Recenzja filmu

Dziewczyna warta grzechu (2014)
Peter Bogdanovich
Owen Wilson
Imogen Poots

Komedie tysiąca i jednej nocy

Komedia Bogdanovicha to doskonała propozycja dla wszystkich fanów "Podwodnego życia ze Stevem Zissou" i "Fantastycznego pana Lisa". I nie ma w tym nic dziwnego, skoro Wes Anderson  i Noah
Peter Bogdanovich powraca w wielkim stylu. "Dziewczyna warta grzechu" to jego najlepszy film od paru dekad. To prawdziwy triumf komediowego kunsztu i dowód na to, że we współczesnym kinie z powodzeniem można sięgać po wzorce sprzed półwiecza. Fabuła filmu przypomina pannę młodą, którą wyposażono w coś nowego, coś starego i coś pożyczonego. W ten sposób powstała eklektyczna opowieść, po części ckliwa baśń, po części ostra satyra na egocentryzm współczesnej cywilizacji. To bogactwo smaków może niektórym widzom wydać się zbyt egzotyczne, a przez to nietrafione. Mam jednak nadzieję, że jak największa rzesza kinomanów zakosztuje w szalonej wizji twórcy "Ostatniego seansu filmowego".



Imogen Poots, której przypadła rola Izzy, tytułowej dziewczyny wartej grzechu, jest niczym Szeherezada. Typowy wywiad promocyjny zmienia w bajeczną opowieść o sobie samej i o tym, jak z Kopciuszka (prostytutki) przeistoczyła się w księżniczkę (obiecującą aktorkę). Jest tu wszystko, czego należy spodziewać się w tego typu historiach: niezwykłe sploty okoliczności, nieporozumienia, które zmieniają losy, dramatyczne zwroty akcji. A wszystko to aż kipi od genialnie uszczypliwych, piekielnie inteligentnych i rozbawiających do łez utarczek słownych.

"Dziewczyna warta grzechu"
jest gatunkowym kolażem. Mimo swojej wyjściowej profesji Izzy przypomina bohaterki słodko-naiwnych komedyjek z Audrey Hepburn w roli głównej. Ckliwość równoważą elementy komedii pomyłek i slapstickowe w swoim rodowodzie scenki rodzajowe. Aby całość nie była mdła, Bogdanovich dodał hojną porcję ekscentryczności, dzięki czemu nawet bohaterowie drugo- i trzecioplanowi stają się wyrazistymi postaciami, źródłem niekończącej się radości. Reżyser mistrzowsko łączy wszystkie formy, przez co film wcale nie sprawia wrażenia przewodnika po historii kina, lecz jest pełnoprawnym dziełem o własnym, jakże wyrazistym charakterze.



Ale forma niewiele by znaczyła, gdyby nie obsada, która bezbłędnie potrafiła wczuć się w klimat filmu. "Dziewczyna warta grzechu" pełna jest pierwszorzędnie zagranych scen komediowych. Sceny restauracyjne czy też z prób sztuki są tak obłędnie zabawne, że spokojnie mogłyby obdzielić ze trzy filmy i na każdym z nich salwy śmiechu wybuchałyby raz za razem. Poots jest oczywiście duszą całego obrazu. Ale w filmie aż roi się od doskonałych kreacji. Jennifer Aniston raz jeszcze triumfuje za sprawą drapieżnej roli terapeutki. Owen Wilson dopisuje kolejną rolę do bogatego zestawu komediowych hitów. Rhys Ifans, Cybill Shepherd, Will Forte są klejnotami drugiego planu, bez których całość nie miałaby tak bogatego smaku.

Komedia Bogdanovicha to doskonała propozycja dla wszystkich fanów "Podwodnego życia ze Stevem Zissou" i "Fantastycznego pana Lisa". I nie ma w tym nic dziwnego, skoro Wes Anderson  i Noah Baumbach  są rodzicami chrzestnymi całego projektu, pełniąc w nim funkcje producentów wykonawczych. Jest to również kolejny w ostatnim czasie dowód na to, że komedia przeżywa w amerykańskim kinie swój renesans. Oby trwał on jak najdłużej.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones