Alan RickmanI

Alan Sidney Patrick Rickman

8,9
93 186 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Alan Rickman

...będący 6 częścią rozmów na temat Alana Rickmana i wszystkiego co jest z nim i Alanholiczkami związane.

ania20s

trochę mnie nie było a tu tyle nadrabiania, fajnie ;)
dziewczyny! tak wam cholernie zazdroszczę Londynu, że szok. też miałam jechać w wakacje, ale niestety nie wyszło, ale może jeszcze we wrześniu wyskoczę na krótko, jak to mam w zwyczaju. za każdym razem kiedy jestem w Dublinie czy w Londynie to czuję się jakby żadna siła, nawet magiczna, nie mogła mnie stamtąd wyrwać. moje miejsce na ziemi x3.
również oglądałam premierę on-line, ale niestety niecałą połówkę, gdzie głównie pokazywali wywiad z Rupertem, Emmą i Danielem. szkoda :( a słyszałam, że Jason wywinął niezły numer z tym pokazywaniem tyłeczka, ach! :D
swoją drogą, dziewczyny uziemione w Polsce, wybieracie się jutro na premierę? bo ja owszem i już nie mogę się doczekać, chociaż biorę ze sobą milionowy zapas chusteczek. będę ryczeć jak nic, zwłaszcza na scenie śmierci :/
i faktycznie coś w tym jest. z tymi książkami się dorastało, a teraz mam wrażenie jakby ktoś chciał definitywnie zakończyć moje dzieciństwo. ale wspaniale jest zobaczyć jak ci młodzi aktorzy dorastali razem z nami. i co z nich wyrosło *-* fantastyczna sprawa.

moose_of_justice

Jak we wrześniu w Londynie będzie Japan Matsuri (festiwal kultury japońskiej) to też wyskoczę tam na weekend ;)

Ja w daszym ciągu nie zaplanowałam sobe kiedy chcę się wybrać do kina, może znów wyciągnie mnie koleżanka informując, że zamówiła biet na dwa dni przed ;)

A teraz mała parodia- czy ktoś tutaj jest zaznajomiony z Annoying Orange? Ja już sobie trochę czasu lasuję tym mózg ogądając co tydzień coraz to głupsze filmiki ;) W każdym bądź razie w tym tygodniu parodiują ostatnią bitwę, ale najpierw radziłabym ogądnąć choć kilka wcześniejszych odcinków, bo można nie łałapać o co chodzi z "you're an apple" albo słynne "knife", anyway, link do parodii: http://www.youtube.com/watch?v=TLLRo5895ZY&feature=feedu
enjoy :)

meAlancholic

The Barchester Chronicles: serial, który wiele z nas chciałoby zobaczyć, ale nikt nie wie jak. Mam nadzieję, że to nie przez moją ignorancję, ale dopiero dzisiaj wyczytałam, że jest na podstawie książki Anthony Trollope'a (którego właśnie zaczęłam czytać inną książkę i zapowiada się ciekawie :) ) "Barchester Towers", więc jeśli jeszcze ktoś nie zdawał sobie z tego sprawy, a lubi czytać książki przed zobaczniem ekranizacji (ja zamierzam do końca roku mieć ją w woim posiadaniu choćby nie wiadomo co!), to można ściągnąć ebooka w oryginale: http://www.manybooks.net/titles/trollopeetext00btowe10.html
enjoy :)

Nela

W sumie to jest to cała seria: http://www.manybooks.net/series/31.html ciekawe, czy w każdej jest wielebny Slope (choć nazwisko mi się nie podoba- jeden Slope już mi serce złamał XD)

Nela

Fajne choć muszę przyznać, że nie gustuje w takich filmikach.
Chciałabym się pochwalić, że dostałam się na kulturoznawstwo niestety na germanistykę nie ale za rok spróbuje i będę próbować aż do skutku;)

kwiat

A gdzie jeśli można spytać? Na germanistykę podostawali się pewnie Ci, którzy mieli rozsz niemiecki na maturze?

Nela

a więc tak kulturoznawstwo to w moich Katowicach zaś wydział filologii na uś jest w Sosnowcu i co do germanistyki to powiem ci że i tak bym miała problem z dostaniem się jakbym pisała rozszerzenie bo było tylko 20 (ale przyjęli jakieś 40 pare -teraz nie mogę tego sprawdzić bo coś się ze str uś stało i nie ma mojej specjalizacji napisanej) ale chodzi mi o to że zabrały mi miejsce osoby z szkół dwujęzycznych bo ich wynik się mnoży razy 2. Z tego co patrzyłam to ludzie co pisali rozszerzenie i ich wynik się mnoży razy 1,5 to zajęli ostatnie miejsca na liście a inni są na rezerwie

użytkownik usunięty
kwiat

Witajcie!Jestem Dorota i lubie sledzic to forum,aczkolwiek brakuje mi zawsze czasu,by cos napisac od siebie,rowniez jestem fanka genialnego talentu aktorskiego Alana jak i samej jego osoby.Ciesze sie ze jest tu tak kulturalnie az milo sie czyta,coz na wiekszosci forach roii sie od wulgaryzmow.Jak podobała sie wam ost ekranizacja Harrego?Dla mnie rewelacja i musze jeszcze raz pojsc do kina,w koncu niewiadomo kiedy znow bedzie mozna zobaczyc Alana na duzym ekranie?Co do studiow i mieszkania za granica to wam bardzo zazdroszcze!!Jestem z tej samej gliny!za granice ciagnie mnie ,jak pszczole do miodu.Ja nie smialo pochwale sie ze emigruje do Chicago,tam chce zaczac studia,ale nie wiem czy mi sie uda,nie bedzie tak latwo.Wolalabym studiowac i mieszkac w Londynie(choc nigdy tam nie bylam,ale lecac do Chicago mam przesiadke w londynie 3 i pol godz :))Im jestem starsza,tym bardziej ciagnie mnie na wyspy,wiekszosc aktorow i piosenkarzy ,ktorych lubie to brytyjczycy ze swoim nienagannych angielskim akcentem,ach:)Ale moze na starosc tam zamieszkam w jakies brytyjskiej wiosce? :)Jedank to w Chicago mam rodzine i bedzie latwiej mi tam zaczac.A mozecie mi powiedziec w jakiej szkole studiowalyscie lub bedzie studiowac w UK?Bo mimo wszystko rozwazam studia rowniez tam.Pozdrawiam goraca,wlasnie sciaglam an awfully big adventure i sie doczekac nie moge kiedy go obejrze:0tymczasem na 20 ide na larry crowne.Ach i co do tego powrotu do Pl.Mimo ze kocham Polske,(niekoniecznie Polakow)to dokladnie pamietam tamte wakcje jak bylam w Chicago i zaczynalam tesknic za znajomymi i mialam nawet glupie wrazenie ze jak wroce do domu to polepsza sie moje kontakty z czlonk rodziny,coz mylne wrazenie,gdy wracalam do domu z wawy plakac mi sie chcialo jak patrzylam na te szare okolice,obdarte domy,zimny klimat i zimnych Polakow,ach,a jak poszlam nast dnia na miasto to az dziwnie bylo mi slyszec tyle jez polskiego na ulicach i te gburowate spojrzenia,kazdy sie na ciebie patrzy jakby chcial ci noge podlozyc..Slyszalam ze Brytyjczycy tez sa tacy zamknieci na innych?W USA ludzie sa jakos optymistycznie do siebie nastawieni i nieraz mozna uslyszes hi,how are u od obcych osob,ale fakt faktem inteligencja nie gszesza..ale posumowujac po przyjezdzie do domu nastepnego dnia pragnelam wrocic do USA,jeszcze raz pozdrawiam :)
PS;Nie wracajcie:)

kwiat

teraz patrzę i okazuje się że na germanistykę dostałabym się na program nauczycielski (ja składałam na tłumacza) i na program kultura i literatura krajów niemieckiego obszaru językowego. Niech mnie ktoś zastrzeli

kwiat

dorota2404 witaj! fajnie, że grono fanek Alana się powiększa :)
ja osobiście składałam papiery do Trinity Collage w Dubinie, a w Londynie miałam wybraną jakąś medyczną uczelnię, ale papierów w końcu nie złożyłam :( o studiach za granicą to ja chyba całe życie marzę, ale z drugiej strony mam w planach wyjechać na Erazmusa czy też Sokratesa i zobaczymy wtedy, może zostanę, może nie. w każdym razie na pewno po skończeniu studiów wyjeżdżam na rok, może dłużej. czas pokaże.
o Ameryce nie mam wielkiego pojęcia, mimo kuzyna, który tam mieszka, ale nigdy nie miałam tego "szału" na nią, dlatego też nigdy nie pragnęłam tam jechać. z pewnością można spotkać fajnych ludzi, ale po programach na MTV, które zdarza mi się oglądać od święta, coraz bardziej upewniam się w swoich przekonaniach.
natomiast Wyspy i Brytyjczycy to osobna historia. za każdym razem jak byłam w Anglii, Walii czy Irlandii spotykałam się z niezwykle ciepłym przyjęciem, gdziekolwiek bym nie poszła. Wystarczy spytać się kogoś o drogę, a on jest gotów cię tam zaprowadzić, bądź narysować szczegółową mapkę (w tym miejscu pozdrawiam pewnego przegenialnego pana policjanta, bez którego dotarcie do King's Cross mogłoby okazać się niemożliwe - pomyliłam przystanki autobusowe :D).
fajnym doświadczeniem było też być na prawdziwym irlandzkim festiwalu tańca i pokazać co się potrafi. tak jak równy z równym. chociaż oni twierdzili, że byłyśmy świetne, ale oni tańczą inaczej :D dziwne, ale fajne doświadczenie.
oczywiście pomijam już tutaj urok i kulturę Wysp. wszędzie, gdzie się nie spojrzy, jest przepięknie! zielono, owieczkowo, bajecznie!
a co do Awffuly Big Adventure, obejrzyj koniecznie! to jeden z moich najukochańszych Alanowych filmów! bez dwóch zdań. i dobrze jest też zwrócić uwagę na Hugh Granta :)
Potter mnie rozczarował. być może dlatego, że ja cenie sobie w filmie fabułę, grę aktorską, emocje i przede wszystkim muzykę, brakowało mi tego wszystkiego. dla mnie nie wystarczy tylko "wyglądać" na ekranie. poza tym film składa się w 3/4 z efektów specjalnych, więc w zasadzie nie wiem, co mam w nim oceniać, bo chyba tylko tego, było pod dostatkiem. dałam mu 7/10, ale w zasadzie, sama nie wiem czemu. jest niezły, ale bez większego szału. oczywiście poryczałam się jak głupia na scenie śmierci Snape'a, ale zrzucam to na karb przyćmionego umysłu i późnych godzin nocnych ;)

moose_of_justice

To ja też się przywitam :) Zaglądałam tu już jakiś czas temu, jestem Alanholiczką od kilku lat, ale jakoś nigdy nie wdałam się w dyskusję...
Jestem zaskoczona, że są osoby tak samo zakręcone na punkcie GB, Londynu i td... Fajnie się czyta wasze historie :) Ja byłam w Londynie tylko raz na kilkudniowej wycieczce, marzyłam żeby tam pojechać i nie zawiodłam się. Też miałam wrażenie, że ludzie wszędzie są bardzo mili- tak jak pisała moose_of_justice. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że inaczej to wygląda z perspektywy turystki, a inaczej z perspektywy kogoś, kto prowadzi tam normalne życie, ale miałam to poczucie, że muszę tam wrócić, że coś na mnie tam czeka... Zobaczymy jak potoczy się mój los:D Przechodząc do tematu matury i studiów to jestem właśnie po maturze i tkwię w tej rekrutacyjnej gorączce, więc wiem co przeżywasz Kwiat :) Tłumaczeniówki są zawsze strasznie oblężone (przynajmniej na UŚ), ja jestem na rezerwowej cały czas i myślę już o innej szkole, nie chciałabym stracić roku... Gratuluję Ci dostania się na kulturoznawstwo :) Staraj się nie przejmować tym nauczycielskim, chociaż jak teraz spojrzałam na nauczycielski angielski to też miałabym większe szanse... Pisałaś o tych, którzy pisali rozszerzenie... ja pisałam i jestem na rezerwie , bo jest tylu chętnych i mnóstwo osób z takimi samymi wynikami... Piekło.
Zmieniając temat... byłam dzisiaj na ostatniej części HP i jestem absolutnie zachwycona. Całością. Każdy plan jest przepiękny, niezwykle klimatyczny, wszystkie momenty, na które czekają fani absolutnie mnie urzekły :) No i przechodząc do najprzyjemniejszej części- kiedy przeczytałam ostatnią część nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć historię Snape'a, którą Harry poznaje w Myślodsiewni. I nie mogę wyrzucić z głowy tego cierpienia i bezsilności Snape'a wymalowanych na twarzy Alana. Wzbudził takie uczucia... Trudno mi to jakoś racjonalnie opisać. Myślałam tylko 'uwielbiam go!'.

Moose_of_justice- ja oglądałam te sceny na porannym seansie i też ryczałam :D

MaggieMay

Witam. Rickamana kocham od dawna, a tutaj trafiłam pierwszy raz...
Jejku, jego gra cierpienia w tej ostatniej części HP jest świetna! Dobrze mi się na niego patrzyło, bo poza tym nic w tym filmie ciekawego za bardzo nie było... (Chociaż oceniłam go wysoko, chyba przez sentyment.) Jedna rzecz była genialna i bezbłędna - Muzyka!

pauuuuu

cóż, ja uważam, że muzyka do części I była lepsza niż z tej. może dlatego, że było kilka fajnych, charakterystycznych momentów, które strasznie lubię. ale tak czy siak to desplat. może nie moje muzyczne soundtrackowe guru, ale jeden z ulubionych twórców.
Alan to Alan, zagrał bezbłędnie i obłędnie. szczerze powiedziawszy to dlatego tak ryczałam, bo ściskało mnie w środku na jego widok. a chyba najbardziej na scenie z Myślodsiewni, kiedy płacząc, trzymał w ramionach martwą Lily...
jak dla mnie film zyskuje tylko w obsadzie. Alan, Felton, Isaacs, Finnes, Thewlis, Moran i kilku innych sprawiło, że na ekranie nie wiedziałam na którego najpierw mam patrzeć, a to zdecydowanie miłe uczucie ;)

moose_of_justice

Dokładnie- sceny z Lily były genialnie tragiczne. Mam ochotę iść jeszcze raz do kina, nie wiem czy wytrzymam do wydania DVD :)

użytkownik usunięty
MaggieMay

Ja zpewnoscia muszę isc jeszcze raz,bo bylam na wersji z dubbingiem,więc nie moglam pozachwycac sie Alanowym glosem :)Moose_of_justice dzieki za podanie szkoly,wieczorem o niej poczytam,kurcze im wiecej was czytam,to tym bardziej zaczelabym studia w UK a do USA wyjechala tylko tak na rok,by wzbogacic swoj budzet :)Ja mysle o psychologii i rowniez jestem tegoroczna maturzystka jak MaggieMay i Kwiat,aczkolwiek papierow nigdzie nie skladalam bo wyszlam z zalozenia ze po co skoro i tak wyjezdzam...Hm mysle ze ta ost cz.Harrego nalezala glownie do Severusa :) I fajnie!1wsza scena i juz Alanek :)Tak co do tych efektow to bylo ich duzo i sadze ze kazda dalsza cz. miala ich coraz wiecej,jednak w tej cz. tyle sie dzialo,tyle sie wyjasnilo,ze nie bylo czasu nawet na ziewanie pomimo polnocy,a rozdawali cos u was na premierach? U nas tak,ale niestety nic zwiazanego z filmem..jakies odblaski,pasta do zebow,kawa,haha! :)Jeszcze paste do zebow to mozna polaczyc z Voldemortem:)A co do brytyjskiej premiery to jak ogladalam z niej zdj to az sie dziwilam jak Neville wyprzystojnial,az szok ;)On i Draco,choc Draco zawsze byl slodki:) Ach a co maturki jeszcze to troche zaluje za papierow nie skladalam,bo w tym roku byly niskie progi pkt.Moose_of_justice co do obsady dorzucilabym Helenę Bonham Carter,fajnie grala,taka pozytywnie zakrecona aktorka,w koncu parterka Tima Burtona,to coz sie dzwic ;)Ach no i G.Oldman.

MaggieMay

Napisałam i mi się skasowało :/

Witam nowe (dla tego forum) Alanholiczki! Mam nadzieję, że skoro już wyszłyście na jaw to już się nie będziecie chować? ;)

Więcej nie piszę, bo wychodzi na to, że nie mam czasu i jadę do Wrocławia na HP- to wsyzstko przez Was dziewczyny! ;P
Aż nie mogę się doczekać do tej 16 :D

Nela

Ja na pewno będę zaglądać:)
Chyba sama zobaczę te szkoły w UK, tak dla rozeznania :)
Nela- podziel się wrażeniami jak wrócisz ;)

użytkownik usunięty
MaggieMay

obejrzalam wlasnie nieprawdopodobna historie:)Na poczatk tak czekalam az pojawi sie Alan,potem juz zapomnialam ze w ogole tam gra,az w koncu nadjezdza motor i na poczatku mowie hm Hagrid mial podobny :)no i pojawil sie piekny nieznajomy:)ale jednak mimo wszystko najbardziej podoba mi sie jego rola w Robin Hoodzie :),no ale jeszcze nie ogladalam wszystkich filmow ,ach no i w Snow cake tez bardzo fajnie:)ale troche taki nostalgiczny ten film.

dorota2404 oczywiście, że Gary Oldman, chociaż ta ledwo kilku sekundowa rola była dla mnie strasznym niedosytem Syriuszowym, ale trudno. no i Helena, piękna Helena, można by wymieniać bez końca ;)
dla mnie Nieprawdopodobna historia byłą naprawdę nieprawdopodobna, mimo iż już na początku domyśliłam się "co jest grane", to nie umniejszyło to emocji jakie odczuwałam pod koniec filmu. Alan był bezbłędny. zresztą jego Kapitan Hook budzi we mnie nie tylko grozę ;D
co do szukania szkoły, nie wiem czy wiele pomogłam, bo jak wizytowałam Trinity to po prostu cholernie zapragnęłam tam studiować i wracam tam za każdym razem, gdy jestem w Dublinie ;)

moose_of_justice

najprościej poszukać czegoś przez UCAS bądź eduabrod.
http://www.ucas.ac.uk/
http://www.studiazagranica.pl/
przypomniało mi się, że chciałam jeszcze złożyć papiery na Univeristy of Brighton, bo to dość blisko od Londynu, mają kierunek jaki chciałam a poza tym jest przepiękna okolica. ale ja szukałam uczelni stricte medycznych lub z kierunkami medycznymi o dobrej opinii, także komu co miłe :)

użytkownik usunięty
moose_of_justice

Ok dzieki bardzo ;),jutro odwiedze te stronki,dzis juz padam,tzn obejrze jeszcze" lepiej pozno niz pozniej",a co do an awfully....to obliczylam ze mial tam ok50tki,natomiast stella 20 choc grala15latke,ale i tak to pewnie bylo nie lada wyzwanie grac takie sceny z no nie oszukujmy sie ale jeszcze nastolatka.Fajny fajny ,lubie jak go obsadzaja w nietypowych rolach :)

Witam:)
Moje serce się raduje, że jakieś nowe osoby się pojawiły i witam je z otwartym sercem. Ciesze się że mam co nadrabiać przez jeden (niecały) dzień zaglądania. I mam pytanko do MaggieMay czy ty też na UŚ planujesz pójść bo pisałaś że tam się na tłumacza trudno dostać bo oblegane. Mam nadzieje że z rezerwy dostaniesz się tam gdzie chcesz ;)

kwiat

Tak, Kwiat, też na UŚ. Tak jak mówiłam- składam też do innej szkoły, bo listy rezerwowe na UŚ są przedługie. No ale zobaczymy, nie tracę nadziei, najwyżej spróbuję za rok jeszcze raz albo wezmę pod uwagę GB...

Nela- ja też jestem jedną z tych, które dziękują Rowling za cudowne dzieciństwo :)
Co do AABA, to obejrzałam wczoraj i całościowo film nawet mi się podobał, Alan oczywiście świetny i też podobała mi się najbardziej ta scena "don't you love me just a bit?" :)

A co do Wielkiej Brytanii to na pewno będę dążyć do tego, żeby spędzić tam trochę swojego życia ;)

Ja w AABA najbardziej kocham (choć ciągle już zanudzam tym samym tutaj na forum) dwie sceny: "don't you love me just a bit?" i jeszcze to jego obrzydzenie samym sobą w zatoce, kiedy tak wspaniale grał jak mu się zbierało na wymioty- P.L. O'Hara to moja ulubiona rola Rickmana :3

Co do ostatniego Pottera- ponarzekam, że nos mnie bolał od okularów, polskie napisy rozpraszały moją cenną uwagę i po seansie i po tym jak ochłonęły emocje, z pomocą herbaty darjeeling z mlekiem, bo wina na zszargane nerwy (faktem, że to już taki prawdziwy koniec mojego dzieciństwa i całe to rozstrojenie z tym związane i chęć utopienia tego smutku w czymś procentowym) restauracja nie sprzedawała, więc po tym wszystkim poczułam, że czegoś bardzo ważnego mi było brak w tym filmie, tylko czego? Do tego muszę jeszcze dojść...

Tak jak się spodziewałam: kiedy na ekranie zobaczyłam Remusa i Tonks i ich prawie złączone ręce po śmierci poczułam palące łzy w kącikach oczu, a za chwilę Severus tulił ciało Lily do piersi rozpaczając nad jej śmiercią- wtedy cicho szlochałam.
Ostatni kadr filmu doprowadził mnie do kolejnego szlochu, ale tym razem dość głośnego i tak szybko w trakcie napisów końcowych włączyli światła... Koleżanka na mnie spojrzała i ryknełyśmy śmiechem, co nie zatrzymało moich szlochów i łez XD Potrzebuję chyba wieczoru z butelką wina w samotności i ostatniej części na komputerze, żeby dojść z tym wszystkim do porządku, w spokoju, gdzie będę mogła płakać jak głośno jak mi się podoba, bez napisów, głupiego 3D i pauzy spacją w momentach w których będę czuła, że potrzebuję sobie trochę popłakać ;)
Nie podobał mi się fakt, że mimo iż Alana w tym filmie bylo prawie tak dużo jak Złotej Trójki, to mimo wszystko w napisach końcowych był tak daleko... A za raz po nim Maggie Smith- kocham moment w którym mówi, że zawsze chciała rzucić to zaklęcie- Maggie zagrała w tej części naprawdę mistrzowsko.

Co do gry Alana- wszystko czego się tylko można było spodziewać: perfekcyjna gra aktorska. Po tym filmie i fakcie, że od początku grania tej roli wiedział jaki będzie koniec chciałabym go kiedyś zapytać jak to jest przygotowywać się dziesięć lat do tej jednej sceny w której patrzy Harremu w oczy z taką miłością, jakby patrzył na własnego syna (i znów płaczę). Daniel powiedział, że to gra życia Rickmana, na co Rickman, że Daniel jest jeszcze młody, ale ja widze w tym trochę racji- na pewno jest to rola, która wpłnęła choć trochę na jego życie (pomijając te nagłe uwielbienie przez hordy nastolatek). Podsumowując- całe siedem lat Pottera, czyli moja ponad dekada (koleżanka stwierdziła nawet, że połowa mojego życia) wpłynęło na moje życie w znaczący sposób- wprowadziło coś magicznego do mojego dzieciństwa i sprawiło trochę, że jestem tym, kim jestem i chciałabym kiedyś móc podziękować za to Rowling (i zastanawiam się również ile ludzi na świecie chciało by zrobić to samo ;) )

Jeszcze wcześniej chciałam napisać, że się trochę zarumieniłam kiedy czytałam, jak nasze nowe forumowiczki czytają nasze paplaniny o Anglii i zazdroszczą wyjazdu. Powiem tylko tyle, że jeśli jest to marzenie, o którym marzycie przynajmniej raz w tygodniu i czujecie jakąś większą tęsknotę do niego to walczcie o jego spełnienie z całych swoich sił, bo najwspanialszym uczuciem jest dojść do celu :) Powodzenia!

PS: za jakiekolwiek literówki wybaczcie- nie piszę na swoim sprzęcie i trochę nie mogę się przyzwyczaić do tej klawiatury ;)

Nela

witam Was! nie było mnie kilka dni i widzę, że mam spore zaległości ;)) na razie tylko wyrywkowo przejrzałam wszystkie posty, ale obiecuję, że wszystko nadrobię! Bardzo miło, że grono fanek Alana się powiększa (chociaż wcale nie jestem zaskoczona ^^ ).

Jeśli chodzi o Insygnia to nie dodam od siebie raczej nic nowego, bo Alan był bezbłędny i zafundował nam wyśmienite widowisko. Miłą niespodzianką było to, że jest pierwszą postacią, która pojawia się w filmie, mam na myśli pierwszą scenę, w której stoi i przygląda się uczniom. Wspomnienia Snape'a przepłakałam praktycznie całe, chociaż chciałam być dzielna. Niestety moment, kiedy Snape jest w domu Potterów, tak mi ścisnął serce, że moje i tak za duże okulary do 3D (powinni robić jakieś rozmiary a nie jeden uniwersalny) mało co nie spłynęły razem z łzami.

No i na koniec zwrócę się do Neli. Mimo Twoich rad wróciłam do Polski i już teraz strasznie tego żałuję. Pierwsze co zrobiłam po przekroczeniu granicy, to się rozpłakałam. Tak więc nie zagrzeję tutaj długo miejsca. planuję powrót do Londynu za jakieś 3-4 miesiące. Co prawda czeka mnie rok przerwy, co na początku wydawało mi się porównywalne ze śmiercią, ale teraz uważam, że na tym etapie, jeden rok nie zrobi mi większej różnicy.

alittleblack

Ale jak z IELTS nie udało się? Bo jeśli się udało, to nie czekaj tak długo i jedź w październiku zacznij te studia, jeśli jednak nie dostałaś się to jedź wcześniej, zarób sobie trochę na przyszły rok- w Anglii pierwszy rok studiów to czas najlepszych imprez, bo jak w Polsce cisną i w pierwszym roku odpada połowa studentów, tak w Anglii najciężej jest dopiero pod koniec, więc lepiej mieć na pierwszoroczne imprezy kasę ;) A ja wczoraj znalazłam w The Globe Doctor'a Faustus'a, którego pokazują do początku października i chciałam Cię na to wyciągnąć :(
No nic, baw się teraz dobrze w domu, ciesz się że tam jesteś i planuj sobie spokojnie powrót do Anglii, będzie dobrze :]

Ja we wtorek jadę do Holadii, więc kwiat daj znać jak też już tam będziesz. :) Zastanawiam się również, czy nie zrobić sobie przyjemności i na urodziny we wrześniu nie pojechać sobie do UK na jakiś weekend, ktoś jeszcze chętny? Choć Alan będzie wtedy w USA... :/

Nela

Nela ja jestem chętna! i to bardzo, bardzo, zwłaszcza, że w tym roku będę mieć kiepskie wakacje. planuje kupić sobie jakiś bilet samolotowy do Londynu/ Dubina i po prostu pojechać, tak o. zobaczymy co z tego będzie :)

a co do marzeń... wiecie, czasem warto jest działać spontanicznie. największym moim życiowym wariactwem było pojechanie na sztukę z Alanem. do tej pory cholernie żałuję, że nie łaziłam, dosłownie, do teatru dzień w dzień. chociaż 2 razy to też nieźle.
nie mam pojęcia jak przekonałam rodziców, żeby w ogóle się na ten wyjazd zgodzili, ale dużo dało darmowe mieszkanie u przyjaciół w Dubinie. i stosunkowo tanie bilety ;)
do czego zmierzam... po prostu było to coś, co obiecałam sobie, że zrobię. nie wiem jak, ale zrobię. i wierzę w to głęboko, że jeżeli czegoś pragniemy, strasznie mocno, to nam się uda. także trzymam za was, dziewczyny, kciuki i nie poddawać się!
chociaż łatwo mówić, u mnie ze studiami dalej nic nie wiadomo i jestem w ciemnej dupie, za przeproszeniem :)

użytkownik usunięty
Nela

dzieki wam za mile slowa co do nowych fanek ;)Choc Ja Alana wielbie juz od kilku lat;Paco do sceny"don't you love me just a bit?":)to az sie zasmialam haha jak tu go nie kochac choc troche?:)Nela bardzo fajny dluugi wpis ;)lubie takie dlugasne :)Fajnie jak ludzi laczy wspolna pasja,nawet jest wtedy o czym rozmawiac i wyczekuje sie kolejnych wpisow bardziej niz rozmowy z rodzina:) Nela powiedzialas ze ksiazki o Harrym uksztaltowaly cie w pewien sposob,rozumiem,tyllko w moim wypadku bylo wiecej inspiracji,najpierw byl to Michael Jackson,ktory zmienil moj swiat,moje spojrzenie,moje uczucia i odczucia,tak to bylo niesamowite gdzy wszyscy byli przeciw mnie i tylko ja po tej drugiej str waleczna ,odwazna niczym Robin Hood:) tylko po to by walczyc o twarz dla tego czlw o twarz i honor i tu zaczela sie rodzic nienawisc do ludzi :D,filmy z harrym przenosza mnie w ten inny swiat,znow jestem dzieckiem,ktorym w sumie zawsze jestem :)a ost i najwieksza moja inspiracja jest Bog,im jestem starsza,tym moja wiara i relacja z Panem jest glebsza .Coz niestety w okol nas coraz mnie tych idealow godnych nasladowania z ktroych mozna cos czerpac,czegos sie uczyc..Dla tego tak czesto uciekam w ten swiat muzyki ,magii itp i czuje sie coraz bardziej wyobcowana w tym swiecie,coz swiat sie zmienia a ja nie,moze dla tego.Moze dla tego ze nie ciagnie mie do tego calego szajsu i facebooka.(z calym szacunkiem ale mysle ze byl inny zamysl(lub powinnien byc) tworzenia portali spolecz)Coz tyle omnie:)Alan we wrzesniu bedzie w USA ?o! a skad wiesz?

Nela

nie, nie... IELTS zaliczyłam. Po prostu rozmyśliłam się jeśli chodzi o kierunek (dziennikarstwo) no i ja się zapisałam przez UCAS do Coventry i dostałam się "conditional", czyli czekali na wyniki. Ale nie wysłałam im dokumentów i nie mam zamiaru. Chyba jednak zdecyduję się w przyszłym roku na kryminologię w Londynie. Do końca października mam pracę tutaj, w Polsce. Muszę w tym czasie naprawić sobie laptop (poważniejsza naprawa się szykuje) i uzbierać trochę więcej pieniędzy. Chcę tam pojechać z ok tysiącem funtów. Potem wracam do Londynu, tylko muszę się zorientować w mieszkaniu, bo do tej pory mieliśmy własny dom w Londynie, ale że strasznie dużo nas on kosztował, a praktycznie nikt tam nei mieszkał, to się po prostu nie opłacało. Nela, a Ty z tego co pamiętam jakoś koło 1 strefy mieszkałaś, tak? wynajmowałam u kogoś, czy u rodziny mieszkałaś?

alittleblack

W pierwszej strefie mieszkałam u rodziny, później w czwartej, w Thamesmead, gdzie wynajmowałam pokój w domu mojego byłego menagera- mieszkałam z jego żoną i synkiem (tak, żebym czuła się bardziej rodzinnie ;) )
Dobrze, IELTS ma ważność dwa lata, to w przyszłym roku będzie łatwiej ze wszystkim- ja zamierzam jakoś w tej Holandii sobie to zdać, jeszcze przed styczniem, a później się logować przez UCAS.
Holandia to też takie podreperowanie funduszów i nazbieranie na Londyn, chcę mieć jakieś 2 tys. na start, bo i trzeba zapłacić zaliczkę za pokój, oysterka, jedzenie i co najważniejsze praca, a chcę szukać czegoś odrobinę lepszego, więc może to trochę mi zająć...
Zastanawiam się też nad tymi moimi studiami- czy robić z tego coś, po czym będę miała dobrą wypłatę i pieniądze na pasje czy pracować w czymś pasjonującym ;) i jeszcze nie wiem czy chcę studiować dziennie czy zaocznie (choć tak naprawdę niewiele wiem o takich zaocznych w Londynie, bo nikt ze znajomych czegoś takiego nie robł... :/

Pierwsza sterfa jest niesamowicie droga- z kuzynką na pół płaciłyśmy ponad £400 za malutki pokoik, słyszałam o £600 i więcej za pokoje... Jeszcze nie wiem z tym szukaniem mieszkania, chciałabym mieszkać blisko rodziny, bo mieszkanie na drugim końcu miasta nie zawsze było przyjemne, chciałabym teraz mieszkać gdzieś bardziej w zachodnim Londymie, wschód jest jakiś taki biedniej wyglądający i za mało mostów przez rzekę :/ Będę celować w Hammermith może ;) (wiadomo dlaczego ;))

Mój laptop też potrzebuje trochę miłości- nową baterię, zasilacz, jakiś dysk zewnętrzny na te wszystkie filmy, których nie chcę zgrywać na płyty... Ale chcę sobie kupić netbooka, bo laptop za dużo ze mną wędrował, a to nie było za dobre dla niego, a taki netbook jest tak przyjemnie mały ;)

meAlancholic

moose_of_justice co byś powiedziała na weekend 17-18 albo 24-25.09? Jeszcze nie wiem co i jak będzie w tej pracy w Holadnii, ale raczej nie powinni mi robić żadnych problemów z jednym weekendem wolnym ;)

Ja dopiero co odkrywam świat wariactw i wyjeżdzanie gdzieś z dnia na dzień, zwykle lubię mieć wszystko zaplanowane :) Ale przyrzekam sobie, że następnym razem jak Alan będzie gdzieś grał na naszym kontynencie (do Stanów trzeba wizę, jest daleko, i raczej nie mam aż tak bliskich znajomych w Nowym Jorku :/) to tam będę i go zobaczę ^^

Cały mój okres nastoletni to muzyka klasyczna i soundtracki, książki- byłam niezłym molem książkowym i kułam dużo angielskiego z chęci jego opanowania ;)

Co do lokalizacji Alana- teraz pewnie jeździ po świecie promując ostatniego Pottera, a później na Broadway'u będzie grał w sztuce: http://www.imdb.com/name/nm0000614/board/nest/184779288?d=184779288&p=1#18477928 8
Taka mała moja dygresja: pisałyście kiedyś na jakimś forum obcojęzycznym dotyczącym Alana? Ostatnio się zastanawiałam, czy to nie byłoby mądre posunięcie- może znają jakieś internetowe miejsca w których można znaleźć jakieś informacje o tym gdzie jest i co robi? Ja jakoś zawsze przywiązana byłam do tego filmwebowego forum i dopiero niedawno zarejestrowałam się na to polskie-alanowe forum alanholic.org, ale jeszcze tam za wiele nie zaglądałam ^^;
Ja jestem raczej mało forumowa- mam to miejsce tutaj i jeszcze angielsko języczne forum o kimonach, więc jakoś tak zawsze trudno mi się tak "wtrącać w rozmowę"

Nela

Nela bardzo chętnie dam ci znać jak będę w Holandii. Wyjeżdżam już w ten poniedziałek przyjeżdżam we wtorek a w środę zaczynam pracę. Będę tam aż do 30 września więc mamy kupe czasu ;) Może będziemy gdzieś blisko siebie?! Ja mieszkam w Athem z tego co widziałam będę mieszkać albo na albo koło środka rekreacyjnego. Jest to miasto niedaleko Niemiec. A na jakim stanowisku będziesz pracować w Holandii?

Co do Anglii wyjazdów itp. Mam nadzieje, że uda mi się kiedyś (oby w bliskiej przyszłości) zaoszczędzić trochę pieniędzy i kto wie może jakiś wspólny nalot forumoiwczek na Londyn zrobimy ;p

kwiat

Ja będę mieszkać w Zandvoort, miejscowość nad Morzem Północnym,30 km od Amsterdamu :) Co do tego co dokadnie będę robić to nie wiem- pracę okreśono mi jako pakowanie zminiaturyzowanego sprzętu elektornicznego: telefony, mp3... A Ty?

Fajnie by było się tak spotkać w Londynie- można by znaleźć jakieś tanie biety lotnicze i pobuszować trochę w Alanowych miejscach ;)

kwiat

Nie mogłam znaleźć tej miejscowości, ale już mam :)
Nawet są dość dobre połączenia mamy niecałe 2h drogi od siebie :)

Nela

To fajnie 2h to nie tak źle (choć zapewne bym się zgubiła jadąc do Ciebie). Ja będę pracować w bardzo dużym antykwariacie i tam są 3 sektory: pakowanie, sanowanie i wysyłanie. Na każdym sektorze jest się 3 tygodnie i zmiana. Tyle mi powiedzieli a jak to będzie wyglądać to się w środę dowiem. Nela boisz się trochę? Ja tak to jest mój pierwszy wyjazd jeżeli chodzi o pracę za granicą i na tak długi okres. Ty zapewne się mniej boisz bo już jeździłaś trochę np do tej przez nas upragnionej Anglii i jesteś bardziej doświadczona. No ale kiedyś trzeba zacząć "przecierać szlaki".

kwiat

Szczerze- jak się decydowałam, że pojadę do Hoandii po raz pierwszy to się trochę bałam, nie lubię polskiego towarzystwa za granicą, jest tam dużo prochów, nie mam zbytnio polskich znajomych i nie znam holenderskiego ,ale teraz już mi przeszło- mam kilka znajomych z forum kimonowego, które są holenderkami (jedna zaoferowała mi wycieczkę po Amsterdamie ^^). W sumie to trochę nie mogę się doczekać- to na pweno bedzie coś nowego/ekscytującego więc będzie ciekawie. :)

Przed wyjazdem do Anglii byłam zachwycona i skakałam pod niebiosa, ale pierwszy tydzień tam nieźle mnie przeraził- wszystko było takie inne... ale szybko się przyzwyczaiłam i pokochałam, myślę, że Holandia też mi się spodoba :) Zwłaszcza, że będę mieszkać nad morzem, tak blisko stolicy i będzie tam ktoś z kim będę mogła się spotkać :) Szczerze, to gdybym nie kochała tak moich książek i kimon, to chyba cae życie bym podróżowała bez chęci na posiadanie jakiegoś konkretnego miejsca do powrotu, tak to muszę mieć na tyle miejsca gdzieś na świecie, żeby trzymać te moje wszystkie skarby ;)

Nela

Czy to jest praca tak samo jak w moim przypadku z pośrednictwa pracy za granicą? Będziesz mieszkać z ludźmi z którymi pracujesz? Bo ja będę i raczej się z tego ciesze. Nigdy nie miałam odczynienia z Polakami na obczyźnie, ale słyszałam, że czasem można spotkać ( właśnie w Holandii) niezłych narkomanów, ale u mnie jest tak (prawie jak na obozie), że są kontrole czystości i mogą przyjść i sprawdzić pokój nawet jak Ciebie nie ma (tak przynajmniej jest na umowie), więc może tak źle nie będzie( ja brudu nie lubię jestem z tych co lubią porządek i nie boją się walki z wiecznie powracającym kurzem). Zapominając o obawach że nie poradzę sobie w pracy, że mnie oszukają albo ludzie będą beznadziejni itp wydaje mi się że to jest jeden z lepszych pomysłów jaki mi wpadł do głowy. Myślę że co co nieco język podszkolę, usamodzielnię się itp. Zresztą to lepiej brzmi że pracowałam w Holandii (zawsze to za granicą).
Ja już jestem spakowana i gotowa do drogi oby wszystko było dobrze i do usłyszenia z Holandii (dam znać jak najszybciej)

kwiat

Tak, pośrednictwo, firma Axell. Ja w Londynie Polaków unikałam jak ognia- tych których nie znałam. Do tego stopnia, że jeśli nie musiałam to nawet nie próbowałam rozmawiać z nimi po polsku, a domyśleć się z ich strony było trudno zwłaszcza, że sami Anglicy pytali się czy jestem z Francji, bo mój akcent jest tak miękki (nie wiem o co im chodzi- przecież wymawiam h i moje r w Angielskim nie jest francuskie). Najzabawniejsze, jak przydzielili nam nowego menagera- domyślałam się po jego akcencie, ale siedziałam cicho, on dopiero usłyszawszy jak z kimś rozmawiam o Polsce po angielsku zapytał się mnie czy jestem z Polski XD

Ja mam nadzieję, że mimo wszystko nie będę miała tam zbyt wiele ludzi z Poski z którymi będę musiała być bardzo koleżeńska, bo względem naszego narodu za granicą jestem przezornie nieufna.
Daj znać i podeślij jakiś holenderski numer jak już się zaopatrzysz w kartę, ja też wyślę jak już tam będę i ją kupię. :)
Miłej drogi i powodzenia!

Nela

Nela, weekend 17-18 odpada. mój maluch kończy roczek. nie darowałabym sobie, jakby mnie zabrakło w taki dzień. a co do weekendu następnego, to jeszcze nie wiem. obecnie czekam na napływ gotówki i może wtedy spontanicznie kupie bilet i fru! jakby co, dam znać.

i muszę się z tobą zgodzić. ja też unikam Polaków za granicą jak ognia. chyba, że przyjechałam z kimś znajomym, zawsze to trochę raźniej. bo mimo orientacji w terenie i b. dobrej znajomości języka to czasem nie wiem, co mam z sobą zrobić. ogrom Londynu mnie jednocześnie przytłacza i zachwyca. czuję, że mogę oddychać tam pełną piersią, a jednocześnie wszystko jest nowe, obce, dopiero do odkrywania, cudowne.
ostatnio jak pojechałam do teatru, to zatrzymałam się w hostelu, ze znajomymi nie wypaliło; nie zgraliśmy się terminami. oni wracali do Polski, a ja leciałam do Irlandii. szczerze powiedziawszy nie przepadałam nigdy za takimi miejscami, a głównie dlatego, że nie lubię obcych ludzi, ale było to doświadczenie tak fantastyczne, pouczające, że powiedziałam sobie nigdy więcej mieszkania u znajomych! oczywiście o ile przyjadę tylko na krótki okres czasu. zadziwiające, że z tamtymi ludźmi o wiele łatwiej było mi się porozumiewać niż z Polakami. I wszyscy pytali czy nie jestem z Anglii. bawiło mnie to, a jednocześnie pęczniałam z dumy, że szkoła mojego wujka, nauczyciela ang., przyniosła taki efekt.
jeszcze jednym co mnie zafascynowało, to to, że ludzie tam byli dosłownie zewsząd. rozmawiałam nawet z dziewczynami z Tajlandii, które dobrze wiedziały gdzie jest Polska i było nawet w Krakowie. niesamowite, bo nawet ja nigdy w Krakowie nie byłam :D i jak pomyślę, że ktoś z Tajlandii specjalnie tam przyjechał, to sprawia, że myślę o naszym kraju nieco cieplej. ale tylko odrobinę.

chciałam jeszcze powiedzieć, że książki HP też bardzo zmieniły moje życie. przede wszystkim zaczęłam czytać! zafascynowana nimi przepadłam bez reszty. i dzięki nim zaczęłam pisać, rozwijać się. na początku jakieś nieśmiałe ff, a potem już mało co, książkowe opowiadania, tworzone własną wyobraźnią i litrami atramentu. i teraz, z biegiem czasu, zauważyłam jak wiele mi to dało, jak rozwinęłam się, ukształtowałam własne myślenie, a przede wszystkim nauczyłam bronić własnego zdania. przy Potterze wychodzi ze mnie wieczna dziewczynka, która marzy o świecie magii i rzeczach niemożliwych, ale na całe szczęście na papierze wszystko staje się realne. i żyje wiecznie.

moose_of_justice

a co do forów zagranicznych, to jakoś nigdy z żadnego nie korzystałam tak żeby rozmawiać i wymieniać poglądy. ze znajomymi zawsze woleliśmy pisać maile czy kontaktować się przez facebook'a. ograniczam się raczej do czytania opowiadań, chociaż rzadko zdarzy mi się coś skomentować. ale jakoś tak nieszczególnie chętnie.

moose_of_justice

"na całe szczęście na papierze wszystko staje się realne. i żyje wiecznie." Piękne słowa moose_of_justice!

Opowiadań też nie komentuje, nie jestem dość dobra w dawaniu jakiegokowiek feedbacku ^^; Ale za to czytałam je kiedyś nałogowo ;) Teraz jakoś mniej- prędzej spędzam godziny czytając to moje forum o kimonach, gdzie jest tyle wspaniałych informacji! :)

Ja właśnie zaczełam się zachwycać kolejnym śpiewaniem Alana- z tego audobooka, po francusku: http://www.youtube.com/watch?v=3mTHqyNe9MA&feature=related
aż sobie to chyba ściągnę :D

meAlancholic

Wywiad z Rickmanem na temat jego głosu i ostatniego Pottera z niemieckiej gazety- kopiuję tekst, bo nie ma linku do samego komentarza z tej strony :/ Jeśli ktoś by potrzebował tłumaczenia, niech da znać, może będę miała czas, żeby to zrobić:

"My voice is a problem”
Long, black cloak, greasy hair. For a decade, Alan Rickman played the shadiest character of the Harry-Potter-Universe: Severus Snape. He won’t speak publicly about it. At the start of the last episode of the saga about the sorcerer’s apprentice he breaks the silence – a little bit. A conversation about success, abou a man – whose voice is orgasmic.

London, Mandarin Oriental. The PR-people can hardly believe that this interview is actually taking place. Ten years of “Harry Potter” and not a single interview with him. Until now! On the way to his suite we're considering the themes he doesn’t like talking about: political views, his private life, his past movies, his villain roles and his role in Harry Potter. What is left? This.

SZ: Mister Rickman, on YouTube we can hear how you read Shakespeare Sonnet Nr. 130. Can you remember the recording?
AR: I think it’s on a CD. “My mistress’ eyes are nothing like the sun…”

SZ: An actor can’t probably speak these lines more modest than you did.
AR: Hmmm. Thank you. I remember a production of Mid Summer Night’s Dream, in Stratford, years ago. Peter Brook directed it. After one of the performances he said to us: “you have to know one thing: you’ll never be as good as the author”. I took that to heart. It’s especially true for Sonnets. They are like vessels, containing thoughts, and you have to keep these thoughts in mind. You may not recite a Shakespeare poem. You have to speak it. So what you’ve heard on YouTube isn’t “The great Alan Rickman is reading Shakespeare”. But simply – Shakespeare.

SZ: The comment of one the female users was, she could get an orgasm from your voice.
AR: Now I know again why I don’t use YouTube. When I was in drama school, a teacher told my voice came from a drain pipe. From the bottom part.

SZ: Are you sure? British scientist have developed a mathematical formula a few years ago, to describe the perfect voice. Closest to the ideal were Jeremy Irons' voice, and yours. AR: I remember hearing about that, but I don’t understand what it should mean. My voice is and will be a problem, especially in the theater. It is very soft and is in a difficult reach, from time to time it is hard to hear. It has a functional defect as well. Considering my voice, I’m clearly more at my place in films as in the theater.

SZ: In ten years time, people see you for the 8th time as the professor of magic, the shadiest and most interesting character in the Harry Potter universe. You’ve always refused to speak about Snape. Why?
AR: I always thought he is one of the elements of this great and complicated story that must not be revealed. It is very important for the imagination of children that one doesn’t spoil it. That’s why I kept silent. And still I can’t actually talk about what happens with Snape in the end. There are still a few children, who put their fingers in their ears and don’t want to hear a thing about it.

SZ: You must’ve been the only person on the set knowing his secret from the very beginning.
AR: I’m not really sure. I possessed a small piece of information, that Jo Rowling had told me. Small, but crucial. And trust me: it wasn’t the end of the story. I only asked her to whisper something about Snape in my ear – so I knew which way I had to go. To keep in mind during playing.

“Somebody had to do it”
SZ: And of course, you’re not going to tell what that piece of information was.
AR: Of course not.

SZ: Can you remember the day you played your last Snape scene?
AR: Certainly. That was in Hogwarts Great Hall, as ever there was a lot of fuzz. “And this is… the last scene for Alan!” Applause, hurray etc. It feels like you’re leaving your body, you look down on yourself and say to yourself: this here is the end. But the life of an actor is packed with last days – a project ends, the next one begins.

SZ: Really? No regrets? Or maybe, just the opposite: relieve?AR: In a way, I didn’t feel anything. Of course, you have these close relations, which develop in weeks or months. Here it even was a whole decade. But I had only seven weeks of filming per movie. In between I made other movies, played in the theatre and even directed. When I returned at the set, the costume was always the same. The same long, black cloak. The only difference was that the three little ones had grown a bit.

SZ: You mean Daniel Radcliffe, Emma Watson and Rupert Grint, alias Harry, Hermoine and Ron.
AR: I’ve watched them grow up – and the other children too. Neville for example was very tiny and round as we started, now he is tall and slim. The lovely red haired Weasley-twins became these 1.90 meters tall creatures… They have their own little community at the set, the children; us adults, we always stand apart a little. And all of a sudden there came this day, I sat in New York with Daniel Radcliffe and we had a cup of tea and chatted. I remember suddenly thinking: this is an equal conversation. From adult to adult. That moment touched me.

SZ: Daniel Radcliffe was a millionaire at age 12, you grew up in poor circumstances. Working class: what does that mean in your case?
AR: Very simple: we were very aware of how much things costed. We couldn’t just snap our fingers and get what we want. We Brits live in a country determined by a class system. But I cherish my background and my childhood, what it taught me, how it defined me.

SZ: Did you lack anything?A
R: Only material things. Besides that, I got everything that I needed: love and encouragement, being myself. Of course I lacked a father. He died when I was 8 years.

SZ: There were four children. How did your mother manage that?
AR: She had an endless row of jobs. Cleaning offices, worked as a operator, she had a sewing machine and sewed covers for car seats. She did what she had to do to feed us.

"Rickman is also convincing as a woman”
SZ: How does your family handle your success?
AR: They’re happy for me, are luckily not very impressed. I don’t think they consider what I do more important than what others do. Honestly we don’t talk about my job at all. My niece is expecting her second child at the moment, we find that more interesting.

SZ: At age 13, you received a scholarship for the renowned West London Latymer Upper school. How much do you owe to this scholarship?
AR: I owe everything to it.

SZ: In what sense?
AR: Because I was allowed to go to that great school, where you were praised when you were interested in two different things like arts and physics. Oh well, that was definitely not my choice, but there was a boy in my class: when we had to choose two majors at age 16, he chose these two courses. Later he became an arts teacher. But nobody ever asked him: Arts and physics, what will that be like? My school a great tradition in theater. We always performed plays, at a pretty high level.

SZ: Is it true that you very often had to play woman’s parts?AR: It was a all boys' school. Somebody had to do it.

SZ: If, let’s say, your mother would’ve been given a similar chance, then she wouldn’t have to sew car covers, did she?AR: Coincidentally, that’s a very good example, because my mother was a very gifted singer. She even performed a few times, but then my father died and we didn’t have money. So she never could build a singing career. I often think how unjust that was.

SZ: It took some time for you to breakthrough in the cinemas: you got your first movie part, as co actor with Bruce Willes in Die Hard, at age 42. Did things go quickly after that?
AR: Nowadays, people have little time to build a career. I’m a chair at RADA, where I studied. Every year, 3000 young people fight for 30 places. One needs talent to be accepted. But we live in a world in which the height of your cheek bones can be crucial. When I left drama school, I performed in small, regional theatres for years. I took the long road. Nowadays, our graduates know, they can be a movie star the next week, if they have the right face. The medium film can cover up many flaws.

SZ: Can I ask you how you arrived at this hotel today?
AR: A driver knocked at my door, picked me up and took me here. Why?

“Please, try not to look so old”
SZ: Do you ever have the idea that now, that you’ve so called made it, are shielded off from the real world?
AR: I remember the first time I flew first class. Or, more impressive for me, the first time as I stepped into a limousine with tinted windows, on the way to some appointment: how the windows slid up and how the world disappeared behind it. I experience that all at very humble level, compared to the big names in film business – the idols of the world! But it is exactly as you say: the main purpose of first class seats on a plane or a limousine with tinted windows, at this point in my carreer, is to keep me away from the world. To create a distance.

SZ: Which can be very useful as well.
AR: Much of it is calculated. The distance makes you become an object in people’s fantasies. You have to always be aware of that: that’s not you, it's the roles you’ve played. If you ever get on bus or train again, not so much me, but more famous people, your life would be hell. They would jump on you like grasshoppers. If somebody like Brad Pitt would try to shop at Selfridges: forget it.

SZ: Have you ever considered avoiding public places yet?
AR: Oh no, I still walk around in London, I queue up and go to the supermarket where I, without a doubt, benefit from the fact that the Brits always stare at the ground. In the US it is harder, because people there are so very moonstruck on the idea of celebrity.

SZ: We talked about you reciting Shakespeare. Isn’t it hard for an actor, to do so little?
AR: Yes, it is. A good script helps you with it. But also a good director, like Ang Lee, with whom I worked on Sense and Sensibility.

SZ: What was it with him?
AR: He is Taiwanese, his English was… wasn’t always very good. He handed out notes on the set, on which you have to ponder for a long time, because they were written in his Hongkong-English. Emma Watson all wrote it down in her diary and told me it again recently. She became a note after one of the scenes, which said: “Emma, try not to look so old”.

SZ: Not very flattering...
AR: Yes, but he didn’t mean "old”, he meant “wise”. My note said: “Alan, be more subtle, do more!”. I have to admit being a little confused. Actually, he wanted to tell me to do more of the subtle stuff. I trust him until this day. At making a movie, you can learn something that helps you on stage in the theatre. You can simply stand there, not saying anything, not doing anything – but as long as you really think something, the camera will project these thoughts. I find that very encouraging.

SZ: Your minimalism is honorably, but you really are a infamous scene stealer. Bruce Willis and especially Kevin Costner in Robin Hood never looked good next to you.
AR: That’s a label journalist put on many actors. It’s not a concept I’m very fond of.

SZ: I’m just assuming you didn’t do it on purpose. But isn’t it a big compliment?
AR: I’d rather have people having an eye for the story. Considering such labels, it’s the same as with YouTube, I prefer not to bother.

Alan Rickman was born in 1946 in West London as second of four children. A scholarship allowed him to attend a school rich of traditions, where he started acting. Afterwards, he studied graphical design and became educated as an actor at RADA. His success as Vicomte de Valmont in the stage production of Les Liaisons Dangereuses lead to his first film part in 1988 in Die Hard. After that followed, amongst others, Robin Hood with Kevin Costner, Sense and Sensibility, and Sweeney Tood. In all eight Harry Potter movies he played the role of Snape. Alan Rickman has been living together with Labour politician Rima Horton.

For the German-speaking people:
Wonderful interview in the German newspaper "Die Süddeutsche"

http://www.sueddeutsche.de/kultur/im-interview-alan-rickman-meine-stimme-ist-ein -problem-1.1117851

I skąd to wzięłam: http://www.websitetoolbox.com/tool/gb/flipper828

użytkownik usunięty
Nela

a ja wczoraj ogladalam dark harbor,jakze mnie zszokowalo zakonczenie filmu ;)

Mi się dopiero ściąga... Przez dłuższy czas w ogóle nie mogłam znaleźć tego filmu...

Nela- dzięki za wklejenie wywiadu. Zawsze byłam ciekawa co Rowling podpowiadała aktorom przed ukazaniem się książek. Szkoda, że nie zdradził co mu powiedziała :)

Co do kwestii tego jak działa na kobiety to fakt, że komuś się podoba nie musi znaczyć, że ten ktoś nie zwraca uwagi na kreację, fabułę i td... Ale odpowiedź tak czy siak w jego stylu ;)

A tak w ogóle to powodzenia dziewczyny w tej Holandii! :)

MaggieMay

DH mam od dwóch lat i choć widziałam urywki i mniej więcej wiem o czym film jest to jeszcze go nie widziałam ^^; Ale jest na dysku i teraz w wolnych momentach po pracy chyba nie będę miała co robić, to może w końcu zobaczę te filmy które mam i jeszcze nie widziałam :)

Mi się wydaje, że te wyszeptane do ucha słowa zabierze ze sobą do grobu, chyba że sama Rowling je zdradzi w jakimś wywiadzie ;)

Ten wywiad tylko potwierdził moje wcześniejsze spostrzerzenia i szczerze to pomyślałam sobie jakie to by było głupie, gdyby czytać coś takiego o sobie w internecie- chyba też bym przestała używać YT i innych takich portali.

Niestety jest też mnóstwo fanek, które wcale nie zwracają uwagi na jego grę i film jako taki- ważne jest, że ma głos i wygląd (przynajmnie w fimach z lat 90' kiedy nie był jeszcze taki siwy ;)), to głównie nastoatki które używają nazw jego postaci kiedy coś o nim piszą, a przecież taka roa to dla niego tylko kilka tygodni na planie, a nie jego życie.

Ja bym chyba się zburaczyła jakby ktoś mi powiedział, że moja fanka stwierdziła, że mój głos doprowadza do orgazmu XD A gdybym to jeszcze ja napisała, że tak jest i on to przeczytał to bym chyba popełniła seppuku tępą kataną XD

Nela

nie zaglądałam tu przez weekend a tu proszę, istna burza głosów :)

również witam nowe dziewczyny na forum :)

Nelu, dzięki za wywiad. co do DH, oglądałam i polecam :) też byłam zaskoczona zakończeniem

Nela

Ja też bym pewnie wolała nic nie czytać na swój temat na jego miejscu. Ale tak czy owak nie ucieknie od faktu, że podoba się kobietom/dziewczynom ;)

Nakręciłyście mnie na ten DH, a od patrzenia w ekran ściąganie nie przyspiesza ;)

MaggieMay

DH był świetny. i jedyne, co mnie wnerwiało to kobieta i myślałam sobie "kiedy wreszcie cholerą ją trzaśnie", a jak już trzasnęła to miód, maliny :D

wywiad świetny, a głos Alana jest autentycznie orgazmogenny, zwłaszcza w Sonecie 130 i na żywo :]

moose_of_justice

moose_of_justice padłam ze śmiechu XD Strasznie podoba mi się okreśenie "orgazmodenny" :D

No, to do zobaczenia w Holandii! xxx

Nela

z "orgazmodennym" nie mam nic wspólnego Nela, ale i tak dziękuję :D lubię zgłębiać coraz to nowe tajemnice naszego pięknego języka i tworzyć, tworzyć, tworzyć :]
a jak mam być szczera mogłabym wymienić co najmniej z tuzin aktorów, których głos jest rzeczywiście orgazmodenny ;)