W sieci pojawiły się pierwsze recenzje filmu "Wielki Marty". Czy film Josha Safdiego, którego gwiazdą jest Timothée Chalamet, sprostał oczekiwaniom? Przeczytajcie, co mają do powiedzenia krytycy o tym bardzo nietypowym "filmie sportowym". Czyżbyśmy mieli kolejnego kandydata do miana filmu roku? Co piszą krytycy o filmie "Wielki Marty"?
Ten łamiący gatunkowe reguły oryginalny film jest ekscytującą sportową komedią, fragmentarycznym studium charakteru, wibrującym portretem Nowego Jorku wczesnych lat 50. – oraz zupełnie nową wariacją na temat tych wszystkich elementów. Wyobraźcie sobie, że "Nieoszlifowane diamenty" spotykają "Złap mnie, jeśli potrafisz" i może będziecie mieć połowiczne wyobrażenie, napisał David Rooney z "The Hollywood Reporter".
To kinowe Mountain Dew. Będziecie naelektryzowani przez całe dwie i pół godziny, chwali Johnny Oleksinski z "New York post".
Film regularnie będzie prowokował was do śmiechu, ale też sprawi, że się zaczerwienicie. W pędzie Marty'ego na szczyt jest wielka pasja i serce. A mieszkańcy Nowego Jorku z lat 50. są tak autentyczni, jak gdyby filmowcy obrabowali lokalne delikatesy. "Marty" to filmowy zwycięzca. Safdie, jego ekipa i zwłaszcza jego gwiazda zaserwowali nam najlepszy film roku. Jeśli "Wielki Marty" powstał, by udowodnić, że Timothée Chalamet dałby sobie radę u boku ikon Nowego Hollywood z lat 70. pokroju Harveya Keitela czy Geny Rowlands, to się udało, dodaje Clarisse Loughrey z "The Independent".
"Wielki Marty" nie zachowuje się jak film sportowy. Nie ma tu montażów treningowych ani scen, w których Marty wyjaśnia zza kadru swoją technikę. Raczej sam film jest jak ping-pong: duch i rytm tenisa stołowego przesiąka każdą scenę, kreując hipnotyzujący efekt spektakularnego, hałaśliwego, oszałamiającego pojedynku, czytamy z kolei w tekście Petera Bradshawa z "Guardiana".
"Wielki Marty" – zwiastun
Przypomnijmy, że "
Wielki Marty" to pierwszy projekt reżysera
Josha Safdiego, od kiedy zdecydował się zakończyć długoletnią współpracę kreatywną ze swoim bratem,
Bennym. Za scenariusz odpowiada
Ronald Bronstein, z którym reżyser pracował już przy filmach "
Good Time" i "
Nieoszlifowane diamenty".
Punktem wyjścia dla fabuły jest życiorys Marty'ego Reismana, gracza tenisa stołowego. Nie będzie to jednak klasyczna sportowa biografia, lecz komedia przygodowa w duchu "
Wilka z Wall Street" oraz "
Złap mnie, jeśli potrafisz". Pierwszy zwiastun przywołuje również ducha Świąt. Nic w tym dziwnego, bo amerykańska premiera planowana jest na pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia.
W obsadzie są także:
Gwyneth Paltrow,
Odessa A'zion,
Kevin O'Leary,
Tyler Okonma,
Abel Ferrara i
Fran Drescher.