Choć od oscarowej gali minęło już parę miesięcy,
James Franco cały czas żałuje swojego udziału w niej w roli prowadzącego.
Aktor uważa, że teksty, który otrzymał od scenarzystów uroczystości, były zupełnie nieśmieszne. Szczególnie nie podobało mu się wyjście na scenę w przebraniu kobiety.
W wywiadzie dla "Playboya" gwiazdor opowiedział o jednym z niewykorzystanych pomysłów na urozmaicenie rozdania Oscarów. Otóż w pewnym momencie
Franco miał zaśpiewać piosenkę jak
Cher w duecie z...
Cher. Koncept upadł, gdy utwór z
"Burleski" (musical, w którym główną rolę zagrała wymieniona piosenkarka) nie dostał nominacji do Oscara.
Podobno kilka dobrych linijek napisał
Judd Apatow, ale organizatorzy nie pozwolili Franco ich wykorzystać.
Humoru aktorowi nie poprawia nawet fakt, że według
Stevena Spielberga tegoroczna gala oscarowa była najlepszą, jaką do pory widział.