse jest bardzo kulturalnym chłopcem mówiącym po francusku (i wypada dość płasko na tle pozostałych osób), to Marcel i tak dąży do odesłania dalej "ładunku", jak o dziecku w pewnym momencie mówią bohaterowie. Problemu nie ma, problem zostaje przekazany komu innemu – strategia wobec obcych, która niestety ostatnio pojawiła się w Unii Europejskiej. Jednak uproszczenie w przypadku tego filmu nie staje się szkodliwe: od kiedy to Kaurismäki miałby wiernie odwzorowywać rzeczywistość? Dopóki ją "przekłamuje" i odrealnia tak wspaniale jak w "Hawrze", jestem za takim przekłamaniem.  

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones