Dwuczęściowa ekranizacja
"Hobbita" ma szansę stać się najdroższym filmem w dziejach kina. Specjaliści szacują, że obie części mogą kosztować łącznie pół miliarda dolarów.
Oznacza to, że aby filmy zwróciły się producentom, muszą zarobić ponad miliard dolarów. Wynik ten nie wydaje się trudny do osiągnięcia. Przypomnijmy, że ostatnia część "Władcy Pierścieni", której
"Hobbit" jest prequelem -
"Powrót Króla", wyciągnęła z portfeli widzów 1,1 mld. dolarów. Na korzyść
"Hobbita" świadczy również fakt, że zostanie on zrealizowany w technologii 3D. Gwarantuje to wyższe wpływy z seansów kinowych.
Tymczasem wciąż nie wiadomo, kto zagra głównego bohatera filmu, Bilbo Bagginsa. Negocjacje z producentami prowadzi oficjalnie
Martin Freeman (
"Autostopem przez galaktykę"). Aktor wciąż nie jest jednak pewien, czy otrzyma angaż. Na razie postanowił wystąpić w filmie fantasy
"Animals". Projekt określany jest jako połączenie
"Donniego Darko" z kinem
Gusa Van Santa.
Premierę
"Hobbitów" zaplanowano na 2012 i 2013 rok.