Recenzja filmu

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2 (2015)
Francis Lawrence
Jennifer Lawrence
Josh Hutcherson

The war is over and we are safe. Real or not real?

"Kosogłos. Część 2" to zdecydowanie najambitniejsza i najdojrzalsza odsłona serii, która na długo pozostanie w pamięci kinomanów. Ponadto jest idealnym zwieńczeniem serii opowiadającej o
Prawie dwa tygodnie temu ekrany polskich kin zostały szturmem podbite przez finalną część surwiwalowego cyklu z elementami dramatu. Mowa oczywiście o "Igrzyskach Śmierci" będących ekranizacją niezwykle popularnej i wielokrotnie narodzonej trylogii spod pióra utalentowanej Suzanne Collins. Nadszedł już więc czas na ostateczne pożegnanie się z jedną z najlepszych młodzieżowych serii w historii kinematografii, a co ważniejsze, pora na zebranie i podsumowanie dostarczonego materiału przez kręconą w ciągu ostatnich lat antologię.


"Kosogłos. Część 2" bezpośrednio kontynuuje wydarzenia przedstawione w finale poprzedniej odsłony. Twórcy nie tracą czasu na zbędne przypomnienia; niemalże od samego początku wrzucając widza w sam środek znajdującego się w stanie rewolucji państwa Panem. W związku z tym kinomani niezaznajomieni z serią, a przynajmniej ostatnią odsłoną, będą mieć spore problemy z nadążeniem za historią głównej bohaterki obrazu i zrozumieniem wszystkich jej aspektów.


Znajdująca się w opłakanym stanie fizycznym i jeszcze gorszym psychicznym po niespodziewanym ataku swojego najbliższego przyjaciela, który z uporem maniaka i obłędem w oczach próbował pozbawić ją życia, Katniss Everdeen ledwo dochodzi do siebie. Podłamana spoczywającą na jej barkach odpowiedzialnością oraz gorzkim zwycięstwem odniesionym przez żołnierzy trzynastki – Peeta Mellark powrócił do bazy zupełnie odmieniony – bohaterka musi szybko stanąć na nogi i wspomóc Almę Coin w prowadzonych przez nią działaniach. Wojna właśnie ma się rozpocząć; uzbrojeni rebelianci już za chwilę zapukają do drzwi Kapitolu. Symboliczny Kosogłos nie może zatem zawieść, szczególnie jeśli chce raz na zawsze położyć kres okrutnym rządom prezydenta Snowa, a tym samym uwolnić obywateli Panem spod jarzma bólu i ciernienia, zapewniając im wolność i nową przyszłość - pustą stroną w tej opasłej księdze niewoli, którą zapiszą własnymi czynami. Jednakże, czy balansująca na granicy załamania bohaterka, pozbawiona swojej kotwicy w postaci Peety Mellarka, dzięki któremu była w stanie brnąć naprzód mimo strachu i bólu, jest w stanie zmotywować i poprowadzić rebelię do zwycięstwa?


Historia to niezaprzeczalny atut finalnej odsłony serii. Tym razem, odmiennie od dwóch pierwszych części, które w dużej mierze nastawione były na zapewnienie widzom krwawego widowiska, ostatni rozdział losów Katniss Everdeen, podobnie jak jego bezpośrednia poprzedniczka, stawia na dramaturgię oraz fabułę. Jeśli więc liczycie na zapierające dech w piersiach efekty specjalne oraz zwalające z nóg, dynamiczne sekwencje akcji, to możecie z góry sobie obraz odpuścić. Francis Lawrence po ukazaniu istoty tytułowych "Igrzysk Śmierci"oraz dostatecznym zarysowaniu przedstawionej w książce rzeczywistości postanowił nieco zmienić konwencje filmowego cyklu. Dalej mamy do czynienia z surwiwalowym dramatem, lecz tym razem z dużym naciskiem na drugi, a nie pierwszy człon wyrażenia. Jednakże ograniczenie do minimum sekwencji akcji w żadnym stopniu nie odbiera przyjemności ze śledzenia historii, która jest równie wciągająca, a nawet znacznie bardziej zaskakująca niż poprzednio. Ilość zręcznie wykorzystanych zwrotów akcji potrafi zawrócić w głowie. Osoby, które nigdy nie miały stycznością z książką będą pozytywnie zaskoczone fabułą obrazu, która do samego końca trzyma w napięciu, nie pozwalając oderwać od ekranu oczu. Nawet w momencie, gdy, jak mogłoby się wydawać, wszystkie karty zostają wyłożone na stół, scenarzyści dosłownie w ostatnich minutach produkcji potrafią wywrócić oglądaną przez nas historię do góry nogami, wyciągając z rękawa ukrytego asa.


Przed premierą drugiej części "Kosogłosa" nie spodziewałem się, że twórcy kolejny raz zabiorą mnie na szalonyrollercoasternajprzeróżniejszych emocji i uczuć. Po tym, co mogliśmy zobaczyć w poprzednich odsłonach serii, podjęte przez scenarzystów i reżysera wyzwanie ponownego zszokowania oraz poruszenia widów na całym świecie wydawało się po prostu niemożliwe. Jednak były to tylko pozory. "Kosogłos. Część 2" uderza zdecydowanie mocniej niż wszystkie poprzedniczki razem wzięte, a co za tym idzie, wzrusza niemalże do łez. Tym razem to nie widowiskowe efekty specjalne, lecz towarzysząca kinomanom przez cały seans dramaturgia trzyma ich w napięciu, zapewniając emocjonalną sinusoidę. Z jednej strony produkcja jest niezwykle brutalna i szokująca. Przecież główni bohaterowie tej odsłony padają jak muchy wraz z każdym kolejnym przebytym metrem usłanej wymyślnymi i śmiercionośnymi kokonami, a także naznaczonej cierpieniem i bólem tysięcy rebeliantów, drogi dzielącej uszczuplający się odział dzielnych żołnierzy od kryjówki prezydenta Snowa. Jednak z drugiej strony jest jednocześnie w dużej mierze ugrzeczniona. Zapomnijcie o krwawych scenach gore, to nie ten typ produkcji. Francis Lawrence znów skutecznie wykorzystując wszelakie dostępne filmowe zabiegi i niewątpliwy talent młodej obsady ukazuje w symboliczny, lecz nie pozostawiający jakichkolwiek wątpliwości sposób dramatyczną walkę o wolność i przyszłość obywateli Panem. Nie zobaczycie zatem na ekranie zabójstw poszczególnych bohaterów czy ginących setkami buntowników, reżyser pozostawia te obrazy wyobraźni fanom serii, ponieważ nie chodzi tutaj o obrzydzenie widza, tylko o coś znacznie ważniejszego, mianowicie o świadomość dziejących się w filmie okropieństw. "Kosogłos. Część 2"ma w pewien sposób nakłonić kinomanów do wyciągnięcia odpowiednich wniosków i refleksji na temat życia; wzbudzić w nich pożądane uczucia, m.in. współczucie, i przywrócić wiarę w ważne dla nas wartości – miłość, przyjaźń lub poświecenie. Symboliczne ujęcie brutalności jest więc zdecydowanym atutem, a nie w żadnym wypadku słabością nowej produkcji Francisa Lawrence’a, a ponadto świadczy o jego ogromnym reżyserskim kunszcie.


Należy również wspomnieć o rewelacyjnym epilogu. Twórcy idąc w ślad za Peterem Jacksonem, zdecydowali się na bardzo szczegółowe przybliżenie widzom dalszych losów bohaterów. Dostajemy zatem możliwość zobaczenia, jak minione wydarzenia wpłynęły na poszczególne postacie oraz ich późniejsze życie. Należy też zwrócić uwagę, że epilog niesie ze sobą niezwykle ważne i wzruszające przesłanie, które stanowi doskonałą klamrę zamykającą tę wspaniałą historię godną uwagi każdego kinomana. Nie będę zdradzać szczegółów, warto poznać je samemu. Z pewnością skłania do wyciągnięcia odpowiednich wniosków, jak również napawa nadzieją i maluje świat w nieco lepszych barwach. Po prostu twórcy nie mogli lepiej zakończyć swojej serii, za co nalezą im się ogromne brawa.


"Kosogłos. Część 2" to aktorski popis Jennifer Lawrence. Z każdą kolejną odsłoną serii młoda Amerykanka czyniła postępy, poszerzając i wzbogacając swój niemały przecież wachlarz umiejętności oraz bogaty warsztat. Lawrence jest po prostu jak wino, im starsza, tym lepsza. Poprzez grę w różnych produkcjach i próby sprawdzenie się w zgoła odmiennych rolach, laureatka Oscara poszerzyła swoje aktorskie emploi i zdobyła nowe doświadczenie. Amerykanka, mimo młodego wieku, to już dojrzała, ukształtowana i wszechstronna aktorka. Widać to doskonale w finalnej odsłonie „Igrzysk Śmierci”, gdzie po prostu króluje na ekranie. W roli rozdartej wewnętrznie Katniss Everdeen miewającej przeróżne stany emocjonalne jest niezwykle przekonująca. Mimo że jej gra można się czasem wydawać bardzo oszczędna, minimalistyczna, to nie dajcie się zwieść pozorom. Pod tą kamienną twarzą, jeśli tylko dokładnie się przyjrzycie, kryje się multum emocji i uczuć. Jennifer Lawrence gra po prostu całą sobą, gestem, mimiką i głosem. Wykreowana przez nią bohaterka to niezaprzeczalny atut produkcji, jej najmocniejszy filar, który dodaje przedstawionej przez twórców historii emocjonalnego wydźwięku i wiarygodności. Mam nadzieję, że seria "Igrzyska Śmierci"będzie jedynie kroplą w ocenie równie udanych, a nawet znacznie lepszych obrazów w filmowym dorobku tej aktorki. Reszta obsady zwyczajnie schowała się w cieniu Jennifer Lawrence, stanowiąc jednak silne zaplecze. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Josh Hutcherson, który dostał od scenarzystów naprawdę trudną do odegrania rolę. W drugiej części "Kosogłosa" chłopak musiał się wcielić w cierpiącego na zaburzenia osobowości Peetę Mellarka. Mimo ograniczonego czasu na srebrnym ekranie aktor doskonale poradził sobie z powierzonym mu zadaniem.


"Kosogłos. Część 2" to idealne zwieńczenie serii opowiadającej o zwyczajnej dziewczynie - jednej z wielu niewyróżniających się twarzy z tłumu, która w imię wolności, miłości i dla własnej rodziny przeszła prawdziwe piekło na Ziemi. Mimo iż naprawdę trudno będzie mi się rozstać z tą odważną, zdeterminowaną, a także wzbudzającą podziw i szacunek bohaterką, to cieszę się, że to już koniec jej dłużącej się w nieskończoność drogi cierniowej. Katniss Everdeen stała się bowiem pewnego rodzaju idolem, człowiekiem godnym naśladowania. Jej historia skłania do refleksji, a postawa i czyny przywracają wiarę w ludzką dobroć. Bohaterka zatem wykonała już swoje zadanie i zasłużyła sobie na spokój i odpoczynek jak nikt inny. Z kolei "Kosogłos. Część 2"to zdecydowanie najambitniejsza i najdojrzalsza odsłona serii, która na długo pozostanie w pamięci kinomanów. Pozostaje jedynie współczuć konkurencyjnym młodzieżowym seriom, które będą miały ogromny problem, choćby dorównywać poziomem do finalnej części "Igrzysk Śmierci". Poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko, tak więc o jej przeskoczeniu, przynajmniej na razie, nie ma żadnej mowy. Polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tym razem nikt chyba nie odważy się powiedzieć, że ekranizacja pomija lub zniekształca jakiś aspekt... czytaj więcej
Minęły zaledwie 3 lata, odkąd na ekranach kin zagościły pierwsze "Igrzyska Śmierci". Wytwórnia Lionsgate... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones