Co jest złą wiadomością dla jednych, jest uśmiechem losu dla drugich. Wszystko wskazuje na to, że po latach starań
Brad Pitt w końcu wystąpi w filmie
Jamesa Graya. Gwiazdor ma bowiem spore szanse zdobyć główną rolę w dramacie SF
"Ad Astra".
Getty Images © Frazer Harrison Pitt może przyjąć rolę, ponieważ w jego kalendarium zrobiło się puściej po tym, jak Paramount Pictures wstrzymało plany realizacji
"World War Z 2". Ten projekt nie trafił do kosza, ale studio zleciło rozpoczęcie prac nad scenariuszem od nowa, a to oznacza, że jego realizacji mocno się odwlecze. Wytwórnia chce też, by obraz wyreżyserował
David Fincher (który ponoć również jest zainteresowany filmem).
"Ad Astra" to z kolei opowieść o cierpiącym na łagodną formę autyzmu kosmicznym inżynierze imieniem Roy McBride (w tej roli wystąpiłby
Brad Pitt). Dwadzieścia lat wcześniej jego ojciec wyruszył na Neptuna z misją poszukiwania śladów inteligentnego życia. Teraz Roy wyrusza w podróż przez Układ Słoneczny, by znaleźć odpowiedź na pytania o los ojca i przyczyny fiaska tamtej misji.
Pitt od lat próbuje zagrać w filmie reżyserowanym przez
Jamesa Graya. Za każdym razem coś stawało na przeszkodzie. Najbliżej spełnienia marzeń był w przypadku
"The Lost City of Z", gdzie zastąpił go
Charlie Hunnam.