Recenzja filmu

Wszyscy mówią: kocham cię (1996)
Woody Allen
Alan Alda
Woody Allen

Śpiewać każdy może?

Woody Allen to reżyser wyjątkowy. Tworzył świetne komedie ("Annie Hall") i znakomite dramaty ("Alicja"). Spod jego ręki wychodziły cięte satyry ("Zelig") i mocne filmy psychologiczne ("Wszystko
Woody Allen to reżyser wyjątkowy. Tworzył świetne komedie ("Annie Hall") i znakomite dramaty ("Alicja"). Spod jego ręki wychodziły cięte satyry ("Zelig") i mocne filmy psychologiczne ("Wszystko gra"). Dotykał przeróżnych filmowych gatunków i konwencji, ale nie zatracił swojego oryginalnego stylu. Wydawało mi się, że twórczość Allena znam bardzo dobrze i genialny okularnik z Nowego Jorku niczym mnie już nie zaskoczy. Aż natrafiłem na "Wszyscy mówią: kocham cię". Woody Allen i musical?! Nie może być....

Film opowiada historię pewnej zamożnej familii z Nowego Jorku. Bob Dandridge, doświadczony prawnik i głowa rodziny stara się zapanować nad domowym rozgardiaszem. Zadania nie ułatwia mu syn, Scott, zagorzały konserwatysta i republikanin, co w liberalno- demokratycznej rodzinie jest nie do przyjęcia. Z kolei Lane i Laura, najmłodsze córki (jeszcze z pierwszego małżeństwa Boba), zakochują się w tym samym chłopaku, co jest niechybnym zwiastunem złamanego serca. Tego problemu nie ma DJ, starsza córka, która chłopaków zmienia jak rękawiczki, a pomysł wzięcia ślubu w młodym wieku przychodzi jej równie łatwo, jak decyzja o zakupie parasola. Swoją cegiełkę do domowego piekiełka dorzuca najstarsza córka Skylar, która zrywa zaręczyny z młodym, porządnym prawnikiem, żeby ułożyć sobie życie z mordercą i recydywistą. W trudnym procesie wychowawczym niezbyt pomaga żona Boba, Steffi. Społeczna aktywistka i zapalona altruistka, która całe dnie spędza na pomaganiu innym ludziom (chyba że akurat ratuje światową populację wielorybów). Jakby tego było mało, mieszkanie państwa Dandridge jest ulubionym miejscem leczenia depresji po kolejnych miłosnych rozczarowaniach, dla byłego męża Steffi i praktykującego neurotyka, Joe Berlina (de facto ciągle kochającego byłą żonę). Nadążacie? Bo czeka was jeszcze opowieść o pokojówce z nazistowskimi skłonnościami,  podstarzałym seniorze rodziny, który lubi sobie pospacerować w samym ręczniku po Times Square, oraz historia paryskiego romansu.

Uff... Ładny bajzel jak na półtorej godziny, prawda? Niemożliwie pocięta i fragmentaryczna fabuła mogła by razić, gdyby nie fakt, że mamy do czynienia z niezobowiązującą komedią. Cała rzecz jest lekka, przyjemna i łatwo przyswajalna. Dodatkowo przyprawiona obowiązkową dawką sarkazmu i unikalnego humoru. Fajnie się ogląda, można się pośmiać, wzruszyć i wyłapać kilka perełek w świetnych dialogach (nie jestem w formie! nie ćwiczyłem na bieżni od tygodni. Od 572 tygodni! To 11 lat!).

Dodatkową atrakcją jest cała plejada gwiazd i gwiazdeczek przewijających się przez ekran: Tim Roth, Julia Roberts, Alan Alda, Drew Barrymore, Natalie Portman, Goldie Hawn, Edward Norton. Role nie są trudne do zagrania, wszystkie postacie wzbudzają sympatię i wesołość, a znajome twarze na ekranie tylko pogłębiają to uczucie.

Spokoju nie daje mi tylko jedna kwestia. Nie jest to, moim zdaniem, dobry musical. Wiem, że miała to być luźna zabawa gatunkiem, wprowadzająca nieco entuzjazmu i ożywienia do filmu. Wszystkie piosenki aktorzy wykonują osobiście, reżyser nie chciał, żeby wyszło sztucznie i drętwo. Pomysł wspaniały. Tylko wykonanie kiepskie. Muzyczne przerywniki po prostu mi się nie podobały. Były nudne i do filmu nic ciekawego nie wniosły. Szkoda trochę, że niezła i inteligentna komedia jest przerywana siermiężnymi wstawkami.

Można narzekać, że niektóre wątki są naciągane, inne potraktowane skrótowo, a jeszcze inne zupełnie niepotrzebne. Można powtarzać do znudzenia utarty frazes, że Woody Allen się już skończył, że (moje ulubione zdanie) "to już nie jest to samo, co kiedyś". Można, ale po co? Lepiej dać się porwać pokręconej i momentami irracjonalnej historii. Cóż, może właśnie takie jest życie. Pokręcone i irracjonalne. Chaotyczne i rozbiegane. Jedno jest pewne. Nikt tak dobrze o nim nie opowiada jak Woody Allen. Tylko żeby już nie śpiewał...
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones