48. FPFF GDYNIA: Chłopomania

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/48.+FPFF+GDYNIA%3A+Ch%C5%82opomania-152168
48. FPFF GDYNIA: Chłopomania
źródło: Getty Images
Festiwal w Gdyni zbliża się do końca, a my – wierzcie lub nie – oglądamy kolejne udane polskie filmy. Diana Dąbrowska wybrała się na "Horror Story" Adriana Apanela – czy będzie to konkursowy czarny koń? Z kolei Michał Walkiewicz recenzuje oczekiwanych "Chłopów" D.K. Welchman i Hugh Welchmana, autorów oscarowego "Twojego Vincenta". Czy i tym razem powalczą o statuetkę Akademii? 

***


recenzja filmu "Chłopi", reż. D.K. Welchman i Hugh Welchman



The Boys
autor: Michał Walkiewicz

W gromadzie żyję, ale z gromadą nie trzymam. Choć uświęcani przy wigilijnym stole "Chłopi" Jana Rybkowskiego są dziś kanoniczną adaptacją reymontowskiej prozy, zazwyczaj wystarcza mi barszczyk, za seans dziękuję. Moja miłość do literackiego oryginału jest delikatna, więc staram się ją pielęgnować; opiera się na przeświadczeniu, że struktury fabularne mogą być samograjem, ale nastroje bywają nieprzekładalne. Tak jak nieprzekładalny jest "oddech" Reymonta, napięcie pomiędzy beznamiętną przyrodą i namiętnymi ludźmi. Mówiąc krótko, nie zadowalam się byle czym. Na szczęście, "Chłopi" Doroty i Hugh Welchmanów nie są byle czym. 


Myślę, że twórcy "Twojego Vincenta" dostrzegli wilczy dół w odpowiednim momencie. Musieli, skoro odbili w boczną ścieżkę i poszukali rozwiązania tego adaptacyjnego problemu w malarstwie. To świetny pomysł – z mojej ulubionej szufladki, czyli z pogranicza obłędu. Chełmoński rzuca bowiem jeszcze dłuższy cień niż Reymont. Jego pejzaże wiejskiej codzienności mogą wprawdzie przypominać "gotowe kadry", ale to realizm wagi ciężkiej – flirtujący z impresjonizmem, produkujący nowe sensy dzięki światłu oraz niedoskonałościom faktury. Czy zrealizowani w technice animacji malarskiej "Chłopi" są nośnikiem podobnych znaczeń? Oczywiście, że nie, bo nie nakręcił ich wczesny Werner Herzog. Ale jeśli za istotę literackiego oryginału weźmiemy odmierzaną erupcjami gwałtownych emocji grę w serca, to cóż – jest to kawał świetnej adaptacji.    

Jagna z Boryną, Antek za Jagną, Boryna przeciw Antkowi. Trójkąt miłosny wpisany w okrąg natury, słowem – naturalny dramaturgiczny kontrast. Dookoła Lipce w czterech porach roku – u Reymonta będące zarówno świadkiem miłosnej demolki, jak i pejzażem podświadomości bohaterów. Same fajne sprawy, choć niełatwe do przekalkowania. Nie ma rozmowy o "Chłopach" Welchmanów bez rozmowy o formie – to dzięki niej ta skomplikowana fabularno-estetyczna konstrukcja nie chwieje się w posadach. Technika, dzięki której materiał filmowy zamieniany jest z pomocą malarstwa olejnego w oddychające, żywe płótno, to coś więcej niż marketingowy haczyk oraz stylistyczna błyskotka. To koło zamachowe całej narracji. Nigdy nie myślałem o "Chłopach" jako o literaturze efektownych punktów węzłowych, ale coś jest na rzeczy. Pulsujące rytmem eklektycznej muzyki Łukasza Rostkowskiego wesele Boryny; utrzymana w konwencji onirycznego koszmaru śmierć patriarchy; zbliżone do młodopolskiego malarstwa na odległość jednego pociągnięcia pędzlem wygnanie Jagny. Wszystko urasta na ekranie do rangi impresjonistycznej perełki. Problemu nie mam jednak z poezją chłopskich potańcówek, tylko z prozą wiejskiej codzienności – wizualnie dość płaskiej i w zbyt dosłowny sposób odsyłającej do kategorii "ruchomego obrazu".

Całą recenzję filmu "Chłopi" przeczytacie na jego karcie POD LINKIEM TUTAJ

zwiastun filmu "Chłopi"



***


recenzja filmu "Horror story", reż. Adriana Apanela



Horror nasz powszedni
autorka: Diana Dąbrowska

Tomek (Jakub Zając) ma w teorii wszystko, aby osiągnąć zawodowy sukces w wielkim mieście. Spore pokłady ambicji, niemniejsze pokłady energii, wytrwałości, a także niezłe studia z bankowości za sobą. Jak wiadomo jednak: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. "Horror Story" to komediowy zapis naprawdę nieludzkiej odysei, jaką los zgotował naszemu młodemu i jeszcze nieświadomemu okrucieństwa i ironii zastałej sytuacji bohatera-milenialsa. 


Nie ma tytułowej historii bez… domu. Choć trudno na pierwszy rzut oka nazwać tę osobliwą przestrzeń domem. Tomek wynajmuje pokój w miejscu, które przywołuje na myśl mroczną wersję graciarni-rupieciarni z "Sanatorium pod Klepsydrą". Zdecydowanie łatwiej tu się zgubić, niż odnaleźć. Zabić, aniżeli żyć. Locus sceli zamieszkiwane jest przez korowód tajemniczych, ultradziwacznych postaci: od zajadającego się lodami komputerowego speca (Sebastian Perdek) i samozwańczego sprzedawcę dywanów (genialny Konrad Eleryk) po nawiedzoną babcię (Anna Seniuk) skądinąd bardzo atrakcyjnej właścicielki przerażającego lokum (Michalina Olszańska). Szybko okazuje się, że poza domem wcale nie jest milej czy bezpiecznej. Nawet jeśli kadry filmowe wydają się pogodniejsze i bardziej wyraziste, a ludzie je zamieszkujący lepiej ubrani i wyżej postawieni. Poszukiwanie pracy, a także wszelkie machinacje nad tzw. zasobami ludzkimi zamienią się dla protagonisty w niekończący się spektakl uniżenia. 

Pełnometrażowy debiut Adriana Apanela zyskuje najwięcej wtedy, gdy odchodzi od gatunkowej konwencji horroru, aby opowiedzieć – ze swadą, szaleństwem i humorem – o prawdziwych horrorach współczesności: piekielnych absurdach biurokracji czy korporacji, galopującym konformizmie oraz zagubieniu całego pokolenia. Pokolenia, które mimo początkowych ambicji i pokładów ciężkiej pracy nie ma bladego pojęcia, jak zakotwiczyć się w (niby to) dorosłym świecie i na siebie zarobić. Opowiedzieć siebie. Groteska – jak przypomina nam z ekranu Apanel z wianuszkiem wymyślonych przez siebie ekscentrycznych postaci – to nie tylko konwencja, ale także rodzaj widzenia otaczającej nas rzeczywistości, złożony sposób współodczuwania i rozbrajania różnych, nawet najbardziej paradoksalnych odcieni życia.

Całą recenzję filmu "Horror story" przeczytacie na jego karcie POD LINKIEM TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones