Na początku tego roku fani Netflixowego "Sandmana" z bólem przyjęli informację o anulowaniu popularnego serialu. Jak wiemy, drugi sezon – którego premiery możemy spodziewać się w lipcu tego roku – będzie definitywnym końcem ekranowych losów bohaterów stworzonych przez Neila Gaimana. Nieoficjalnie spekulowano, że koniec serialu nie jest decyzją artystyczną – Netflix miał podjąć ją po tym, gdy pisarz został oskarżony o gwałt. Dziś jednak portal Variety przychodzi z wypowiedzią scenarzysty Davida S. Goyera, który wyjawia prawdziwe powody zakończenia serialu. Po latach obecności w kinie superbohaterskim,
David S. Goyer coraz bardziej komfortowo czuje się w świecie małego ekranu. Po pracy nad serialem "
Krypton" czy "
Gabinet osobliwości Guillermo del Toro", twórca mocno zaangażował się w pracę nad "
Fundacją" czy właśnie
"Sandmanem", przy którym działał w pionie scenariuszowym z Allanem Heinbergiem i Neilem Gaimanem, twórcą komiksowego pierwowzoru. W niedawnym wywiadzie
Goyer zabrał głos na temat zbliżającego się końca serialu, jednoznacznie zadając kłam krążącym w kuluarach plotkom.
Zakończenie było zaplanowane ponad dwa lata temu. Prowadziliśmy wtedy wiele rozmów — Allan i ja — z Netfliksem. Kochamy te komiksy, ale jedna z rzeczy, która nas zmartwiła, dotyczyła tego, że w niektórych zeszytach Dream (
Tom Sturridge)
praktycznie się nie pojawia. Wszyscy się zastanawiali: czy naprawdę mamy zrobić sześć odcinków bez Dreama?
A poza tym — choć oryginalna seria komiksowa miała 75 zeszytów — tempo opowiadania było znacznie szybsze, niż zakładaliśmy, bo wiele z tych zeszytów miało po zaledwie 17 stron. W praktyce, do stworzenia jednego odcinka potrzebowaliśmy czterech, czasem nawet pięciu zeszytów. Początkowo zakładaliśmy, że całość zamkniemy w czterech sezonach po 10 odcinków każdy. Pierwszy miał 11 odcinków, drugi ma 12. Po rozmowach uznaliśmy, że zrobimy nieco dłuższy drugi sezon i doprowadzimy w nim historię do końca. Zawsze istnieje możliwość późniejszego adaptowania materiałów pobocznych. Ale wahaliśmy się: robimy to w trzech sezonach? Czterech? I w końcu stwierdziliśmy — nie, od razu idziemy do końca – wyjaśnił scenarzysta.
Goyer wskazuje, że dopiero po podjęciu tej trudnej decyzji na jaw wypłynęły doniesienia o oskarżeniach wobec
Neila Gaimana. Netflix spotkał się wówczas z naciskiem, by rozważyć anulację serialu jeszcze przed premierą drugiego, niegotowego sezonu, ale – jak mówi sam
Goyer – pomysł ten został odrzucony.
Mogę powiedzieć, że osobiście nigdy nie napotkałem żadnych niepokojących sygnałów z jego strony. A kiedy pojawiły się oskarżenia, byliśmy raptem trzy tygodnie od zakończenia zdjęć do drugiego sezonu — byliśmy już bardzo daleko. Neil nie był też tak zaangażowany w sezon 2, jak był w sezon 1. Oczywiście, to trudna sytuacja. Mam ogromny szacunek dla kobiet, które decydują się mówić o takich doświadczeniach. To naprawdę niepokojące. Ale wiem, że Netflix czuł wtedy: "Spędziliśmy dwa lata na produkcji. Jest tylu aktorów, scenarzystów, reżyserów, którzy — gdybyśmy tego nie wypuścili — nie otrzymaliby pełnego wynagrodzenia". Więc zdecydowano się pozwolić, by dzieło mówiło samo za siebie – dodał
Goyer.
O czym opowiada "Sandman"?
Pierwszy sezon "
Sandmana" opowiadał o tym, jak Morfeusz, Król Snów, ucieka z trwającej lata niewoli i wyrusza w podróż między światami, aby odnaleźć skradzione mu artefakty i odzyskać dawną moc. W obsadzie serialu znaleźli się m.in.
Tom Sturridge,
Boyd Holbrook,
Vivienne Acheampong,
Vanesu Samunyai i
Kirby Howell--Baptiste.
"Sandman" – zwiastun drugiego sezonu serialu