Recenzja filmu

Harry Potter i więzień Azkabanu (2004)
Alfonso Cuarón
Agnieszka Matysiak
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

Po prostu super!

Dokładnie osiemnaście miesięcy po premierze "Komnaty tajemnic" dostajemy trzeciego Pottera. Inny reżyser, inny Dumbledore, nowi bohaterowie. Nawet Hogwart inny. I co??? I wszystko niemal
Dokładnie osiemnaście miesięcy po premierze "Komnaty tajemnic" dostajemy trzeciego Pottera. Inny reżyser, inny Dumbledore, nowi bohaterowie. Nawet Hogwart inny. I co??? I wszystko niemal perfekcyjne! Tak jak wielu - już dobrych kilka lat temu - dałem się pochłonąć światowi wykreowanemu przez brytyjską pisarkę J. K. Rowling. Powieści fantastyczne, pisane z myślą o dzieciach i dla dzieci, uderzały sporą dawką napięcia, inteligentnie prowadzoną intrygą, zaskakującymi zakończeniami. Nic dziwnego, że sprzedały się w ponad 100 milionach egzemplarzy na świecie, zdobyły sobie także starszych wielbicieli, a po książki sięgnęli producenci z Warnera. Pierwszy film na podstawie "Kamienia filozoficznego" ukazał się w 2001 roku. Reżyserią zajął się Chris Columbus, autor "Kevinów" i "Pani Doubtfire", niezły może rzemieślnik, znający się na swoim fachu, ale żaden artysta. Jego filmy, choć przyzwoite, ogląda się bez specjalnego emocjonalnego zaangażowania. Fakt, gdzieś tam w "Komnacie" pojawiła się iskierka napięcia, ale nie była ona na tyle gorąca, by rozpalić uczucia, których doświadczałem, czytając literacki pierwowzór. Dlatego też rezygnację Columbusa z reżyserii trzeciej części przyjąłem z ulgą. Tym większą, iż na jego następcę wyznaczono Alfonso Cuaróna - Meksykanina, reżysera znakomitego "I Twoją matkę też" - filmu niedającego mi spokoju od chwili, gdy obejrzałem go po raz pierwszy. Cuarón to indywidualista. Postawił na swoją własną wizję książek Rowling. I dobrze! Młodych aktorów ubrał w mugolskie ciuchy, Hogwart przeniósł w góry, chatkę Hagrida przebudował. Cuarón to obserwator. Potrafi dostrzec najdrobniejsze zmiany przyrody. I obdarza nas nimi w naprawdę rewelacyjnych zdjęciach, które w połączeniu z pracą ekspertów od efektów specjalnych - dają takie perełki, jak wierzba bijąca strzepująca liście, lot na Hardodziobie tuż nad powierzchnią jeziora. Cuda! Historia stała się zabawniejsza, bardziej może przewrotna, a przy tym wciąż na swój sposób mroczna. Duża w tym zasługa aktorów - i tych młodych (choć Radcliffe nie przekonuje mnie tak, jak Watson czy Grint - przyznaję, że gra nieźle), i tych bardziej doświadczonych. Gambon świetnie spisuje się na miejscu zmarłego niedawno Harrisa. Jego Dumbledore jest równie potężny, jak tamten z dwóch pierwszych części, jednocześnie zaś bardziej zabawny (taki, jak w książce). Emma Thompson, jako Sybilla Trelawney, nauczycielka wróżbiarstwa - to już klasa sama w sobie. Nie wiem, czy to jej zasługa, czy raczej moich sympatii i antypatii książkowych, ale było mi jej naprawdę szkoda. Przy tym powodowała jednocześnie, że wybuchałem najszczerszym i najcieplejszym śmiechem. Świetna rola! Oldman, jak Oldman. Nikt tak jak on nie sprawdza się w rolach czarnych charakterów (no, Syriusz nie jest taki czarny, wiem - ale jednak, przez większą część filmu...). Rickman, Smith i Coltrane - tacy, jak zawsze, czyli "nic dodać, nic ująć". Fabuła, choć niejednokrotnie być może odstaje od książki, oddaje jej ducha. A to jest przecież w dobrych adaptacjach najważniejsze (wspomnę choćby "Władcę pierścieni"). A strona techniczna? O mój Boże! Ten Hardodziób, ta charakteryzacja Emmy Thompson, ta scenografia! Nie mogę tego nazwać inaczej: rewelacja! Zapytacie: no dobrze, a czy jest w tym filmie coś, co można skrytykować? Przyznam, że niewiele. Ciotka Marge. Jakoś ta scena Cuarónowi nie wyszła. Choć wszystko wokół - program taneczny w telewizorze, przymglone zdjęcia rozbroiły mnie totalnie, ciotka w ślad za mym rozbrojeniem podążyć nie zdołała. Puchła, gdy ja się na powrót "zbrajałem". Niestety! Drugi minus - zbyt krótka Wrzeszcząca Chata. Odrobinkę, chwilkę - no, może dwie chwilki tylko, lecz zbyt krótka. Poza tym to film bezbłędny, wyważony, przemyślany, indywidualistyczny i... uroczy. Polecam każdemu, fanowi, czy nie, na pewno mu się spodoba!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Review(title=W poszukiwaniu straconego czasu, teaser=null, content=Nareszcie! Taki okrzyk wyrwał się z ust tysięcy, milionów fanów na całym świecie, w dniu premiery filmu "[film=34282]Harry Potter i więzień Azkabanu[/film]". Ale, początkowy zachwyt m.in. krytyków na całym świecie, został zdystansowany przez młodocianych maruderów. Wylewają oni swe żale nad filmem na wszystkich możliwych forach internetowych. To nic, że wykazują się przy tym brakiem elementarnej wiedzy, czy choćby świadomości o przepaści, jaka dzieli każdy oryginał literacki od jego filmowej adaptacji. Temat skądinąd na niejeden artykuł czy książkę. Zarzuty kierowane pod adresem reżysera - [person=10976]Alfonso Cuaróna[/person] ("[film=197]Wielkie nadzieje[/film]", "[film=32700]I twoją matkę też[/film]") są tak absurdalne, że można wprost wyzionąć ducha, umierając ze śmiechu podczas ich czytania. Ale nie nad tym chciałbym się tu rozwodzić. Harry Potter nie traci czasu. Kryjąc się przed podejrzliwym wzrokiem wujostwa Dursleyów, w ich domku na przedmieściach deszczowego Londynu, każdą wolną chwilę spędza na studiowaniu kolejnych magicznych zaklęć. Zbliża się koniec znienawidzonych przez niego wakacji. Czas kiedy wreszcie będzie mógł opuścić mugolską rzeczywistość i powrócić do swej ukochanej szkoły (Hogwart) zbliża się wielkimi krokami. Spokojną atmosferę dursleyowskiego domu zakłóca jednak wizyta siostry wuja Harry'ego - ciotki Marge. Ta gruba plotkara, nie kryje swej pogardy dla młodego czarodzieja. Wykorzystując fakt, że Harry (sierota) znajduje się na łasce jej brata, nie waha się obrażać go przy każdej sposobności. Miarka przebiera się w momencie, gdy pod adresem matki Pottera płyną z jej ust niewybredne i pełne złośliwości komentarze. Harry wykorzystuje jedną z czarodziejskich sztuczek (nadmuchanie ciotki Marge jak balon)... i ucieka z domu. W drodze do Hogwartu dowiaduje się, że z azkabańskiego więzienia uciekł niejaki Syriusz Black. Odsiadywał on tam wyrok za morderstwo sprzed lat. Teraz jego celem jest ponoć znalezienie Harry'ego Pottera... Najnowsza adaptacja przygód Harry'ego Pottera, w niczym nie przypomina poprzednich filmowych wersji dwóch pierwszych książek, napisanych przez [person=102808]J.K. Rowling[/person]. Zmiana reżysera pozytywnie wpłynęła na jakość trzeciej części bestsellerowego cyklu. Nie ma tu charakterystycznego, dla wcześniejszych adaptacji, zdziecinniałego stylu opowiadania. Zastąpiło go śmiałe budowanie mrocznego i tajemniczego klimatu. Na naszych oczach nastoletni Harry dojrzewa do roli niezależnego, odważnego młodego czarodzieja. Po drodze czeka go jednak pasmo nieprzewidzianych przygód i zadziwiających sytuacji. Z barwnego pierwowzoru literackiego, scenarzysta [person=13347]Steven Kloves[/person] wybrał te wątki opowieści, które podkreślają psychologiczny portret Harry'ego. Filmowa historia toczy się dwutorowo. Po pierwsze, obserwujemy zmagania głównego bohatera z mroczną stroną swej duszy. Pokonuje on demony przeszłości, które trawiły jego młodzieńcze wnętrze i spychały w otchłań depresji. Dramaturgicznym uosobieniem tych niepokojów są w filmie dementorzy (od demencji) - strażnicy Azkabanu, których ulubionym zajęciem jest zsyłanie paraliżującego, lodowatego strachu. Dążą oni do wyssania ze swej ofiary wszelkich przyjemnych wspomnień i złożenia tzw. pocałunku dementora, sprowadzającego się do pozbawienia istoty ludzkiej jej duszy. Pomoc w ujarzmieniu azkabańskich widm oferuje Potterowi jego nowy nauczyciel od obrony przed czarną magią - tajemniczy profesor Lupin. Drugi wątek filmu koncentruje się na wyjaśnieniu tajemnicy tytułowego więźnia Azkabanu. Harry ma wrażenie, że wszyscy coś przed nim ukrywają, nie chcąc powiedzieć mu prawdy. Postanawia znaleźć ją na własną rękę. To, czego dowiaduje się o Syriuszu Blacku, potęguje tylko jego lęki. Okazuje się, że był on jakoś zamieszany w śmierć rodziców chłopca. Pamięć o tym zdarzeniu to niezabliźniona rana w psychice Harry'ego, która przyciąga czarne myśli (dementorzy) i imię największego wroga - lorda Voldemorta. W ten oto sposób oba wątki filmowej historii łączą się i wzajemnie przenikają. Skoncentrowanie opowieści na postaci nastoletniego czarodzieja spycha na bok drugorzędne aspekty jego przeżyć w Hogwarcie. Twórcy filmu nie zapomnieli jednak o fascynujących przedmiotach wykładanych przez tutejszych profesorów. Tak więc możemy uczestniczyć w lekcjach wróżbiarstwa, prowadzonych przez dziwaczną profesor Trelawney (w tej roli znakomita [person=112]Emma Thompson[/person]), w zajęciach profesora Lupina, który naucza jak poskromić "bogina", czy też przyglądać się Hardodziobowi (hipogryf) z "potworowej" menażerii profesora-gajowego Hagrida. W najnowszej części przygód Harry'ego nie mogło oczywiście zabraknąć dwójki jego przyjaciół, czyli Hermiony i Rona, jasnowłosego przeciwnika Pottera - Draco Malfoya i wzbudzającego respekt profesora Snape'a (rewelacyjny [person=89]Alan Rickman[/person]). Scenariusz tego filmu jest o wiele bardziej skomplikowany niż poprzednich części. Całość została jednak podana w klarowny sposób, zgodny z ciągiem przyczynowo-skutkowym. Tym razem nie jest to czysta komercyjna rozrywka, bowiem zrozumienie fabuły wymaga odrobiny wysiłku intelektualnego. Poziom abstrakcji w końcowych scenach wzrasta jednak do takiego poziomu, że kilkuletnie dziecko będzie miało trudności ze zrozumieniem filmu. Natomiast wszyscy spragnieni zaskakujących zwrotów akcji, zostaną sowicie wynagrodzeni. Od strony realizacyjnej "[film=34282]Harry Potter i więzień Azkabanu[/film]" jest przykładem świetnej reżyserii, doskonałego prowadzenia ekipy aktorskiej i równie sprawnej obróbki postprodukcyjnej (montaż, udźwiękowienie). Na szczególną uwagę zasługuje, podobnie jak w przypadku poprzednich części filmowego cyklu, wizualna oprawa - scenografia ([person=10204]Stuart Craig[/person], [person=138468]Alan Gilmore[/person]) i rewelacyjne zdjęcia [person=10553]Michaela Seresina[/person] (m.in. "[film=6059]Harry Angel[/film]","[film=8981]Ptasiek[/film]","[film=854]Prochy Angeli[/film]","[film=33128]Życie za życie[/film]"). Kamera [person=10553]Seresina[/person] wespół ze specjalistami od efektów specjalnych wyczarowała zatłoczony duchami i przedziwnymi istotami (hipogryf, dementorzy, wierzba) świat Hogwartu. W kolorystyce filmu dominują zimne odcienie błękitu, granaty, szarości i smoliste czernie, nie brak tu także soczystej zieleni lasu i jaskrawych kolorów jesieni. Taki dobór barw podyktowany został względami dramaturgicznymi, zgodnie z którymi mają one podkreślać mroczny, pełen tajemniczości klimat filmu. Aktorzy biorący udział w adaptacji "[film=34282]Więźnia Azkabanu[/film]" wypadli pierwszorzędnie. Największy ciężar spoczywał tym razem na barkach [person=40207]Daniela Radcliffa[/person], wcielającego się w postać Pottera. Widać, że chłopak dojrzał aktorsko do tego zadania. Jego bohater nie jest już tylko atrakcyjnym obiektem wzdychań piszczących dziewczynek, ale pełną sprzecznych emocji kreacją aktorską. [person=40207]Radcliff [/person]tak umiejętnie przedzierzgnął się w skórę nastoletniego Harry'ego, że trudno znaleźć w jego grze jakiekolwiek momenty zawahania czy wpadki. Dopiero w tym filmie widać, że odtwórca Harry'ego Pottera wyraźnie góruje nad filmowymi rówieśnikami w opanowaniu umiejętności aktorskich. Jeśli chodzi o ocenę występu pozostałych aktorów, to zwracają na siebie uwagę trzy znakomitości. Pierwszą z nich jest niesłychana [person=112]Emma Thompson[/person], w roli ekscentrycznej nauczycielki wróżbiarstwa. Szczerze mówiąc nie przypuszczałem, że w tej niezwykłej aktorce drzemie tak duży potencjał komediowy. Rola profesor Sybill Trelawney jest popisem nadzwyczajnych umiejętności [person=112]Thompson[/person] zwłaszcza w momentach, gdy po gromkim śmiechu wywołanym przez jej zachowanie i wygląd, mina rzednie nam gdy tylko wysłuchamy jej czarnych proroctw dotyczących przyszłości Harry'ego. Wybitnie angielski w swym zachowaniu [person=2646]David Thewlis[/person], grający postać profesora Lupina - skrywającego pewien mroczny sekret, to kolejna aktorska znakomitość wśród ekipy. Trudno go nie polubić, a tym bardziej nie zaufać mu. No i wreszcie znakomity [person=76]Gary Oldman[/person], jako szalony Syriusz Black. Jego doskonały artystyczny temperament przykuwa uwagę widzów już od momentu, gdy ich wzrok pada na jeden z rozwieszonych, w zajeździe dla czarodziejów, listów gończych. Co prawda rola Blacka nie należy do pierwszoplanowych, ale rewelacyjny talent [person=76]Oldmana[/person] wyraźnie wzbogacił tzw. drugi plan (aktorski). Podobnie rzecz ma się z mroczną postacią profesora Snape'a, kreowanego przez [person=89]Alana Rickmana[/person], który jak zwykle zasługuje na oklaski. Stworzona pod bacznym okiem [person=10976]Alfonso Cuaróna[/person] adaptacja trzeciej części przygód Harry'ego Pottera, dała nowy oddech filmowej sadze. Kapitalne wyczucie głównej osi fabularnej opowieści i świetna realizacja artystycznej wizji reżysera, wtłoczyły losy młodego czarodzieja na zupełnie nowe tory. Wiodą one naprzód, niczym rozpędzony pociąg z potterowego świata. Mam nadzieję, że kolejni reżyserzy nie będą próbowali wyhamować tej wspaniałej prędkości, jaką zaproponował nam [person=10976]Cuarón[/person]. To kolejny dowód na to, jak zaskakujące potrafi być kino, gdy materiał na film znajdzie się w odpowiednich rękach. I nie ma co rozpaczać z powodu pominiętych wątków powieści, bo takimi prawami rządzi się każda dobra adaptacja. Może ktoś po wyjściu z kina zrozumie, że nie jest to kolejna banalna historyjka dla dzieciaków. Być może film zachęci go do sięgnięcia po pierwowzór literacki. Twórcy filmu dowiedli już, że cuda zdarzają się nawet w świecie Mugoli! , filmId=34282, trustedReviewer=false, seasonNumber=null, reviewUserNick=Pan_Li, author=null, date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
Nareszcie! Taki okrzyk wyrwał się z ust tysięcy, milionów fanów na całym świecie, w dniu premiery filmu... czytaj więcej
Review(title=Koniec psot!, teaser=null, content="[film=34282]Harry Potter i Więzień Azkabanu[/film]" nie jest już filmem familijnym, gdzie małe dzieci biegają radośnie z różdżkami. Całą słodycz i cukierkowatość dwóch poprzednich części wyssali zapewne dementorzy. Nie ma już pięknych uśmiechów ani większego patosu. To pierwsza porządna propozycja spod znaku HP. Trzecia odsłona przygód Pottera zaskakuje ogromnymi zmianami. Film miał być z założenia bardziej mroczny, tajemniczy i pełen grozy. Według mnie udało się to połowicznie. Owszem, ponure niebiesko-zielone zdjęcia tworzą specyficzny nastrój, ale o strachu mówić mogą chyba tylko przedszkolaki. Zresztą i tak wszyscy znają te przygody na wylot i wiedzą, co się wydarzy. Myślę, że wina leży częściowo w kiepskim jak zwykle dubbingu, który rujnuje cały przekaz. Filmy pokroju "[b]Władcy Pierścieni[/b]" powinny automatycznie wchodzić na ekrany w wersji z napisami. W przeciwnym wypadku to już nie jest ten sam film. Jednak należy pochwalić reżysera za sam sposób opowiadania historii, adekwatny do klimatu książek. Mamy tutaj długie ujęcia, "zgaszenia" akcji, przerywniki przyrodnicze oraz żywe, fikuśne ruchy kamery, która przenika przez przedmioty i zdaje się być wszędzie. [person=10976]Alfonso Cuarón[/person] prezentuje tym samym o wiele więcej niż [person=10649]Chris Columbus[/person] i należą mu się za to brawa. Oprócz reżyserii zmieniła się również scenografia oraz muzyka. Zbudowano nowe, tajemnicze komnaty oraz przerobiono Dziurawy Kocioł, Chatkę Hagrida, jak również sam Hogwart. Powstała także wizja wioski Hogsmeade, która zimą prezentuje się rewelacyjnie. Niestety nowe brzmienia nie zawsze pasują do obrazu, powtarza się znany już z pierwszej części motyw muzyczny. W filmie zrezygnowano z klasycznych szat czarodziejów na rzecz współczesnych ubrań. To z pozoru błąd, jednak po dłuższym przyjrzeniu się, pstrokate swetry podkreślają odmienność, czy też mentalność tego "innego świata". Opowieść o Harrym Potterze byłaby niczym, gdyby nie efekty specjalne. W filmie widać sporo nowych, zaskakujących gadżetów (choćby liścik Malfoya) i rozwiązań (jazda Błędnego Rycerza). Aż miło popatrzeć na te wszystkie "bajery", które poruszają się, latają, a nawet mówią. Jednak wirtualne krajobrazy (szczególnie nocą) nie należą do najlepszych. Poza tym, wilkołak wygląda trochę jak wielki nieopierzony kurczak, a dementorzy za bardzo przypominają latające ptaki. Osobiście spodobała mi się Mapa Huncwotów, której wcześniej nie potrafiłem sobie dobrze wyobrazić. Jeśli chodzi o aktorstwo, to dorosłej kadrze nie mam nic do zarzucenia. [person=2646]David Thewlis[/person] (Lupin) to typ pewnego siebie inteligencika, [person=76]Gary Oldman[/person] (Syriusz) jest odrobinę szalony i zawzięty, a [person=112]Emma Thompson[/person] (Trelawney) nierozgarnięta, choć w pewnym momencie przerażająca (sic!). Chyba tylko [person=3154]Michael Gambon[/person] (Dumbledore) wypada gorzej od swojego poprzednika, zmarłego [person=2631]Richarda Harrisa[/person]. Reszta ekipy - [person=4752]Maggie Smith[/person], [person=89]Alan Rickman[/person], [person=5218]Robbie Coltrane[/person] i [person=31552]Julie Walters[/person] są już sprawdzeni i grają na poziomie. Spośród młodych adeptów najbardziej błyszczy [person=40208]Rupert Grint[/person] (Ron), który tworzy idealny obraz swojej książkowej postaci - zabawnego i jednocześnie zirytowanego 13-latka. Jak dla mnie, [person=40207]Daniel Radcliffe[/person] (Harry) i jego towarzyszka [person=40209]Emma Watson[/person] (Hermiona) okazują emocje w sposób nieco przerysowany, ale godny wybaczenia. To i tak wielki krok do przodu w porównaniu z ich wcześniejszymi umiejętnościami. Film jest ciekawym i spektakularnym widowiskiem, spełnia oczekiwania fanów. Akcja płynie dość szybko, nie ma nawet większych dłużyzn (no może "ostateczne zakończenie finału"). Fabuła dotyka problemów wieku dorastania, tęsknoty za rodziną, jak również życia i śmierci, dobra i zła. Mógłbym tutaj powielić słowa, że nie jest to historia dla najmłodszych, mimo że nie ma przesłania, jednak po co? Owszem, morał jest z pozoru dość tani - "w jedności siła" czy też "dobro zawsze zwycięża", ale nie o to tutaj chodzi. Ten, kto obejrzy wnikliwiej, z pewnością znajdzie swoją puentę. Według mnie te czarodziejskie perypetie mówią o świecie marzeń i iluzji, do których każdy ucieka, ponieważ życie idealnym nie jest. I zawsze i wszędzie spotyka nowe przeciwności. Trzeba tylko wiedzieć, jak z nich wybrnąć. I chyba tego właśnie uczy się nasz bohater w okresie dojrzewania. "[film=34282]Więzień Azkabanu[/film]" najbardziej spodoba się młodzieży. [person=10976]Cuarón[/person] nie przerobił na szczęście Pottera na kolejny film erotyczny, ale dodał odrobinę czułości między młodymi ("kto się czubi, ten się lubi"). Ten wątek jest wprawdzie niedopowiedziany, ale zauważalny. I nie ma się co dziwić, skoro młodzi aktorzy wydorośleli i nie są już tymi samymi dziećmi, które "grały" w "[film=30571]Kamieniu Filozoficznym[/film]". Trudno mówić o uniwersalności filmu. Część wtajemniczonych czytelników oburzy się zmianami w fabule, natomiast "ludzie z zewnątrz" mogą mieć problemy ze zrozumieniem całości. Ale tak to już bywa z ekranizacjami - kto nie czytał, niech cierpi... Nowatorski "[film=34282]Potter[/film]" ma swoje wady i zalety, jednak według mnie jest to najlepsza jak dotąd ekranizacja tych powieści. Osobiście przyznałbym mu nominację do Oskara za scenografię. [person=10976]Alfonso Cuarón[/person] spisał się doskonale - pozmieniał, namieszał, ale stworzył naprawdę dobry film. Brakowało mi jedynie przysłowiowej magii kina - całkowitego oderwania się i zatracenia, na jakie pozwalał "[film=1065]Władca Pierścieni[/film]". Aż strach się bać, co wymyśli [person=11134]Mike Newell[/person] w "[film=95746]Czarze Ognia[/film]"..., filmId=34282, trustedReviewer=false, seasonNumber=null, reviewUserNick=riddle, author=null, date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
"Harry Potter i Więzień Azkabanu" nie jest już filmem familijnym, gdzie małe dzieci biegają radośnie z... czytaj więcej
Review(title=Najlepsza część!, teaser=null, content="[film=34282]Więzień Azkabanu[/film]" to bezapelacyjnie najlepsza część serii. Zmiana reżysera wyszła filmowi tylko na dobre. Niech [person=10649]Columbus[/person] wraca do [film=10311][/film][film=6721]Kevina[/film], bo ten już za długo sam siedzi w domu. Jeszcze biedak zwariuje tam. A tak na serio. [person=10976]Alfonso Cuaron[/person] to, jak napisał kiedyś pewny magazyn filmowy, prawdziwy artysta z duszą i ogromną wyobraźnią, a nie tylko zwykły filmowiec - rzemieślnik. Film od strony technicznej to prawdziwa perełka. Znakomicie spisał się kamerzysta. Więcej ujęć kręconych "z ręki" sprawia, że bliżej poznajemy bohaterów. Poprzednie filmy były praktycznie zlepkami coraz dłuższych scen plenerowych, kręconych "na statywie". Podobnie ma się sprawa z efektami specjalnymi. W pierwszej części nie było ich tak wiele. Ale już druga część. Olaboga! W jakim celu tak "podrasowali" zniknięcie Toma Riddle'a? Nie wystarczyło zwykłe PUF! Przecież to nie "[film=628]Matrix[/film]"! Rozumiem, że można efektownie rozpadać się na kawałki, ale żeby tak samo (jeśli nie lepiej) rozwalać się w filmie przeznaczonym dla dzieciaków? Zupełnie tego nie rozumiem. Wracając do "[film=34282]Więźnia[/film]" to chwała, że reżyser zrezygnował z tak wielu efektów komputerowych na rzecz efektów mechanicznych i tradycyjnych. Jeśli już są jakieś komputerowe, to są one wykorzystane w naprawdę kluczowych momentach filmu. Teraz pora na aktorstwo. Co tu dużo mówić. Obsada doskonale wywiązała się ze swojego zadania. Spece od castingu idealnie dobrali aktorów do poszczególnych ról. [person=76]Oldman[/person], [person=6168]Spall[/person] klasa sama w sobie. Tylko szkoda, że [person=6168]Spall[/person]-Glizdogon pojawia się na ekranie na tak krótki moment. No cóż. Nie można mieć wszystkiego. Reasumując. Film jest godny polecenia każdemu fanowi przygód nastoletniego mistrza magii i to niezależnie od wieku. Oby reżyserzy kolejnych filmów serii tak znakomicie spełnili swój obowiązek. , filmId=34282, trustedReviewer=false, seasonNumber=null, reviewUserNick=ukwial, author=null, date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
"Więzień Azkabanu" to bezapelacyjnie najlepsza część serii. Zmiana reżysera wyszła filmowi tylko na... czytaj więcej