Wybieramy najlepsze seriale i filmy na Święto Niepodległości

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/TOP+10%3A+ranking+polskich+seriali+i+film%C3%B3w+na+%C5%9Awi%C4%99to+Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci-163846
Wybieramy najlepsze seriale i filmy na Święto Niepodległości
źródło: Getty Images
autor: NurPhoto
11 listopada obchodzimy Święto Niepodległości, wspominając moment, gdy po 123 latach zaborów Polska ponownie znalazła się na mapach. Z takiej okazji warto celebrować także dumę z naszej kinematografii. W końcu, jak udowadniają poniższe tytuły, mamy czym się chwalić. Wybraliśmy zatem polskie filmy i seriale, przy których warto spędzić ten wolny dzień.

Wśród dziesięciu produkcji w tym zestawieniu uwzględniliśmy różne propozycje. Niektóre to oczywiście projekty skupiające się na opisaniu drogi do niepodległości, zarówno z perspektywy Polaków, jak i innych mieszkańców tych ziem. Inne to po prostu chluby w historii naszej kinematografii – produkcje wybitne, nietuzinkowe, które możemy z dumą pokazywać na całym świecie.     

TOP: najlepsze filmy i seriale do obejrzenia w Święto Niepodległości



W filmie Pawła Maślony przeszłość zostaje czymś więcej niż zbiorem dat, faktów i nazwisk. Choć fabuła "Kosa" nie jest wolna od rozpoznawalnych postaci czy wydarzeń, o których można przeczytać rzetelne prace historyków, twórcy dziarsko ruszają tropem sztuki opowiadania – która ma przede wszystkim bawić. Losy Tadeusza Kościuszki zmieniają się w kanwę opowieści przygodowej, w której nie brakuje najlepszych elementów kina rozrywkowego spod znaku płaszcza i szpady. Niejednokrotnie wielka historia zawiśnie na włosku, a o przyszłości będzie decydował ktoś tak niepozorny jak chłop walczący o szlachecki tytuł. W Święto Niepodległości ta opowieść – także w wymiarze faktograficznym – rezonuje znacznie mocniej, nie tylko przez wzgląd na niecodzienne podejście do tragicznych meandrów polskiej historii. W końcu całe dzieło Maślony dzieła jako drogowskaz: na jakościowe kino o historii zorientowane przede wszystkim na rozrywkę.

Jacek Braciak w filmie "Kos"

Zrealizowany na stulecie odzyskania niepodległości film dokumentalny pokazuje drogę Polaków do wolności. Produkcja w reżyserii Krzysztofa Talczewskiego posługuje się niepublikowanymi zdjęciami archiwalnymi oraz materiałami filmowymi po rekonstrukcji cyfrowej i kolorowaniu, aby odkryć przed widzami wydarzenia z lat 1914-1923. W tym okresie na ziemiach dzisiejszej Polski trzej zaborcy brali udział w wojnie, a obok nich na nowo rozkwitały nadzieje na niepodległość naszego narodu. Dzięki ożywionym obrazom ten fragment ważnej historii staje się wyjątkowo namacalny. Wraz ze świadectwami osób, które brały udział w walce o wolną Polskę, możemy na nowo dotknąć historii znaną jedynie z podręczników. "Niepodległość" nie ma konkurencji w podsumowaniu meandrów wydarzeń, które stały za odrodzeniem się ojczyzny.

Kolejny tytuł z miejscem w ścisłej czołówce najlepiej ocenianych filmów polskich według użytkowników Filmwebu. Oczywiście za arcydziełem Andrzeja Wajdy ciągnie się długa tradycja peanów, do których trudno dodać coś więcej. Święto Niepodległości wydaje się dobrą okazją, aby przypomnieć sobie, że rodzime kino stać na wybitność, bez podziału na kraje, warunki powstawania, czy budżety. Choć "Ziemia obiecana" skończyła już 50 lat, pozostaje filmem wiecznym, niepodległym regułom przemijania. Bez walorów czysto filmowych – porywającej historii z świetnymi rolami bohaterów, maestrii scenograficznej i inscenizacyjnej – ten portret przeszłości byłby niedostrzegalny. Na szczęście gwiazdy ułożyły się zupełnie inaczej, a filmowcom od początku do końca sprzyjała fortuna. Dzięki temu powieść Reymonta otrzymała najlepszą możliwą adaptację, a kino polskie swoją wielką dumę.

Na skróty: "Ziemia obiecana"



Kazimierz Kutz w swojej trylogii śląskiej dotykał tematu tożsamości mieszkańców tych ziem, które dołączyły do II RP dopiero w 1922 roku. "Sól ziemi czarnej" opowiada historię drugiego z powstań odbywających się w latach 1919-1921. Bohaterem filmu staje się Gabriel, najmłodszy z siedmiu braci. Wszyscy dołączają do walki o niepodległość. W trakcie zrywu chłopak zakochuje się w niemieckiej sanitariuszce, stając przed moralnym dylematem dotyczącym dalszej walki. Pięknie nakręcona przez Wiesława Zdorta opowieść o utraceniu młodzieńczej naiwności portretuje wydarzenia dotąd marginalizowane przez kino, a równie ważne w historii polskiej niepodległości. Dzięki temu, a także kolejnym filmom reżysera XX-wieczna historia Ślązaków stała się reprezentowanym tematem.

"Kamerdyner" w reżyserii Filipa Bajona oddaje ekran innej niedoreprezentowanej grupie etnicznej. Mowa oczywiście o Kaszubach, których losy w pierwszej połowie XX wieku poznajemy przez pryzmat relacji z sąsiadami. Na ich ziemiach zamieszkują zarówno rody pruskie, jak i Polacy. Wichry historii zmienią wiele żyć – porządek znanego im świata wywracają dwie wojny światowe. Przepełnioną tragizmem opowieść o pokoleniach żyjących przez lata obok siebie poznajemy z perspektywy Mateusza (Sebastian Fabijański), nieślubnego syna hrabiego Hermanna von Kraussa (Adam Woronowicz), trafiającego na wychowanie do żony arystokraty, Gerdy (Anna Radwan). Produkcja zdobyła Srebrne Lwy podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Te siedem lat temu premiera "Ślepnąc od świateł" była sporym wydarzeniem. Oto ośmioodcinkowa zamknięta historia, produkt polskiego oddziału HBO, okazała się namiastką telewizji jakościowej, jaką mogliśmy oglądać jedynie w wydaniu amerykańskim. Ze współpracy Jakuba Żulczyka i Krzysztofa Skoniecznego wyszła wyjątkowa opowieść o warszawskim półświatku z perspektywy wziętego dilera, Kuby (Kamil Nożyński). Jeśli miarą jakości dzieła kultury są powtarzane przez lata cytaty, tytuł przerósł najśmielsze oczekiwania. Jeśli marzycie o egzotycznych wakacjach, chcecie wprowadzić się w nastrój świąteczny – w końcu akcja dzieje się w okolicy Bożego Narodzenia – i jeszcze raz spotkać wyraziste postaci pokroju Jacka (Robert Więckiewicz) czy Daria (Jan Frycz), "Ślepnąc od świateł" czeka na powtórkę.


Produkcja już niemal stuletnia, którą można oglądać współcześnie dzięki wersji zrekonstruowanej cyfrowo. Autor powojennych hitów "Zakazane piosenki", "Skarb" czy "Przygoda na Mariensztacie" Leonard Buczkowski stworzył ówczesną historię Legionów od roku 1914 do 1920. W biurze werbunkowym w Krakowie poznaje się student z Zurychu i pracownik winiarni. Razem idą w bój, a gdy pierwszy z nich zostaje ranny, ukrywają się w pobliskim dworku. Dzięki pomocy dzieci szlachcica żołnierzom udaje się ujść z życiem przed poszukującymi Rosjanami. Ich losy prowadzą aż do wojny polsko-bolszewickiej i odzyskania niepodległości. Choć to współcześnie jedynie pocztówka z dawnych czasów, produkcja zaskakuje rozmachem scen batalistycznych. Do skompletowania zniszczonego filmu użyto aż pięciu kopii: trzech z Polski i dwóch z USA.

Po zaledwie tygodniu od premiery użytkownicy Filmwebu bardzo wysoko ocenili nowe dzieło Jana Holoubka. Nawet bez patrzenia na bardzo wysokie noty produkcję Netfliksa warto zobaczyć ze względu, aby wziąć udział w narodowej dyskusji. W końcu dziś "Heweliusz" gości na językach każdego, w tramwajach i autobusach, podczas pracy, na przerwach – i przede wszystkim na ekranach. Opowieść o katastrofie tytułowego promu i śledztwie próbującym ustalić przyczyny zatonięcia porywa od pierwszych minut, od razu wrzucając nas w środek akcji. Oczami ofiar i osób, które na Bałtyku straciły bliskich, patrzymy na przyczyny i skutki, często niepołączone, przesłonięte. Ale uniwersalne pytania o istotę prawdy i cenę walki o sprawiedliwość z niewydolnym systemem nie przesłaniają czystej widowiskowości, którą może zaprezentować tylko produkcja wyjątkowa. Jeśli zdecydujecie się spędzić 11 listopada na kanapie, z pewnością od razu pochłoniecie wszystkie pięć odcinków serialu.

Zwiastun serialu "Heweliusz"



O czasach walki o niepodległość w latach nastych XX wieku nie powstało zbyt wiele produkcji fabularnych. "Legiony" stanowią jeden ze współczesnych wyjątków; dodatkowo dzieło wykorzystuje wielki budżet do pokazania rozmachu scen batalistycznych. Fabuła skupia się na trójce młodych bohaterów uwikłanych w miłosny trójkąt. Jak to w takich opowieściach bywa, płomienne uczucia rozrywa nie tylko niezdecydowanie, ale przede wszystkim trwająca wojna. Twórcy skupiają się na sekwencjach walki, a także portretowaniu realiów epoki. Na ekranie pojawiają się też postaci historyczne, m.in. w osobie Józefa Piłsudskiego (Jan Frycz) czy rotmistrza Zbigniewa Dunina-Wąsowicza (Borys Szyc). Mimo że produkcja nie jest pozbawiona wad, jeszcze nikt nie pokazał tego fragmentu polskiej historii z podobną swadą.

Nie tak dawno na ekrany powróciła legenda polskiej telewizji. Dwa sezony serialowego "Gliny" przez lata figurowały jako nieukończone arcydzieło rodzimego serialu. W końcu nadeszła trzecia seria – a to dobry powód, aby nadrobić albo przypomnieć sobie oryginał. Na ekranie śledzimy  losy policjantów ze stołecznego wydziału zabójstw. Tytułowy glina, doświadczony Andrzej Gajewski (Jerzy Radziwiłowicz), to archetyp funkcjonariusza całkowicie poświęconego pracy, świetnego detektywa, który całe życie oddał ściganiu przestępców. Całość wyreżyserował Władysław Pasikowski ("Psy"), za scenariusz odpowiada Maciej Maciejewski. Nawet dziś, w świecie wielu seriali kryminalnych stojących na barkach "Gliny", trudno znaleźć tytuł o podobnej skali uwielbienia. Jeśli w momencie premiery ominął was ten fenomen, albo chcecie przeżyć go jeszcze raz, "Glina" to propozycja idealna.