Recenzja gry

Gorky 17 (1999)
Bartosz Brzostek
Grzegorz Miechowski
Grzegorz Sikora
Bartosz Dziedzic

"Spręż się Owicz, mamy mało czasu!"

Zanim świat usłyszał o "Painkillerze" i "Wiedźminie", Polacy mogli pochwalić się już grą, która została dobrze przyjęta na Zachodzie. Grą tą było właśnie "Gorky 17", wydana w USA pod tajemniczo
Zanim świat usłyszał o "Painkillerze" i "Wiedźminie", Polacy mogli pochwalić się już grą, która została dobrze przyjęta na Zachodzie. Grą tą było właśnie "Gorky 17", wydana w USA pod tajemniczo brzmiącym tytułem "Ōdi∙um".  Fakt to tym ciekawszy, że obecnie mało kto słyszał o tej produkcji.

"Gorky 17" to hybryda strategii turowej i RPG, gdzie tylko walki toczą się w turach, natomiast poruszanie się po mapie przygody następuje w czasie teraźniejszym (zastosowano ty system podobny do serii "Final Fantasy"). Fabuła gry skupia się wokół tytułowego Gorky 17 – tajnego ośrodka badawczego stworzonego przez radzieckich naukowców. W wyniku nieudanych eksperymentów miasto (w tej roli ponoć dolnośląski Lubin) zostało skażone, wśród ruin pojawiają się przerażające mutanty. Gracz kieruje trójką NATO-wskich komandosów, wraz z rozwojem wydarzeń atmosfera się zagęszcza,  nie wiemy, kto stoi po naszej stronie, wydaje się wręcz, że bierzemy udział w kolejnym eksperymencie…

Właśnie klimat i ciekawe postacie komandosów są największymi atutami gry. Kto nie pamięta soczystych, choć strasznie stereotypowych kwestii Jarka Owicza, który wyzywał mutanty od "dzieł szatana", czy też przerażonego Trantine’a, który wciąż powtarzał, że jest naukowcem, a nie żołnierzem? Niemniej fajnie zarysowane charaktery głównych bohaterów przegrywają w konfrontacji ze sztucznymi postaciami pobocznymi i koszmarnym dubbingiem. Chyba tylko Wasilij Dobrowski został maksymalnie dopieszczony, bo trzyma poziom na obu płaszczyznach. Do tego dochodzi bardzo ładna jak na swoje czasy grafika (animacje większości potworów do dzisiaj wyglądają miodnie!) i genialna muzyka autorstwa Adama Skorupy.

Gry jednak nie można uznać za arcydzieło. Poza wspomnianym dubbingiem gra była po prostu… za krótka. W miarę doświadczony gracz w ciągu jednego dnia mógł skończyć cały tytuł. Kolejną wadą "Gorky 17" jest jej straszna liniowość. Rozgrywka skupia się na przejściu obszaru aż do jakiejś przeszkody, którą przejdziemy po znalezieniu odpowiedniego klucza/karty dostępu/szyfru zamka. Tylko w jednym momencie twórcy pozwolili graczowi na wybór, ale sprowadzał się on jedynie do zmiany jednego z członków drużyny. Do wad zaliczyć można też poziom trudności gry. Początkowe etapy to gorączkowe liczenie każdego naboju, później mamy dostęp do takich giwer (np. radiowe wezwanie pocisku rakietowego!), że walka skraca się tylko do wybrania odpowiedniego narzędzia mordu. Tu kilka słów warto poświęcić broni paraliżującej, która w znacznym stopniu niszczy balans gry. Gdy moja drużyna miała już w ekwipunku paralizator, to żaden wróg nie był trudny, ba, dochodziło do takich sytuacji, że część bossów nie mogła mnie nawet zranić, gdyż była ciągle sparaliżowana. Czyni to przygodę zdecydowanie za łatwą. 
Podsumowując – "Gorky 17" to gra dobra, której można wybaczyć jej błędy ze względu na klimat i ciekawą fabułę. Jest jednak bardzo krótka i nie wyróżniający się żadną inną cechą. Dlatego też zatonęła w morzu podobnych jej tytułów. Myślę, że gdyby twórcy bardziej ją dopieścili, mielibyśmy do czynienia z naprawdę mocną pozycją. Tymczasem seria "Gorky" poszła w kierunku skradanek TPP, zamiast ciągnąć fajny pomysł na taktyczny RPG. Twarzą serii stał się Cole Sullivan i tylko Owicza żal…
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones