Felieton

Barbarzyńca w sklepie z zabawkami

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Barbarzy%C5%84ca+w+sklepie+z+zabawkami-84498
A więc ekranizacja gry w statki wydaje się Wam średnim pomysłem? Lepszym czy gorszym od "ekranizacji" serii zabawek? He-Man nie miał tyle szczęścia, co Transformery.

NARRATOR: Daleko w przestworzach, na granicy światła i mroku, znajduje się zamek zwany Posępnym Czerepem. Od niezliczonych wieków dobra wróżka utrzymywała równowagę w tym wszechświecie, ale armie ciemności ruszyły do ataku. Ich celem jest zdobycie zamku Posępnego Czerepu, | albowiem władza należy się tym, którzy władają zamkiem. Ten, kto wierzy w tę władzę, będzie wywyższony ponad innych, będzie miał moc nieskończoną. Będzie władcą wszechświata.

A więc ekranizacja gry w statki wydaje się Wam średnim pomysłem? Lepszym czy gorszym od "ekranizacji" serii zabawek? "Władcy Wszechświata" nie mieli tyle szczęścia, co Transformery i doczekali się tylko jednego filmu, w dodatku takiego, o którym historia zapomniała. I w przeciwieństwie do innych tytułów, które goszczą w "Efektach Specjalnych", można historii spokojnie przyznać rację. Warto jednak o tym wiekopomnym dziele wspomnieć, bo jest jednym z owoców symbolicznej zmiany na linii oryginał – licencjonowany gadżet. Nie warto lekceważyć tych relacji w rzeczywistości, w której multipleksy generują zysk ze sprzedaży popcornu, a nie biletów.

Action figures rozpoczęły podbój chłopięcych serc już w latach 60., kiedy zadebiutowali dzielni G.I Joe. Pomysł firmy Hasbro był prosty: otworzyć rynek lalek dla chłopców gardzących zabawą lalkami Barbie (firma Mattel, rok 1959). Instynkty w chłopcach drzemały te same, co w ich koleżankach, więc pod krwiożerczymi pretekstami zaczęli stroić swoich żołnierzyków w wyrzutnie rakiet i zabójcze nożyki. Następna dekada wymiotła z biznesu wszystkich, którzy nie wierzyli w potęgę zabawek na licencji – zabawkowy biznes sygnowany logo "Gwiezdnych wojen" wytyczył nowe szlaki. Chłopcy chcieli odtwarzać i modyfikować przygody, które znali z telewizji. W latach 80. producenci postanowili więc nie czekać na objawienie się popkulturowych fenomenów i sami zaczęli je produkować.

SZKIELETOR: Ktoś do mnie przemawia. Tak, to wróżka, mój uroczy więzień! Nareszcie w mojej niewoli. Wygrałem! Nadchodzą ciemności, by cię pochłonąć.
CZARODZIEJKA: Ciemności mogą przysłonić światło, ale go nie pochłoną. Jeszcze nie wygrałeś Szkieletorze, He-man żyje, czuję to.
SZKIELTOR: Naprawdę? Jesteś taka wrażliwa. A czujesz to? Evil-Lyn, uruchom holograficzny nadajnik.

Zabawka przestała być dodatkiem do opowieści. Na długo przed tym, jak ktoś wymyślił pierwszy strzęp scenariusza, powstał produkt. Jest więc trochę tak, jakby wielki koncern wyprodukował miliony kubeczków z misiem w czerwonej koszulce i w ramach kampanii reklamowej zlecił jakiemuś autorowi napisanie książeczki o jego przygodach. Albo, wracając do porównań popcornowych, jakby Paramount uprażył tony kukurydzy, a potem wyprodukował film, żeby ją dobrze sprzedać. Film, przy którym dobrze się przełyka.

 

Jaki jest He-Man, każdy widzi. Goła klata, skąpe wdzianko, wielki miecz. W wersji kinowej różni się nieco od swojego słynniejszego kreskówkowego wcielenia, choć oryginalny pomysł nie zawierał zbyt wiele więcej szczegółów wzbogacających jego osobowość czy obraz świata, w którym funkcjonuje. Facet, którego imię znaczy niewiele więcej niż "On", miał toczyć bój z demonem o imieniu Szkieletor na planecie nazywającej się Eternia. W pierwszym zamyśle to barbarzyńca, prawdopodobnie wzorowany nieco na Conanie. Projektant Mattela Roger Sweet opowiadał po latach, jak, prezentując 3 proste modele umięśnionych facetów, sprzedał pomysł zwierzchnikom. "Prosto wyjaśniłem, że to bardzo potężna figura, którą można zabrać wszędzie i wrzucić w dowolny kontekst, bo ma bardzo ogólną nazwę: He-Man!". Udało się z tego szkicu zrobić wielomilionowy biznes.

GWILDOR: Czemu mi nie powiedziałeś, że tworzysz muzykę? Jesteś mistrzem? O tak, jestem tego pewien. To dlatego los przeciął nasze drogi.
KEVIN: Masz mnie za kogoś innego. Jestem tylko muzykiem szkolnego zespołu. Są miliony takich jak ja.
GWILDOR: Ale tylko jeden Kevin.

W kreskówce He-Man obrósł w detale: stał się księciem Adamem prowadzącym podwójne życie superbohatera i wzywającym potęgę Posępnego Czerepu. Początkowo scenariusz filmu kinowego był bliski opowieści znanej z telewizyjnych ekranów, a akcja miała toczyć się w całości na Eterni. Gdy jednak okazało się, że budowa dekoracji i tworzenie większej liczby fantastycznych stworzeń za mocno szarpnęłoby produkującego Cannon Cinema po kieszeni, chwycono się myśli o "potężnej figurze, którą można zabrać wszędzie i wrzucić w każdy kontekst". Wrzucono więc blond wojownika (Dolph Lundgren) do tańszej w produkcji ziemskiej rzeczywistości. Nie było mowy o powołaniu do życia latającego Orko czy Kota Bojowego, scenarzyści zastąpili więc ten komiczny duet karłem-wynalazcą (Billy Barty). Główny bohater definiował się poprzez miecz (wspierany laserem), gołą klatę i konflikt ze Szkieletorem (najwyraźniej dobrze bawiący się na planie Frank Langella).


Dolph Lundgren

Nie jest to udany film. Pełno tu kwiatków w rodzaju postaci wybuchających od ciosu mieczem. Ciekawe jest za to podobieństwo fabuły do "Transformers" (tak filmowego, jak i komiksowego "oryginału"). Dwie skonfliktowane grupy kosmitów przenoszą swoją wojnę z dalekiej planety na Ziemię. I lądują w samym środku przeciętnego życia nastolatków z amerykańskich przedmieść ("to kosmici zrobili bałagan w moimi pokoju, mamo"). kosmici są potężni i niebezpieczni, ale okazuje się, że potrzebują pomocy dzieciaków, bez których nie poradziliby sobie na obcym terenie. I tak to nastolatkowie decydują o losach wojny, której nie udało się rozstrzygnąć w galaktyce Far Far Away. Chłopiec dostaje zabawkę, która ma wielką, kosmiczną moc, ale moc bez pomocy chłopca jest bezużyteczna. Chłopiec musi wprawić zabawkę w ruch.

SZKIELETOR: Gdzie teraz są Twoi przyjaciele. Opowiedz mi o samotności dobra, He-manie. Czy jest równa samotności zła?

"Władcy wszechświata" w wersji filmowej, nie wprawili w ruch dostatecznie mocno maszyny zarabiającej pieniądze. Wydaje się to zresztą całkiem logiczne, jeśli wziąć pod uwagę, że 1987 był rokiem "Robocopa" i "Predatora", a już rok później kolejną epokę kina fantastycznego miał otworzyć "Willow". Po napisach końcowych Szkieletor straszy co prawda, że powróci w sequelu, ale ponieważ sfinansować go miały zyski z "jedynki", nigdy do tego powrotu nie doszło. A gotowy scenariusz drugich "Władców", po przeróbkach stał się podobno filmem, znanym jako "Cyborg" z Jean-Claude'em Van Dammem. He-Man miał jeszcze jedną ofiarę – i to być może jest jego największy wkład w popkulturę. Porażka filmu zatrzymała kinową produkcję ze Spider-Manem w roli głównej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones