Szanse na dystrybucję widowiska "
Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni" w Państwie Środka gwałtownie zmalały. Departamentowi propagandy nie spodobały się wypowiedzi grającego główną rolę
Simu Liu.
Fragmenty wywiadu udzielonego rozgłośni CBC w 2017 roku, w którym urodzony w Kanadzie aktor odniósł się do wspomnień rodziców z życia w komunistycznym reżimie, odbiły się szerokim echem w chińskich social mediach.
Liu nazwał w nim Chiny krajem trzeciego świata, w którym ludzie umierają z głodu.
W podobnej sytuacji znalazła się już
Chloé Zhao. Urodzona w Chinach reżyserka jeszcze niedawno była chwalona w ojczyźnie za swoje osiągnięcia. Opublikowany w amerykańskim "Filmmaker Magazine" wywiad z 2013 roku, w którym Zhao opowiadała o dorastaniu w Chinach i nazwała kraj "miejscem, w którym kłamstwa są na każdym kroku", przyczynił się do zablokowania premiery "
Nomadland". Teraz pod znakiem zapytania stoi chińska dystrybucja widowiska "
Eternals", które laureatka Oscara zrealizowała dla
Marvela.
Disney, którego "
Czarna Wdowa" także trafiła na półkę w Chinach, nie jest jedyną wytwórnią muszącą mierzyć się z tą sytuacją. Wprawdzie dystrybuowany przez studio "
Free Guy" został zaakceptowany w Państwie Środka, był to jednak wyjątek. Poprzednie hollywoodzkie produkcje zostały dopuszczone do dystrybucji w Chinach w maju i czerwcu tego roku. Wykluczenie z największego rynku na świecie oznacza dla amerykańskich wytwórni wielomilionowe straty.