Ostatni raz w serialu widac go gdy Kloss ucieka z obozu...
Myśę że Perepeczko poradził by sobie świetnie jako Jan. Mi też brakowało Postaci Anusi pózniejszej narzeczonej pana Michała , Która pojawia się w serialowej wersji o panu Wołodyjowskim. Co do Ketlinga podobał mi się bardziej Łapicki z serialu niż Nowicki z filmu.W ogniem i mieczem świetny był Domagarow Jako Bohun kradnie film pozostała obsada poza Scorupko może być. Nawet Zamachowski jako Wołodyjowski ujdzie a przecież Michał w tej powieści jeszcze nie był 1 szablą Rzeczpospolitej. Lubił zwady i zabawy z Panem Zagłobą i takiego Pana Michała dobrze Zamachowski przedstawił. Choć do Łomnickiego lata świetlne go dzielą.
Ano racja. Zupełnie zapomniałem o Anusi. Wielka szkoda, że pominęli tę postać zarówno w "OGNIEM I MIECZEM", jak i w"POTOPIE". A to dość ciekawa postać. Nie wiem tylko, w jaki sposób ona mogła tak po prostu umrzeć? Astma? Serce? Naprawdę wielka szkoda, że Sienkiewicz tego nie sprecyzował. Co do Ketlinga, to wydaje mi się, że Nowicki miał w sobie więcej dostojności, a Łapicki więcej z uroczego birbanta. Zgadzam się, że Zamachowski dobrze odegrał Wołodyjowskiego, który jeszcze nie był dostojny i budzący respekt, co w następnych częściach Trylogii. Podobał mi się duet Żebrowski-Zamachowski. Potem sprawdzili się jako wiedźmin Geralt z Rivii i bard Jaskier :)
Mam żal do Sienkiewicza że uśmiercił Michała, a jak musiał to mógł w inny sposób ja rozumiem , że przysięgał iż nie odda Kamieńca Turkom to jednak śmierć samobójcza nie pasuje do takiego bohatera. Może gdy by zginął w boju lepiej by to wyglądało. Też dobrze dobierali aktorów do Roli Zagłoby , najlepszy był Pawlikowski , ale Wichniarz i Kowalewski też trzymali poziom.
Wiesz, pierwowzór Wołodyjowskiego też zginął w Kamieńcu Podolskim, w którego obronie wcześniej brał udział. Jednak nie wysadził się w powietrze, a zginął przypadkiem, gdy z nieznanych powodów wybuchła prochownia. Ja uważam, że fikcyjny Wołodyjowski wcale nie musiał zginąć tak samo, jak jego pierwowzór. I też uważam, że taka śmieć do niego nie pasuje. W sumie Kowalewski to Zagłoba pijak i warchoł oraz cwaniak, najmniej sympatyczny z całej Trylogii. Wichniarz to o wiele sympatyczny Zagłoba i do tego Zagłoba energiczny i wciąż zdolny do działania. Pawlikowski zaś to Zagłoba o wiele mniej energiczny, już znacznie starszy i bardziej zmęczony życiem i wykończony starością. Każdy z nich oddaje innego Zagłobę w innym etapie jego życia i każdy doskonale oddał jego charakter. W sumie nie wiem, który jest lepszy - Pawlikowski czy Wichniarz, bo Kowalewski lepszy był jako Roch Kowalski :)
Tak myśle że po to pisał ku po krzepieniu serc by podnieśc naród na duchu , a uśmiercając takiego bohatera to nie dał otuchy. Masz rację każdy z tych aktorów zagrał Zagłobę w różnych okresach bo np w takim Panu Wołodyjowskim miał około 90 lat. W książce postać Rocha Kowalskiego jest ważną postacią po często występuje u boku Zagłoby , a w filmie jest strasznie krótko.
Też wybór aktorek do ról kobiecych jest średni o ile Zawadzka i Brylska pasują do swoich ról idealnie. To Braunek jest średnia nie tak wyobrażałem sobie Oleńkę. Izabella Scorupco jest natomiast tragiczna , Helena w ksiązce ma 17 lat i czarne włosy, a u nas jest blondynką a sama aktorka za stara do tej roli.
Podobał mi się pojedynek Michała z Andrzejem w Potopie najlepszy pojedynek w Polskich i jeden z lepszych w światowych filmach. Mimo że w książce była noc to Hoffman świetnie że przeniósł akcję na dzień , ale padający deszcz dodał klimatu i dramaturgi. Za to pojedynek Pana Michała z Bohunem też ok w książce był krótszy bo Wołodyjowski szybko sobie z Kozakiem poradził , ale dobrze że reżyser w filmie scenę przedłużył pokazując że Jurko też był niebezpieczny.
W sumie to masz rację. Uśmiercenie takiego bohatera jak Wołodyjowski zdecydowanie nie pokrzepiło niczyjego serca. To sama prawda. Niby to miała jego śmierć być symbolem prawdziwego patriotyzmu, a pociechą miała być dla nas bitwa pod Chocimiem. Ale ja też bym wolał, żeby pan Michał przeżył. Ponoć jedna pani, czytając o jego śmierci, dała na mszę za jego duszę :) Zagłoba pod koniec Trylogii ma już 90 lat? No to nic dziwnego, nie jest już tak aktywny jak w poprzednich częściach. Ale tak Kowalewski, Wichniarz i Pawlikowski ukazali każdy Zagłobę w innym etapie jego życiu i dlatego każdy Zagłoba jest nieco inny, co moim zdaniem doskonale oddaje zamysł Sienkiewicza. Ano tak, Roch Kowalski odgrywa w powieści o wiele większą rolę niż w filmie. Nawet raz próbuje porwać z obozu samego Karola X Gustawa. A potem na polu bitwy ginie zabity przez Bogusława Radziwiłła.
Helena miała 17 lat? Tego nie pamiętałem. To mnie zaskoczyłeś. To faktycznie Izabella Skorupko jest za nieco za stara do tej roli. Podobnie jak Wojciech Malajkat jako Rzędzian, który w powieści miał chyba 16 lat. Choć sam aktor doskonale gra, podobnie jak Zbigniew Zamachowski, który nie jest co prawda młodziutki, ale gra doskonale. Małgorzata Braunek moim zdaniem dobrze grała, choć zdecydowanie lepsza była jako Izabella Łęcka w serialu "LALKA" z 1977 r. Ale w serialu 9-odcinkowym miała większe pole do popisu niż w jednym filmie. A kogo byś widział w roli Oleńki?
Tak, pojedynek Wołodyjowskiego z Kmicicem jest prawdziwą perełką filmu. To prawda, w książce miał on miejsce w nocy. W filmie nakręcili go w dzień uważając, że w nocy nic nie będzie widać. Dodanie deszczu tylko dodało dramaturgii scenie :) Również scena pojedynku Wołodyjowskiego z Bohunem też genialnie wyszła. Zgadzam się, że jej przedłużenie w filmie pokazało, że z Bohuna nie był ułomek.
Tak i Przyjaciele Michała , Jan czy Andrzej mogli nacieszyć się swoimi kobietami , no a Michał tylko 4 lata był z Basią trochę niesprawiedliwe , bo przecież mały rycerz był ulubieńcem Sienkiewicza.
Braunek była ok chociaż książkowa Oleńka była bardziej zadziorna. W filmie była wiecznie blada , albo traciła przytomność , Wiem że Brylska też była brana pod uwagę , ale wybrali Małgorzatę.
Szkoda że jednak wcześniej Hoffman nie nakręcił ogniem i mieczem rozumiem że czytał w takiej kolejności jak kręcił potem , ale pewnie też obecna wtedy sytuacja mu nie pozwoliła bo za komuna przedstawiać tamte ziemie jak dzicz była nie do pomyślenia.
A jak to jest z seriale Przygody pana Michała czy był on kręcony razem z filmem i dlaczego Hoffman nie był reżyserem i skąd zmiana niektórych aktorów ?
W sumie to Wołodyjowski też jest i moim ulubionym bohaterem, a prócz tego jego ukochana jest najlepszą kobiecą z książek Sienkiewicza. Wielka więc szkoda, że tak to pisarz musiał zakończyć.
Rozumiem. Pod tym względem rzeczywiście Braunek wypada nieco blado, choć ma kilka mocnych momentów np. wtedy, gdy wygnała oficerów Kmicica ze swego domu. Myślę, że film powinien mie trzy części i powinien pokazać wszystko, dzięki czemu Oleńko miałaby większe pole do popisu.
Ja też żałuję, że Hoffman nie mógł nakręcić tak długo "OGNIEM I MIECZEM". Ruska cenzura wciąż była wtedy silna. A co do serialu, to nakręcili go rok po filmie kinowym. Czemu nie Hoffman? Chyba zajmował się wtedy czym innym. Czemu niektórzy aktorzy są inni? Bo inny reżyser miał inną wizję.
A powiedz mi, widziałeś Teatr Telewizji "MAKBET" z Łomnickim w roli Makbeta i Zawadzką w roli Lady Makbet? Jeszcze tam wystąpił Olbrychski jako Banko i kilku aktorów z "PANA WOŁODYJOWSKIEGO". Całkiem ciekawa wersja sztuki Szekspira. Warto poznać. Niedawno zaś znalazłem na youtube "ŚWIĘTOSZKA" z Łomnickim.
Niestety nie widziałem tego przedstawienia, muszę nadrobić.
Tak w Potopie powinni więcej pokazać np mógł być serial jak w przypadku Ogniem i mieczem który jest lepszy od filmu i zawiera więcej scen. Kinowy potop trwał 5 godzin , ale tak wersja serialowa by się przydała.
Mimo że pan Hańcza świetnie zagrał Janusza Radziwiła , to jednak w książce był on po 40 no a Hańcza jest starszy , może chcieli nadać mu godności.
Film Pan Wołodyjowski też nie zawiera tyle co książka , nawet serial, ale to nawet dobrze bo w książce jest wiele zapychaczy w CHreptiowie, a film fajnie to omija. Szkoda że Nie pokazali Zosi Boskiej narzeczonej Adama Nowowiejskiego , bo on miał jeszcze jeden powód do zemsty na Azji.
No i nie ma też w filmie bitwy pod Chocimiem , ale rozumiem że brak kasy to też spowodował. W książce też w pierwszych rozdziałach jest Kmicic i Oleńka , ale ich raczej wiadomo było czemu nie ma w filmie.
Z tego co Słyszałem to książka Sienkiewicza Na polu chwały jest takim trochę nieoficjalnym dalszym ciągiem trylogii , nawet Basia jest wspomniana, dawno czytałem i za bardzo nie pamiętam ale mam zamiar wrócić do tej książki.
Wobec tego polecam - obejrzyj "MAKBETA" z Tadeuszem Łomnickim i Magdaleną Zawadzką w rolach głównych. Naprawdę warto obejrzeć i poznać.
Ja uważam, że "POTOP" powinien powstać jako serial, a nie jako tylko jeden film, do tego mocno okrojony. A jeśli nawet musiałby być kinowy, to chociaż by nakręcili serial i pokazali tam dokładnie wszystko. Naprawdę chętnie bym zobaczył takie dokładne ze wszystkimi szczegółami dzieło.
Nie inaczej. Janusz Radziwiłł nie tylko w powieści Sienkiewicza, ale i w historii w chwili śmierci miał zaledwie 45 lat, więc nic dziwnego, że przebąkiwano o jego otruciu. Władysław Hańcza zagrał doskonale tę postać, jednak wiekiem nie pasował do tej postaci. Mimo wszystko genialnie gra i jak sam mówisz, dodaje nieco dostojności Januszowi.
Właśnie, w powieści "PAN WOŁODYJOWSKI" jest naprawdę więcej ciekawych scen i wątków, które pominęli zarówno w kinowym, jak i w serialu. Ja też żałuję, że nie pokazano Zosi Boskiej ani nie ma opowiedzianej historii pana Muszalskiego o jego ucieczce z galer tureckich. I jeszcze ciekawa była historia tego księdza, dawnego żołnierza Wołodyjowskiego. I nie wiem, czemu zmienili historię Adama - przecież w książce wcale on nie pojechał na pewną śmierć do Turcji. Owszem, ja też się nieco nie dziwię, że nie pokazali w filmie Kmicica i Oleńki - w końcu te postacie dopiero planowano pokazać i nie mieli do ich postaci twarzy :)
"NA POLU CHWAŁY"? Sienkiewicza? Nie kojarzę. Ja znam jedynie "W RĘKU BOGA", oficjalną kontynuację Trylogii, choć nie wszystko tam mi się podoba. Znasz tę powieść?
Mimo wszystko Potop nadal pozostaje dobrym filmem lubię go oglądać i myślę zasłużył na Oscara w 75 roku , jest dużo lepszy od tego filmu co wygrał.
Tak czytałem tą ksiązkę ale to jest tragedia poniżej dam moją opinię z pewnego portalu.
Cokolwiek by powiedzieć o Sienkiewiczu, jedno trzeba mu przyznać - umiał pisać. Akcja "Trylogii" wciąga, jego bohaterowie są barwni. Tego się, niestety, nie da powiedzieć o p. Stojowskim i jego kontynuacji "Trylogii". Niby ci sami bohaterowie, pozorna ciągłość postaci, ale to nie to samo. Stojowski to nie Sienkiewicz.
Zagłoba we "W ręku Boga" to zwykły cwaniaczyna. Basia Wołodyjowska nie jest dzielna i rezolutna, jest przygłupia i pusta. Oddaje się na sianie niejakiemu Borucie - co jest jawnie sprzeczne z duchem Sienkiewicza. Krzysia Ketlingowa zostaje żoną bardzo wrednego Francuza i kochanką innego, wyższego rangą.
Najlepiej się autor obszedł z dziećmi Jana Skrzetuskiego. Miało być 12 synów(a w "Panu Wołodyjowskim" jest aluzja, że po synach miał i córki), a tu tylko syn Jarema, najstarszy. Co się stało? Zaraza. Dzieci, z wyjątkiem Jaremy, umarły. Jakie to proste - jednym pociągnięciem pióra uśmiercić zbędnych jedenastu.
Tenże Jarema Skrzetuski cudzołoży z córką Kmiciców - Andrzeja i Oleńki. Zagłoba mu w tym służy pomocą, a chodząca cnota Oleńka nie ma nic przeciwko temu! Przy okazji wspomniane jest, że matką chrzestną Kmicicówny miała być Anusia Borzobohata-Krasieńska, a przecież ona umarła przed narodzeniem się dziecka Kmiciców, jak pamiętamy z początku "Pana Wołodyjowskiego".
Pojawiają się nawet czterej muszkieterowie (a co!), a Basia pokonuje w pojedynku szermierczym d'Artagnana. Musieli mieć ci muszkieterowie po 70-80 lat w czasach, w jakich dzieje się akcja "W ręku Boga". Dno dna
Jeśli chodzi o mnie, to muszę przyznać, że jednak z całej Trylogii właśnie najbardziej lubię "PANA WOŁODYJOWSKIEGO". Zwłaszcza film uważam za udany, pomijając fakt, że zapomnieli o kilku ciekawych sprawach.
Co do powieści "W RĘKU BOGA", to cóż... Niezła opinia i bardzo trafna. Czytałem już ją na jakieś stronie i zgadzam się z nią, choć nie powiem... Autor ma wyobraźnię. Zwłaszcza z tymi muszkieterami dał czadu :)
Szkoda że w panu Wołodyjowskim jeszcze bitwy ne były tak dobrze zrobione jak w potopie, ja również bardzo lubię pana Wołodyjowskiego , mniej Ogniem i mieczem ale też uważam ten film za przyzwoite kino.
Oczywiście, że to przyzwoite kino historyczne. Bardzo się cieszę, że zarówno "POTOP", jak i "PANA WOŁODYJOWSKIEGO" poprawiono cyfrowo pod względem obrazu i dźwięku. Cudownie się teraz ogląda. A mam pytanie... Słyszałem o powieści współczesnego pisarza "PAN ZAGŁOBA". Podobno jest to prequel Trylogii i opisuje losy Zagłoba zanim poznał on Skrzetuskiego, Wołodyjowskiego i całą resztę. Czy znasz tę książkę?
Mama zamiar nabyć tę ksiązke w przyszłym tygodniu jak mi się uda dam ci znać. Nie lubię tej skróconej wersji potopu dziwnie się ją ogląda.
A więc jednak jest taka książka. Dobrze słyszałem. Chętnie się z nią zapoznam. Skrócona wersja "POTOPU"? Nie wiedziałem, że taka jest. Ja znalazłem na youtube i zgrałem sobie "POTOP" wyczyszczony cyfrowo w dwóch częściach i wszystko tam jest. Chyba, że mówisz o tym, iż wycięto z oryginalnego montażu sporo materiału. Tego sam żałuję.
Nie mówię o tej Wersji Potom Redivius czy jakoś tak jest to skrócona wersja , która parę lat temu była emitowana w kinie.
Rozumiem. Ja nie wiedziałem, że taka wersja w ogóle jest. A co z niej wycięli?
Wiesz, ciekawostką na pewno Ci znaną jest fakt, że podczas II wojny światowej członkowie konspiracji często przybierali przydomki od bohaterów Sienkiewicza, głównie Trylogii. Ciekawi mnie, co nimi kierowało? Czemu właśnie Sienkiewicz, a nie np. Kraszewski, jego wielki poprzednik?
Wiele scen jest wyciętych ale film jest dynamiczniejszy, nawet w serialu czas honoru postać Władka ma pseudonim Kmicic.
Rozumiem. A ta skrócona wersja jaki ma czas? Tego serialu nie lubię, bo ta tematyka nie jest mi miła, ale wiem, że takie coś było. Ludzie chyba głównie z AK i powiązanej z nią konspiracji przybierali takie przydomki. Prawda? Czy coś pomyliłem?
Tak ja lubię takie seriale uważam że jest on najlepszym serialem wojennym w telewizji w ostatnich 10 latach. Skrócona wersja Potopu trwa ponad 3 godziny.
Rozumiem. Wiesz, ja tam nigdy nie lubiłem tematyki II wojny światowej. Poza wyjątkami takimi jak Kloss czy Pancerni to nigdy za tym specjalnie nie przepadałem. Aha... Chyba nawet dali na youtube tamą skróconą wersję "POTOPU". Wiesz co? Ja to bym najchętniej obejrzał reżyserską wersję "POTOPU", tę oryginalną, której nie puścili w kinie. A więc jednak... Tak coś czułem, że to AK-owcy najczęściej nadawało sobie przydomki od bohaterów Sienkiewicza :)
Taką reżyserską wersje to i ja bym oglądną np Hoffman tłumaczył że nie było w filmie bitwy o Warszawie bo miasto nie wyglądało jak w 17 wieku i ciężko było to zrealizować.
W sumie to i prawda, ale np. nie przeszkadzało to już twórcom filmu "SZWEDZI W WARSZAWIE", a to przecież te same czasy. Tak więc moim zdaniem Hoffman w sprawie "POTOPU" po prostu poszedł na łatwiznę.
No ale wiesz kino ma swoje prawa , moim zdanie nie dało się jednak wszystkiego pokazać co było w książce , było by lepiej. ale i tak Potop uważam za dobry film jest to jedna z moich ulubionych produkcji. Nawet Peter Jackson w Trylogii Włada pierścieni nie pokazał wielu wątków mimo 3 filmów.
To prawda, choć zarówno w jednej, jak i w drugiej wspomnianej przez Ciebie produkcji najlepszy byłby porządny serial i dopiero potem, zmontowany z jego fragmentów film kinowy. W każdym razie ja tak uważam. Choć i tak to, co już powstało, nie jest złe.
Władca pierścieni mimo wszystko i tak najlepsze filmy fantasy, ja najchętniej zobaczył bym serial o Harrym Potterze bo te filmy oparte na tych grubszych częściach były strasznie okrojone wiele ważnych wątków wyleciało moim zdaniem np od 5 czyli zakonu feniksa powinni podzielić na 2 części jak zrobili z insygniami śmierci.
Zgadzam się z Tobą. "WŁADCA PIERŚCIENII" to po prostu klasyka powieści fantasy i całkiem nieźle wyszła trylogia filmowa na jej podstawie. Wielka szkoda, że "HOBBITA" tak zepsuli i to dla kasy. Też tak uważam - z 4 i 5 części musiano wiele spraw wyrzucić ze scenariusza, a szkoda. Najlepszy byłby serial o Harrym dokładny i szczegółowy.
A z 6 części Harrego która jest kapitalną książką zrobili ponure romansidło i strasznie nudne. Co do hobbita to po części się zgadzam choć Niezwykła podróż i Pustkowie Smauga były ok nie to co WP ale się przyjemnie oglądało , ale bitwa pięciu armii to tragedia.
Mnie się 6 część bardzo podoba, bo naprawdę ciekawie pokazali relacje Harry'ego z Ginny, z Hermioną i z Luną. Ale naprawdę nie spodobało mi się to, że rozwinęli romans, a za mało pokazali wspomnień Voldemorta. One były naprawdę ważne, bo pokazały one horkruksy, dlatego potem Harry miał w książce choć pewien pomysł, czego szukać. W filmach nie wyjaśnili też w pełni pewnych spraw np. jak Dumbledore złapał klątwę, która potem go zabijała powoli. Albo nie wyjaśnili zbyt wiele o Arianie ani o Grindenwaldzie nie mówią zbyt wiele. To poważne braki. Nie wyjaśnili też, kto stworzył Mapę Huncwotów. Co do "HOBBITA" to moim zdaniem "NIEZWYKŁA PODRÓŻ" nawet im się udała, "PUSTKOWIE SMAUGA" od połowy filmu zmierza ku porażce, a "BITWA PIĘCIU ARMII" to już prawdziwa porażka. I po co reżyser zadbał o to, abyśmy uwielbiali Thorina, Filego i Kilego, skoro potem ich uśmiercił? Abyśmy bardziej rozpaczali niż podczas lektury książki?
Tak mimo że insygnia zostały podzielone na 2 części to tez brakło informacji o Arianie i Grindelnwadzie , bo rozmowa Harrego z Albusem po zaklęciu Voldka zbyt krótka. Ale te 2 filmy nawet dobre, fajnie przedstawione zostały wspomnienia Severusa Rickman zagrał to kapitalnie, choć scena w domu Potterów ja Snape trzyma w ramionach martwą Lili trochę mi nie pasuje . Przecież nie zostawił by Harrego w tym domu , więc widział dziecko a w książce jest zdziwiony że chłopak przeżył scena wzruszająca ale gryzie się z powieścią. Walka Harry- Voldemort też efektowna , ale brakło dramaturgii bo walczyli na osobności bez widzów podoba mi się jak w książce Harry kpi z Riddla a potem rzucają zaklęcia i ten ryk tłumu po śmierci Voldka świetne , szkoda że zabrakło tego w filmie. Niepotrzebnie w filmie Harry łamie czarną różdżkę. Choć wydaje mi sie że jednak w ekranizacji postąpił rozsądniej bo gdy by ktoś kiedyś go pokonał to ta osoba została by panem różdżki , a tak to weliminował zagrożenie.
No właśnie, ta rozmowa Harry'ego z Albusem w zaświatach czy też w miejscu między światami, to po prostu za krótka jest. W książce wszystko sobie wyjaśnili, a w filmie nawet Albus go nie przeprosił za swoje przewiny, a w książce przecież go przeprosił i tłumaczył mu się z grzechów swojej młodości i wyjaśniał swoje błędy. Właśnie, ta scena z Severeusem w domu Potterów tak nie do końca tu pasuje, a sama scena zabicia Voldka jakoś moim zdaniem jest zbyt efektowna, zbyt wiele efektów specjalnych. Poza tym jedno mnie dziwi... Mianowicie chodzi o to, że wydaje mi się, iż w książce jedynie różdżki bliźniacze mogły zderzyć się promieniami i siłować ze sobą. Wiesz, tak jak na tym cmentarzu, gdy Harry i Voldemort mieli pierwszy raz starcie ze sobą. A w filmach tak zaklęciami mocują się podczas pojedynku z Voldemortem praktycznie wszystkie różdżki - Dumbledore'a i Harry'ego. Moim zdaniem to błąd. No i czemu śmierciożercy tak latają jako jakieś... widma z głowami ludzkimi? Co to ma być? I właśnie! Złamanie Czarnej Różdżki - czysty idiotyzm. Bo przecież Harry w książce najpierw naprawił nią swoją dawną różdżkę, a Czarną złożył w grobie Dumbledore'a. A tu co? Moim zdaniem głupio to pokazali. I dziwi mnie, czemu nie pokazali Andromedy i Teda Tonksów.
mimo że Alan Rickman jako Severus był świetny i nikogo innego w tej roli nie widzę to jednak był nieco za stary bo Snape w kamieniu ma 31 lat o ile się nie mylę. Tak Walka Harry Voldemort za dużo efekciarstwa i jeszcze jak Harry leży na ziemi to Voldek bije go w twarz zamiast strzelić zaklęciem. Książkowy czarny pan by to zrobił. Tak pojedynki średnio pokazali. Powinni też pokazać jak Harry naprawia różdżkę bo wychodzi na to w filmie że zachował różdżkę Draco.
Co do roli Albusa to mam mieszane uczucia bo Richard Haris przedstawił Dumbledora jako dobrego miłego dziadziusia , ale przecież Albus do końca taki nie był dowiadujemy się o tym w 7 części. ale nie było w nim za grosz tej potęgi Albusa , którą oddawał Michael Gambon , nie wyobrażam sobie pojedynku z Voldemortem w wykonaniu Harissa , ale brakowało mu tej dobroci poprzednika a więc coś za coś.
Czy czytałeś przeklęte dziecko i co o tej książce sądzisz bo to scenariusz sztuki i jak ci się podoba wątek córki Voldemorta.
Tak, Alan Rickman był nieco za stary do roli Snape'a, co nie zmienia faktu, że gra po prostu genialny. Poza tym, o ile dobrze wiem, to tę postać Rowling stworzyła z myślą o Rickmanie. Tak czy siak gra super. No właśnie, te pojedynki są zbyt efekciarskie i nieco denerwujące. I czemu Voldemort rozsypuje się w proch, zaś Bellatrix rozbija się na kawałki? Jeszcze brak nsprawy swojej różdżki przez Harry'ego też nieco irytuje.
Richard Harris faktycznie tworzy Dumbledore'a sympatycznego staruszka. Ale w sumie w książkach też taki się wydaje - sympatyczny i zdziecinniały, a potem ujawnia swe umiejętności i cele. Michael Gambon doskonale oddał Dumbledore'a jako najpotężniejszego maga na świecie, ale faktycznie trochę mu zabrakło tej sympatii bijącej z osoby Harrisa.
Nie czytałem tego, ale kolega czytał i mi opowiadał. Przyznam się, że fabuła mocno mnie zawiodła. Poza tym córka Voldemorta i Bellatrix? Jakoś mnie to nie przekonuje.
Tak Właśnie to jest durne że Voldemort rozsypuje się na kawałki bo wtedy było można podważyć jego śmierć bo walczyli sami , a ciała niema. Z Belatrix to też przesadzili.
A więc o aktorach grających Albusa mamy podobne zdanie .
Mi też przeklęte dziecko średnio się podobało ale czytałem gorsze rzeczy , tak dziecko Voldka i belli to średni pomysł , ale kto wie np dla czego w książce w księciu niema Belatrix w Hogwarcie. Może była np w ciąży , bo film oszukuje i pokazał Belle. A może Voldemort chciał mieć kogoś tak potężnego jak on bo śmierciożercy nie byli na jego poziomie, a dziecku mógł przekazać całą wiedze.
Właśnie. W tym filmie to po prostu już na całego przesadzili ze śmiercią zarówno Voldemorta, jak i ze śmiercią Bellatrix. Za dużo efektów specjalnych, taka prawda.
Owszem, w sprawie Dumbledore'a i grających go aktorów mamy podobne zdanie, jeśli nawet nie to samo.
Ja tam uważam, że Voldemort nie brudziłby się czymś takim jak stosunek płciowy ze swoją zwolenniczką. Oczywiście mogę się mylić.
Wiele fanek było złe na Rowling że ze Snepa zrobiła postać romantyczną i dała ten wątek z miłością do Lili mi on nawet pasuje od początku czułem , że Severus nie jest do końca zły. Trochę zwątpiłem po księciu jak zabił Albusa , ale w insygniach już rozwiano moje wątpliwości.
Z książek najbardziej lubię właśnie insygnia ma fajny klimat. może z początku trochę nudnawy bo bohaterowie obozują , ale jak się rozkręca od Doliny Godryka to potem jest świetnie.
W przeklętym dziecku podoba mi się relacja między Albusem Severusem( choć pewnie Snape się w grobie przewraca że Potter nosi jego imię) i Scorpiusem Malfoyem , co ciekawe Dracko mówi do Harrego po imieniu dogaduje się z Hermioną i Giny tylko z Ronem się przegadują. Są dorośli więc urazy poszły na bok liczą się dzieci a nie ich młodzieńcze niechęci to mi się podoba.
Jeśli chodzi o mnie, to dla mnie Snape jest egoistą i robił to wszystko jedynie dlatego, że czuł się winny śmierci Lily i może nawet złożył Przysięgę Wieczystą, że tak postąpi. Gdyby mógł ocalić Lily kosztem jej męża i syna, nie zawahałby się. To nie jest więc romantyczne bohaterstwo, ale egoizm i karmienie się własnym cierpieniem.
Jeśli chodzi o książkę, ja najbardziej lubię "KOMNATĘ TAJEMNIC". Zarówno film, jak i książka są klasycznym kryminałem w stylu sir. Arthura Conan Doyle'a czy Agathy Christie, a ja je kocham.
To faktycznie plus "PRZEKLĘTEGO DZIECKA" i bodajże jedyny plus.
Tak Snape chciał by Lili przeżyła nawet Albus mu powiedział że nim gardzi.
Wszystkie ksiązki są fajne moim zdaniem , raz na jakiś czas wracam do czytania Pottera.
Przeklęte Dziecko nie jest takie złe fajnie było powrócić do świata Harrego
No właśnie. Albus powiedział "Budzisz we mnie obrzydzenie", kiedy tylko Severus wyjawił mu swoje pierwotne życzenie. Jak więc widać, nie ma w tym żadnego bohaterstwa i obecnie przez kobiety Snape jest postrzegany jako romantyczny bohater tylko i wyłącznie dlatego, że zagrał go rewelacyjny Alan Rickman. Gdyby nie on, tak wiele pań by nie podziwiało Snape'a, jeśli w ogóle.
A i owszem, zgadzam się, że wszystkie książki z tej serii są naprawdę super i trudno mi ich nie lubić. Co do "PRZEKLĘTEGO DZIECKA", to jakoś nie przekonuje mnie jako kontynuacja tej serii.
A tak z innej beczki znasz film "KAMIENIE NA SZANIEC"? Ja obejrzałem go dopiero niedawno i spodobał mi się. Zwłaszcza scena, jak "Zośka" jest w łóżku z dziewczyną i razem spędzają ostatnie cudowne chwile razem przed jego śmiercią. Podoba mi się to, że pokazali tych bohaterów jako ludzi, a nie jakiś wielkich herosów, co zawsze najpierw ojczyzna, a potem prywatne sprawy. Ci są tu bardziej ludzcy, zwłaszcza "Zośka". I ta scena mi się podoba, bo jest taka... naturalna. Pokazuje, że nawet wtedy próbowali Polacy cieszyć się życiem i miłością szukać zapomnienia od grozy wojny.
Tak ale potem też Albus mówi że Severus jest najdzielniejszym człowiekiem jakiego zna , bo jednak pracował na 2 strony był do końca wierny Dumbledorowi i udawało mu się oszukać czarnego pana największego mistrza Legilmencji.
Przeklęte dziecko można przeczytać jako fanowską opowiastke nawiązującą do bohaterów z serii
Film Kamienie na szaniec jest ok , choć ja wolę wersje z 1977 roku z Cezarym Morawskim i Janem Englertem czyli film pt Akcja pod arsenałem sceny katowania Rudego są naprawde mocne.
Wrócę do potopu to w poniedziałek wielkanocny o godz 20 na antenie Kino Polska bedzie można zobaczyć tą krótszą wersje filmu czyli Potop Redivius.
To prawda, był naprawdę dzielny, ale to nie znaczy, że nie był draniem i egoistą, który tylko dlatego, że miał swój honor i zamierzał dotrzymać danego słowa, to robił to, co robił. Wszak bycie dzielnym nie oznacza nie bycia kanalią. Nieprawdaż?
O! To ma sens, takie spojrzenie na to dzieło. Całkowicie się zgadzam na taki sposób patrzenia.
Słyszałem o tym filmie, ale jeszcze nie widziałem. Muszę go zobaczyć. W tym nowym filmie nie podobało mi się zepchnięcia Alka na dalszy plan, ledwie się pojawia i ledwie coś o nim mówią, a prócz tego pokazują Zośkę jako najstarszego i najważniejszego z całej trójki. A nie pamiętam, lecz chyba Zośka był bardziej delikatny, a Rudy był twardzielem. Chociaż być może coś pokręciłem. Ale tak czy siak przesadzili ze sceną torturowania Rudego - musieli dokładnie pokazywać, jak mu ten gestapowiec gasi papierosa na ranie? To jest straszne! I pomyśleć, że jako dzieciak drżałem ze strachu na scenie, jak w odcinku 5 "STAWKI WIĘKSZEJ NIŻ ŻYCIE" Krzysztof Chamiec próbuje miażdżyć palce Ewy Wiśniewskiej. Ta scena, w porównaniu ze sceną katowania Rudego, to po prostu bajka dla dzieci.
Aha... To muszę sobie zobaczyć tę skróconą wersję "POTOPU". Ciekawi mnie, co usunęli.
Tak czepiał się Harrego tylko dla tego że miał zatargi z Jemsem , jakoś dorośli Harry i Dracko mogli się dogadać, a Snape cały czas nosił urazę
Szkoda tylko że Rowling podpisała sie pod przeklętym dzieckiem i uznaje za kontynuacje.
Tak film był dośc brutalny ale polecam ci wersję z 77 roku i tak masz rację w filmie było mało Alka , to przecież był 4 bohaterów na tym polegał sens powieści.
No właśnie. Harry i Draco umieli się dogadać ze sobą pomimo tylu lat animozji, z kolei Snape to całe życie chował urazę i wyżywał się na Harrym za przewiny jego ojca. To nie jest godne bohatera.
Wielka szkoda, ale tak czy siak ja tam tego za kontynuacji nie uznaję i raczej nie będę nie uznawać.
Dokładnie tak. Przesadzili z tą brutalnością, jeśli więc stary film jest lepszy, to koniecznie muszę go zobaczyć. Tak, Alek prawie wcale się nie pojawia. Nawet trudno wyłowić go z tłumu. A przecież w powieści, jak i w historii było trzech przyjaciół którzy niczym trzej muszkieterowie walczyli o swój kraj. Nowy film nie jest zły, jednak mógłby być lepszy. Ale za to dwie subtelne sceny erotyczne :)
Wracając do władcy pierścieni to średnio podobał mi sie filmowy Frodo w książce czy np w animacji Bashiego był przedstawiony lepiej. W Powieści Frodo jest starszy bo do czasu gdy dowiaduje się o pierścieniu , a wyrusza a podróż mija 14 lat. Jest już doświadczonym Hobbitem i wiadomo czemu Sam mówi panie Frodo , a w filmie śmiesznie to wygląda. O ile trafili z Merym , Pipinem i Samem tak o Frodo mam mieszane uczucia. Bo w Hobbicie Martin Freeman jako Bilbo był dobry.
Co ciekawe Draco dogadał się też z Hermioną i Giny , nie obrażał Hermiony tylko zwracał się z szacunkiem , bo było ona ministrem magii ,czy też prywatnie. Jedynie Ron przegadywał się z Malfoyem.
Animowana wersja "WŁADCA PIERŚCIENI" jest świetna, choć wielka szkoda, że nie nagrali planowej drugiej części. Ale animacja jest świetna i czuć w niej ducha Tolkiena. Zgadza się, Frodo wyszedł tam zdecydowanie lepiej, podobnie jak w książce. Tak, tam jest bardziej doświadczony, starszy i w ogóle budzi większy szacunek. Eljach Wood nie jest zły, ale jego Frodo to niedoświadczony młodzik i wiele traci na rzecz Sama, który w bajce z kolei jest nieco głupkowaty, a w filmach jest tak bohaterski, że czasem obecność Froda wydaje się zbędna. W filmie animowanym kiepsko zostali pokazani Pippin i Merry, prawie niczym się nie różnią, w filmach lepiej nakreślono ich charaktery. Aragorn, Boromir i Elrond są w bajce bardzo krytykowani za wygląd - Aragorn przypomina Indianina, Boromir Wikinga, zaś Elrond Rzymianina. Aragorn ma w bajce jednak nieco więcej królewskiej dostojności i talentu dyplomacji niż Viggo Mortensen grający w filmach tę postać. Podobnie Gimli - w bajce jest za wysoki, ale za to też bardziej dostojny, bo w filmach jest bardziej rubaszny i chwilami taki gruboskórny oraz skory do wygłupów. Czarni Jeźdźcy w bajce też lepiej wypadli, przypominają nieco Jeźdźców Apokalipsy, a prócz bez koni poruszają się jak kaleki - tak jak w powieści. Gandalf w obu wersjach jest super, podobnie Bilbo. Sauron wydaje się być bardziej mroczny i tajemniczy w bajce. Galadriela w filmie "DRUŻYNA PIERŚCIENIA" wydaje się być nieco zbyt mroczna i chwilami zachowuje się tak, jakby miała zaraz zamienić się w jakieś monstrum i zabić naszych bohaterów. Nawet podczas pokazywania Frodowi przyszłości jest ponura i chłodna, potem dopiero staje się taka łagodniejsza i sympatyczna. Nie wiem, czy to celowy zabieg, ale jakoś mało mi się podoba. Lepiej wypadła w bajce, gdzie wyraźnie bije z niej dobro i wiedza oraz jasna magia. Choć scena kuszenia Galadrieli przez Pierścień lepiej wypadła w filmie, bo tam przynajmniej czuć grozę tej sytuacji. W bajce tego nie czuć, choć w sumie w książce też śmiała się i tańczyła, gdy mówiła o sobie na miejscu Saurona. Ale też bił z niej taki złowrogi blask i czuć było, że coś jej się stało. Tutaj nie do końca jest to czuć. Bajka czasami sprawia wrażenie, jakby chciano pokazać jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Mimo to uwielbiam ją.
Aha, takie coś. Rozumiem. To też mnie mało przekonuje.
Mi w bajce Sam nie pasuje bo jest przygłupi te jego Hurra mnie denerwują. Saruman tylko filmowy Chrspopher Lee jest fantastyczny jego głos wygląd budzi grozę. Z Legolasa w filmie zrobili kilera orków tnie ich jak pachołki. Sauron w bajce lepiej wygląda złowrogi cień czuć jego obecność w filmie to oko wygląda jak latarnia a w retrospekcji gdy traci pierścień to przypomina chodzący pionek z szachów. W Hobbicie Sauro np został lepiej pokazany np w jednej z niewielu dobrych scen bitwy pięciu Armii. Tak mimo że Viggo Aragorna zagrał dobrze to nie czuć było dostojności króla ,mogli mu miecz dać już w drużynie a nie w powrocie. Ja wszystkie te filmy zawsze wolałem w wersji rozszerzonej , choć kinowa jest ok.
Zdecydowanie Saruman w bajce się nie sprawdził, choćby dlatego, że nosi on czerwone szaty, a ponoć jest biały. Trochę to nielogiczne moim zdaniem. Christopher Lee z kolei jest po prostu genialny, a jego głos jest po prostu niesamowicie groźny. Nie bez powodu dawano mu głównie roli łotrów i drani w filmach, bo naprawdę sprawdzał się w takich rolach. Jego głos może wywołać ciarki na plecach. Tak, w filmie Legolas to niemalże maszynka do zabijania orków, podobnie Aragorn - mało w nim dostojności, bardziej przypomina najemnika. I w sumie racja - w książce już w "DRUŻYNIE" dostał Andruila, a nie dopiero w "POWROCIE". Sauron jak pionek szachowy... He he he... W sumie racja. Dobre określenie. A ja mam wszystkie trzy filmy z trylogii "WŁADCA PIERŚCIENI" w wersji reżyserskiej i pierwszy film z trylogii "HOBBIT" w wersji reżyserskiej. Pozostałe dwie części "HOBBITA" mam kinowe, ale szukam reżyserskich.
Sarumana w książce opisywano jako Saruman wielu kolorów zmieniał brodę i strój więc może dla tego w animacji tak go przedstawili , ale biały kolor z filmu nadał mu dostojności i grozy. Tak Aragorn jako obieżyświat został dobrze przedstawiony , ale jako król średnio. Fajnie też zrobiono Goluma świetne CGI. Gandalf też w filmie został dobrze pokazany walka z Barlogiem coś pięknego. Ciekawostka że Ian Macellen był brany pod uwagę do roli Dumbledora , ale odrzucił prozycje bo za bardzo by się kojarzył z Gandalfem.
Jak oceniasz że zabrakło w filmie porządków w Shire czyli tej ostatecznej walki z Sarumanem. PJ tłumaczył że bohaterowie i tak przeszli dużo i chciał już ograniczyć im kolejną przygodę.