Co poza "Marvel's Midnight Suns"? Najlepsze team-upy Marvela

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Co+poza+%22Marvel%27s+Midnight+Suns%22+Najlepsze+team-upy+z+Marvela-148671
Co poza "Marvel's Midnight Suns"? Najlepsze team-upy Marvela
Co dwaj superbohaterowie to nie jeden. A co czterech to nie trzech. Ba, do takiej konkluzji decydenci z Marvel Comics, czyli Stan Lee i Jack Kirby, doszli już na samym początku klecenia swojego popkulturowego uniwersum, które pół stulecia później stało się filarem bieżącego kinowego repertuaru. Kto nie wierzy, niech zerknie na zeszyt, który zmienił wszystko, czyli pierwszy numer "Fantastycznej Czwórki".

A był to dopiero początek. Z czasem zaczęto żenić trykociarzy z różnych serii, zależnie od tego, kto jaką popularnością się cieszył. Stąd Hulk stanął u boku Doktora Strange’a, na potrzeby Avengers odmrożono samego Kapitana Amerykę, a Spider-Man dostał nawet osobną serię, gdzie spotykał się z coraz to innymi superbohaterami – i chyba tylko dla niepoznaki zatytułowaną "Marvel Team-Up", a nie, dajmy na to, "Człowiek-Pająk i jego niesamowici przyjaciele".

Odwołując się do osobistych, kombatanckich opowieści gdzieś z połowy lat dziewięćdziesiątych, powiem tylko, że najbardziej ekscytowałem się tymi zeszytami przygód Spider-Mana, gdzie ten zbijał piątki z innym herosem albo skrzykiwał towarzyszy, żeby nakopać kolejnym wydziwaczonym draniom dybiącym na nowojorskie cnoty. I nie inaczej było z grami.


Automat z "The Punisher", odkryty przeze mnie na odpustowym deptaku podczas rutynowych nadmorskich wakacji z rodzicami, krył spełnienie dziecięcych marzeń, bo mogliśmy szarpać na dwóch z kuzynem – ja Punisherem, on Nickiem Furym, albo odwrotnie – osłaniając się wzajemnie i tym samym oszczędzając cenne żetony, które nie schodziły już tak prędko. Oto prawdziwy team-up w praktyce! Po dziś dzień "The Punisher" to żelazna, złota nawet klasyka arcade’owego beat ’em upu, korzystająca z modelu wypracowanego przez "Final Fight" (a to już było męczone przeze mnie na lokalnym basenie, po zajęciach z pływania), ale wyniesionego na kolejny poziom. Nie dość, że gra wyróżniała się sporym ładunkiem przemocy, to Nick bezceremonialnie jarał cygaro, a panie-ninja były ubrane odpowiednio skąpo jak na tamto upalne lato. Sparowanie postaci Fury’ego i Punishera miało też fachowe umocowanie fabularne, bo ci dwaj, choć często skaczą sobie do gardeł, to jednak przyjaciele od spluwy i kielicha i łączy ich wspólny cel: dokopać Kingpinowi i jego przydupasom. Nie był to jednak ani pierwszy taki team-up, ani szczególnie ekstrawagancki jak na standardy zarówno komiksowe, jak i gamingowe.


Już rok 1985 przyniósł "Questprobe: The Human Torch & The Thing", niepozbawioną sporych ambicji tekstówkę o niezłej oprawie graficznej, gdzie tytułowi bohaterowie musieli odbić Alicję Masters z rąk Doktora Dooma. Projekt ten był powiązany ściśle z wydawanymi specjalnie z tej okazji komiksami, korzystał z oryginalnych prac ze stajni Marvela i gdyby tylko sprzedawał się lepiej, doczekałby się nie trzech, ale pewnie i z dziesięciu części. Dzisiaj to rzecz jasna ramota, a Human Torch i The Thing pojawiają się osobiście na ekranie bodaj raz czy dwa (choć cała przygoda opowiedziana jest z ich perspektywy), ale i tak wypada odnotować ten tytuł chociażby z kronikarskiego obowiązku.


Przed końcem dekady, nie licząc przygód X-Men, pojawił się jeszcze jeden team-up, czyli "The Amazing-Spider-Man and Captain America in Dr. Doom’s Revenge" i tutaj nasi superbohaterowie torowali sobie drogę do tytułowego antagonisty, łojąc skórę coraz to nowym złolom nawet nie tyle z drugiego, co trzeciego komiksowego planu. Ten cokolwiek toporny tytuł pozostaje jednak mało znaczącym przypisem w tej krótkiej historii komiksowo-gamingowego team-upu, szczególnie że Spider-Man i Kapitan Ameryka nie występowali na ekranie razem, ale kolejne przeszkody pokonywali na zmianę. Zaledwie solidna okazała się też inna gra z dzierżącym tarczę herosem –  scrollowana naparzanka "Captain America and The Avengers", gdzie z jakiegoś powodu wyróżniono Kapitana spośród innych Mścicieli, ale tam już chociaż można było grać razem z przyjaciółmi, nawet i trzema jednocześnie.


Lata dziewięćdziesiąte były owocne dla przeżywającego renesans popularności Spider-Mana, bo ten sprzymierzył się aż dwukrotnie z niegdysiejszym arcywrogiem Venomem ("Spider-Man and Venom: Maximum Carnage" oraz w prędko zrealizowanym sequelu "Venom/Spider-Man: Separation Anxiety"), mutantami ("Spider-Man and the X-Men in Arcade’s Revenge"), nieco przypadkowymi herosami ("Spider-Man: The Video Game", gdzie wystąpili Czarna Kotka, Hawkeye i Namor") oraz tymi z pierwszej ligi ("Marvel Super Heroes in War of the Gems" z udziałem Kapitana Ameryki, Iron Mana, Hulka i Wolverine’a, a także znanego dobrze nie tylko komiksiarzom Thanosa jako głównego złego). Żadna z tych gier nie odkrywała co prawda beat ’em upowego koła na nowo, ale ta z X-Men, co ciekawe, stawiała raczej na wyzwania platformowe, a Spider-Man z Venomem stanowili duet nie do zatrzymania i wywalczyli sobie wysoką pozycję w tym swoistym zestawieniu.


Z kolei po dnie szoruje słusznie zapomniana pozycja "Iron Man and X-O Manowar in Heavy Metal", która jest jednak o tyle interesująca, że mamy do czynienia z crossoverem Marvela z do niedawna nieobecnym na naszym rynku Valiant Comics. Niestety, gra jest słaba, brzydka i nie ratuje jej intrygujące sparowanie tytułowych postaci. Następne lata przyniosły całe mnóstwo bijatyk, które upychały tyle postaci, ile się dało, ale, jeśli mam nie uciekać się do dygresji, trzymać gier typowo narracyjnych i w większym stopniu wykorzystujących team-upy fabularnie, to przejdę od razu do niezłego "Marvel Ultimate Alliance" (sequele były niestety słabsze), czyli może i chaotycznego, ale eksplozywnego, akcyjnego RPG, gdzie mamy do wyboru – niech no tylko zerknę – sto czterdzieści postaci z obszernego katalogu Marvel Comics (podobny myk wykorzystali także potem twórcy "Lego Marvel Super Heroes").


Na szczęście nie liczba postaci decyduje o jakości gry, choć świeżutkie "Marvel’s Midnight Suns" oferuje ich niemało, a do tego mamy tam nie lada gratkę: możemy stworzyć własnego bohatera/bohaterkę o pseudonimie The Hunter i wybrać dla niego lub dla niej któreś z kilkudziesięciu różnych mocy. Ponadto mamy jeszcze do dyspozycji kilkunastu trykociarzy wyselekcjonowanych starannie z takich ekip, jak: Midnight Sons, Avengers, Runaways czy X-Men, a sama gra nie jest ani beat ’em upem, ani akcyjniakiem polegającym na zręczności, lecz taktycznym, turowym RPG, co jest niemałym novum, jeśli o gry na podstawie Marvela chodzi.

I nie będzie to bynajmniej jedyne odświeżenie team-upowej konwencji, bo stosunkowo niedawno zapowiedziano też osadzoną w drugowojennych realiach, niezatytułowaną jeszcze grę akcji z Kapitanem Ameryką i Czarną Panterą. Nie ma co jednak liczyć, że zobaczymy ją w ciągu najbliższego roku czy dwóch. Ale jeśli będziecie się niecierpliwić i zagracie już we wszystko, co wymieniłem powyżej – i jeszcze parę innych gier, które się tu nie pojawiły – nie zapomnijcie, że macie też do odhaczenia co najmniej parę setek komiksów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones